Kiedy dostałam na maila propozycję zrecenzowania książki "Wodnik" Karola Gmyrka - byłam zaintrygowana, a jednocześnie trochę się tej lektury obawiałam. Dlaczego? Ponieważ Wydawnictwo Triglav zajmuje się przede wszystkim popularyzacją historii i kultury słowiańskiej - o której osobiście nie mam zbyt wielkiego pojęcia (poza dość fragmentarycznymi i wymagającymi odświeżenia wiadomościami, wyniesionymi ze szkolnych lekcji). Bałam się zatem, że jakieś nawiązania do wierzeń Słowian i słowiańskiej mitologii okażą się dla mnie niezrozumiałe - a już tym bardziej nie będę w stanie przekazać ich naszemu synkowi we właściwy, przystępny sposób...
Jednak, skoro sam Autor książki pisze do mnie i zaznacza, że chce oddać swoje dzieło w moje recenzenckie ręce NIE BEZ POWODU - to zwykła ludzka ciekawość we mnie zwycięża i mam wręcz nieodpartą ochotę, by ten powód wreszcie poznać ;) Już po kilku pierwszych stronach "Wodnika" stał się on dla mnie zupełnie jasny i oczywisty, ponieważ warstwie historycznej i kulturowej towarzyszy w tej książce również inna, bardzo emocjonalna - dotycząca wielkiej tęsknoty i samotności, poszukiwania swojego miejsca na świecie oraz własnej tożsamości.
W pewnym sensie można uznać, że tytułowy Wodnik
został przez mieszkańców słowiańskiej wioski adoptowany -
WARSTWA HISTORYCZNA,
CZYLI POCHWAŁA SŁOWIAŃSZCZYZNY
Kim był wodnik wedle wierzeń słowiańskich ?
Podając za Wikipedią, wodnik to jeden w wielu słowiańskich demonów,
zamieszkujący zbiorniki śródlądowe. Najczęściej pociągał on za sobą na
dno przeprawiające się przez rzekę stada oraz nieostrożnych ludzi - a
żeby uchronić się przed jego gniewem, Słowianie składali mu ofiary ze zwierząt lub wrzucali do wody poświęcone monety. W innym kontekście, wodnikiem mogło stać się również dziecko,
które utonęło nieochrzczone - lub (w bardziej drastycznej wersji
zdarzeń) zostało celowo utopione przez matkę. Oczywiście w trakcie
lektury niekoniecznie trzeba zagłębiać się z dzieckiem w aż tak dramatyczne szczegóły
- i sam autor na szczęście również o nich nie wspomina ! Jednak dla
mnie jako dla dorosłego Czytelnika taka informacja okazała się bardzo
cenna i istotnie wpłynęła na dalszą percepcję całej książki, nadając losom Wodnika jeszcze bardziej poruszający i budzący emocje wydźwięk (ale o tym - później ;) ).
Poza Wodnikiem i ludźmi, którzy stali się dla niego nową rodziną, w książce Karola Gmyrka spotkamy również całe zatrzęsienie innych słowiańskich, fantastycznych postaci: Rusałek, Południc, Leśnych Dziadów, lich, Popiołków i opiekuńczych (lecz skorych do waśni) domowników. Poznamy też legendy o czczonych przez Słowian, pogańskich bóstwach
- chociażby o bogu Perunie, który zsyła na ziemię deszcz i błyskawice w
zemście za porwanie jego żony Perperuny, którego dopuścił się niejaki
Żmijowiec. Książka całym swoim klimatem przypomina mi nieco Opowieści o Wiedźminie oraz warmińsko-mazurskie Bajki o diabłach, kłobukach, smątkach i kołbogach,
które miałam na swojej półce w dzieciństwie i po które zawsze bardzo
chętnie sięgałam - lecz myślę, że ze względu na wspomniany aspekt
emocjonalny i wartościowe przesłanie spodoba się również osobom, które
na co dzień raczej stronią od takiej tematyki.
Autor przywołuje pokrótce i w bardzo przestępny sposób omawia dawne, kultywowane przez Słowian zwyczaje:
praktyki religijne, taktykę wojenną, zwoływane wiece czy zielarstwo i
ziołolecznictwo. Z jego przekazu dowiadujemy się między innymi, w jaki
sposób budowano ówczesne grody, jakich rodzajów broni używano, jak
wyglądała hierarchia wśród wojowników oraz jak przebiegały wizyty kupców w osadzie i handel z nimi.
