Jak pewnie już wiecie obserwując nasze social media, jesteśmy wielkimi fanami jazdy na rowerach i eksploatujemy nasze jednoślady tak często, jak tylko pozwalają nam na to warunki atmosferyczne. Ku naszej wielkiej uciesze, na Dolnym Śląsku nie brakuje ścieżek rowerowych o różnych stopniach trudności. Jedna z nich powstała w 2020 roku na trasie Lubiąż-Wołów, ma około 15 kilometrów długości i przebiega wzdłuż dawnej linii kolejowej. Dokładając do tego dojazd rowerami do samego Lubiąża to dla nas ponad 60 kilometrów jazdy w obie strony - czyli rodzinny wypad na niemal cały dzień, połączony ze zwiedzaniem tamtejszego Opactwa Cystersów.
ETAP 1. ŚCIEŻKA ROWEROWA PROCHOWICE-LUBIĄŻ
Naszą wycieczkę zaczynamy tuż za Prochowicami, poruszając się przez cały czas wzdłuż wału nad rzeką Kaczawą. Jazda jest tu łatwa, lekka i przyjemna - praktycznie nie ma żadnych większych wzniesień, przewężeń ani dużego rowerowego ruchu, więc można rozwinąć naprawdę fajne prędkości. Tylko jedno miejsce okazuje się nieco bardziej kłopotliwe, bo trzeba pokonać krótki odcinek usłany znienawidzonymi "kocimi łbami" - ale ogólnie dotarcie do głównej asfaltowej szosy prowadzącej w kierunku Lubiąża zajmuje nam przeważnie niecałą godzinę.
Dalej jest już nieco mniej bezpiecznie, ponieważ musimy włączyć się w ruch uliczny - a w ciągu tygodnia oznacza to niestety spore zagęszczenie ciężarówek. Zdecydowanie wolimy ogarniać ten dystans w weekendy czy inne dni wolne od pracy - zwłaszcza, że tutejsze mosty na Odrze są dość wąskie i czasami pokonujemy je, dosłownie czując za sobą oddech kierowcy ogromnego TIR-a...
ETAP 2. ZWIEDZANIE OPACTWA CYSTERSÓW W LUBIĄŻU
Lubiąż
to nasz pierwszy i zarazem ulubiony przystanek na tej rowerowej trasie
(jeśli nie dysponujecie własnymi pojazdami - możecie skorzystać z
wypożyczalni Rowerowy Lubiąż). Tutejsze Opactwo Cystersów to drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie, nazywany również "arcydziełem śląskiego baroku".
W skład całego zespołu klasztornego wchodzi nie tylko klasztor, ale
również bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, pałac opatów,
pomocniczy kościół Świętego Jakuba oraz liczne zabudowania gospodarcze. W
krypcie pod bazyliką znajdują się natomiast nagrobki Piastów Śląskich,
mumie opatów cysterskich, zakonników i związanego z Lubiążem Michaela Willmanna, którego wielkoformatowe dzieła malarskie w wyniku dziejowej zawieruchy są obecnie rozrzucone po całym świecie...
Nie będę zagłębiać się szczegółowo w zawiłą historię tego niezwykłego miejsca, ponieważ wszelkie informacje na ten temat znajdziecie bez trudu, korzystając z internetowej wyszukiwarki. Nadmienię tylko, że od 1989 roku dzięki wysiłkom i staraniom wrocławskiej Fundacji Lubiąż prowadzone są tu prace renowacyjne, które mają przywrócić całemu obiektowi jego dawną świetność. Od 1996 roku możliwe jest zwiedzanie przepięknej Sali Książęcej o powierzchni 400 metrów kwadratowych i wysokości 13,5 metra - pełnej imponujących rzeźb i ściennych malowideł. Oprócz tego turyści mają również dostęp do jadalni opata, kościoła NMP oraz letniego refektarza.
Inne ciekawostki na temat Opactwa Cystersów w Lubiążu:
- od 2001 roku odbywa się tu festiwal kultury alternatywnej SLOT Art Festiwal;
- we wnętrzach pałacu nakręcono między innymi teledyski "Alas, Lord Is Upon Me" zespołu Behemoth, "Małe rzeczy" Sylwii Grzeszczak oraz reklamę telewizyjną kabanosów marki Tarczyński;
- w 1997 roku w Lubiążu gościł sam Michael Jackson (krążyły pogłoski, że legendarny król popu planował wykupić zabytek i stworzyć tam swoją europejską rezydencję);
- budowla klasztorna jest prawie trzy razy większa, niż krakowski Wawel - posiada fasadę długą na 223 metry oraz aż 600 okien (niestety, bardzo trudno ująć to wszystko na zdjęciach);
- przy klasztorze funkcjonuje klimatyczna Karczma Cysterska, w której zawsze zatrzymujemy się na pyszne podpłomyki, domowe pierogi i rycerski kwas chlebowy (można zaopatrzyć się tam również w tradycyjne przetwory, miody, kraftowe piwa i inne tego typu specjały).
