Adopcja dziecka.
Moje dziecko gdzieś na mnie czeka !
"Kochany Synku / Najdroższa Córeczko,
właśnie zrobiliśmy pierwszy krok na naszej drodze do Ciebie !
Jesteśmy tacy podekscytowani i szczęśliwi - a jednocześnie pełni obaw, czy sprostamy wszystkim oczekiwaniom i spełnimy nadzieje, jakie się w nas pokłada.
Przeszliśmy przez ogromne zielone drzwi ośrodka adopcyjnego - i będziemy otwierać je i zamykać za sobą tak często, jak tylko będzie trzeba.
Bo wiemy, że na końcu tej drogi jesteś TY : nasz sens, nasza motywacja i największa przygoda naszego życia !"
___________________________
Patrząc na to z perspektywy minionych lat - uważam, że ten CZAS i PROCES jest bardzo potrzebny: żeby lepiej poznać samego siebie i pewne rzeczy w swojej głowie przewartościować, poukładać i zweryfikować. Adopcja dziecka to w końcu wybór na całe życie - a więc nie powinien zostać podyktowany tylko jednorazowym zrywem serca, zbyt pochopnie, ad hoc i z podaniem do ośrodka adopcyjnego pisanym "na kolanie".
___________________________
Decyzja o adopcji dziecka z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Nam akurat przyszła stosunkowo szybko i bez większych oporów - ale tak czy siak była solidnie ugruntowana, wielokrotnie przemyślana i też przez jakiś czas w nas dojrzewała.
Papierowa ciąża.
"Kochany Synku / Najdroższa Córeczko,
niektóre panie noszą swoje dzieci w brzuszku - tak jak Twoja mama biologiczna. Inne natomiast - tak jak ja - mają brzuszek po prostu bardzo chory i żadne dziecko nie może w nim zamieszkać.
Dlatego ja i Twój tato - nosimy Cię głęboko w sercach i marzymy o Tobie każdego dnia !
Poprosiliśmy pewne życzliwe osoby, żeby pomogły nam Ciebie odnaleźć. Bardzo mocno wierzymy, że już wkrótce im się to uda..."
____________________________
____________________________
"Papierowa ciąża". Tak właśnie określa się oczekiwanie na "dziecko z serduszka" (zapewne od ilości dokumentów, zaświadczeń i innych świstków - jakie trzeba w celu adopcji dziecka zgromadzić i przedstawić). To czas, którego w naszym kraju wiele
osób nadal nieco się krępuje i wstydzi. To czas, którego w Polsce jakoś
szczególnie nie manifestujemy, nie celebrujemy - i dzielimy się nim
najczęściej jedynie z najbliższą rodziną.
Osobiście bardzo bym chciała, żeby ta "papierowa ciąża"
stanowiła dla oczekujących par okres tak samo radosny i pełen wzruszeń ,
jak ciąża biologiczna - i dokładnie tak samo zasługujący na zwyczajne, szczere gratulacje !
Czas oczekiwania.
"Kochany Synku / Najdroższa Córeczko,
czekanie na Ciebie strasznie nam się dłuży !
Mamy już odmalowane i urządzone gniazdko, w którym w przyszłości zamieszkasz. Mamy meble , książeczki, dekoracje do pokoju i pluszowe misie...
Nie wiemy jeszcze, czy będziesz chłopcem - czy dziewczynką. Nie wiemy nawet - w jakim dokładnie będziesz wieku, kiedy do nas trafisz...
Wiemy natomiast, że warto na Ciebie czekać. Warto tęsknić - i warto przechodzić przez to wszystko.
Wiemy, że kochamy Cię całym sercem już teraz - zanim Cię w ogóle poznaliśmy..."
__________________________
__________________________
W adopcji dziecka same procedury i warsztaty w ośrodku adopcyjnym to jest tak naprawdę WIELKIE NIC !
Niby ciągle coś się dzieje, człowiek ma w sobie mnóstwo różnych
skrajnych emocji... Funkcjonuje się od jednego do drugiego spotkania - i
to one wyznaczają tempo oraz rytm naszego życia...
Ale największa i najcięższa próba przychodzi w moim mniemaniu dopiero później - kiedy już spełni się wszystkie formalne wymogi do adopcji dziecka, dostarczy wszelkie niezbędne dokumenty i otrzyma się oficjalną kwalifikację na rodziców adopcyjnych.
