Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu to stosunkowo "młody" przybytek
na mapie atrakcji województwa dolnośląskiego. Jego uroczyste otwarcie
nastąpiło we wrześniu 2016 roku - ale historia samego budynku sięga przełomu XIX i XX wieku. Zajezdnia na ulicy Grabiszyńskiej pojawiła się na mapie miasta w 1893 roku, z przeznaczeniem dla ówczesnego taboru tramwajowego. Przez wiele lat była niemym świadkiem skomplikowanych i burzliwych dziejów Wrocławia, uległa zniszczeniu w trakcie walk o Festung Breslau - natomiast w 1945 roku została częściowo odbudowana i przejęta przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.
Wystawa stała pod tytułem "Wrocław 1945-2016" to opowieść o powojennych losach miasta i jego mieszkańców, którzy po zakończeniu walk przybywali tutaj z różnych stron Polski i Kresów. Ekspozycja pokazuje, jak przebiegał cały proces napływu ludności, w jakich warunkach podróżowali przybysze i jak próbowali na nowo odbudować swoje życie w tamtych niespokojnych czasach. Dzięki bardzo sugestywnym scenografiom, fotosom, różnorodnym rekwizytom i licznym efektom multimedialnym zwiedzający mogą poczuć się jak osoby, które przyjechały do Wrocławia tuż po wojnie - ponieważ wystawa została zaprojektowana na podobieństwo ówczesnego miasta, z jego ulicami, sklepami, dworcem kolejowym i budynkami mieszkalnymi.
Zanim wybraliśmy się do CH Zajezdnia, mieliśmy sporo różnych
dylematów...Czy nasz ośmiolatek się tam w ogóle odnajdzie? Czy wystawa
nie będzie dla niego zbyt poważna, trudna, pełna kompletnie
niezrozumiałych treści? Czy nie będziemy musieli przerywać zwiedzania,
nieustannie bombardowani komunikatami: "Mamo, nudzę się!" ??? Na szczęście, żaden z tych czarnych scenariuszy się nie sprawdził. Podczas gdy dorośli kontemplują wnikliwie wszystkie eksponaty, najmłodsi goście Zajezdni mają okazję wcielić się w rolę muzealnych detektywów. Już przy wejściu otrzymują niewielką mapkę, która stanowi coś w rodzaju fascynującej gry terenowej. Ich zadanie polega na odnalezieniu wszystkich ukrytych pieczątek i przybiciu stempelków w odpowiednich miejscach - a po zakończeniu zwiedzania czeka na nich drobny upominek w postaci naklejek lub zmywalnych tatuaży, nawiązujących tematycznie do ekspozycji.
Jak wiadomo, po wyzwoleniu się spod okupacji niemieckiej Polska nadal nie odzyskała pełnej swobody i autonomii, znajdując się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Kolejne pomieszczenia Zajezdni nawiązują właśnie do tego niechlubnego, smutnego okresu historii - pełnego represji wobec osób, które uznano za "wrogów systemu". W jednej z sal zaaranżowano nawet celę dla więźniów politycznych z piętrowymi pryczami i całym standardowym wyposażeniem. Oprócz tego możemy zajrzeć też do wnętrza sklepu mięsnego, którego półki oczywiście świecą pustkami i w którym nie znajduje się nic oprócz smalcu - albo rozsiąść się w fotelach czytelni i zapoznać z życiorysami wielu wybitnych Wrocławiaków, z których spora część z pewnością również nie uniknęła prześladowań (każda z szuflad to skarbnica wiedzy na temat ich osiągnięć).
Z największym zainteresowaniem naszego Bąbla spotkała się chyba izba imitująca dawną szkolną klasę. Jeszcze z własnego dzieciństwa pamiętam doskonale te ogromne drewniane ekierki, tradycyjne kredowe tablice czy zielone blaty ławek z miejscem na atrament (siedziałam przy identycznej, jako uczennica pierwszej klasy! ;)) O wiele milsze wspomnienia wzbudziły we mnie wnętrza mieszkalne: charakterystyczne meblościanki pełne modnych niegdyś kamionek i kryształów, stare maszyny do pisania, gramofony, a nawet odcinek "Reksia" wyświetlany na ekranie zabytkowego odbiornika. To była naprawdę niesamowita sentymentalna podróż w czasie - do lat, które pomimo wszelkich swoich wad i niedogodności pod wieloma względami były też (moim skromnym zdaniem) bardziej "ludzkie" i skoncentrowane na BYĆ, zamiast MIEĆ...
W trakcie całego zwiedzania Zajezdni podążamy wzdłuż wymalowanych na podłodze strzałek i linii, które w bardzo sensowny i przejrzysty sposób przeprowadzają nas przez kolejne lata. Po zejściu do podziemi zaczynamy swoją przygodę z "Solidarnością", która we Wrocławiu narodziła się właśnie przy ulicy Grabiszyńskiej. To tutaj 26 sierpnia 1980 roku dotarł kierowca MPK Tomasz Surowiec, wioząc ze sobą postulaty strajkującej Stoczni Gdańskiej. W oficjalnych mediach panowała na ten temat zmowa milczenia, więc ludzie w innych rejonach Polski żyli w nieświadomości tamtejszych wydarzeń. Informacje rozchodziły się w dużej mierze "pocztą pantoflową", dzięki Radiu Wolna Europa i działaczom opozycji. Ostatecznie kierowcy z Wrocławia przyłączyli się do strajku w geście wsparcia dla swoich gdańskich kolegów. Już wkrótce dołączyły do nich również inne zakłady pracy, a teren zajezdni nr 7 stał się centralą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.
Muzealne podziemia to przede wszystkim świadectwo działalności opozycyjnej, ale nasz Junior jeszcze nie do końca ogarnia cały kontekst historyczny. Najbardziej zainteresował go widok reliktów minionej epoki: przedmiotów codziennego użytku, "zabytkowego" papieru toaletowego, dawnych dziecięcych zabawek, kosmetyków, mebli i sprzętów AGD w stylu retro. Zaciekawiony wysłuchiwał również fragmentów archiwalnych przemówień, audycji radiowych i telewizyjnych (za szczególnie znamienne uważam jego pytanie: "A czy ten Jaruzelski to taki nasz dzisiejszy Kaczyński?") Nie mógł uwierzyć, że mama (jako kilkuletnia dziewczynka) podróżowała ze swoimi rodzicami Fiatem 126p identycznym, jak ten na
wystawie - i że nie było w nim klimatyzacji, nawigacji ani nawet
miejsca, by swobodnie rozprostować nogi ;)
Mogłabym jeszcze bardzo długo opowiadać o tym, czego doświadczyliśmy w Centrum Historii Zajezdnia - ale nie chcę odkrywać przed Wami wszystkich kart i mam nadzieję, że po naszej rekomendacji wybierzecie się tam osobiście :) Poniżej podrzucę natomiast garść praktycznych wskazówek, które mogą się Wam przydać podczas planowania takiej wizyty:
- CH Zajezdnia jest czynne od wtorku do niedzieli (wtorek środa 9-17, czwartek 10-17, piątek sobota niedziela 10-18); ostatnie wejście odbywa się na godzinę przed zamknięciem - ale polecam zwiedzanie bez pośpiechu i zarezerwowanie sobie minimum 2 godzin;
- cena biletu normalnego to 10 złotych, natomiast ulgowego 5 złotych (w ofercie znajdują się również bilety rodzinne 2+2 oraz bilety grupowe);
- na miejsce możecie dojechać tramwajami linii 4, 5, 11 i 74 lub autobusami linii 124, 126, 134;
- pod budynkiem znajduje się spory biletowany parking - ale po okazaniu i zeskanowaniu biletu przy kasie Zajezdni opłata parkingowa zostaje nam "umorzona" (a zatem koszt takiej wycieczki okazuje się naprawdę niewielki, biorąc pod uwagę ogrom nowych wrażeń i możliwość znalezienia się w zupełnie innej rzeczywistości!)
ul. Grabiszyńska 184
53-235 Wrocław
Dobrze, że podajesz na końcu praktyczne wskazówki, na pewno są one pomocne kiedy się planuje odwiedzić to miejsce.
OdpowiedzUsuńcoś czuję że wielu osobom może siuę spodobać taka atrakcja !
OdpowiedzUsuńdobrego dnia
Nie miałam pojęcia o tym miejscu, a kilka dni temu byłyśmy we Wrocławiu ;(
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsce. Nie słyszałam wcześniej o nim. Chętnie bym je poznała.
OdpowiedzUsuńByłam we Wrocławiu w wakacje a kompletnie nie słyszałam o tym miejscu! A na bank bym odwiedziła bo lubię takie miejsca :D
OdpowiedzUsuńChętnie namówię rodzinkę, abyśmy się wybrali w tak ciekawe miejsce, tym bardziej, że będziemy w pobliżu na początku września. :)
OdpowiedzUsuńTakie miejsca są warte zobaczenia nie tylko przez dzieci
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu nigdy nie byłam, ale jak gdzieś jadę, to zawsze odwiedzam takie miejsca, więc może kiedyś tam zawitam :)
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś we Wrocławiu, ale w tym muzeum nie byłam, chyba musze pojechać tam jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńWidzę, że to świetne miejsce, do którego możemy udać się z naszymi harcerzami.
OdpowiedzUsuńMoja nastoletnia córka połowę wakacji spędziła na jeżdżeniu zabytkowym tramwajem, więc miejsce by się jej spodobało.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedziałam wcześniej o tym miejscu. Dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuńW weekend będziemy we Wrocławiu, może uda nam się zwiedzić to miejsce. Cena biletu na prawdę zachęca
OdpowiedzUsuńPo samej nazwie muzeum nie wydawało mi się jakoś szczególnie interesujące, ale Twój opis i zdjecia naprawdę zachęcają, żeby je odwiedzić.
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że to muzemu jest naprawdę bardzo interesujące i do tego klimatyczne! Tylko szkoda, że mieszkam akurat na drugim krańcu polski, bo w innym wypadku już zawitałabym tam pewnie, a z Suwałk to jednak daleko :/
OdpowiedzUsuńSuper relacja z podróży! Uwielbiam czytać wpisy tego typu do tego stopnia, że sama coraz częściej zastanawiam się nad założeniem własnej strony internetowej. Już nawet mam na oku pewną agencję interaktywną, która się tym zajmuje. Chyba się zgłoszę po taką usługę.
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu byłam wielkorotnie, ale widzisz, przegapiłam to miejsce :(
OdpowiedzUsuńDo Wrocławia wybieram się i wybrać nie mogę. Chętnie bym odwiedziła to miasto ponownie
OdpowiedzUsuńAle wspaniałe miejsce! Bardzo chętnie je odwiedzimy przy okazji kolejnej wizyty we Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńMój piękny Wrocław. Uwielbiam tam wracać :)
OdpowiedzUsuńZNam okolice:) Ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń