Kojarzycie tę sympatyczną świnkę? To oczywiście maskotka Amerykańskiego Parku Rozrywki Twinpigs w Żorach, który odwiedziliśmy z Bąblem w minioną sobotę. Nie znam chyba żadnego dziecka, które na pewnym etapie swojego życia nie marzyłoby o byciu kowbojem, kowbojką, Indianką lub Indianinem. Wizyta w Twinpigs to jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna okazja, by takie marzenie spełnić - i choć na kilka godzin przenieść się na "prawdziwy" Dziki Zachód! :)
Jak wiadomo, 4 lipca przypadają obchody amerykańskiego Dnia Niepodległości. Spodziewaliśmy się, że w związku z tym do Twinpigs ściągnie spory tłumek zwiedzających, więc pod bramami pojawiliśmy się już na kwadrans przed oficjalnym otwarciem miasteczka. Wprawdzie nasze zdjęcia prezentują się nieco pustawo, ponieważ ze względu na RODO i ochronę wizerunku nie możemy publikować tu osób trzecich bez ich zgody - ale uwierzcie mi na słowo, że turystów było w rzeczywistości znacznie więcej, niż jesteśmy w stanie Wam pokazać ;)
Miasteczko Twinpigs w Żorach to aż osiem różnych stref tematycznych: Hawaje, Dziki Zachód, Rock'n'Roll, Meksyk, Las Vegas, Zwierzyniec, Las Przygód i Powrót Do Przyszłości. Jednak najwięcej wydarzeń, zabaw z animatorami, koncertów, warsztatów i pokazów odbywa się na Main Street - czyli głównej ulicy miasta, otoczonej charakterystyczną dla Dzikiego Zachodu zabudową. Wchodząc tam wszyscy mieliśmy wrażenie, że właśnie znaleźliśmy się na planie filmowym jakiegoś starego westernu - a nasze odczucia potęgowała dodatkowo obecność najróżniejszych barwnych postaci: Indian, kowbojów, szczudlarza, grabarza, puszczającego wielkie bańki mydlane więźnia czy też Meksykanina na ogromnym bicyklu.
Main Street to również miejsce, gdzie kupimy tematyczne pamiątki, zrobimy sobie stylizowane zdjęcia w dawnych strojach, obejrzymy saloon, szkółkę niedzielną, więzienną celę oraz strzelnicę. Niestety w czasie pandemii nie wszystkie miejsca są czynne i powszechnie dostępne, ale i tak nie sposób się tam nudzić - a sympatyczni przebierańcy ze wszystkich sił dbają o miłą, przyjacielską atmosferę.
W Twinpigs znajdziemy też kilka punktów gastronomicznych, kawiarni i restauracji - między innymi Old West, Rock'n'Roll Diner, Pan Cake i Bistro Mexicana. Na temat wielkości porcji oraz smaku serwowanych posiłków niestety się nie wypowiem, ponieważ obiad jedliśmy już poza murami miasteczka, w zupełnie innym miejscu - ale jeżeli ktoś planuje spędzić tu rodzinnie cały dzień to na bank nie będzie chodził głodny ani spragniony i z pewnością znajdzie coś, co trafi w jego kulinarne gusta ;)
W trakcie dalszego zwiedzania największe wrażenie robi chyba
diabelski młyn z wagonikami w kształcie pionierskich wozów.
Tuż obok niego mamy też Karuzelę Whisky,
po zejściu z której faktycznie możemy czuć się niemal jak po spożyciu
dużej ilości tego szlachetnego trunku ;)
Jeszcze dalej - chyba najbardziej ekstremalna atrakcja w całym Twinpigs, czyli azteckie Wahadło Montezumy. Oprócz tego, że buja intensywnie w lewo i w prawo - obraca się również wokół własnej osi (choć poziom adrenaliny nadal umiarkowany, więc generalnie nie ma się czego obawiać ;)).
Porzucając na moment tematykę westernową, można choć przez chwilę poczuć się
jak Neil Armstrong i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na Księżycu...
...a potem wybrać się nad Wodospad Havasu w Wielkim Kanionie Kolorado
i zwiedzić tajemnicze wnętrza kopalni złota.
Przyznaję bez bicia, że zdecydowanie najwięcej czasu spędziliśmy jednak w okolicach Lasu Przygód - ponieważ nasz sześciolatek to wielki fan wszelkich parków linowych oraz ścieżek edukacyjnych znajdujących się wysoko nad ziemią.
Jest to również miejsce, gdzie możemy zagrać w mnóstwo kreatywnych drewnianych gier - między innymi w łowienie rybek, klasycznego cymbergaja, różnego rodzaju labirynty czy też strzelanie do celu. Wprawdzie niektóre eksponaty są już nieco nadgryzione zębem czasu i wymagałyby drobnego odświeżenia - lecz jestem przekonana, że żadnemu małemu miłośnikowi Dzikiego Zachodu nie zrobi to jakiejś zasadniczej różnicy ;)
Oczywiście będąc w Twinpigs pamiętaliśmy też o odwiedzeniu tamtejszego Zwierzyńca,
gdzie zasadniczo królują kozy oraz owce kameruńskie.
Potem przeszliśmy jeszcze test sprawności fizycznej
w tym nietypowym indiańskim lesie...