Wówczas pozostaje nam już tylko czekać - aż zadzwoni TEN telefon z propozycją dziecka.
I to czekanie potrafi porządnie człowieka zdołować, zbić z tropu i
wpędzić w marazm; zrobić w naszych sercach i głowach potężny uczuciowy
kocioł i psychiczną rozpierduchę...
Każdego
dnia budzisz się i zasypiasz z myślą o tym, że - być może - Twoje
dziecko już gdzieś tam jest (w placówce, w rodzinie zastępczej - lub
nadal w biologicznej)...Każdego dnia zastanawiasz się, czy jest mu
względnie dobrze na tym świecie - i czy jest obok niego ktoś, kto o nie
zadba i postara się zaspokoić chociaż jego najważniejsze, fundamentalne potrzeby.
Każdego dnia obawiasz się, czy właśnie w tej chwili nie doświadcza przemocy psychicznej, fizycznej lub seksualnej.
Czy ma co jeść. Czy ma w co się ubrać. Czy nie dzieją się z nim rzeczy,
które przeciętna, normalnie funkcjonująca rodzina widuje tylko od czasu
do czasu w wiadomościach, drastycznych reportażach albo w sensacyjnych,
amerykańskich filmach...
To boli , boli jak diabli !
I w sumie - nie możesz na to nic poradzić...
Adopcja dziecka.
TEN telefon !
"Kochany Synku !
Już wiemy, że jesteś - maleńki, zdrowy, podobno bardzo temperamentny - i że zobaczymy się z Tobą dosłownie za chwilę !
Nie płacz, proszę...Mama i tata - już po Ciebie jadą..."
_____________________________
Biologiczne mamy najczęściej nie potrafią znaleźć odpowiednich słów, by opisać swój poród - i moment, w którym po raz pierwszy zobaczyły i przytuliły do piersi niemowlę. Z adopcją dziecka jest chyba dość podobnie - bo i ja nie umiem opisać ogromnych wzruszeń i emocji, które towarzyszyły naszemu pierwszemu spotkaniu z Bąblem.
_____________________________
Biologiczne mamy najczęściej nie potrafią znaleźć odpowiednich słów, by opisać swój poród - i moment, w którym po raz pierwszy zobaczyły i przytuliły do piersi niemowlę. Z adopcją dziecka jest chyba dość podobnie - bo i ja nie umiem opisać ogromnych wzruszeń i emocji, które towarzyszyły naszemu pierwszemu spotkaniu z Bąblem.
"Czułam się, jakbym trzymała w ramionach cały świat" - to i tak za mało powiedziane !
Więc może lepiej przemilczę - i zostawię Was po prostu z kilkoma zdjęciami
oraz obrazem, na którym uwieczniliśmy tę wyjątkową datę
i który ma dla nas wielką wartość sentymentalną :)
Adopcja dziecka -
pierwsze spotkanie : i co dalej ?
"(...)Dalej było już zwyczajnie
– raz ciekawie, raz banalnie –
przytulanki i swawole,
rower, wrotki i przedszkole,
bajki, rosół, śnieg i narty,
bałwankowy nochal z marchwi,
czasem mina nadąsana,
bo znów stłukły się kolana,
czasem żarty i chichotki,
figle z tatą, z mamą plotki…
Nic w tym nie ma niezwykłego!
Może tylko prócz jednego –
kiedy widzę gdzieś bociany,
to przytulam się do mamy…
I z uśmiechem myślę o tym,
że choć przez bocianie psoty
nigdy mnie nie miała w brzuszku,
wciąż nosiła mnie w serduszku. "
– raz ciekawie, raz banalnie –
przytulanki i swawole,
rower, wrotki i przedszkole,
bajki, rosół, śnieg i narty,
bałwankowy nochal z marchwi,
czasem mina nadąsana,
bo znów stłukły się kolana,
czasem żarty i chichotki,
figle z tatą, z mamą plotki…
Nic w tym nie ma niezwykłego!
Może tylko prócz jednego –
kiedy widzę gdzieś bociany,
to przytulam się do mamy…
I z uśmiechem myślę o tym,
że choć przez bocianie psoty
nigdy mnie nie miała w brzuszku,
wciąż nosiła mnie w serduszku. "
(Agnieszka Frączek -
"Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci")