Nawet kiedy jeszcze nie byłam mamą - towarzyszyły mi przeróżne obawy. Czy będę umiała odpowiednio zadbać o dziecko, wychować je na szczęśliwego człowieka, odpowiedzieć trafnie i adekwatnie na wszystkie jego potrzeby ? Czy gdzieś po drodze nie nawalę, nie zafunduję nieświadomie zbędnych traum i kompleksów ? Czy w decydujących momentach pozwolę rozwinąć skrzydła bez ich jednoczesnego podcinania ? Jednak chyba najbardziej obawiałam się, czy nie stracę w tym wszystkim zdrowego rozsądku - i nie stanę się "nawiedzoną maDką roku z pieluszkowym zapaleniem mózgu oraz monopolem na wszechwiedzę..."
Z perspektywy czasu uważam, że - na szczęście -
macierzyńska sodówa nie uderzyła mi zbyt mocno do głowy.
I właśnie o tym dzisiejszy tekst :)
1. Nie oczekuję , by wszyscy kochali i ubóstwiali moje dziecko.
Zdaję
sobie sprawę, że choć dla mnie i dla całej naszej rodziny Bąbel jest
wspaniały,wyjątkowy, niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju - to dla
innych jest...po prostu dzieckiem. Jednym z wielu,
zupełnie obojętnym - a może nawet niekoniecznie szczególnie uwielbianym.
(Sama zresztą też za niektórymi dziećmi nie przepadam i albo odczuwam
do nich głęboką niechęć, antypatię - albo wręcz działają na mnie jak
czerwona płachta na byka). Dlatego tym bardziej nie wymagam, żeby ktoś
się nad naszym Bąblem nieustannie roztkliwiał, rozczulał - i ćwierkał
nad nim godzinami jak nad ósmym cudem świata. Takie zachowanie uważam w
sumie za dość żenujące ;)
2. Potrafię zdobyć się na krytykę wobec samej siebie jako matki -
ale również na wyrozumiałość.
ale również na wyrozumiałość.
Zdaję sobie sprawę, że jest całe mnóstwo kwestii, w których nawaliłam po całości. Wiele rzeczy mogłam zrobić lepiej, bardziej świadomie i z większym zaangażowaniem - ale nie dysponowałam odpowiednią wiedzą albo byłam po prostu tak skrajnie zmęczona i wycieńczona codziennymi obowiązkami, że postanowiłam trochę "oszukać" i wybrać jakąś wychowawczą drogę na skróty. Nie biczuję się za to - bo przecież jako matki jesteśmy nadal tylko ludźmi. Nie musimy być we wszystkim doskonałe i nieomylne - a te popularne memy o naszych rzekomych "super-mocach" zwyczajnie mnie śmieszą.
3. Nie składam się w ofierze na ołtarzu macierzyństwa.
Pamiętam
o tym, że jestem przede wszystkim sobą, człowiekiem i kobietą - a
dopiero potem żoną, matką i wszystkim innym, co z tym związane. Spędzam
mnóstwo czasu z Bąblem, staram się poświęcać mu maksimum uwagi i
wymyślać całą masę rozwijających, kreatywnych zajęć - ale jednocześnie
nie zapominam o sobie i swoich własnych, osobistych potrzebach. Lubię
się ładnie ubrać, lubię umalować. Lubię nałożyć sobie maseczkę na twarz
i włosy, pobuszować z koleżanką po lumpeksach albo zapaść się miękko w
wygodnym fotelu z jakąś dobrą książką i tabliczką ulubionej czekolady.
Nie
uważam, że matka musi być trwale "zrośnięta" ze swoim dzieckiem niczym jego
syjamska bliźniaczka. Strasznie szkoda mi wszystkich umęczonych, utyskujących kobiet,
które od kilku lat nawet śmieci nie wychodzą wyrzucać same - tylko
obowiązkowo z latoroślą uczepioną kurczowo ich nogi lub spódnicy.
4. Jako matka nie zawłaszczam sobie więcej przestrzeni publicznej,
niż mi faktycznie potrzeba.
