1. Na początek pytanie najbardziej podstawowe: czym zajmuje się logopeda i
jak najczęściej wygląda jego praca z dziećmi? Czy jest to skupianie się
wyłącznie na wadach wymowy – czy raczej podejście bardziej kompleksowe i
wieloaspektowe?
Jest takie ogólne
przekonanie, że logopeda to Pani od ćwiczeń buzi i dmuchania na wiatraczki. Na
szczęście z biegiem lat widzę ogromny wzrost świadomości wśród rodziców
dotyczący tego, czym się zajmujemy. Warto podkreślić, że logopedzi mają swoje
specjalizacje, a wśród nich są balbutologopedzi (terapeuci od jąkania)
surdologopedzi (od zaburzeń mowy przy deficytach słuchu), tyflologopedzi
(zaburzenia mowy połączone z wadą wzroku) czy neurologopedzi (zaburzenia mowy o
podłożu neurologicznym). Coraz częściej wśród logopedycznych pacjentów są też
noworodki i niemowlęta, którymi zajmują się głównie neurologopedzi i terapeuci
wczesnej interwencji.
Dobry logopeda
powinien skupiać się na całym rozwoju dziecka, począwszy od sprawności
fizycznej, funkcji zmysłowych (wzrokowych, słuchowych, dotykowych) rozwoju
psychospołecznym, a na umiejętnościach spożywania pokarmów i wyraźnej mowie
skończywszy.
W swojej pracy
staram się patrzeć holistycznie na małego człowieka, interesuje mnie jego
rozwój od momentu poczęcia. Istnieje wiele czynników wpływających na proces
mowy. Praca logopedy dziecięcego to dla mnie przede wszystkim umiejętność
wnikliwej i rzetelnej diagnozy, spojrzenie na malucha z empatią i zrozumieniem,
a następnie dostosowanie terapii tak, by sprawiała radość i przyjemność. Kładę
nacisk na naukę poprzez zabawę, a to się sprawdza u prawie wszystkich dzieci. Z
tyłu głowy zawsze mam jednak mój cel-aktualnie ćwiczona funkcja, wymagająca
korekcji.
2. Na co jako rodzice powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, jeśli chodzi o rozwój mowy dziecka - i co możemy zrobić, żeby zapewnić naszym pociechom optymalne warunki tego rozwoju?
Już na samym
starcie, kiedy rodzi się maluszek zwracamy uwagę na funkcje pierwotne (zwane
przez logopedów bazowymi), tzn. jak dziecko pije z piersi bądź z butelki, jak
oddycha. Ponadto jak rozwija się fizycznie, jak wygląda rozszerzanie diety.
Jeśli coś nas niepokoi w tej kwestii lub pojawiają się jakieś trudności,
zachęcam do wizyty u logopedy lub fizjoterapeuty. Początkowe problemy w tych obszarach
w znaczny sposób mogą rzutować na dalsze umiejętności nabywania mowy.
U starszych
dzieci natomiast zwracamy szczególną uwagę na to, by spędzały jak najwięcej
czasu na świeżym powietrzu, pielęgnujemy dobry nawyk czytania książek,
rozsądnie dozujemy wysokie technologie - to taka moja mini recepta :)
3. Jakie są
najczęstsze błędy popełniane przez rodziców, które mogą przyczynić się do
powstawania lub utrwalania wad wymowy u dzieci?
Z drugiej
strony należy podkreślić, że bywa i tak, że rodzice od początku świadomie
wspierają rozwój swojego malca. Czasem trudno znaleźć coś istotnego w trakcie
diagnozy, a mimo to dziecko ma wadę wymowy. Większość rodziców chce dla swoich
dzieci tego, co najlepsze jednak bardzo często są zagubieni w gąszczu różnych
informacji odnośnie terapii logopedycznej. Jednak to specjalista rozwoju mowy
powinien być w tych sprawach przewodnikiem, a nie dr Google.
Najpowszechniejszym
błędem jest zbyt długie używanie smoczków i butelek. Sama nie jestem ich
całkowitym przeciwnikiem i nie grożę paluszkiem, kiedy widzę dziecko ze
smoczkiem. Jednak, gdy jest on używany bez przerwy, albo dzieci mówią ze
smoczkiem w buzi, to jestem poważnie zaniepokojona.
