niedziela, 30 maja 2021

Dolny Śląsk z dzieckiem. Wokół Ślęży: kamieniołom Kantyna, szmaragdowe jeziorko i Rezerwat Archeologiczny w Będkowicach.

Myślę, że każda osoba choć trochę podróżująca i poruszająca się po Dolnym Śląsku doskonale kojarzy okolice Sobótki oraz tamtejszą Górę Ślężę - dlatego nie będziemy opisywać naszego podejścia na jej szczyt, ponieważ takich relacji znajdziecie w Sieci całe zatrzęsienie. Postanowiliśmy skupić się na dwóch innych, mniej znanych atrakcjach Dolnego Śląska, na zwiedzanie których nie poświęcicie wprawdzie całego dnia - ale za to można potraktować je jako miły dodatek i urozmaicenie Waszych wycieczek.

Pierwsze odwiedzone przez nas miejsce to kamieniołom Kantyna oraz towarzyszące mu szmaragdowe jeziorko.  Kamieniołom znajduje się między Sobótką a miejscowością Chwałków, a głębokość akwenu niektóre znalezione przez nas źródła oceniają nawet na około 30 metrów. Teren ten jest od wielu lat związany z górnictwem i do tej pory wydobywa się tutaj różne odmiany granitu - dlatego najlepiej odwiedzić kamieniołom w niedzielę, żeby przypadkiem nie trafić na wybuchy w znajdującej się nieopodal, czynnej kopalni (no chyba, że ktoś lubi taki huk ;))

Ściany kamieniołomu Kantyna są bardzo strome, a wysokość może przyprawić o zawrót głowy - dlatego tym razem nie zdecydowaliśmy się na schodzenie w dół, bo nie byliśmy do tego zbyt dobrze przygotowani. Wiemy jednak, że miejsce to jest prawdziwą gratką dla amatorów wspinaczki i nurkowania - a także dla wszelkich #instamodels, #instagirls czy też świeżo upieczonych par małżeńskich, które bardzo często organizują sobie sesje zdjęciowe na tle idealnie turkusowej wody. Szkoda jedynie, że ludzie nie dbają tam o porządek, zostawiają po sobie sporo śmieci, a skały pokrywają się coraz gęściej kolorowym graffiti :( W moim odczuciu takie niszczenie i psucie ich naturalnego piękna jest niesamowicie słabe...

Po wizycie w kamieniołomie wybraliśmy się jeszcze do pobliskiego Rezerwatu Archeologicznego w Będkowicach - składającego się z kurhanowego cmentarzyska oraz pozostałości średniowiecznego grodziska z VIII-XI wieku. Być może wiecie, że Ślęża pełniła dawniej funkcję bardzo popularnego miejsca kultu, była ważnym ośrodkiem religijnym i politycznym. Stąd właśnie obecność wokół niej licznych rzeźb i pomników, przy których czczono pogańskich bogów - a osada w Będkowicach tylko potwierdza te historyczne informacje.

Wejścia do osady strzeże trzech drewnianych rycerzy - natomiast po przekroczeniu bramy znajdziemy tu wspomniane wcześniej kurhany, studnię i trzy zrekonstruowane chaty, we wnętrzu których ustawiono dawne sprzęty i odtworzono warunki, w jakich najprawdopodobniej żyli ówcześni mieszkańcy. Niestety, mieliśmy okazję podziwiać to wszystko tylko przez niewielkie okna, ponieważ drzwi były zamknięte na bardzo solidne kłódki. Nie wiem, czy wynika to z obowiązujących obostrzeń pandemicznych, czy może chaty są udostępniane dla zwiedzających tylko w szczycie wakacyjnego sezonu - ale tak czy siak warto było się tam wybrać i zanurzyć w atmosferze dawno minionych czasów.