Myślę, że pod tym względem "Wodnik"
ma szansę zapoczątkować zapełnianie pewnej nowej, niezagospodarowanej
niszy na rynku wydawniczym. Wszak niewiele jest książek dedykowanych
dzieciom, które dotyczyłyby szeroko pojętej słowiańszczyzny i
Słowiańszczyzny (zarówno w sensie kulturowym, jak i terytorialnym) - a jest to temat bardzo ciekawy, rozległy i stanowiący nieodłączną część naszego dziedzictwa. Jedyne,
do czego mogłabym się tutaj delikatnie "przyczepić" - to brak przypisów
wyjaśniających znaczenie niektórych rzadziej spotykanych słów (jak
chociażby "koromysło" czy "rogożyna", o które musiałam podpytać wyszukiwarkę ;) )
WARSTWA EMOCJONALNA,
CZYLI ZDERZENIE ŚWIATA DZIECKA ZE ŚWIATEM DOROSŁYCH
Jak już wcześniej pisałam, Wodnik przybył do słowiańskiej osady
zupełnie "znikąd", znad brzegu jeziora - a mieszkańcy przyjęli go do
swojego grona całkiem naturalnie i bez oporów, jakby od dawna do nich
przynależał. On sam nie miał wobec ludzi jakichś wielkich oczekiwań.
Słowa napotkanego psa Szczerbatka: "Mamy dużo chat i dużo zwierząt. Jest ciepło i można leżeć w słońcu lub w deszczu, jeśli ktoś woli." - uznał za wystarczającą rekomendację.
Warto zaznaczyć, że w naszym książkowym Wodniku nie ma absolutnie niczego demonicznego! Wręcz przeciwnie ! - bohater budzi sympatię, jest niezwykle wrażliwy na piękno przyrody
i ludzkie cierpienie, wspaniale opiekuje się swoim młodszym "bratem"
Kaziem i dotrzymuje towarzystwa Dobrawie, która po upadku z konia
przebywa "trochę wśród żywych, a trochę wśród martwych". Oprócz
tego ma również zmysły bardziej wyczulone, niż ludzie - niejednokrotnie
potrafi więc w porę przewidzieć niebezpieczeństwo i ostrzec przed nim
mieszkańców osady. Mówiąc krótko i bardzo współczesnym językiem,
łamie skutecznie wszelkie stereotypy, jakie panowały wśród ludzi
odnośnie wodników/utopców - i po prostu nie sposób go za to nie polubić
!
Jednak pomimo całej pozytywnej energii i dobrej aury, jaką Wodnik jest otoczony - gdzieś głęboko w jego sercu tkwi ukryta bolesna zadra. Tęsknota
za mamą, która dawniej śpiewała mu kołysanki - a którą teraz musi
opłakać, w tak młodym wieku poradzić sobie ze stratą i żałobą...
Poczucie, że coś zostało mu nieodwracalnie odebrane - i że jego
dzieciństwo nigdy już nie będzie takie beztroskie, jak kiedyś. Wielka
potrzeba zadawania sobie całego mnóstwa pytań o własną rodzinę,
pochodzenie oraz tożsamość - na które to pytania nawet potężni
słowiańscy bogowie pozostawali głusi, bo zwyczajnie nie umieli lub nie
chcieli na nie odpowiedzieć...A w końcu dotknęła Wodnika również wojna i pożoga, której żadne dziecko nie powinno nigdy doświadczyć - ani uciekać przed nią z lękiem o swoją niepewną przyszłość i świadomością, że "już nic za nim nie pozostało"...
Ani trochę nie skłamię pisząc, że "Wodnik" Karola Gmyrka
to jedno z moich największych czytelniczych zaskoczeń tego roku.
Spodziewałam się po prostu książki dla dzieci o Słowianach.
Przyszła do mnie pocztą: niepozorna, w miękkiej okładce,
z niewielką ilością (ale za to jakże pięknych!) ilustracji.