Kolejną kwestią
jest zbyt późne rozszerzanie diety i stosowanie przez długi czas bardzo
rozdrobnionego pożywienia (o konsystencji papkowatej). Powoduje to, że dziecko
w wieku np. 1,5 roku nadal nie gryzie, nie żuje, krztusi się, w konsekwencji
czego rozwój mowy też będzie opóźniony lub nieprawidłowy.
Inną bardzo
ważną sprawą jest zbyt mało doświadczeń na placach zabaw i świeżym powietrzu,
stad m.in. mnogość zaburzeń integracji sensorycznej.
Ponadto wpływ
wysokich technologii oraz ich szeroka a czasem nieograniczona dostępność dla
dzieci. Obecnie 2-3 latek ze smartfonem w ręku, jedzący posiłek, już nikogo nie
dziwi. Mnie osobiście dziwi to cały czas. Jakiś czas temu spotkałam małe
dziecko z tabletem na wyciągu gondolowym w górach ( oj, długo przeżywałam ten
fakt, że zamiast podziwiać widoki, było pochłonięte światem wirtualnym!). Są to
najbardziej niepokojące obserwacje, których doświadczam w miejscach
użyteczności publicznej. Tracimy kontakt z dziećmi, a tym samym wiele okazji do
rozwijających konwersacji.
4. Kiedy istnieją ewidentne przesłanki, by umówić dziecko na wizytę u logopedy? A może taką konsultację powinien odbyć profilaktycznie każdy maluch - w celu przeprowadzenia obserwacji i wczesnego "wyłapania" ewentualnych nieprawidłowości?
Od samego początku
mojej pracy jako neurologopeda, najbardziej cieszą mnie tacy rodzice, którzy
przychodzą na kontrolę, by się upewnić, że z mową ich dziecka jest wszystko w
porządku.
Uważam, z pełną
odpowiedzialnością, że każde dziecko zaraz po urodzeniu, a najpóźniej do
ukończenia 2 roku życia powinno być zbadane przez neurologopedę. Rzetelny
bilans mowy, ale nie taki jak u pediatry, sprowadzany niejednokrotnie do
pytania: „Czy dziecko już mówi zdania”? Byłoby to marzenie wielu
logopedów, choć zarazem mielibyśmy w przyszłości mniej pracy :)
Jestem wielkim
orędownikiem wczesnej profilaktyki. Wynika to z tego, że mój pierwszy kierunek
studiów, czyli Promocja Zdrowia i Zdrowie Publiczne na Uniwersytecie Medycznym
szczególnie mnie na to uwrażliwiły. Stara mądrość mówi, lepiej zapobiegać niż
leczyć - nie ma w tym ani odrobiny przesady. To, co moglibyśmy skorygować u
niemowlęcia, z czasem przekłada się na wieloletnie ćwiczenia w późniejszych
latach życia. Rodzice często nie mają tej świadomości lub wmawia im się, że taka
czy inna wada wymowy sama minie.
5. Z naszego własnego doświadczenia z synkiem wiem, że same wizyty w gabinecie logopedy nie wystarczą - ponieważ bardzo istotne jest również regularne wykonywanie ćwiczeń w domu. W jaki sposób pracować z dzieckiem w warunkach domowych, by go nie zniechęcić i nie znużyć - a jednocześnie uzyskać satysfakcjonujące efekty?
Powiem tak, poprzez
zabawę, zabawę i jeszcze raz zabawę. Najlepiej podczas codziennych czynności,
takich jak gotowanie, wieszanie prania, rysowanie itp. Świetnie sprawdzają się
też ćwiczenia w trakcie wykonywania aktywności fizycznej, podczas huśtania na
huśtawce, skakania na skakanie / trampolinie, podczas gry w klasy.
Dziecko dobrze
się bawi i nawet nie wie, że ćwiczy, a rodzic umiejętne wplata w taką zabawę
ćwiczenia logopedyczne np. powtarzanie wyrazów, naukę wierszyka, ćwiczenia
artykulacyjne. Poza tym angażując ciało w ruch, lepiej zapamiętujemy inne
treści.
Takie założenie
towarzyszyło mi także w trakcie powstawania książki „Bubu uczy się mówić. A kuku!”
6. Zauważyłam, że wśród wielu osób nadal istnieje sporo błędnych przekonań na temat rozwoju mowy – jak chociażby stwierdzenie, że wada wymowy „przejdzie sama z wiekiem” albo że chłopcy zawsze zaczynają mówić później niż dziewczynki. Z jakimi tego typu mitami spotyka się Pani najczęściej w swojej pracy?