Całość jest otoczona wałem obronnym i suchą fosą (dawniej znajdował się tu również niewielki staw - lecz w tej chwili nie uświadczymy w nim już ani kropelki wody.) Po ich przekroczeniu natrafiliśmy w lesie na turystyczne wiaty z ławkami i paleniskiem - więc jeśli będziecie chcieli wybrać się w te okolice to możecie śmiało wziąć ze sobą ekwipunek niezbędny do zorganizowania ogniska lub pikniku na świeżym powietrzu. Z Rezerwatu Archeologicznego w Będkowicach odchodzą też dwa popularne szlaki archeologiczne: czerwony i czarny niedźwiedź.


 

Na koniec podrzucam Wam jeszcze dwa zdjęcia z Rynku w Sobótce - na których uwieczniliśmy granitową makietę miasta, masywu Ślęży i okolic oraz kamienną podobiznę ślężańskiego niedźwiedzia. Druga taka rzeźba (oryginalna) znajduje się z tego co nam wiadomo na samym szczycie Ślęży, nieopodal tamtejszego kościoła - a legenda głosi, że miś zabawiał tańcem i sztuczkami gości przybywających na zamek ówczesnego wielmoży, Pawła Włostowica. 

 Nie pozostaje nam już nic innego, jak tylko życzyć Wam udanego zwiedzania tych pięknych okolic -
zwłaszcza teraz, w okresie kwitnienia rozległych dolnośląskich pól rzepakowych :)

piątek, 28 maja 2021

"Muminki w dżungli", "Muminki i zima" - szukaj, znajdź i dobrze się baw!

Książeczki typu "szukaj i znajdź" już od dłuższego czasu cieszą się w naszym domu ogromnym powodzeniem - a zwłaszcza jeśli ich bohaterami są Ryjek, Bobek, Migotka, Mała Mi oraz cała reszta towarzystwa z Doliny Muminków. Poza poznawaniem nowych przygód swoich ulubionych postaci dziecko ma okazję ćwiczyć przy nich swoją koncentrację, spostrzegawczość oraz umiejętność skupiania uwagi na detalach, które nie są dostrzegalne na pierwszy rzut oka :)

 autor: Paivi Arenius
Wydawnictwo Harper Kids
stron: 22 / wiek: 3-6 lat
 
Lato w Dolinie bywa wyjątkowo upalne - więc Muminek wraz z rodziną i przyjaciółmi poszukują skutecznych sposobów na orzeźwienie. Początkowo wybierają się na plażę i pluskają w chłodnej morskiej wodzie - natomiast po ulewnym letnim deszczu nie mogą wyjść ze zdumienia, ponieważ cała okolica przemienia się w tropikalną dżunglę, pełną najróżniejszych egzotycznych roślin. Szczególnie podekscytowany tym zjawiskiem jest oczywiście słynny botanik Paszczak - lecz generalnie dla wszystkich mieszkańców jest to bardzo niecodzienna i zaskakująca sytuacja (zwłaszcza, że oprócz roślin pojawiają się również nietypowe dla tych rejonów zwierzęta).




Oczywiście funkcjonowanie w otoczeniu takiej tropikalnej przyrody nie jest łatwe: wymaga sporego refleksu, zwinności i wyczulonych zmysłów! Muminki muszą niejednokrotnie przedzierać się przez gąszcz roślinnych labiryntów, stawiać czoła dzikim bestiom i tropić pozostawiane przez nie ślady. W tym wszystkim pomaga im rzecz jasna mały Czytelnik - wskazując na ilustracjach konkretne obiekty, klasyfikując je i odnajdując najbezpieczniejsze oraz najmniej ryzykowne drogi do domu.




  autor: Paivi Arenius
Wydawnictwo Harper Kids
stron: 22 / wiek: 3-6 lat
 
Jak powszechnie wiadomo, Muminki to istoty zapadające w zimowy sen - podobnie jak niedźwiedzie, jeże, susły czy borsuki. Tym razem sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej - ponieważ nasi bohaterowie zostają wybudzeni w samym środku zimy przez żądnego przygód Pana Wicherka. W związku z tym mają okazję po raz pierwszy łowić ryby w przeręblach na zamarzniętym jeziorze, jeździć na łyżwach i szusować na sankach oraz nartach z ośnieżonej górki. W międzyczasie odwiedzają ich inni zaciekawieni mieszkańcy Doliny - skorzy do tego, by spróbować pysznych przetworów z Muminkowej spiżarni.
 
