Śnieżnik to najwyższy szczyt graniczny po polskiej stronie
Sudetów Wschodnich (1426 m n.p.m.) - i miejsce, w którym spotyka się ze
sobą aż 6 różnych górskich grzbietów. Turystom znany był już w XVIII
wieku, jednak prawdziwe oblężenie zaczął przeżywać w roku 1838, kiedy to
stał się własnością księżniczki Marianny Orańskiej. W 1997 roku trafił na listę Korony Gór Polskich - a dla naszego Bąbla jest siódmym zdobytym szczytem z tego liczącego 28 pozycji spisu.
Wejście z dzieckiem na Śnieżnik to nie przysłowiowa "kaszka z mleczkiem" - ale jest możliwe !
W dzisiejszym wpisie opowiadam, jak to zrobiliśmy ;)
Jak dojść na Śnieżnik ?
Trasa z Międzygórza - Wodospad Wilczki
Turystycznych tras na Śnieżnik - zarówno tych pieszych, jak i rowerowych - jest w gruncie rzeczy całkiem sporo. Najpierw planowaliśmy wybrać tę prowadzącą z okolic Kletna, żeby przy okazji zahaczyć również o słynną Jaskinię Niedźwiedzią. Niestety okazało się, że obowiązuje tam ścisła rezerwacja biletów - a w momencie, kiedy próbowaliśmy zabukować je przez internet, nie było już żadnych wolnych miejsc.
Ostatecznie postanowiliśmy zacząć nasze zwiedzanie od miejscowości Międzygórze i tamtejszego Wodospadu Wilczki - drugiego w całych Sudetach pod względem wysokości (22 metry). Zatrzymaliśmy się przy "Domu nad Wodospadem" - a stamtąd przeszliśmy spacerkiem na mieszczący się z tyłu taras widokowy, z którego można podziwiać wodospad w jego pełnej krasie (choć z powodu dużego nasłonecznienia trudno było wykonać jakieś dobre zdjęcia).
Dla Bąbla jeszcze ciekawszy okazał się teren wokół wodospadu - ogromne skały, wielkie głazy, rwąca górska rzeka...To naprawdę malownicze miejsce - w godzinach porannych wyjątkowo zaciszne i ukryte przed wzrokiem większości turystów, którzy koncentrują się przede wszystkim na oglądaniu głównej atrakcji ;) Dodam jeszcze, że z Wodospadu Wilczki można dostać się również do położonego nieopodal, drewnianego Ogrodu Bajek - ale o tym dowiedzieliśmy się zupełnym przypadkiem dopiero po fakcie, więc będziemy musieli nadrobić jego zwiedzanie przy jakiejś innej nadarzającej się okazji.
Z dzieckiem na Śnieżnik -
ruszamy z parkingu "Pod Skocznią"
Samo podejście na Śnieżnik rozpoczęliśmy z parkingu "Pod Skocznią", leżącego na wylocie z Międzygórza. Na początku przez długi odcinek maszeruje się wzdłuż górskiego potoku, mijając po drodze liczne niewielkie wodospadziki i krocząc po szerokiej, szutrowej drodze. Ten etap wędrówki jest bardzo przyjemny, wygodny i niezbyt męczący - bo trasa wiedzie przez większość czasu niemal "po płaskim", więc zupełnie nie odczuwa się rosnącej wysokości.
Dopiero jakieś pół godziny później trakt zaczyna wić się bardziej pod górę, ale nadal nie jest to wspinaczka wymagająca jakiegoś specjalnego przygotowania kondycyjnego ;) Nazwałabym ją raczej relaksującym spacerem - bo krajobrazy wokół są niesamowite, a okoliczności przyrody wręcz sielankowe. Przez całą drogę towarzyszy nam śpiew ptaków; mijamy też paśniki dla zwierząt, ptasie budki na drzewach i rozmieszczone przy trasie"hotele" dla owadów.
Droga na Śnieżnik -
robi się stromo i kamieniście.
Po jakiejś godzinie dochodzimy do ostrego skrętu w prawo, za którym ścieżka staje się zdecydowanie bardziej stroma, kamienista i wyboista. Żeby go nie przegapić - polecam uważnie obserwować drzewa i wypatrywać na nich charakterystycznych pomarańczowych strzałek, wskazujących drogę do Schroniska "Na Śnieżniku".
