Góry Stołowe z dzieckiem -
Szczeliniec Wielki
Szczeliniec Wielki to nasz ulubiony szczyt w Górach Stołowych - a może nawet i w całej Polsce ! Wznoszący się na wysokości 919 m n.p.m. Na tyle łagodny i łatwy do zdobycia - by móc spokojnie wybrać się tam nawet z kilkunastomiesięcznym dzieckiem. A jednocześnie na tyle ciekawy, bogaty w piękne widoki i zróżnicowane formy skalne - by zainteresować sobą nawet najbardziej wybrednego dorosłego i zbuntowanego kilkulatka ;)
Droga na Szczeliniec Wielki wiedzie naprzemiennie po kamiennych lub metalowych schodkach - oraz po drewnianej kładce. Każdy z tych etapów okazał się dla naszego 4-letniego Bąbla bardzo przystępny i atrakcyjny - do tego stopnia, że pokonał wszystkie zupełnie samodzielnie na piechotę, a my niekiedy wręcz nie mogliśmy za nim nadążyć ;)
Przy okazji zaznaczę też , że było to już nasze trzecie podejście na szczyt - ponieważ w poprzednich latach odwiedziliśmy Szczeliniec Wielki
wiosną oraz wczesną jesienią. Góra prezentuje się wspaniale o każdej
porze roku i w każdych okolicznościach - a moim skromnym zdaniem
najlepiej wybrać się na nią poza sezonem, by móc nacieszyć się malowniczymi pejzażami w zupełnym spokoju i bez towarzystwa tłumu innych turystów :)
Droga na Szczeliniec Wielki zabrała nam - o dziwo - zaledwie jakieś 20 minut. Kiedy przypomnę sobie podobne wyprawy z własnego dzieciństwa - wydaje mi się, że trwało to wszystko znacznie dłużej i było podróżą niemal tak odległą, jak na inną planetę ;) Tymczasem, nawet nie zdążyliśmy się porządnie zmęczyć i zasapać - a już ukazało się naszym oczom Schronisko PTTK Na Szczelińcu, tamtejszy taras widokowy oraz kierunkowskaz wskazujący dalszą trasę turystyczną.
Będąc na Szczelińcu Wielkim, warto też zwrócić uwagę na pewien cytat autorstwa amerykańskiego prawnika i polityka , wyryty w jednym z głazów. "Ten szereg skał rozciąga się na osiem lub dziewięć mil angielskich. Zaczyna się i kończy tak nagle, że wygląda jak korona na szczycie góry. " / John Quincy Adams , 1800 / Myślę, że są to słowa, które wręcz idealnie oddają piękno i majestat naszego dolnośląskiego szczytu - docenianego jak widać nie tylko przez Polaków :)
Szczeliniec Wielki -
trasa turystyczna
No dobrze...Najlepsza "zabawa" na Szczelińcu Wielkim zaczyna się tak naprawdę dopiero z chwilą wkroczenia na płatny szlak turystyczny. Ceny nie są tutaj zbyt wygórowane : bilet normalny kosztuje zaledwie 10 złotych, ulgowy połowę z tego, a wstęp dla naszego 4-latka był zupełnie darmowy. W zamian za to otrzymujemy multum mocnych wrażeń, kolejne zapierające dech w piersiach widoki - i aż 20 różnych stacji, kojarzących się z kształtami górujących nad nimi skał.
Na nas największe wrażenie wywarł oczywiście położony najwyżej Tron Liczyrzepy - ale również wyprawa do czeluści Diabelskiej Kuchni, przejście przez wąskie Ucho Igielne oraz spotkanie z Małpoludem , Słoniem czy Niedźwiedziem pozostawiły po sobie mnóstwo wspaniałych wspomnień i dziecięcych, niekłamanych emocji :)
Wybierając się na Szczeliniec Wielki warto pamiętać o tym, że niektóre przesmyki są naprawdę wąskie i ciemne. Przedzierając się przez nie - czasami trzeba przyklęknąć, przecisnąć się bokiem albo przytrzymać zamocowanych na ścianie łańcuchów lub poręczy. Można też natrafić na miejsca dość wilgotne, błotniste i śliskie - ale na szczęście cała trasa została świetnie przygotowana i dostosowana do potrzeb nawet najmłodszych turystów :)
Po drodze można podziwiać również niesamowite plątaniny wyrastających z ziemi korzeni - które dla mnie są niczym najpiękniejsze dzieło sztuki i od których Bąblowy Tato musiał odciągać mnie niemal siłą, żebym nie tarasowała przejścia innym zwiedzającym ;) Oprócz tego tradycją wśród odwiedzających Szczeliniec turystów stało się symboliczne "podpieranie" poszczególnych skał wszelkimi znalezionymi po drodze kijkami, gałęziami i patyczkami - co by przypadkiem nie zwaliły się komuś na głowę i nie przygniotły go swoim ciężarem ;)
Jak widać na załączonych zdjęciach , Bąbel czuł się na Szczelińcu jak ryba w wodzie (lub raczej jak kozica w górach ;) ) - i często musieliśmy wręcz przywoływać go do porządku, kiedy próbował coraz bardziej śmiałych i karkołomnych naskalnych akrobacji.
