"Najpiękniejszą i najbardziej wartościową laurką na Dzień Mamy
jest dla mnie szczęście i uśmiech mojego dziecka.
To pozwala wierzyć i mieć nadzieję,
że jednak nie najgorzej spełniam swoje zadanie..."
***
Chyba nigdy jeszcze świat nie kręcił się tak bardzo wokół dzieci, jak obecnie !
Nigdy wcześniej nie mówiło się tak wiele o ich edukacji, wychowaniu i rozwoju - oraz nie stawiało się aż tylu (często zupełnie zbędnych i absurdalnych !) warunków, by ten rozwój przebiegał prawidłowo. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której rodzicielstwo
znajdowałoby się pod tak wnikliwą obserwacją i nieustającym ostrzałem
ze strony mediów, ekspertów oraz...zwykłych przechodniów na ulicy. Nigdy jeszcze rodzice oraz dzieci nie znajdowali się pod tak WIELKĄ PRESJĄ , by wpisać się w konkretne nurty, metody, wychowawcze koncepcje i teorie.
Z jednej strony - to dobrze , ponieważ rośnie dzięki temu społeczna świadomość i można o wiele łatwiej wyłapać pewne niepokojące sygnały związane ze złym traktowaniem dziecka, stosowaniem wobec niego przemocy czy innych niepożądanych zjawisk.
Z drugiej strony natomiast - doprowadza to do paradoksalnych sytuacji, w których rodzice wręcz boją się wychowywać dziecko tak, jak podpowiada im to własny rozsądek oraz intuicja - i za wszelką cenę usiłują wpasować się w jakieś narzucone ramy, oczekiwania i wychowawcze trendy, znajdujące się aktualnie na topie i cieszące największą popularnością oraz uznaniem opinii publicznej. (A trzeba pamiętać, że są to trendy zmieniające się jak w kalejdoskopie i wyrastające na podatnym rodzicielskim gruncie niczym grzyby po deszczu - więc w taki sposób w wychowaniu naszych dzieci kierujemy się często...przejściową modą !)
W tym pędzie do rodzicielskiej doskonałości bardzo łatwo wpaść w błędne koło i obsesję tego, jak należy dziecko odżywiać, ubierać i uczyć; jakie zabawki i gadżety mu kupować; jak stymulować jego rozwój i na jakie dodatkowe zajęcia zapisywać, by być bardziej "produktywnym" wychowawczo...
Gdzie się podziało wychowanie intuicyjne ?
Z jednej strony - to dobrze , ponieważ rośnie dzięki temu społeczna świadomość i można o wiele łatwiej wyłapać pewne niepokojące sygnały związane ze złym traktowaniem dziecka, stosowaniem wobec niego przemocy czy innych niepożądanych zjawisk.
Z drugiej strony natomiast - doprowadza to do paradoksalnych sytuacji, w których rodzice wręcz boją się wychowywać dziecko tak, jak podpowiada im to własny rozsądek oraz intuicja - i za wszelką cenę usiłują wpasować się w jakieś narzucone ramy, oczekiwania i wychowawcze trendy, znajdujące się aktualnie na topie i cieszące największą popularnością oraz uznaniem opinii publicznej. (A trzeba pamiętać, że są to trendy zmieniające się jak w kalejdoskopie i wyrastające na podatnym rodzicielskim gruncie niczym grzyby po deszczu - więc w taki sposób w wychowaniu naszych dzieci kierujemy się często...przejściową modą !)
Błędne koło rodzicielskich starań
W tym pędzie do rodzicielskiej doskonałości bardzo łatwo wpaść w błędne koło i obsesję tego, jak należy dziecko odżywiać, ubierać i uczyć; jakie zabawki i gadżety mu kupować; jak stymulować jego rozwój i na jakie dodatkowe zajęcia zapisywać, by być bardziej "produktywnym" wychowawczo...
