Jak zorganizować ślub i wesele? W jakiej sukni wystąpić, jakie obrączki ślubne wybrać? Czy zaprosić tylko najbliższą rodzinę i kilkoro dobrych znajomych - czy może urządzić wielki bal na sto par, spośród których nawet nie wszystkich osobiście kojarzymy? Z perspektywy czasu i jako żona z 9-letnim stażem postanowiłam zestawić ze sobą ślubne rozwiązania, które w naszym przypadku okazały się doskonałym wyborem - jak i te niezbyt trafione, na które nie zdecydowałabym się na pewno po raz kolejny...
foto: pixabay / takemeomeo |
Zacznijmy jednak od kwestii, których na pewno bym NIE ZMIENIŁA -
ponieważ uważam je za naprawdę rozsądne i słuszne decyzje.
1. Obrączki ślubne klasyczne - proste, minimalistyczne i ponadczasowe. Bez
zbędnych udziwnień, dodatkowych cyrkonii czy innych wymyślnych zdobień.
Bardzo subtelne w swej formie i wymykające się przemijającym trendom -
co jednocześnie ani trochę nie odbiera im ich symbolicznej mocy.
Pomyśleliśmy sobie, że właśnie takie klasyczne obrączki najlepiej
przetrwają próbę czasu - a dodatkowo w przypadku zmiany rozmiaru nie
będzie najmniejszego problemu z ich zmniejszeniem czy powiększeniem (obrączki z kamieniami czy też łączone z różnych metali mogą być w
trakcie tego typu modyfikacji zdecydowanie bardziej problematyczne).
2. DJ zamiast zespołu muzycznego - to był u nas absolutny strzał w 10! Do
prowadzenia naszej weselnej imprezy wybraliśmy znajomego DJ-a, który od
lat prowadzi najróżniejsze uroczystości w rodzinie mojego męża. Grywa na
urodzinach, rocznicach, osiemnastkach i innych jubileuszach - a więc
doskonale zna wszystkich członków familii, ich gusta muzyczne i jest z
nimi po prostu blisko zaprzyjaźniony. Naprawdę kompleksowo zadbał o całą oprawę
muzyczną i świetlną, znakomicie poradził sobie również z
konferansjerką. Po co nam wieloosobowy zespół muzyczny, skoro jest w
naszym otoczeniu taki "człowiek-orkiestra"? ;)
3. Brak oczepin. Na cudzych weselach w trakcie oczepin po
prostu uciekaliśmy z sali, gdzie pieprz rośnie. Wszystkie te weselne zabawy, przyśpiewki, dotykanki i rozbieranki na parkiecie zawsze wydawały nam się niesamowicie
żenujące i zwyczajnie głupie - więc postanowiliśmy po prostu ich nie
organizować. To była jedna z naszych najlepszych decyzji - i bardzo cieszymy
się, że nie ulegliśmy ogólnej presji, bo w przeciwnym razie po własnym weselu
pozostałby nam zapewne wielki niesmak. (Welonem też nie rzucałam - bo go
po prostu nie miałam ;) ).
4. Pan Młody :) Tutaj nie będzie niespodzianki. Pomimo lepszych i gorszych momentów w naszym związku nadal uważam, że wybrałam właściwego człowieka na właściwym miejscu. Jednocześnie mam nadzieję, że tak pozostanie już do końca - bez żadnych zmian i zawirowań :)
foto: ekokarat.pl |
OK. Przejdźmy zatem do kwestii, które uważam za niezbyt udane -
i obecnie chętnie bym je ZMODYFIKOWAŁA, decydując się na zupełnie inne rozwiązania.
1. Prawdopodobnie wzięlibyśmy tylko ślub cywilny, ponieważ nasze poglądy
od tamtego czasu mocno się zmieniły. Mamy w sobie również znacznie
więcej asertywności, by głośno je wyrażać i nie obawiać się linczu ze
strony starszych pokoleń. Nie wspominamy dobrze ani kościelnych nauk
przedmałżeńskich, ani późniejszych kontaktów z proboszczem w celu
ustalenia szczegółów dotyczących przebiegu całej ceremonii. Myślę, że
symboliczna lampka szampana wypita w towarzystwie sympatycznych
urzędników z naszego USC byłaby dla nas zdecydowanie przyjemniejszych
doświadczeniem.