Góry Stołowe z dzieckiem -
Fort Karola na Górze Ptak
Będąc w Górach Stołowych - warto zahaczyć także o Fort Karola. Wprawdzie jest to miejsce znacznie mniej popularne i rzadziej uczęszczane, niż Szczeliniec - ale również z niego roztacza się bardzo malowniczy widok na całą okolicę, a wspinaczka zielonym szlakiem zajmuje docelowo zaledwie około 10-15 minut.
Po drodze mijamy kolejne korzenie, skały, olbrzymie huby oraz rozłożyste i pełne owoców jagodziny. Będąc z dzieckiem można też zmitrężyć trochę czasu na poszukiwanie szyszek albo kamieni o nietypowych kształtach - oczywiście przy jednoczesnym uczulaniu naszych pociech na fakt, że z terenu parku narodowego nie powinno się niczego wynosić ;)
Kiedy dotrzemy na Górę Ptak (841 m n.p.m.) - w pewnym momencie (w okolicach Lisiej Przełęczy) napotykamy na rozwidlenie dróg. W celu dotarcia do Fortu Karola musimy skręcić w prawo - i już za kilka chwil ukażą się naszym oczom kamienne ruiny strażnicy, wybudowanej w 1790 roku z rozkazu pruskiego króla Fryderyka Wilhelma II.
Obecnie zachowały się tam jedynie fragmenty muru - z resztkami bramy, okien, schodami oraz platformą widokową. Mimo to bardzo polecam Fort Karola osobom, które podobnie jak my lubią odkrywać miejsca zupełnie nowe, nieoczywiste i niekoniecznie plasujące się w czołówce atrakcji danego regionu ;)
Góry Stołowe z dzieckiem -
Zalew Radków
Zalew Radków to destynacja w Górach Stołowych, co do której mamy chyba najbardziej mieszane uczucia. Z jednej strony - jest tam wszystko, czego potrzeba do rodzinnego weekendowego relaksu : woda, odrobina piasku dla dzieci, plac zabaw, boisko do siatkówki, punkty gastronomiczne...A z drugiej strony - odnosimy nieodparte wrażenie, że potencjał tego miejsca został w dużym stopniu zaprzepaszczony i zmarnowany...
Zalew nie zachwyca swoją czystością, nie imponuje głębokością - a w dniu naszych odwiedzin praktycznie połowa "jeziora" była pozbawiona wody i zupełnie wyłączona z użytku. Wypożyczony przez nas sprzęt do pływania w pewnym momencie niemal szorował po dnie - a odpoczynek na zielonej trawce skutecznie uprzykrzały wszechobecne osy, które krążyły nad nami całymi wielkimi chmarami... :(
W związku z tym bardzo szybko się stamtąd ewakuowaliśmy - i postanowiliśmy zwiedzić pozostałą część miasteczka Radków, od którego zalew wziął swoją nazwę. Tutaj byliśmy już milej zaskoczeni, bo choć miejscowość senna, niewielka i kilkutysięczna - to znalazły się w niej i przyjemne restauracje, i ciekawe rozwiązania architektoniczne, i skromne enklawy poświęcone kulturze oraz sztuce.
Dla naszego Bąbla najcenniejsza okazała się natomiast pewna zawarta podczas tej wycieczki znajomość :) Mianowicie - przyjaźń z Duchem Gór / Liczyrzepą, który wita i żegna turystów przybywających w tamte okolice, a według legendy rezyduje na Śnieżce i stworzył także sudeckie Błędne Skały.
Byliście już w tych okolicach ?
A może dopiero się wybieracie - lub nie przekonują Was takie górskie klimaty ?