Absolutnie
nie oburzam się na medialne doniesienia, że powstaje coraz więcej
restauracji oraz hoteli typu child free - do których wpuszcza się tylko
osoby bez dzieci czy gości powyżej 18. roku życia. Jestem
jak najbardziej ZA takimi rozwiązaniami ! Sama też - wyrywając się z
domu, wychodząc raz na jakiś czas z mężem czy znajomymi i poszukując
odskoczni od swojego macierzyństwa - naprawdę nie mam najmniejszej
ochoty znowu znaleźć się w otoczeniu rozbieganych, rozkrzyczanych i
rozbrykanych kilkulatków. Uwierzcie mi : w takich momentach to jest
OSTATNIA rzecz, jakiej mi potrzeba ! ;)
Więc
skoro istnieje całe mnóstwo lokali przyjaznych dziecku - posiadających
wspaniale wyposażone kąciki zabaw, profesjonalnych animatorów i inne
rodzicielskie udogodnienia - to nie widzę powodu, by nie mogły powstawać
też miejsca zgoła odmienne, o zupełnie innym charakterze : gdzie każdy
znajdzie swój cichy, spokojny, bezpieczny i bezdzietny azyl ;)
5. Nie przesładzam macierzyństwa.
Macierzyństwo "rzygające tęczą" -
na maksa przesłodzone, ociekające lukrem, posypane kolorową posypką i
lśniącym brokatem - nie jest dla mnie ! Absolutnie nie zależy mi na tym,
żeby błyszczeć wśród innych matek niczym bajkowy jednorożec na tle
zupełnie zwyczajnych, pospolitych klaczy ;) Moim zdaniem taki wizerunek jest do tego stopnia odrealniony, przemyślany, zaplanowany i
wyreżyserowany w każdym szczególe - że chyba tylko ktoś o naprawdę
niskim poczuciu własnej wartości byłby skłonny nabrać się na taką
piękną, sztucznie napompowaną i wykreowaną w Photoshopie otoczkę.
Moje macierzyństwo jest po prostu różne. Tak różne - jak różne bywają
sondaże przedwyborcze, ludzkie gusta czy warunki atmosferyczne w naszym
pięknym kraju. Czasem słońce - czasem deszcz. Czasami słodycz małych kochanych rączek
oplecionych wokół szyi - a czasem gorycz porażki, że znów się na jakimś
wychowawczym polu z kretesem poległo i wróciło "na tarczy", zamiast
dumnie dzierżąc ją w dłoni. Czasem spacer po słonecznej łące, śpiew
ptaków w koronach drzew i tego typu sielskie obrazki - a czasami z dnia
na dzień "zima zaskakuje drogowców". (Czytaj: Młody przechodzi jakiś
skok rozwojowy czy inny niewiadomego pochodzenia kryzys, a ja znowu mam
ochotę pierdyknąć drzwiami, zdetonować ładunek wybuchowy i wystrzelić się
do Krainy Wiecznej Wolności i Bezdzietności - choć pewnie już za kilka
minut umierałabym z dzikiej tęsknoty za tą moją małą, kochaną
"Gadziną" ;) ).
Moim kluczem do macierzyństwa jest rozsądek, dystans, unikanie skrajności - oraz umiejętność śmiania się z samej siebie. A skoro już mowa o ZDROWYM podejściu - to mam dla Was właśnie coś zdrowego i pysznego ;) Jeżeli podobnie jak ja nie lubicie PRZESŁADZAĆ - ale chciałybyście sobie od czasu do czasu to macierzyństwo OSŁODZIĆ - polecam Wam polskie ekologiczne słodycze SuperKrówka :
- wegańskie ;
- na bazie cukru i mleka kokosowego ;
- bezmleczne i bezglutenowe - idealne dla alergików ;
- bogate w błonnik, magnez, potas , cynk i żelazo ;
- wyprodukowane z surowców pochodzących z upraw ekologicznych ;
- przetworzone w minimalnym stopniu;
- bez syropu glukozowo-fruktozowego ;
- delikatne i smaczne - a na pewno Was po nich nie zemdli ;)
To jak - skusicie się ? ;)
Podobają mi się wszystkie Twoje punkty, ale najbardziej 3 :)Nie składam sie w ofierze, macierzyństwo to był mój świadomy wybór a na dodatek marzę o kolejnym dziecku!
OdpowiedzUsuńStosuję do zasady zdrowego egoizmu i pamiętam o sobie między innymi rozpieszczając się słodkościami, a te pokazane przez Ciebie chętnie bym wypróbowała :)
Te słodkości idealnie nadają się na zdrową przekąskę do szkoły!