2. Zamienilibyśmy salę weselną na plener. Ślub braliśmy w lipcu, a pogoda ku temu była wręcz idealna (choć oczywiście nigdy nie da się tego do końca przewidzieć). Myślę, że teraz zamiast zamkniętej sali bankietowej zdecydowalibyśmy się na jakąś restaurację nad jeziorem - z rozległym parkiem wokół i dużym otwartym tarasem, oświetlonym dziesiątkami lampionów.
3. Inna ślubna suknia, makijaż i fryzura. Moda się zmienia, mój gust również :) W dniu swojego ślubu szłam do ołtarza w krótkiej tiulowej sukience a'la balerina - natomiast teraz widziałabym się raczej w prostej kreacji w stylu boho, sięgającej aż do samej ziemi. Na głowie - obowiązkowo wianek w kwiatów! :)
4. Profesjonalny fotograf i ślubna sesja zdjęciowa. O robienie zdjęć na naszym ślubie poprosiłam moją siostrę, która interesowała się fotografią, dysponowała całkiem niezłym sprzętem i uważała się za wielką specjalistkę. Tymczasem, o ile zdjęcia krajobrazów wychodziły jej naprawdę dobrze - o tyle efekt fotografowania ludzi okazał się dość mizerny i mało satysfakcjonujący. (Nie wspominając o tym, że rola fotografa bardzo szybko się jej znudziła - więc jakiekolwiek w miarę sensowne kadry mamy tylko z dwóch pierwszych godzin imprezy).
5. Podróż poślubna jak na amerykańskich filmach. Kojarzycie te sceny, kiedy goście nadal bawią się na weselu, a para młoda odjeżdża z piskiem opon, przy akompaniamencie przywiązanych do auta puszek? ;) Z puszek pewnie byśmy zrezygnowali, ale taka efektowna "ucieczka" na dzień dzisiejszy byłaby dla nas najbardziej optymalnym rozwiązaniem! :)
foto: ekokarat.pl |
A co Wy zmienilibyście w Waszym ślubie i weselu,
w jego przebiegu oraz samej organizacji?
Może wszystko było tak perfekcyjne,
że nie widzicie potrzeby dokonywania jakichkolwiek zmian? :)
Faktycznie niektóre zabawy na oczepiny sa żenujące i głupie. My nie zrezygnujemy z nich, bo sami lubimy sie wygłupiać. Ślub cywilny to na pewno.
OdpowiedzUsuńW tym roku obchodzimy z Małżem 9 rocznicę ślubu. Wzięliśmy ślub cywilny, zimą, w śniegu po kolana :D, miałam biało-czarną sukienkę, mamy obrączki tytanowe, a sesję poślubną robiliśmy w lesie, biegaliśmy po śniegu w mrozie -25 i było dokładnie tak, jak sobie wymarzyliśmy. :D Nie zamieniłabym niczego. Zamiast wesela było przyjęcie na 40 osób - najbliższa rodzina i przyjaciele. Był DJ zamiast zespołu. Było po naszemu. I tego życzę wszystkim młodym parom: by było po waszemu, a nie bo coś wypada, albo ciocia czy inny wujek się obrażą. To wasz dzień. :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTrudno jest organizować coś co wydarza się tylko raz. Polecenia potrafią być ryzykowne, bo polecają najczęściej ludzie którzy tez przeżyli to raz i nie mają wielkiego porównania. Z moich obserwacji wynika, że większości par brakuje asertywności o której piszesz. W większości przypadków do kościoła idzie się aby uspokoić babcię, a reszta robiona jest pod rodziców. Mam wrażenie, że rodzice zachowują się czasem tak jakby to był ich ślub. A przecież oni swój już mieli :)
OdpowiedzUsuńTo wszystko dopiero przede mną, ale moja siostra wiem, że zmieniłaby wszystko. Tak naprawdę ona nie miała zdania, wszystko ustalała teściowa nawet wybór sukni. Dla mnie to nie do przyjęcia.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak bywa, że jak się patrzy z perspektywy czasu to coś jest do zmienienia... Czasem jak myślę o swoim ślubie to również zastanawiam się co bym zmieniła, co poprawiła itd.