Pracuję głównie
w mojej praktyce prywatnej i trafiam na bardzo świadomych rodziców. Oni sami
wiedzą, że jeśli coś jest nie tak, to przychodzą i pytają.
Jednym
z mitów, który najbardziej mnie smuci jest to, że rodzice słyszą od
innych: „po co mu terapia? - i tak
zacznie gadać”.
Zacznie, albo
nie zacznie. Niestety nie zawsze jest to „zwykły” opóźniony rozwój mowy,
a konsekwencje braku terapii w odpowiednim czasie widać do końca życia.
Dzieci takie
nie tylko zaczynają późnej mówić, ale i później nawiązują relacje z
rówieśnikami, mają trudności z czytaniem/pisaniem, koncentracją. Jeśli już
nawet czytają, to bardzo często bez zrozumienia. O ile w 1-3 klasie jakoś sobie
poradzą, to późniejsze klasy bywają dramatem, zarówno dla nich jak i rodziców.
Najbardziej żal
mi takich dzieci, które trafiają do mnie o kilka lat za późno. Terapia wtedy
jest długa i bardzo trudna.
7. Jest Pani
Autorką książki "Bubu uczy się mówić. A kuku!", która ukazała
się nakładem Wydawnictwa GREG. Skąd pomysł na taką publikację i jaka jest rola
książeczek logopedycznych w profilaktyce oraz terapii?
Książka „Bubu uczy się mówić. A kuku!”
została napisania 7 lat temu dla mojego pierwszego synka, który wówczas
skończył rok. W tamtym czasie na polskim rynku wydawniczym było bardzo mało
książeczek dla dzieci w tym wieku. Na szczęście tendencja ta uległa zmianie.
Niestety przez
długi czas nie mogłam znaleźć odpowiedniego wydawcy dla książki tego typu.
Ostatecznie nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Greg, które rozszerzyło swój
asortyment o cykl publikacji logopedycznych (seria "Ładnie i Składnie").
Moja książka nie służy tylko do stymulacji mowy, ale jest interaktywna co stanowi nowość na rynku logopedycznym. Aktywizuje dziecko i dorosłego do wspólnej zabawy, a co najważniejsze i na czym najbardziej mi zależało - poprzez ruch i działanie dziecko lepiej zapamiętuje treści w niej zawarte.
Ta książka to moje trzecie dziecko :) Dopieszczona, przemyślana pod każdym względem, nawet czasem do
przesady. Pani grafik Magdalena Łozińska- naprawdę dała radę!
8.Czy poza książkami są jeszcze jakieś inne pomoce logopedyczne, które szczególnie Pani poleca?
Moja książka nie służy tylko do stymulacji mowy, ale jest interaktywna co stanowi nowość na rynku logopedycznym. Aktywizuje dziecko i dorosłego do wspólnej zabawy, a co najważniejsze i na czym najbardziej mi zależało - poprzez ruch i działanie dziecko lepiej zapamiętuje treści w niej zawarte.
Mimo tylu lat
poszukiwań i pracy nad jej udoskonalaniem, jestem ogromnie zadowolona, że
wreszcie się ukazała. Teraz czytam ją z drugim synkiem i muszę przyznać, że treści
nie uległy przedawnieniu. Śmieszą go podobne rzeczy i równie chętnie wchodzi w
interakcje podczas jej czytania.
8.Czy poza książkami są jeszcze jakieś inne pomoce logopedyczne, które szczególnie Pani poleca?
Dzieci najbardziej
lubią pomoce, gdzie mogą same coś zrobić, np. zakręcić kołem fortuny, wyprać
koszulki logopedyczne z obrazkami i powiesić pranie na mini suszarce, poszukać
czegoś, powąchać.
Mam ogromne
szczęście, że dużo pomocy drewnianych robi dla mnie mój tata - złota rączka, a
mama szyje na maszynie.
Ogromnie też
polecam pomoce do terapii sensorycznej firmy Empis, które świetnie
sprawdzają się w mojej pracy logopedycznej. Są solidnie i dobrze wykonane,
często z nich korzystam!
Anna M.