 


Na czym tym razem polega rola dziecka? Jak w każdej wyszukiwance, zostały mu wskazane przedmioty, które powinno odnaleźć na rysunkach - a także kilka labiryntów i innych łamigłówek do rozwiązania. Znajdziemy tu chociażby ćwiczenia polegające na przeliczaniu słoików z konfiturami, łączeniu w pary poszczególnych postaci czy też porównywaniu ze sobą długości lodowych sopli. Dodajmy do tego jeszcze duży format, sztywne stronice oraz rozpoznawalne na całym świecie ilustracje - i już mamy przepis na wspaniałą rodzinną zabawę oraz zaszczepianie w potomstwie czytelniczego bakcyla ;)
 




czwartek, 27 maja 2021

"Psy,pieski,psiaki" - wspaniałe, wzruszające historie czworonożnych bohaterów.

Psy są wspaniałymi, niesamowicie mądrymi zwierzętami - i wcale nie dziwi mnie, że określa się je jako "najlepszych przyjaciół człowieka". Jednak niektóre z nich zasłużyły się swoimi bohaterskimi czynami, odwagą i wyjątkową postawą zdecydowanie bardziej, niż pozostałe - i właśnie o takich niezwykłych czworonogach opowiada książka "Psy,pieski,psiaki" Marcina Przewoźniaka, z bajecznie kolorowymi ilustracjami autorstwa Mai Barskiej.


Na początku swoich rozważań Autor wspomina o tym, w jakich okolicznościach pies został udomowiony przez człowieka - i jak to się stało, że z biegiem czasu zaczęli stanowić nierozłączny, świetnie uzupełniający się duet. Na kolejnych stronach dowiemy się natomiast, dlaczego przepis na psie sucharki był tak intensywnie strzeżony i dlaczego znalazł się w centrum zainteresowania światowych monarchów. Poznamy też smutnego jamnika, który stracił w wypadku dwie tylne łapy - ale na szczęście spotkał na swojej drodze dobrych ludzi, którzy pomogli mu wrócić do formy i umożliwili poruszanie się na czymś w rodzaju "psiego wózka inwalidzkiego".

W przypadku niektórych przygód trudno zweryfikować ich prawdziwość i podejrzewam, że znajdują się tam wątki będące wyłącznie wytworem wyobraźni Autora - jednak inne opowiadania traktują o psach, które rzeczywiście zapisały się w ludzkiej pamięci oraz na kartach historii. Mowa tu głównie o Biełce i Striełce, czyli dwóch psich kosmonautkach wystrzelonych na orbitę okołoziemską w 1960 roku - a także o bernardynie Barrym, któremu przypisuje się uratowanie aż 40 osób przysypanych przez górskie lawiny. Oczywiście, nie mogło zabraknąć również bohaterskich psiaków z World Trade Center, które wyprowadzały ludzi z płonących budynków i pomagały w poszukiwaniu osób uwięzionych pod gruzami.

 
Oprócz tego Marcin Przewoźniak wspomina też o ulubieńcach brytyjskiej Królowej - czyli psach rasy corgi - a także o psim gwiazdorze filmowym Puku, który wraz ze swoim panem występował w sztukach teatralnych oraz polskich filmach z lat trzydziestych. Pojawia się też wzmianka dotycząca Medalu Marii Dickin - autentycznego odznaczenia, przyznawanego zwierzętom szczególnie zasłużonym na polu chwały. 
 