OdpowiedzUsuńDokładnie dwa lata temu brałam ślub. Dziś nic bym nie zmieniła w tamtym dniu, było tak, jak być powinno <3
OdpowiedzUsuńMy również zrezygnowaliśmy z oczepin, goście odetchnęli z ulgą ;)
ja bym niczego nie zmieniła, dla mnie było idealnie :-)
OdpowiedzUsuńJa bym w swoim zmieniła tylko jedną rzecz. Robiliśmy dwie imprezy, obiad po uroczystości dla najbliższej rodziny (łącznie nie więcej niż 30 osób licząc z dziećmi), a później pod wieczór zaprosiliśmy do klubu na imprezę naszych przyjaciół i znajomych. Tam atmosfera była swobodniejsza, ale my już byliśmy mocno zmęczeni. Teraz zrobiłabym ten obiad i imprezę po prostu w dwóch osobnych salach, tak żeby nasi goście weselni nie szli do domu po kościele, a dopiero potem na imprezę. Chociaż trudno mi powiedzieć czy tak byłoby faktycznie lepiej, gdybyśmy tak chodzili od jednej sali do drugiej.
OdpowiedzUsuńJa już slub i wesele mam za sobą. Teść wszystko organizował, bo ja byłam już w pierwszej ciąży i bardzo źle się czułam. Fajnie było. Ciekawe wskazówki. Ciekawie, że byłaś w krótkiej sukience. Ja miałam długą. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńNic bym nie zmieniła. Wszystko zrobiliśmy po naszemu, było dokładnie tak jak chciałam. Nawet sukni nie miałam białej, a świadkowa była w garniturze. Zdjęć mam mnóstwo i to pięknych - jestem zachwycona tym, że posłuchałam męża i zrobiłam tak jak ja sobie z nim wymarzyłam, a nie rodzice!
OdpowiedzUsuńZmieniła bym kilka rzeczy. Ja miałam ślub cywilny i kościelny- zrezygnowałbym z cywilnego i wzięła dwa w jednym czyli konkordatowy. Zmienibym suknię i fryzurę no i może porę roku, bo ślub miałam w zimie. 😉 Miałam kameralne przyjęcie dla najbliższych, bez kamery. Zdjęcia robił nasz kolega, a grał również DJ. Było wspaniale. Zabaw oczepinowych było kilka, ale takich na poziomie bo sama nie lubię takich, które chociażby mają podtekst seksualny. Dla mnie to niesmaczne. Obrączki mamy bardzo proste, stopione z obrączek dziadków mojego męża, dlatego dodatkowo mają dla nas sentymentalną wartość. 🙂 Może trochę organizacyjnie bym pozmieniała, no i chciałabym mieć podróż poślubną. 😉
OdpowiedzUsuńOj ślub i wesele to nie przelewki :)
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię zabaw oczepionowych i na pewno na moim weselu by ich nie było. A proste obrączki i amerykańska podróż poślubna (własnie do Stanów) na pewno! :)
OdpowiedzUsuńKiecka i fryzura, zdecydowanie te dwie rzeczy bym zmieniła. Ale nic to, bo przy całej reszcie bym trwała, a już najbardziej to przy panu młodym:-) Kilka dni temu obchodziliśmy dziesiątą rocznicę ślubu, a wrażenie, jak by to było wczoraj. A Wy tylko rok młodsi :-)
OdpowiedzUsuńJa chciałam oczepiny, ale były może 2-3 zabawy (taniec, scenka i znowu taniec), bo też nie chciałam żadnych głupot u siebie.
OdpowiedzUsuńFajnie tak się wspomina, wszystko było ok. tylko po latach wiele się zmieniło od tego czasu...
OdpowiedzUsuńPóki co jeszcze nie miałem tej przyjemności, ale jeśli będzie to raczej bez specjalnych fajerwerków ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię oczepiny - jeśli są zrobione sensownie, oczywiście. :) Głupie macanki są, no cóż, głupie, ale zabawa w krzesełka to już co innego. :)
OdpowiedzUsuńJa nie szaleję za takimi imprezami, na swój ślub zrobiłam ognicho i zaprosiłam tylko najbliższych :)
OdpowiedzUsuńAle rozumiem, że niektórzy chcą przeżyć ten dzień z pompą :)
Ja nic bym nie zmieniła. Moje wesele było takie jakie chciałam.