Ostatecznie okazało się, że dostałam lekturę o zbyt wczesnym dojrzewaniu -
oraz zderzeniu cudownej dziecięcej ufności i niefrasobliwości
z brutalnym, dorosłym światem.
Lekturę pełną magii, nostalgii i czułości -
która autentycznie doprowadziła mnie do łez.
Nie wiem...Być może wynika to z naszych adopcyjnych doświadczeń,
po których jesteśmy szczególnie wyczuleni na kwestie dziecięcej samotności...
W każdym razie rekomenduję Wam książkę z pełnym przekonaniem i uznaniem dla jej Autora -
zwłaszcza jeśli taki słowiański duch jest bliski Waszemu sercu :)
Wydawnictwo Triglav Dzieciom
tekst : Karol Gmyrek
ilustracje : Katarzyna Górewicz
stron : 66 / oprawa : miękka
Całkiem ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, książka faktycznie wygląda interesująco.
OdpowiedzUsuńPo Twojej tak wyczerpującej recenzji aż sama mam ochotę tą książkę przeczytać :) piękne ilustracje
OdpowiedzUsuńIlustracje są bardzo ładne. Kusi aby po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam okładkę to pomyślałam, że pewnie nie do końca jest dla nas, a jednak miło się zdziwiłam!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne ilustracje, czcionki. Jestem zachwycona jej wydaniem. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, by przybliżyć dzieciom nasz polskie potwory, zjawy i wierzenia.
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam Bestiariusz słowiański dla dorosłych, więc teraz czas na podobną książkę dla dzieci!
OdpowiedzUsuńLubię słowiańską kulture i ich tryb bycia. Chętnie bym przeczytała tę książkę
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja książki, miło że ją nam prezentujesz :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne ilustracje, zupełnie inne niż we wszystkich książkach
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że ta książka promuje naszą rdzenną kulturę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, stanęłas na wysokości zadania! Brawo!
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam książki dla dzieci. Piękne ilustracje.
OdpowiedzUsuńAle fajowa książeczka!
OdpowiedzUsuńKsiążeczka wydaje się być super, choć ja zwróciłam uwagę na fenomenalne ilustracje
OdpowiedzUsuńSuper! Dzieciaki powinny wiedzieć o kulturze słowiańskiej jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńTak mnie zaciekawiłaś, że sama bym z chęcią przeczytała.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka trafiła w Wasze ręce, ale przede wszystkim do Waszych serc. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że powstają książki promujące naszą kulturę :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, że taka propozycja dla dzieci się pojawiła. Z zaciekawieniem i sama do niej sięgnę.
OdpowiedzUsuńCiekawa książeczka. Bardzo podobają mi się ilustracje, mają coś w sobie :)
OdpowiedzUsuńEkstra! W tym zalewie różnorodności bardzo fajnie że pokazują się pozycję, które sięgają do korzeni naszej kultury.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny intrygujesz mnie swoją recenzją. Lubię książki, które opowiadają o słowiańskiej kulturze i wierzeniach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśnie, legendy i występujące w nich postaci. Słowiańskie również mają swój urok. Sama z przyjemnością poznałabym się z książką.😉
OdpowiedzUsuńW końcu dobra książka o mitologii słowiańskiej :D
OdpowiedzUsuńSuper, że powstają takie nietuzinkowe książki, które zachwycą nawet najbardziej wybredne dzieci.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ilustracje. Po za tym tematyka ciekawa!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście treść zaskakuje, bo zdjęciach i tytule miałabym wrażenia podobne do ciebie, a tu proszę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja jednak książka jak dla mnie nie podoba mi się
OdpowiedzUsuńNie czytalam jeszcze nicWgni podobnego, więc siegniemy po tę książkę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że taka tematyka słowiańska jest poruszana w książeczkach. Na pewno zapamiętam ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńKultura słowiańska - dobrze, że są wydawnictwa, które tą kulturę promują. Swoją drogą - ciekawy pomysł na napisanie książki. P.S. Ilustracje także bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńPiękne ilustracje i lektura warta zapamiętana, tylko jeszcze córeczka musi podrosnąć ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kiedy książka mnie zaskakuje - w tym wypadku idealnie sprawdza się powiedzenie, żeby nie oceniać książki po okładce.
OdpowiedzUsuń