Ten etap wędrówki jest najbardziej wymagający i "hardkorowy". Trzeba uważać na wystające kamienie, korzenie i zwalone drzewa - a także na pojawiające się coraz częściej łachy topniejącego śniegu, po których nawet sportowe obuwie ślizga się jak po lodowisku. Najgorszych fragmentów trasy nie sfotografowałam, bo nie miałam jak trzymać w ręku aparatu - więc pozostaje Wam wierzyć mi na słowo ;) Mimo to - zapierające dech w piersiach widoki są warte każdego wysiłku, a nawet tych krótkich chwil zwątpienia, kiedy wydawało się nam, że zboczyliśmy z właściwego szlaku ;)
Schronisko "Na Śnieżniku" -
najlepsza szarlotka jabłkowo-jagodowa !
Po ponad dwóch godzinach marszu docieramy do Schroniska "Na Śnieżniku". To idealne miejsce na krótki odpoczynek, w którym spotykają się wszystkie okoliczne górskie szlaki. Można tam tylko przysiąść lub przenocować, można też pysznie zjeść (polecam szarlotkę jabłkowo-jagodową - istne niebo w gębie!) - a na wszystkich chętnych czeka bezpłatny otwarty basen z pomostem (choć w takim okresie w roku chyba tylko przedstawiciele morsów zdecydowaliby się na jego użytkowanie ;))
Rezerwat Przyrody
Śnieżnik Kłodzki
Okazuje się, że to jeszcze nie koniec naszej wędrówki na szczyt. Po chwili postoju w schronisku ruszamy dalej pod górę i znajdujemy się w Rezerwacie Przyrody Śnieżnik Kłodzki. Tutaj już niemal przez całą drogę towarzyszą nam śnieżne zaspy - a potem kamienie i coraz większa stromizna. Niestety, nie udaje nam się spotkać żadnego z przedstawicieli tutejszej fauny - która z pewnością została spłoszona przez gromady turystów, ale generalnie należy do najbogatszych i najbardziej różnorodnych w całych Sudetach.
Po drodze docieramy do granicy z Czechami - na której co chwilę zatrzymujemy się i aż przecieramy oczy ze zdumienia, bo tak pięknych panoramicznych pejzaży już dawno nie widzieliśmy. Mijający nas ludzie są natomiast wyraźnie zaskoczeni widokiem 5-letniego Bąbla - bo trzeba przyznać, że akurat na tej trasie nie spotyka się zbyt wielu dzieci, a większość tych napotkanych jest przynajmniej o kilka lat starsza od niego.
Śnieżnik z dzieckiem -
kolejny szczyt Korony Gór Polskich zdobyty ! :)
Yes, we did it ! Zdobyliśmy Śnieżnik - kolejny szczyt Korony Gór Polskich ! :) Wreszcie dotarliśmy na sam wierzchołek i zasiedliśmy na najwyższym punkcie kamiennych ruin wieży widokowej. Zajęło nam to łącznie ponad 3 godziny w jedną stronę, a po powrocie do samochodu aplikacje w telefonach pokazały ponad 17 kilometrów, pokonanych na piechotę z naszym kilkulatkiem. Da się ? No jasne, że się da ! - choć uprzedzam Was lojalnie, że trasa jest lekka i przyjazna tylko do połowy (ale generalnie nie zaliczamy jej do najtrudniejszych, jakimi mieliśmy okazję wędrować).
Wybierając się na taką rodzinną wycieczkę na Śnieżnik
pamiętajcie na pewno o :
* odpowiednim zapasie prowiantu i wody do picia ;
*warstwowym ubraniu, adekwatnym do dynamicznie zmieniających się warunków
(spora ilość śniegu - warto zadbać o nieprzemakalne obuwie);
*bezpieczeństwie i "oczach dookoła głowy"
(ale kto ma dziecko - ten na pewno jest już przyzwyczajony i zaprawiony w boju ;))
*stosownych dokumentach, gdybyście zechcieli iść dalej
i pozwiedzać również górskie szlaki po drugiej, czeskiej stronie :)
Uwielbiamy spacerować z dziećmi po górach 😁
OdpowiedzUsuńO ja to gratulacje :D dawno nie byłam w gorach
OdpowiedzUsuńMój Synek jest jeszcze za mały na takie wycieczki. W tym roku wybieramy się do Gdyni.