...a następnie przejechaliśmy się w towarzystwie sympatycznego maszynisty
czerwoną kolejką wąskotorową, mijając po drodze następny miniaturowy kanion :)
To z kolei położone w koronach drzew leśne molo,
gdzie największą frajdą była oczywiście zakręcona zjeżdżalnia -
a po drodze spotkaliśmy też pewnego osobnika, który chyba zbyt długo się tam "zasiedział" ;)
Wracając w kierunku Main Street, zahaczyliśmy jeszcze o Ogródek Farmera. Kiedyś widok takich warzywnych grządek nie był niczym nadzwyczajnym - ale w dobie supermarketów fajnie pokazać dziecku, jak rosną marchewki, ziemniaki czy pietruszki i jak prezentują się ich natki oraz liście, których nie widać w trakcie naszych codziennych zakupów. Przy okazji spotkaliśmy też należącą do farmera krowę, na której chętni mogli poćwiczyć swoje umiejętności w dojeniu.
Nie obyło się również bez wizyty w hawajskiej wiosce,
która przykuła uwagę Bąbla jeszcze przed wejściem,
za sprawą wystającego ponad ogrodzenie Wulkanu Kohala.
To tutaj natknęliśmy się na ubóstwiane przez naszego Smyka hydroatrakcje -
między innymi rwący Strumień Palolo, wodne wiry i tamy
oraz strzelanie do tarczy pistoletami na wodę.
Zabawa w czasach zarazy - jak to wygląda w Twinpigs?
Muszę powiedzieć, że pracownicy Twinpigs wykazują się pod tym względem pełnym profesjonalizmem, zaangażowaniem i troską o zdrowie swoich gości. Do kas biletowych podchodzi się w maseczkach, przy każdym stanowisku zostały umieszczone dozowniki z płynami dezynfekującymi oraz tablice przypominające o zasadach bezpieczeństwa i zachowaniu stosownej odległości. W każdym wagoniku kolejki czy diabelskiego młynu może podróżować tylko jedna rodzina lub grupa przyjaciół - więc utrzymanie społecznego dystansu nie jest wcale tak mało realne, jakby się to mogło pozornie wydawać.
Na wieczorne występy i pokazy fire show związane ze wspomnianym Dniem Niepodległości niestety nie mogliśmy zostać - ale zdążyliśmy wziąć udział w kilku świetnie zorganizowanych zabawach animacyjnych. Zdajemy sobie sprawę, że ze względu na pandemię oraz nasz ograniczony czas nie udało nam się zwiedzić każdego zakamarka parku i poznać jego wszystkich atrakcji - lecz mimo to bardzo polecamy taki rodzinny wypad na Dziki Zachód i zawsze będziemy myśleli o tym miejscu z ogromnym sentymentem :) Podejrzewam zresztą, że za jakiś czas pojawimy się tam znowu - już w zupełnie normalnych warunkach i bez żadnych limitów :)
Po więcej szczegółów odsyłamy na oficjalną stronę Twinpigs
(przekierowanie nastąpi po kliknięciu w poniższy baner :) )
Niesamowite miejsce. Żałuję, że mamy tak daleko.
OdpowiedzUsuńWierzę. Od nas trochę bliżej, ale i w Wasze okolice chętnie byśmy się wybrali - tylko odległość nas przeraża (zwłaszcza, że już nie możemy liczyć na drzemki po drodze ;) )
UsuńChętnie bym się tam z dziećmi wybrała.
OdpowiedzUsuńprzyznam że dla dzieci musi być to naprawdę duża frajda! pewnie miały radochę
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce. Cudowne są takie stylizowane miasteczka.
OdpowiedzUsuńWygląda na miejsce, w którym nie można się nudzić! Świetna propozycja na wakacyjną wycieczkę:)
OdpowiedzUsuńAtrakcji nie brakuje. Idealne miejsce na wakacyjną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tym miejscu. Jest genialne! Muszę się tam kiedyś wybrać ze swoimi dziećmi.
OdpowiedzUsuńnaprawdę rewelacyjne miejsce.
OdpowiedzUsuńInteresujące miejsce. My dopiero zaczynamy odwiedzać takie tematyczne parki dla dzieci - ostatnio byliśmy w Deli Parku.
OdpowiedzUsuńDużo fajnych atrakcji jest tam, bardzo mi się podoba ta fotorelacja - może i ja tam kiedyś się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym miejscu, mamy się wybrać ze znajomymi i ich dziećmi w to niesamowite miejsce rozrywki:)
OdpowiedzUsuńFajne miejsce i wiele atrakcji tam. Myślę, że mogłabym się wybrać do niego z rodzinką :)
OdpowiedzUsuńMy chętnie się tam wybierzemy, tym bardziej, że dawno całą rodzinką nie pojechaliśmy na podobną wycieczkę, czas nadrobić zaległości. :)
UsuńFrajda dla zafiksowanych, ale totalnie nie nasz klimat ;)
OdpowiedzUsuńSpoko :) Na szczęście wybór takich parków w Polsce jest ogromny - dla każdego coś się znajdzie ;) A u Was bardziej klimaty archeo - wykopaliska, dinozaury i te sprawy? :)
Usuńbardzo dużo atrakcji, czyli da się zmęczyć dzieciaki ;-). Dzień pełen wrażeń i to w takim fajnym klimacie :-)
OdpowiedzUsuńwow, ile atrakcji, koniecznie musimy się tam wybrać jak będziemy w Polsce
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce, ileż zabawy tam na dzieci czeka, ale też ile wodzy można popuścić wyobraźni w wymyślaniu ciekawych historii. :)
OdpowiedzUsuńWybieram się do tego parku
OdpowiedzUsuńJeszcze tam nie byłam A mieszkam teraz bardzo blisko
OdpowiedzUsuńSuper miejsce,aż chce się tam pojechać. ;-)
OdpowiedzUsuńSuper miejsce. Bardzo lubię jeździć w takie z moimi dziećmi. Szkoda, że to daleko.
OdpowiedzUsuńPatrzę i podziwiam, na jakiego przystojniaka wyrasta Twój młody mężczyzna. <3
OdpowiedzUsuń