UsuńWszystko, co napisałaś świadczy o jak najbardziej racjonalnym macierzyństwie. Aż można pozazdrościć. Życzę Wam wszystkiego co najpiękniejsze. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne przemyśleń A o macierzyństwie zgadzam się z tobą w 100% a jednak kiedy Wyrażam opinię że nie jestem matką pomimo wszystko i że dziecko może też zostać na chwilę bez matki albo że dziecko ma też ojca i dziadków i przeczkola i Żłobek i mnóstwo innych miejsc gdzie może przebywać to często spotykam się z reakcją że jestem wyrodną matką ja jednak mam to gdzieś i staram się zachować pewną harmonię w macierzyństwie aby mieć również czas dla siebie
OdpowiedzUsuńTeż nie należę do osób która składają siebie na ołtarzyku macierzyństwa. Każda z nas zasługuje do chwili dla siebie, chwili relaksu.
OdpowiedzUsuńJadłam te tubki. Są pyszne! A co do podejścia do macierzyństwa, mam wrażenie, że moje też jest zdrowe, rozsądne i dobre;)
OdpowiedzUsuńBycie mamą nie oznacza bycia niewolnikiem, trzeba odnaleźć równowagę nie tylko w życiu ale także w roli mamy :)
OdpowiedzUsuńKarmel z solą muszę koniecznie spróbować!!! Od jakiegoś czasu to mój ulubiony smak, póki co lody w tej kombinacji wygrywają ;)
OdpowiedzUsuńGrunt to mieć dystans docsiebie.
OdpowiedzUsuńChociaż jestem wyluzowana, to czasem mam dni, że macierzyństwo mnie mocno przytłacza. Czuję się wtedy nie sobą, a tylko matką i przede wszystkim matką.
OdpowiedzUsuńZdrowe podejście do macierzyństwa to połowa sukcesu 😊 A krówki uwielbiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te słodycze, kupuje je dla całej rodziny i jeszcze nie było osoby, która by powiedziała że są niedobre ;)
OdpowiedzUsuńRozsądek i unikanie skrajności to też moje motto.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, co krówkowe :)
OdpowiedzUsuńByć kobietą!Brawo TY!
OdpowiedzUsuńCiekawie wyglądają te słodycze :) Chętnie spróbuję!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podejście do macierzyństwa, moje jest bardzo podobne. Choć zdarzają mi się wpadki. Ostatnio złapałam się na tym, że gdy w towarzystwie była mowa o jakichś dzieciach, to mnie się od razu wyrywało, że "a moje dziecko coś tam coś tam" - tak jakby ktoś pytał... ;) W pewnym momencie zaczęłam szukać w telefonie zdjęcia mojego synka, żeby pokazać, jaki jest uroczy. Znalazłam, spojrzałam jeszcze raz na moich rozmówców - mówili już o czymś innym, wcale na ten wspaniały pokaz nie czekali :D Schowałam telefon i przestałam się wygłupiać.
Zdjęcia bardzo fajne. Artykuł przeczytałam z uwagą. Wychowałam dwoje dzieci.Mam wnuki.Rozterki i dylematy towarzyszą każdej mamie.Od tego nie uciekniemy. Mówi się,że małe dziecko,mały klopot,duże ,ze duży.To cała prawda.Niestety.Kiedy matki przestaną się przejmować?Nigdy.
OdpowiedzUsuńTo bardzo zdrowe podejście do macierzyństwa, mam podobne ;)
OdpowiedzUsuńJak ja bardzo się utożsamiam z każdym zdaniem w tym wpisie. Jesteśmy ludźmi, którzy choć kochają swoje dzieci potrzebują dla siebie przestrzeni. Nikt nie jest idealem, dzieci dają w kość, a my mamy prawo być czasami zmęczone i rozdraznione
OdpowiedzUsuńno to pojechałaś z tym ze do niektórych dzieci czujesz antypatie. Z bezdzietnym azylem to naprawdę często ważne zwłaszcza w knajpce... człowiek pozwala sobie na wyjśćie chce cieszyć się lokalem, jedzeniem, spotkaniem.... i w tym momencie nie ma chyba nic gorszego od hałasów.... takie lokale dla rodziców z dziećmi to jest dobry pomysł, lub takie miejsca gdzie dzieci mają swoją część myślę że to spoko opcja.