Buszkiewicz - absolwentka Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego oraz Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prowadzi prywatną praktykę Stymulacji Rozwoju Dziecka "KLINIKA JĘZYKA". Ukończyła studia medyczne z zakresu Zdrowia Publicznego i Promocji Zdrowia oraz studia z Logopedii, a następnie Neurologopedii. Wiedzę na temat szeroko pojętego zdrowia stara się łączyć z wiedzą logopedyczną poprzez uświadamianie znaczenia profilaktyki logopedycznej i wczesnej interwencji u noworodków i dzieci do 3. roku życia.
Jej książka "Bubu uczy się mówić. A kuku!" to pierwsza na rynku interaktywna książeczka do stymulacji mowy, przeznaczona dla dzieci od 6. miesiąca do 3. roku życia. Sympatyczny bohater - chłopiec o imieniu Bubu - zachęca dziecko do podejmowania najróżniejszych aktywności, opowiadając o sobie, swojej rodzinie i najbliższym otoczeniu.
Każdej wykonywanej przez Bubu prostej czynności towarzyszą również konkretne dźwięki oraz wskazówki dla rodziców, jak wykonywać z dziećmi poszczególne ćwiczenia. Nauka onomatopei oraz pierwszych słów odbywa się tutaj głównie przez ruch i działanie, co jest uznawane za jedną z najbardziej efektywnych i atrakcyjnych dla dziecka metod. Poza przyswajaniem nowego słownictwa dziecko ćwiczy pamięć, koncentrację, percepcję wzrokową i prawidłową artykulację - a także poznaje relacje przestrzenne i zdobywa ogromną dawkę wiedzy o otaczającym je świecie.
Wszelkie dźwięki zawarte w książce są proste do wymówienia, a poprzez ich wielokrotne powtarzanie w formie wspólnej zabawy niezwykle szybko utrwalają się w dziecięcym słowniku. Lektura zachęca dziecko do działania, pokazywania, naśladowania gestów i samodzielnego demonstrowania czynności, które wykonuje Bubu. By ją dodatkowo urozmaicić, można wykorzystać prawdziwe rekwizyty - znajdujące się w każdym domu przedmioty codziennego użytku.
"Bubu uczy się mówić. A kuku!" to część zupełnie nowej serii "Ładnie i składnie" od Wydawnictwa GREG. O pozostałych książeczkach logopedycznych z tego cyklu napiszę na blogu już wkrótce, a tymczasem odsyłam Was na oficjalne strony internetowe Partnerów tego artykułu (przekierowanie nastąpi po kliknięciu w poniższe banery).
***
Jej książka "Bubu uczy się mówić. A kuku!" to pierwsza na rynku interaktywna książeczka do stymulacji mowy, przeznaczona dla dzieci od 6. miesiąca do 3. roku życia. Sympatyczny bohater - chłopiec o imieniu Bubu - zachęca dziecko do podejmowania najróżniejszych aktywności, opowiadając o sobie, swojej rodzinie i najbliższym otoczeniu.
Każdej wykonywanej przez Bubu prostej czynności towarzyszą również konkretne dźwięki oraz wskazówki dla rodziców, jak wykonywać z dziećmi poszczególne ćwiczenia. Nauka onomatopei oraz pierwszych słów odbywa się tutaj głównie przez ruch i działanie, co jest uznawane za jedną z najbardziej efektywnych i atrakcyjnych dla dziecka metod. Poza przyswajaniem nowego słownictwa dziecko ćwiczy pamięć, koncentrację, percepcję wzrokową i prawidłową artykulację - a także poznaje relacje przestrzenne i zdobywa ogromną dawkę wiedzy o otaczającym je świecie.
Wszelkie dźwięki zawarte w książce są proste do wymówienia, a poprzez ich wielokrotne powtarzanie w formie wspólnej zabawy niezwykle szybko utrwalają się w dziecięcym słowniku. Lektura zachęca dziecko do działania, pokazywania, naśladowania gestów i samodzielnego demonstrowania czynności, które wykonuje Bubu. By ją dodatkowo urozmaicić, można wykorzystać prawdziwe rekwizyty - znajdujące się w każdym domu przedmioty codziennego użytku.
"Bubu uczy się mówić. A kuku!" to część zupełnie nowej serii "Ładnie i składnie" od Wydawnictwa GREG. O pozostałych książeczkach logopedycznych z tego cyklu napiszę na blogu już wkrótce, a tymczasem odsyłam Was na oficjalne strony internetowe Partnerów tego artykułu (przekierowanie nastąpi po kliknięciu w poniższe banery).