Reasumując, polecamy książkę wszystkim wielbicielom czworonogów, którzy mają w sobie mnóstwo empatii i miłości do zwierząt. Pamiętajcie tylko, by w trakcie lektury zaopatrzyć się w spore ilości chusteczek - ponieważ obok tych historii po prostu nie sposób przejść obojętnie, nie uroniwszy łzy...
 
"Psy,pieski,psiaki"
Wydawnictwo Wilga
tekst: Marcin Przewoźniak
ilustracje: Maja Barska
stron: 64 / wiek: 3-7 

poniedziałek, 24 maja 2021

Smartwatch dla dziecka Garett Electronics - troska o bezpieczeństwo i wspieranie samodzielności naszej pociechy + KOD RABATOWY dla Czytelników!

Z jednej strony chcielibyśmy,żeby nasze dziecko było bezpieczne, żebyśmy mieli je ciągle "na oku" i żeby nawet na chwilę nie znikało z naszego pola widzenia. Z drugiej - wraz z biegiem lat dostrzegamy,że coraz ważniejszy jest dla niego kontakt z innymi dziećmi i że razem z kolegami zaczyna eksplorować coraz bardziej odległe zakątki podwórka,osiedla czy zamieszkiwanej przez nas miejscowości.

Jak zapewnić dziecku bezpieczeństwo - a jednocześnie wspierać je w dążeniu do samodzielności i nawiązywaniu nowych relacji z rówieśnikami? Odpowiedzi jest zapewne tyle,ilu rodziców - lecz akurat dla nas bardzo przydatnym gadżetem okazał się tutaj smartwatch dziecięcy Garett Kids Rex 4G M.

    

O co chodzi z tym całym smartwatchem - i na czym polega jego fenomen?

Przede wszystkim, smartwatch Garett Electronics to świetna alternatywa dla telefonu komórkowego. Osobiście uważam, że nasz siedmiolatek jest jeszcze zwyczajnie za mały, żeby dysponować własną "komórką" - a używając smartwatcha może korzystać z bardzo zbliżonych funkcji i być z nami w stałym kontakcie niezależnie od miejsca swojego pobytu.

Nocowanie u dziadków, szkolna wycieczka, kolonia, spacer z kolegami na pobliski skatepark czy plac zabaw albo krótka wizyta u mieszkających po sąsiedzku znajomych...Wszystkie te okoliczności wiążą się z tymczasową rozłąką i "separacją" - lecz wcale nie muszą być związane również z niepokojem ani poczuciem braku bezpieczeństwa!

Dzięki smartwatchowi Garett Electronics możemy dzwonić do siebie praktycznie tak samo,jak przy użyciu standardowego telefonu. Bąbel ma swój własny,indywidualny numer oraz listę kontaktów do nas i do innych najbliższych osób. Poza klasycznymi połączeniami w czasie rzeczywistym istnieje również opcja czatu i przesyłania krótkich wiadomości głosowych - a także funkcja GPS, czyli możliwość sprawdzenia lokalizacji i śledzenia trasy, jaką w danym momencie pokonuje nasza pociecha.

W przypadku starszego dziecka możemy bez problemu sprawdzić, czy dotarło bezpiecznie do szkoły - albo wróciło ze szkoły do domu pod naszą nieobecność. Oprócz tego mamy do dyspozycji tzw. GEOogrodzenie - czyli oznaczanie na mapie obszaru,po którym dziecko może poruszać się zupełnie swobodnie i za naszą zgodą. Jeżeli granice tego terenu zostaną w pewnym momencie przekroczone i naruszone - będziemy o tym niezwłocznie poinformowani. Podobnie działa również funkcja SOS  - przy pomocy której dziecko może ekspresowo zaalarmować rodziców,że dzieje się coś złego oraz nawiązać z nimi natychmiastowe, automatyczne połączenie z oznaczeniem swojej lokalizacji.