OdpowiedzUsuńSuper Krówkę znam:)
Ja wiem, czy pojechałam? ;) W końcu dzieci to mali ludzie - i podobnie jak w przypadku dorosłych nie za wszystkimi trzeba koniecznie przepadać. Jedne się lubi bardziej, inne mniej - a jeszcze innych wcale. Nie widzę powodu bym miała ściemniać, że jest inaczej ;)
UsuńJak fajnie czytać o kimś, kto ma podobne podejście do rodzicielstwa. Dystans, zdrowy rozsądek … czasemi trzeba odpuścić, nierzadko na coś przymknąć okno, nie należy zapominać w tym wszystkim również o sobie. super tekst!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się czyta taki wpis, Twoje słowa wydają mi się mądre i przemyślane, sama chciałabym tak postępować i myśleć będąc mamą. Wydaję mi się, że to bardzo zdrowe dla mamy, dziecka, taty i całej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńSłodyczy nie znam....jednak w 100% zgadzam się z twym zdaniem!
OdpowiedzUsuńŚwietnie to odpisałaś jestem 1 i 2 tak jak Ty na 100 a3 ucze sie od paru miesięcy odkąd obie poszły do przedszkola mam czas pomyśleć o sobie.Monika Flok
OdpowiedzUsuńSłodycze wyglądają super zachęcająco... Ja przeszłam już wiele etapów macierzyństwa i to jest piękne jak ewoluujemy :) Uwielbiam być mamą, staram się nie przytłaczać porażkami, ale daję sobie możliwość na gorszy dzień, odpuszczenie czy po prostu ucieczkę, choć chwilową ;)
OdpowiedzUsuńSuper Krowka, brzmi pysznie. Zgodze sie z Toba i moglabym sie sama pod tym podpisac - rekoma i nogami, mama powinna byc wyrozumiala dla samej siebie, macierzynstwo ma rozne kolory, a nawet odcienie... I nie ma na nie jednej recepty, bo to jest za kazdym razem rozna kombinacja charakterow i przezyc. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńAleż narobiłaś mi ochoty na takie słodycze! Lecę sprawdzić czy mam coś na ząb:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle u Was przepiękne i nastrojowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCzas kiedy nasze dzieci są małe ma być najpiękniejszym czasem dla rodziców a nie przyprawiać o ból głowy. Ja jestem tych co jeśli chodzi o dziecko to wszystko sama i nie potrzebuje niczyjej rady. Matka to też człowiek i ma prawo być nieidealna :)
OdpowiedzUsuńKobieta przede wszystkim - tak powinno być, a niestety często zapominają o tym młode mamy ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze jest czasem pomyśleć również o sobie. Bo bycie mamą to super uczucie ale jeszcze fajniejsze gdy czujemy się z tym dobrze i o sobie myślimy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie bardzo istotny jest punkt 3 - niektóre matki właśnie zapominają o byciu po prostu sobą. Nagle stają się tylko (bądź aż) matkami. Chodzi mi o to, że zatracają siebie. Wiadomo, że dziecko jest najważniejsze w życiu kobiety, ale trzeba znaleźć i moment dla siebie, pamiętać o swojej odrębności. Gdy przyjdzie niedługo na mnie czas - mam nadzieję, że nie zatracę siebie, że równocześnie będę mamą, żoną, psychologiem, kobietą i po prostu sobą :) Pozwól, że dodam do kręgów, pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńMamy bardzo podobny obraz macierzyństwa :P
OdpowiedzUsuńKurcze ile razy ja mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami, tak żeby wypadły z futryny!!! Ale potrzebuję chwili i potem już się uspokajam i jest ok. Choć jak sobie pomyślę jak mi mama mówiła, kiedy byłam w pierwszej ciąży: MAŁE DZIECKO, MAŁY PROBLEM - DUŻE DZIECKO, DUŻY PROBLEM. Wszystko się zgadza.
OdpowiedzUsuńA tych słodyczy nie znam. Ale w wolnej chwili zagłębię trochę temat o nich ;)
Zgadzam się z Tobą. I tak jak napisałaś - to jest właśnie zdrowe podejście. Oby kobiety czerpały z Ciebie inspiracje.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo zdrowe i fajne podejście, z którym się całkowicie zgadzam :))
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Miło się na Ciebie patrzy, miło się czyta to, co napisałaś. Widać, że jesteś silną kobietą, która wie czego chce.
OdpowiedzUsuńPiękna rodzinka
OdpowiedzUsuńŚwietne podejście! Skrajność nigdy nie jest dobra, w żadnym kierunku.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to opisałaś i całkowicie się z Tobą zgadzam!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze opisane! Ja również bardzo angażuję się w macierzyństwo, w szczególności odkąd jakiś czas temu zostawił nas mój mąż. Za niedługo mamy rozprawę w sądzie, aby ustalić wysokość alimentów, które będzie musiał przyznawać na naszego syna.
OdpowiedzUsuń