Ale wiecie co ? Spora część tych zaleceń to przecież zwyczajny marketing w najczystszej postaci - bo w ostatecznym rozrachunku najbardziej liczy się coś zupełnie innego ! Najbardziej liczy się pewien zbiornik - którego nie wypełnicie ani drogimi gadżetami, ani kieszonkowym, ani rodzinnym nurkowaniem w Egipcie, ani dietą BLW, ani czytaniem globalnym, ani kursem angielskiego czy lekcjami karate...Żeby ten zbiornik w dziecku napełnić - trzeba "po prostu" znajdować dla niego czas, zaspokajać potrzeby emocjonalne i okazywać BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚĆ, bez której wszystko inne jest tak naprawdę... o kant dupy potłuc !
Metafora "zbiornika miłości"
W prostych słowach - dziecko jest jak ten kwiat z naszej laurki. Jeśli wlewamy w nie miłość nie obliczoną na spełnianie naszych oczekiwań - to i ono uczy się tę miłość prawidłowo okazywać. Jeśli dajemy mu swoją uwagę i pełną akceptację bez względu na wszystko - to istnieje spora szansa, że wychowamy człowieka pewnego siebie, mającego wysokie poczucie własnej wartości, gotowego do podejmowania wyzwań, nastawionego pozytywnie do ludzi i oczekującego od świata tego, co najlepsze. Jeśli budujemy swój autorytet na bliskości i zaufaniu - to również dziecko ufa nam i jest bardziej skłonne się z nami identyfikować, przejmować nasz system wartości i nie reagować na niego buntem.
"Bezwarunkowa miłość rodziców to podstawa naszego wyobrażenia o sobie -
Po raz pierwszy przeczytałam o "zbiorniku miłości" w książkach Gary'ego Chapmana i Rossa Campbella, jeszcze w trakcie naszego kursu adopcyjnego. Według tej koncepcji każde dziecko ma swój własny zbiornik emocjonalny, który muszą napełnić w nim właśnie rodzice. Tego nie zrobi za nas żaden "kołcz" z Bożej łaski, żaden rzekomy
specjalista, żaden trener umiejętności rodzicielskich czy inny
samozwańczy cudotwórca ! Musimy to zrobić my sami - natomiast jeśli poważnie w tym temacie nawalimy to istnieje coś takiego jak zespół niezaspokojenia emocjonalnego, za który nasze dziecko w przyszłości z pewnością nam nie podziękuje...
W prostych słowach - dziecko jest jak ten kwiat z naszej laurki. Jeśli wlewamy w nie miłość nie obliczoną na spełnianie naszych oczekiwań - to i ono uczy się tę miłość prawidłowo okazywać. Jeśli dajemy mu swoją uwagę i pełną akceptację bez względu na wszystko - to istnieje spora szansa, że wychowamy człowieka pewnego siebie, mającego wysokie poczucie własnej wartości, gotowego do podejmowania wyzwań, nastawionego pozytywnie do ludzi i oczekującego od świata tego, co najlepsze. Jeśli budujemy swój autorytet na bliskości i zaufaniu - to również dziecko ufa nam i jest bardziej skłonne się z nami identyfikować, przejmować nasz system wartości i nie reagować na niego buntem.
"Bezwarunkowa miłość rodziców to podstawa naszego wyobrażenia o sobie -
tego, co
myślimy i czujemy na swój temat przez resztę życia".
(Ross Campbell)
Dziecko może rozwijać się prawidłowo tylko wtedy, kiedy jego "zbiornik miłości" został przez nas odpowiednio napełniony. Niby żadna nowość - a jednak tak wielu rodziców ma z tym problem, ponieważ ich emocjonalne zbiorniki same też świecą pustką...Pamiętajcie, że "z pustego nawet Salomon nie naleje" - więc żeby wychować nasze dziecko na szczęśliwego i spełnionego człowieka, najpierw w sobie musimy to szczęście i spełnienie odnaleźć !
