Minioną niedzielę spędziliśmy na wycieczce z naszymi małymi ukraińskimi przyjaciółmi i ich opiekunami. Mieliśmy dla nich drobne prezenty, nasze wsparcie, czas i towarzystwo (podobno najbardziej potrzebne). Początkowo chcieliśmy pomóc jednej mamie z dzieckiem - a finalnie zrobiła się z tego weekendowa wyprawa na dwa samochody i dziewięć osób. W związku z powyższym chciałam Wam dzisiaj napisać, że to nie tylko my dzielimy się czymkolwiek z uchodźcami. To ci ludzie (a zwłaszcza dzieci) dają nam mnóstwo wzruszeń, niesamowitego kopa do działania oraz wiele cennych życiowych lekcji, których chyba już nigdy nie zapomnimy!
LEKCJA 1. Nic nie jest dane raz na zawsze. Możesz mieć szczęśliwe życie, normalny dom, względnie stabilną pracę - a potem tracisz to wszystko w ciągu dosłownie paru minut i musisz zacząć budować zupełnie od nowa (o ile w ogóle przetrwasz, unikniesz wrogich bomb czy pocisków). Nagle znajdujesz się w kompletnie obcym państwie, przy sobie masz tylko reklamówkę z dokumentami i parę ciuchów - natomiast uciekając rozdzielasz się ze swoją rodziną, żeby w razie czego nie rozstrzelali Was wszystkich...(autentyczna historia kobiety, którą mieliśmy okazję osobiście poznać).
LEKCJA 2. Dzieci zawsze (niezależnie od okoliczności) potrzebują śmiechu, zabawy, radości - po prostu BYCIA DZIECKIEM! Nawet jeżeli sami z trudem przełykaliśmy łzy i robiliśmy dobrą minę do złej gry - to chcieliśmy pomóc im choć na chwilę zapomnieć o tym, co się stało. Zabrać na wycieczkę w góry, wziąć do zoo i na plac zabaw, poczęstować lodami i zestawami Happy Meal (czaicie, że większość z nich jadła je po raz pierwszy w życiu?!) Chociaż mała namiastka normalności i zwykłego beztroskiego dzieciństwa, które zostało im w tak brutalny i bestialski sposób odebrane...
LEKCJA 3. Ucz się innego człowieka, jak w wierszu Lieberta: "powoli..." Każdy z nas jest inny, ma inną mentalność i wrażliwość, inne potrzeby i priorytety. W kontaktach z uchodźcami trzeba naprawdę wielkiego taktu i wyczucia! To są najczęściej osoby po traumach, doświadczające stresu pourazowego, nadające chwilowo na totalnie innych falach. Ich zachowania bywają nietypowe, irracjonalne, nieadekwatne do sytuacji - i naprawdę trudno się temu dziwić...Żeby zdobyć ich zaufanie, czasami trzeba ofiarować aż 200% siebie - ale zdecydowanie WARTO, żeby zobaczyć chociaż cień uśmiechu na czyjejś twarzy!
Nie będę wrzucała Wam tu fotek z ukraińskimi dziećmi, bo to nie czas ani miejsce (te zostaną na pamiątkę tylko w naszym rodzinnym albumie). Ale chciałam opowiedzieć o trzyletnim Miszy, taszczącym w plecaku otrzymane od nas plastikowe samochodziki. Traktował je niemal jak skarby i nie rozstawał się z nimi nawet na chwilę - przy każdej możliwej okazji poszukując chociaż kawałka wolnej przestrzeni, żeby przetestować swoje nowe "maszyny". A kiedy już nabrał zaufania to przytulił się do mnie tak mocno, że musiałam potem ukradkiem poprawiać zrujnowany przez łzy makijaż...
Albo taki czteroletni Pietia, który na trasie poczuł się kiepsko i zarzygał nam pół auta - ale za to przez całą drogę wspominał małpy, lemury i wizytę w McDonald's ("Kartoszki były takie pyszne, że aż przygryzłem sobie język!") Przy zagrodzie z kozami wziął moją rękę i podsunął ją zwierzakom do polizania - przekonując jednocześnie, żebym się nie bała ;) Do tego jeszcze jego cudowna babcia Ludmiła, snująca arcyciekawe opowieści o swoim życiu, Ukrainie i tamtejszych zwyczajach... Do tej pory tęsknię za nimi, jak za własną rodziną - chociaż spędziliśmy ze sobą zaledwie jeden dzień!
A potem nagle odpalam Facebooka i czytam w komentarzach:
"Ukraińcy są niewdzięczni i wybrzydzają!" (Być może zdarzają się tacy, lecz od początku wojny nigdy na nich nie trafiliśmy. Zawsze były tylko łzy wzruszenia, ogrom wdzięczności i wręcz zażenowanie, że o cokolwiek muszą nas poprosić.)
"To jest tylko ustawiona wojenka i przykrywka dla niecnego planu, opracowanego przez światowe elity" (Nawet jeśli - to co k***a z tego?! W tym momencie tuż za naszą wschodnią granicą ludzie umierają albo uciekają przed śmiercią i najzwyczajniej w świecie potrzebują pomocy! Generalnie rzecz biorąc - w obliczu takiej ludzkiej tragedii mam te wszystkie spiskowe teorie po prostu głęboko w d***e!)
"Oni mają wszystko za darmo - a nam kto cokolwiek gratis podaruje?" (To może się z nimi zamieńcie? Wyjedźcie gdzieś z jednym plecakiem, bez znajomości języka i jakichkolwiek perspektyw. Niech Wam zbombardują dom, zamordują Waszych bliskich, zrównają z ziemią Wasze miasta i szkoły Waszych dzieci - ale za to będziecie mogli pojeździć sobie za friko tramwajem, pomieszkiwać kątem u obcych ludzi i dostać miskę darmowej zupy na granicy...)
"Z tego będzie kryzys gospodarczy, który jeszcze się Polakom czkawką odbije" (No raczej, że będzie - ale to nie jest wina uchodźców! Uwierzcie mi, że oni daliby naprawdę wiele, żeby móc wrócić do siebie i nie generować nam tu żadnych kryzysów. Ale nie są tu w celach turystycznych i nie przyjechali po to, żeby pozwiedzać nasz piękny kraj - do jasnej cholery!)
"Polska dla Polaków - nie dla Ukraińców!!!" (Szkoda tylko, że taka ksenofobiczna, nacjonalistyczna umysłowa ameba już nie pamięta, jak sama zasuwała na dorobek do Niemiec, Irlandii czy Holandii - i czerpała, co tylko się dało, z tamtejszego socjalu.)
***
"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono..."