Bardzo lubimy Góry Stołowe, byliśmy już wiele razy, bo tu mamy najbliżej :) Osobiście uwielbiam te skalne szlaki!
OdpowiedzUsuńTeren wydaje mi się znajomy czyli ponad 20 lat temu pewnie zdobyłam ten szczyt.
OdpowiedzUsuńCiekawe, ciekawe. Choć nie wiem czy dałabym radę..Moja forma spadła 😂 ale zapiszę na następny rok w planach
OdpowiedzUsuńJa to chyba nigdy nie wyjdę z podziwu dla osób mających siłę i nerwy by podróżować w góry z maluchami! <3 Muszę się wybrać w końcu w Stołowe, bo wstyd przyznać, ale nigdy nie byłam - a Wasze zdjęcia zachwycają:)
OdpowiedzUsuńGóry Stołowe to moim zdaniem najpiękniejsze góry. Takie, których zdobywanie to prawdziwa przygoda i myślę, że przypadnie do gustu nawet tym, którzy na co dzień nie gustują w zdobywaniu szczytów. Podsunęłaś mi fajny pomysł żeby wybrać się tam z naszym Maluchem :).
OdpowiedzUsuńMyślałam, że moja 5-latka nie nadaje się na góry. Chyba musimy spróbować.
OdpowiedzUsuńKochana jak Ty w tych butach dalas rade tam wejsc? 😁 Dobrze, ze nogi całe😉
OdpowiedzUsuńNa Szczelińcu byłam w adidasach przecież - a na Fort Karola droga trwa tylko 10 minut ! :)
UsuńTeż się tam wybierzemy! Super relacja 😀
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Chętnie bym się wybrała w góry, poczekam jednak aż Młody podrośnie, bo teraz trudno go nad morzem ogarnąć, a co dopiero w góach :D
OdpowiedzUsuńSuper ten Wasz synek, z takim to sama radość pokonywać kolejne góry, jeziora i inne atrakcje :)
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy. Piękne miejsca.
OdpowiedzUsuńCudowna fotorelacja, widać, że to była udana wycieczka :)
OdpowiedzUsuńmy uwielbiamy góry. cudne widoki mieleście
OdpowiedzUsuńMoj Olek na Szczelincu byl w wieku 10mies w chuscie😉 Radków też z chęcią odwiedzimy😉
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry, a w Stołowych jeszcze nie byłam.Wpisuję na listę (polskich):) podróżniczych marzeń. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWychodzenie w góry jest nie raz męczące, ale widoki są tego warte! :D
OdpowiedzUsuńMy byliśmy w sierpniu na Szczelińcu, do tego Błędne Skały, a potem zwiedzaliśmy Wambierzyce, Kłodzko i Kopalnię w Złotym Stoku. Piękny rejon.
OdpowiedzUsuńMiejsce piękne i wcale nie jest tak stromo na wycieczkę z dzieckiem
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia jeszcze nas tam nie było
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia i ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie byłam,więc fajnie choć zobaczyć na zdjęciach.
Tam jeszcze nie byliśmy, choć zdjęcia z okolic schroniska na Szczelińcu widziałam już nie raz. Wasze zdjęcia na pewno zachęcają!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście świetne miejsca na wycieczki z dzieckiem/dziećmi. Nam w tym roku udało się wyciągnąć dziewczynki na bieszczadzkie połoniny.
OdpowiedzUsuńA w G Stołowych byłem z żoną (jeszcze tylko z żoną) w ostatnie wakacje przed "tym telefonem" :))
Pozdr
M
Super widoki. Bardzo miło wspominam wycieczki do Gór Stołowych jako dziecko. Czas zabrać tam teraz moje dziewczyny
OdpowiedzUsuńOd dawna marzą mi się tamte okolice, ale jakoś zawsze nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Jasiek pokochał górskie wędrówki więc zapisuję na liscie miejsc do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńrety, kiedy my tam byliśmy!
OdpowiedzUsuńUwielbiam górskie wędrówki! Na szczęście trafiło mi się dziecko, które góry kocha równie mocno co ja:)
OdpowiedzUsuńSuper, że tak aktywnie spędzacie razem czas! A widoki przecudne! :*
OdpowiedzUsuńp.s. Trzymam Cię za słowo, że za rok przyjedziecie do Lublina! ;) :*
Nie przepadam za górami. Choć po zdjęciach widać, że świetnie się bawiliście 😀 może jesienia jeszcze sie w góry wybierzemy
OdpowiedzUsuń