OdpowiedzUsuńKocham góry duże i małe, uważam, że uczą pokory, Kazik jeszcze za mały, żeby iść i za duży, żeby dał się nieść, może w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńWielka rzecz taka wyprawa. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam górsskie wycieczki!!! Fajnie, że udało Wam się jeszcze trochę śniegu nawet zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńWow! Sama osobiście nie pojechała bym z dzieckiem w góry. Ale sama oczywiście że tak, wybieram się niedługo sama i mam nadzieję że nie połamię nóg.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia, zazdroszczę takiej wyprawy :-)
OdpowiedzUsuńAle macie świetne towarzystwo do pieszych wycieczek! :)))
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia, kocham góry i kiedyś zdobędę wszystkie nasze korony :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia szczytu. Fajnie, że trafiłam na ten wpis, bo dowiedziałam się czegoś nowego na temat szczytu Śnieżnik.
OdpowiedzUsuńFantastycznie się zdobywa całą rodziną górskie szczyty, niezapomniane przygody. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka. My jeszcze w górach z dziećmi nie byliśmy. Może jak młodsza pociecha podrośnie to pojedziemy. :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak sama marzyłam o zdobyciu Korony Gór POlskich. Potem mi przeszło, bo mieszkając nad morzem zdobyłam wszystkie latarnie polskiego wybrzeża i kilka latarń w Niemczech i Danii. No a teraz szykujemy sie na wędrowanie i jeżdżenie rowerami z córką i wnuczką w przyczepce.
OdpowiedzUsuńWooow! Ale z Was dzielne zuchy! 17 kilometrów to już nie przelewki!
OdpowiedzUsuńSuper wycieczkę sobie zorganizowaliście :) Musieliście się świetnie bawić :)A po zdjciach widać, że Bąbel był zadowolony :)
OdpowiedzUsuńWdrapywałam się z córką na Alpy. Te kwiatki, grzybki i potoczki obok trasy- były najciekawsze. Problemu nie było. Córka śmiga po szlakach jak stary weteran....Mama pokazuje na co trzeba zwracać uwagę, tata- jak stawiać nogę, by się nie poślizgnąć...
OdpowiedzUsuńwow podziwiam młodego piechura
OdpowiedzUsuńNo i jest śnieg w Wielkanoc :D Uwielbiam góry, ale wybieram zwykle lato, bo na szczytach zwykle jest o kilka-kilkanaście stopni różnicy, a ja zmarźlak.
OdpowiedzUsuńAle macie fajne, i chyba mało marudne, dziecko :)
OdpowiedzUsuńPogoda idealna na takie wędrówki. Marzy mi się zabrać rodzinkę w góry, może jesienią będzie równie ładnie. dzięki za podpowiedź co do miejsca.
OdpowiedzUsuńMy tylko latem możemy się wybrać w góry
Usuńchciałabym zwrócić uwagę na ten zwyczaj układania płaskich kamyków w pantałyk - wydaje mi się, że kiedyś tego się nie praktykowało
OdpowiedzUsuńBardzo fajne miejsce na wypad z rodziną
OdpowiedzUsuńJakie piękne i relaksujące widoki.
OdpowiedzUsuńByliśmy na tym szlaku jeszcze przed ślubem. Zafundowałaś mi sentymentalną podróż :) Ogród bajek jest bardzo ciekawy, myślę że Bąblowi by się spodobał. Bardzo zaciekawił mnie Twój plan zdobywania szczytów z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńCudnie, chciałabym kiedyś tam się wybrać! 😊
OdpowiedzUsuńGratuluje dla dziecka wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka, piękne widoki.
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa! Udowadniacie, że góry z dzieckiem są możliwe:)
OdpowiedzUsuńAle cudownie ! Jak ja dawno nie byłam w górach, tęsknie za tym widokiem, zapachem, oscypkami.
OdpowiedzUsuńFajnie się ogląda Wasze zdjęcia :)
pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga -zycpiekniej.pl
(kiedyś prowadziłam bloga matkapolka89)
I te oczy dookoła głowy ! :)
OdpowiedzUsuńCudowne widoki ❤
OdpowiedzUsuńSuper relacja. Ja polecam Bieszczady!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie nowy wpis. Pozdrawiam cieplutko :)
Ale super wyprawa! Mam nadzieję, że uda nam się też kiedyś zawitać w te rejony :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie. Góry i takie wyprawy są niezwykłe. Pamiętam do dziś jak nasz siedmioletni synek przestał wówczas chodzić, a my razem z nim weszliśmy wtedy na Śnieżkę. To było coś niezwykłego. 💗
OdpowiedzUsuńMój mąż próbuje mnie przekonać do wyprawy w góry z naszym 2.5 dzieckiem ale obawiam sie że taka wyprawa by nie wyszla
OdpowiedzUsuńWow, super! Gratulacje dla Bąbelka!
OdpowiedzUsuń