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle ten temat nie kręci :D
OdpowiedzUsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńOprawa florystyczna a nie tylko bukiet, inna suknia, trochę inne obrączki, zdecydowanie inna fryzura i wianek zamiast welonu :) Może też faktycznie, jak Ty, wesele w plenerze :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis ;) Ja jeszcze jestem przed ślubem dlatego bardzo mnie zaciekawił ;)
OdpowiedzUsuńSuper rady! Sama niedługo wychodze za mąż to się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńJestem tak zestresowana swoim wielkim dniem, który jest za 3 miesiące. Zawsze marzyła mi się wielka ceremonia, teraz się zastanawiam czy cywilny nie byłby lepszym rozwiązaniem ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam wesele w plenerze i bardzo miło wspominam :) Było super :)
OdpowiedzUsuńNa te chwilę nie zmienilabym nic! Spojrzę na to także za 9/20 lat i wówczas na pewno coś się znajdzie :D
OdpowiedzUsuńA po co się zastanawiać nad tym co by się zmieniło w tym co już było?
OdpowiedzUsuńCzasu się nie cofnie.
Nie cofnie się - ale po prostu lubię sobie tak pogdybać i porozmyślać. Poza tym znam pary, które po latach robią sobie "powtórkę" - odnowienie przysięgi małżeńskiej - i wtedy urządzają całą imprezę już dokładnie tak, jak sobie zamarzą, bez ulegania jakiejkolwiek zewnętrznej presji. Podoba mi się to - i może sami się kiedyś też zdecydujemy.
UsuńAle przysięga to tylko w kościele. W USC tylko formuła, która jest tylko deklaracją a nie przysięgą.
UsuńW takim razie - po moich doświadczeniach z kościołem - po raz drugi wybrałabym zdecydowanie "tylko" formułę w USC.
UsuńJa nie lubię wystawnych wesel.. Zdecydowanie wolę spokojne i kameralne przyjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i pomocny wpis :)
OdpowiedzUsuńfajnie że dzielisz się też tym co ci nie wyszło/być zmieniła :) ja cieszę się, że zdecydowałam się na sesję plenerową i na filmy ślubne, które potem zgrałam na płytę i rozdałam gościom, jako pamiątkę z naszego ślubu :) cieszy mnie też wybór sukni i dodatków, na pewno zmieniłabym menu na bardziej swojskie, a mnie wystawne i nie marnowałabym pieniędzy na wynajem auta tylko wzięła własne :)
OdpowiedzUsuńja tam też czasem lubię patrzeć wstecz i zastanawiać się co bym zmieniła, moja suknia ślubna plus size wraz z dodatkami była genialna, obrączki, kwiaty, garnitur pana młodego też, oczepiny odpuściliśmy, mieliśmy zespół weselny i było ok. Ja bym właśnie wolała imprezę na sali bo było zimno (mimo ogrzewanej hali namiotowej na wesele) i zmieniłabym nieco menu, więcej słodkości, a mniej sałatek i przystawek, na które goście nie chcieli się połasić
OdpowiedzUsuńeh, kiedy to było, wydaje się że wczoraj opuszczałam salon ślubny trzymając ,,suknię z welonem" a to już prawie trzy lata temu było ;)
OdpowiedzUsuńArtykuł napisany na prawdę bardzo fajnie, podoba mi się.
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio bardzo spodobały się Ramki ślubne , które specjalnie można drukować sobie ze swoimi inicjałami, imionami i ze swoim designem. Jest to bardzo fajna opcja, bo goście robią sobie zdjęcia i mają bardzo fajną pamiątkę.
OdpowiedzUsuńja właśnie miałam DJ-a i żałowałam, że nie wzięłam kapeli na wesele! Dj może i dobrze grał, ale nie prowadził żadnych zabaw, stał tylko za konsolą i nic więcej, więc wiele osób trzeba było siłą zaciągać na parkiet. a wokalista zespołu na pewno bardziej by się wkręcił w bycie wodzirejem...
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest łatwe zadanie organizacja takiego wesela, usług jest mnóstwo a jednak zgrać w jednym terminie wszystko to ciężkie zadanie. Nie tylko muzyka, sala, jeszcze trzeba pamiętać o ubraniach. Smoking Ślubny dla Pana Młodego będzie wyglądał najlepiej tego dnia, można zamówić na wymiar, w różnych wersjach kolorystycznych. Tak by Pan młody czuł się tego dnia perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć dobrą wedding planerkę. Ostatnio bardzo modne się zrobiły takie usługi
OdpowiedzUsuń