Do innych istotnych parametrów oraz funkcji  
smartwatcha Garett Kids Rex 4G M należą również:
  • wodoszczelność IP66 - czyli całkowita szczelność i ochrona przed silnymi strumieniami wody (bez opcji długotrwałego zanurzenia);
  • odtwarzanie historii trasy pokonanej przez dziecko;
  • dotykowy ekran z możliwością odbierania i odrzucania połączeń; 
  • połączenie Wi-Fi i Bluetooth;
  • możliwość nawiązania wideorozmowy;
  • łączność 4G LTE;
  • kompatybilność z systemem Android oraz iOS;
  • funkcja szukania urządzenia i alarm rozładowania;
  • wbudowany aparat oraz przeglądarka zdjęć;
  • krokomierz, monitor snu i budzik;
  • plan lekcji - z całą pewnością okaże się przydatny od września, kiedy Bąbel rozpocznie swoją szkolną przygodę;
  • dodatkowa gra, pozwalająca doskonalić kompetencje matematyczne;
  • opcja zmiany tarczy zegarka oraz dokupienia pasków w innych kolorach - by dostosować wygląd smartwatcha do indywidualnych preferencji;
  • możliwość zdalnego podsłuchu (choć ufamy,że nigdy nie będziemy mieli potrzeby z niej korzystać ;) ) 

Gdybym miała wymienić tutaj kilka funkcji smartwatcha Garett Electronics, z których nasz Bąbel najchętniej i najczęściej korzysta - w czołówce z pewnością znalazłaby się po prostu możliwość wykonywania połączeń bez konieczności pożyczania naszych "dorosłych" telefonów. To właśnie za pośrednictwem swojego smartwatcha synek kontaktował się chociażby z dziadkami podczas dwóch ostatnich pobytów w szpitalu - co na pewno w dużej mierze umiliło mu przykre,lecz konieczne badania.

Oprócz tego jedną z jego ulubionych aktywności jest też robienie zdjęć przy pomocy wbudowanego w zegarek aparatu - a także kontrola ilości kroków w trakcie naszych rodzinnych wycieczek i sprawdzanie, czy już udało mu się pobić swoje wcześniejsze rekordy ;) Z satysfakcją przygląda się także pozostawianym przez siebie "śladom" - czyli wyświetla trasy, po których poruszał się ze smartwatchem w ciągu kilku poprzednich dni.



Od siebie dodam jeszcze, że smartwatch Garett Kids Rex 4G M jest bardzo prosty i intuicyjny w obsłudze - nawet dla takiego technologicznego beztalencia, jak ja ;) Nie mieliśmy żadnych problemów z instalacją karty SIM ani dedykowanej aplikacji Garett Tracker - którą pobraliśmy na nasze telefony, by osiągnąć pełną funkcjonalność urządzenia oraz możliwość jego konfiguracji.

W aplikacji możemy ustawić sobie standardowy lub satelitarny widok mapy, śledzić wszystkie niezbędne parametry, a także zaznaczyć wspomniany przeze mnie wcześniej obszar GEOogrodzenia z podziałem na kilka różnych stref. Dodatkowo istnieje też możliwość "uśpienia" smartwatcha w określonym przedziale czasowym - by na przykład nie dawał o sobie znać podczas szkolnych lekcji czy wizyty u lekarza.

  
 
 
 Jak zapewne wiecie, testując różne urządzenia i dzieląc się opiniami na blogu - 
zawsze myślimy też o naszych Czytelnikach :)
 

Dlatego załatwiliśmy Wam kod rabatowy NASZEBABELKOWO20 -

czyli 20% zniżki na wszystkie nieprzecenione produkty Garett Electronics

Jeżeli szukacie prezentu na Dzień Dziecka, urodziny czy Komunię Świętą - 
albo po prostu chcecie zapewnić bezpieczeństwo swojemu dziecku w trakcie nadchodzących wakacji -
gwarantuję Wam, że będziecie mieli w czym wybierać :)
Jednak spieszcie się, ponieważ kod jest ważny tylko do końca lipca!