***
Do poczytania :
Gary Chapman - "5 języków miłości"
Ross Campbell - "Jak naprawdę kochać dziecko"
Gary Chapman, Ross Campbell - "Sztuka okazywania miłości dzieciom"
Baars, Terruwe - "Integracja emocjonalna. Jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać"
Masz rację, czasem widzimy, że ktoś goni za metoda, zamiast kierować się nieco intuicją... Warto czerpać z różnych metod
OdpowiedzUsuńUroczy kawaler, mam podobny kapelusik ;) I piękna laurka. Robótki kreatywne to jest to ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna laurka i bardzo mądry tekst!
OdpowiedzUsuńświetny tekst, te mody diety to faktycznie tylko marketing. Miłość to podstawa i czas dla malucha
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, mam nadzieję że dotrze do wielu rodziców! Niestety faktycznie często przestajemy sobie ufać, dajemy się ponieść modzie i próbujemy wychowywać nasze dzieci tak jak chcieliby inni, bo z jakiegoś powodu wydaje nam się to bardziej właściwe niż podpowiada nam intuicja. Ja próbuję sobie ufać i staram się wychować dziecko tak, abyśmy tworzyli zgraną, szczęśliwą drużynę :)
OdpowiedzUsuńA ja wciąż jestem pod nieustannym wrażeniem tej laurki!!!
OdpowiedzUsuńPięknie i wzruszająco <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńOj tak, bywa, ze rodzice zapominaja o tym co im serce podpowiada. Trzeba umiec znalezc zloty srodek :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o zbiorniku miłości, chociaż uważam, że to ciekawa metafora. I zgadzam się, że współczesne rozbujane oczekiwania, co do metod i sposobów na wychowanie dzieci są czasami naprawdę absurdalne. Często obserwuje na ulicy skrajności zarówno w postawach rodziców, jak i dzieci w tych samych sytuacjach. Jak np. ze słodyczami - jedne dzieci jedzą bez ograniczeń, inne w ogóle. Myślę, że może to być spowodowane naszym pędzącym czasem i rozwojem technologii, w którym możemy się nieco gubić. Ostatnio oglądałam program, w którym powiedziane było, że korzystanie przez małe dzieci z komórek i tabletów utrudnia i hamuje ich rozwój, np. w obszarze mowy, a wydawać by się mogło, że powinny właśnie pomagać w rozwoju... P.S. Śliczna kartka!
OdpowiedzUsuńMasz rację we wszystkim, co piszesz. Wiele ludzi boi się mówić o swoim wychowaniu dzieci, bo uważa, że robi coś sprzecznego niż pokazuje się w mediach. Zauważyłam trend na perfekcyjne matki oraz takie, które twierdzą, że brudny dom i dziecko jest mega fajne. Brakuje mi tej równowagi.
OdpowiedzUsuńCiągle za czymś gonimy, a wystarczy mały przycisk stop, wsłuchać się w siebie i swoje dziecko i od razu wszystko staje się prostsze
OdpowiedzUsuńBardzo mądre słowa!
OdpowiedzUsuń"Jeśli wlewamy w nie miłość nie obliczoną na spełnianie naszych oczekiwań" - to bardzo ważne, o czym piszesz. I nie zawsze łatwe, bo jesteśmy obciążeni różnymi zranieniami z własnej przeszłości. Dzięki za podpowiedzi odnośne dalszej lektury w temacie! Pozdrawiam, Magda z sasanki.com
OdpowiedzUsuńZdecydownie intuicja w macierzyństwie jest najważniejsza. To co dajemy dziecku, później do nas wróci.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tą laurką :)
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona tą Waszą laurką, jest po prostu genialna. Cudownie to Wam wyszło.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, powinniśmy pamiętać o tym co najważniejsze.