Godziny zwiedzania:
od 01.10 do 31.03 - godz. 10-15 (ostatnie wejście 14)
po zwiedzeniu klasztoru mamy do wyboru dwie alternatywne trasy w kierunku Wołowa.
TRASA NR 2. Wycofujemy się na początek miejscowości od strony Prochowic, do budynku dawnej stacji kolejowej - a następnie mijamy ją i dojeżdżamy wybrukowaną uliczką na skraj lasu. Tam znajdziemy stanowisko z zestawem narzędziowym, przy którym można napompować koła i dokonać ewentualnych drobnych napraw. Tuż obok jest bardzo wąska ścieżyna prowadząca między drzewa, wydeptana i wyjeżdżona przez turystów - natomiast po przejechaniu nią kolejnych kilkuset metrów docieramy na początek oficjalnej trasy i do znaku, który wita nas w Dolnośląskiej Krainie Rowerowej.
Droga w kierunku Wołowa jest asfaltowa, szeroka, dwukierunkowa. Co kilka kilometrów można spotkać na niej wiaty z ławkami i stolikami oraz tablice informacyjne - choć niektóre już ciut uszkodzone, zaśmiecone i upstrzone graffiti. Przez cały czas towarzyszą nam też malownicze widoki: łąki, pola, fragmenty lasu, wiadukty, dawne stacje i przystanki kolejowe. Na miejscach przecinania się tras ustawiono również barierki spowalniające ruch - co dla niektórych może okazać się nieco irytujące i w moim odczuciu czasami stanowi większe zagrożenie, niż np. same progi zwalniające (osobiście byliśmy świadkami sytuacji, kiedy jeden z kolarzy się na tych bramkach przewrócił i doznał kontuzji).
Warto mieć na uwadze, że ścieżka wiedzie nas leciutko pod górkę. Początkowo nie jest to zbyt mocno wyczuwalne, ale po paru kilometrach nogi zaczynają nieco odmawiać posłuszeństwa, a postoje stają się coraz częstsze. Koniecznie trzeba zabrać ze sobą spore zapasy wody i czegoś dodającego energii do dalszej jazdy - bo w pobliżu nie ma żadnych punktów, w których można się w takie produkty zaopatrzyć.
połączona ze zwiedzaniem, terenową lekcją historii i podziwianiem pięknej dolnośląskiej przyrody :)
Tam nas jeszcze nie było, więc kiedyś z przyjemnością to nadrobimy.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że miło można spędzić czas na rowerze w tej okolicy.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji podążać tymi trasami, ale wydają się świetne. Dużo miejsc do zwiedzania.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że jest po drodze wiele atrakcji.
UsuńBez wątpienia na żywo widoki są jeszcze piękniejsze.
OdpowiedzUsuńChętnie wybiorę się do tego Opactwa Cystersów.
OdpowiedzUsuńLubie takie wycieczki, z chęcią będąc w tych okolicach zwiedzimy je:) Monika F
OdpowiedzUsuńJa też nie przejdę obojętnie obok tej gotowej propozycji.
UsuńNie ma takiej siły, która byłaby w stanie wsadzić mnie na rower - to chyba jedyna aktywność fizyczna, której nie znoszę...;)
OdpowiedzUsuńA ja odwrotnie! ;) Kiedyś jeszcze biegałam, ale jednak rower to jest coś, co kocham najbardziej!
UsuńNo ja z kolei jakoś nie mogę przekonać się do rowera.
UsuńMiłośnicy jazdy rowerowej z tych terenów mają już gotowy pomysł na wycieczkę.
OdpowiedzUsuńPodrzuciłam Wasz wpis znajomym, którzy mieszkają na Śląsku i lubią wypady rowerowe.
OdpowiedzUsuńNa rower zawsze jest dobry moment... Ale to miejsce też jest bardzo ciekawe do zwiedzania.
OdpowiedzUsuńOpactwo jest imponujące! Też miałam okazję je zwiedzić i bardzo mi się podobało, uwielbiam takie miejsca. Bardzo fajna relacja
OdpowiedzUsuńTo miło, że Ty też je polecasz.
UsuńWspaniałą wycieczka, a to opactwo mega
OdpowiedzUsuńWidzę, że wyprawa była bardzo udana, a czas spędzony aktywnie. Połączenie przyjemnego z pożytecznym.
OdpowiedzUsuńFajna trasa. Jak będziemy z rowerami w tamtych okolicach to może skorzystamy.
OdpowiedzUsuńJa podobne ścieżki rowerowe zaliczam, ale w okolicach Krakowa. W tamte rejony raczej się już w tym roku nie wybierzemy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna wycieczka, chętnie bym się wybrała w te okolice
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka :) Też lubimy z synem jeździć na rowerze. Jak będę na Śląsku to z chęcią przejadę się tą trasą :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka , to pozwiedzaliście
OdpowiedzUsuń