Muzeum Słowińskiego Parku Narodowego znajduje się w Czołpinie, w zabytkowej Osadzie Latarników z końca XIX wieku. Jego ekspozycja została rozlokowana na trzech kondygnacjach budynku, który dawniej pełnił funkcję mieszkania dla tutejszych latarników oraz ich rodzin. Na parterze i pierwszym piętrze zaprezentowano historię powstania Słowińskiego Parku Narodowego oraz najbardziej charakterystyczne cechy jego środowiska naturalnego - natomiast na poddaszu zgromadzono rekwizyty związane z latarnictwem, nawigacją i ratownictwem morskim.
Część eksponatów przyrodniczych przeniesiono tutaj z nieistniejącego już muzeum w Smołdzinie - jednak na wystawie przeważają stanowiska multimedialne, wykorzystujące najnowocześniejsze technologie informatyczne (virtual reality, hologramy, filmy 3D oraz inne efekty wizualne i dźwiękowe). Męskiej części naszej ekipy takie rozwiązanie bardzo odpowiadało. Świetnie odnaleźli się w świecie monitorów, interaktywnych gogli, słuchawek i multifunkcyjnych standów. Ja jestem w takich kwestiach raczej tradycjonalistką (boomerem? ;)) i chyba jednak wolę odwiedzać miejsca mniej skomputeryzowane - ale ostatecznie też "liznęłam" trochę wiedzy i dałam się porwać tym muzealnym klimatom.
Zasadniczym celem Muzeum Słowińskiego Parku Narodowego jest edukacja ekologiczna, kulturowa oraz kształtowanie postaw prośrodowiskowych - ze szczególnym naciskiem na poprawę stanu Morza Bałtyckiego, zachowanie jego ekosystemów, inwestowanie w odnawialne źródła energii i rewitalizację obiektów na terenie SPN, wpisanych do rejestru zabytków. Znajdziemy tu między innymi informację o roślinności i zwierzętach spotykanych na ternie Parku, o wszystkich latarniach morskich polskiego wybrzeża oraz o ukształtowaniu całego nadmorskiego terenu. Ekspozycję można zwiedzać z audioprzewodnikiem w trzech różnych językach (polskim, angielskim i niemieckim) - a oprócz podstawowej ścieżki turystycznej dostępna jest również opcja familijna dla rodzin z dziećmi oraz rozszerzona trasa dla pasjonatów.
Po opuszczeniu muzeum skierowaliśmy się w stronę latarni morskiej w Czołpinie: najpierw malowniczą ścieżką prowadzącą przez las, a potem czekała nas wspinaczka po 300-metrowych schodach. To na pewno opcja zdecydowanie wygodniejsza, niż brodzenie po kostki w grząskim piasku - aczkolwiek rodzice dzieci "wózkowych" nadal nie znajdą tutaj żadnej sensownej alternatywy, poza taszczeniem dziecka i spacerówki na własnych plecach. Latarnia jest położona w odległości około kilometra od morskiego brzegu i wysoka na 25 metrów. Z jej tarasu widokowego możemy podziwiać Bałtyk, pobliskie ruchome wydmy oraz dwa przybrzeżne jeziora (Łebsko i Gardno).
Zmierzając w kierunku Wydmy Czołpińskiej, warto zwrócić uwagę na walory tamtejszej plaży. Oferuje nam przepiękne klify, krystalicznie czystą wodę, jest bardzo rozległa - a poza sezonem turystycznym niemal całkowicie dzika, bezludna i nieskażona cywilizacją. W trakcie naszej wyprawy spotkaliśmy na niej zaledwie jednego spacerowicza, totalnie żadnych parawanów czy innych tego typu "obozowisk" - więc będzie idealną opcją, jeżeli szukacie ciszy, spokoju i odpoczynku od miejskiego zgiełku.
W ubiegłym roku pisałam Wam o ruchomych wydmach w Łebie, na które dotarliśmy rowerami - ale Wydma Czołpińska wywarła na nas chyba jeszcze bardziej piorunujące wrażenie. Jest wprawdzie niższa, mniej popularna i rzadziej uczęszczana - lecz dla nas to tak naprawdę zalety, bo byliśmy tam zupełnie sami, nie musieliśmy znosić towarzystwa hałaśliwych szkolnych wycieczek i innych turystów (istny raj dla introwertyków!) Wydma jest określana jako "Polska Sahara" i faktycznie coś w tym jest! Zza jednego piaszczystego wzgórza wyłania się kolejne, następne i jeszcze kilka innych - i chociaż momentami nogi odmawiają już posłuszeństwa to faktycznie czuliśmy się tam jak na najprawdziwszej pustyni! Cała wycieczka zajęła nam ponad 3 godziny, wymagała sporych zapasów wody i niezłej kondycji - ale widoki były niezapomniane, a satysfakcja po dotarciu do końca trasy OGROMNA :) Polecamy z całego serducha i gwarantujemy PEŁEN ZACHWYT!