OdpowiedzUsuńBardzo mądre słowa. Szkoda, że nie wszyscy rodzice się nimi kierują w życiu dziecka.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że w dzisiejszych czasach, gdzie się człowiek nie obejrzy, może przeczytać o tym, jak być perfekcyjną mamą. Ale, jak słusznie zauważyłaś, najczęściej brakuje w tych materiałach słowa o miłości. A niektóre mamy potrzebują wsparcie, jak nauczyć się kochać własne dziecko i jak pokochać siebie jako mamę (w domyśle nieperfekcyjną).
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko napisałaś i jak najbardziej zgadzam się z Tobą... Oby wielu rodziców miało okazję to przeczytać, wziąć sobie do serca i zacząć stosować się do tego...
OdpowiedzUsuńPierwszy cytat to samo sedno. Reszta jak zwykle trafnie napisana :)
OdpowiedzUsuńUsmiechniete dziecko, to szczesliwa mama - takie jest moje zdanie 😉
OdpowiedzUsuńUsmiechniete dziecko, to szczesliwa mama - takie jest moje zdanie 😉
OdpowiedzUsuńFantastyczne "ćwiczenie". Zaciekawiłaś mnie mocno tematem, z przyjemnością sięgnę po książki, które polecasz! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się teoria zbiornika miłości :) niestety to fakt że wychowanie dziś przede wszystkim jest zależne od mody :)
OdpowiedzUsuńAle piekna jest ta laurka! I bardzo wazne jest to,co czym piszesz!
OdpowiedzUsuńTekst dający sporo do myślenia....
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak wielu rodziców o tym zapomina co obserwuje niemal codziennie...A miłość w czystej postaci to najlepsze co możemy ofiarować ��
OdpowiedzUsuńZawsze działam zgodnie ze sobą i tym jak czuje i moge powiedzieć śmiało ze syna dobrze wychowałam
OdpowiedzUsuńOryginalna, pomysłowa i bardzo kolorowa. Wspaniała laurka:-)
OdpowiedzUsuńMiłość to również czas poświęcony dziecku, a nie przebywanie tylko z dzieckiem. Życzę wszystkim rodzicom, żeby kochali swoje dzieci prawdziwie i szczerze, bo miłość może być też nierozważna i toksyczna.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł w dechę i trafiony w samo sedno pozdrawiam Cię cieplutko
OdpowiedzUsuńBardzo trafiony artykuł, rodzicielstwo jest teraz pod obstrzalem. A ci wszysci eksperci to często nawet swoich dzieci nie mają;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie podążam za modą wychowuje moje dzieci po swojemu;)
NIesamowcie piękne :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny tekst. To prawda, że najważniejsza jest miłość, która możemy okazać swoim dzieciom oraz poświęcony im czas.
OdpowiedzUsuńLaurka jest rewelacyjna! Sama bym taką chciała ;)
OdpowiedzUsuńAle to jest całe piękne, i pełne miłości <3
OdpowiedzUsuńZdjęcia do tego wpisu skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna ta laurka
OdpowiedzUsuńLaurka cudowna. I te słowa mówią same za siebie
OdpowiedzUsuńDawno mnie u Ciebie nie było i widzę, że sporo mnie ominęło :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry i ciekawy artykuł :) Zawsze mogę u Ciebie dowiedzieć się nowych wartościowych rzeczy. Będę zaglądać tu częściej.
U mnie ostatnio było bardzo kreatywnie, a czas głównie spędzałam w swojej pracowni :) W efekcie powstało kilka nowych projektów innowacyjnych kocyków dla dzieci i niemowląt. Szczególnie jestem dumna z kocyka w lamy :) Zapraszam do oglądania!
https://edreamsstyle.wordpress.com/
Bardzo dobry tekst i zgadzam się z nim, przesada idzie w obie strony, albo dziećmi nikt się praktycznie nie zajmuje i siedzą tylko w bajkach i tabletach, albo przesada idzie w drugą stronę i prawie nie mają dzieciństwa... A najważniejsza jest równowaga.
OdpowiedzUsuń