Potwory do oswojenia mogą być bardzo różne - tak samo, jak różne
są dziecięce lęki, obawy i uczucia. Czasami jest to jakieś nowe
miejsce, którego dziecko nie zna i nie czuje się w nim pewnie.
Innym razem - sytuacja rodzinna lub rówieśnicza, w której maluszek
znajduje się po raz pierwszy i nie wie jeszcze do końca, jak
sobie z nią poradzić. Może to być również jakaś bardzo silna negatywna
emocja, która narasta w dziecku i nie potrafi znaleźć sensownego
ujścia. Jeszcze kiedy indziej potworną postać przybiera nocny cień
albo szelest, który w dziecięcej wyobraźni urasta do rangi groźnej
bestii, czającej się w szafie czy pod łóżkiem. Najczęściej
okazuje się jednak, że wszystkie te potwory wymagają tylko
odpowiedniego podejścia i obłaskawienia - z czym genialnie radzą
sobie opowiadania terapeutyczne autorstwa Moniki Drużyńskiej.
"Jak oswoić potwory?" to kilka krótkich historii z życia zwyczajnej,
czteroosobowej rodziny. Jest tam mama, tata , dziewczynka imieniem
Nikolina i jej młodszy braciszek Alek - który przychodzi na świat w
pierwszym opowiadaniu i sam staje się w pewnym sensie "oswojonym
potworem" swojej starszej, zazdrosnej o niemowlę, siostry.
Towarzysząc bohaterom w ich kolejnych przygodach, stajemy również twarzą w twarz z najczęstszymi dziecięcymi problemami i dylematami. Agresywny kolega w przedszkolu, śmierć ukochanego czworonożnego przyjaciela, choroba i pobyt w szpitalu czy też nieśmiałość i trudności w nawiązywaniu kontaktów... - to tylko niektóre rozterki, z jakimi mierzą się Nikolina i Alek i z jakimi z wielkim prawdopodobieństwem przyjdzie zmierzyć się każdemu małemu Czytelnikowi.
Towarzysząc bohaterom w ich kolejnych przygodach, stajemy również twarzą w twarz z najczęstszymi dziecięcymi problemami i dylematami. Agresywny kolega w przedszkolu, śmierć ukochanego czworonożnego przyjaciela, choroba i pobyt w szpitalu czy też nieśmiałość i trudności w nawiązywaniu kontaktów... - to tylko niektóre rozterki, z jakimi mierzą się Nikolina i Alek i z jakimi z wielkim prawdopodobieństwem przyjdzie zmierzyć się każdemu małemu Czytelnikowi.
Lektura w przystępny i prosty sposób przeprowadza dziecko przez
wiele istotnych zagadnień związanych chociażby z aklimatyzacją
przedszkolną czy socjalizacją w szerszym tego słowa znaczeniu. Uczy
tolerancji, zrozumienia dla czyjejś odmienności oraz poszukiwania
konstruktywnych rozwiązań w sytuacjach konfliktowych. Z ogromnym
taktem i wyczuciem opisuje i tłumaczy kwestie takie jak rozwód
rodziców, niepełnosprawność czy narodziny młodszego rodzeństwa.
Daje
konkretne i rzeczowe odpowiedzi na stawiane przez dzieci pytania -
a jednocześnie prowokuje do dalszych dyskusji i rozważań w rodzinnym
gronie. Dodatkowo robi to w sposób estetyczny, zachęcający i atrakcyjny wizualnie - za sprawą kolorowych, wyrazistych i przyciągających wzrok ilustracji Justyny Hołubowskiej-Chrząszczak.
Od pierwszej do ostatniej strony wyraźnie daje się odczuć ,
że nie ma w tym zbiorze opowiadań niczego przypadkowego i nieprzemyślanego - że jego Autorka to doświadczony pedagog, pracujący z dziećmi na
co dzień jako nauczyciel wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, mający do nich świetne podejście.
Miałam wielkie szczęście zapoznać się z książką pani Moniki jeszcze
przed jej oficjalną premierą, zanim w ogóle została wydana - i
już wtedy uznałam, że ma w sobie naprawdę ogromny potencjał.
Polecam wszystkim rodzicom traktować ją nie tylko jako zbiór
pouczających historii czytanych dziecku przed snem - ale przede
wszystkim jako bardzo przydatne narzędzie wychowawcze, stanowiące
idealny pretekst do rozmów na ważne tematy.
Podsumowując, zostawiam Wam jeszcze słowa mojego autorstwa,
które ukazały się na materiałach promocyjnych książki - oraz częściowo na jej okładce.
"Dzieci - to ludzie tacy, jak my.
które ukazały się na materiałach promocyjnych książki - oraz częściowo na jej okładce.
"Dzieci - to ludzie tacy, jak my.
Tylko trochę
mniejsi - i potrzebujący więcej wyjaśnień.
Ta niezwykle
ważna i wartościowa książeczka
pomaga
dzieciom oswoić ich lęki oraz obawy -
natomiast
dorosłym czytelnikom pozwala
znów spojrzeć na świat z perspektywy kilkulatka.
znów spojrzeć na świat z perspektywy kilkulatka.
Opowiadania
terapeutyczne Moniki Drużyńskiej są wprawdzie stosunkowo krótkie –
a jednak niosą
ze sobą ogromny ładunek skondensowanej, bezcennej treści.
Dzięki nim
wszelkie dziecięce strachy i wątpliwości zostają obłaskawione :
i zamiast
groźnego drapieżnika jawią się jako sympatyczny, puszysty kociak –
łaszący się
do nas i mruczący pod nosem miłe dla ucha melodie..."
ilustracje : Justyna Hołubowska-Chrząszczak
tekst : Monika Drużyńska
stron : 88
!!!UWAGA !!! KONKURS !!!
A teraz - zadanie dla Was :)
Mam do rozdysponowania 2 egzemplarze niniejszej książeczki -
żebyście mogli sami przekonać się o jej pozytywnym wydźwięku i terapeutycznym charakterze :)
A teraz - zadanie dla Was :)
Mam do rozdysponowania 2 egzemplarze niniejszej książeczki -
żebyście mogli sami przekonać się o jej pozytywnym wydźwięku i terapeutycznym charakterze :)
Wystarczy, że...OSWOICIE WŁASNEGO POTWORA.
Pomyślcie, czego najbardziej boicie się Wy lub Wasze dziecko -
co jest dla Was najtrudniejszą sytuacją, emocją lub problemem -
i jak można temu zaradzić :)
Napiszcie o tym w komentarzu tutaj lub pod postem konkursowym na Facebooku -
a być może książeczka trafi właśnie do Was :)
REGULAMIN KONKURSU
1. Konkurs przeznaczony jest dla fanów Nasze Bąbelkowo i Wydawnictwo Skrzat na Facebooku.
2. Konkurs trwa od 13 lutego 2018 do 20 lutego 2018 , do godziny 23:59.
3. Zwyciężą 2 odpowiedzi, które (według zupełnie subiektywnych kryteriów) najbardziej nas oczarują.
4. Wyniki ogłosimy w ciągu 5 dni roboczych od daty zakończenia konkursu, jako "edit" do tego wpisu.
5. Po ogłoszeniu wyników zwycięzcy mają obowiązek podania organizatorowi swoich danych teleadresowych (adres, nr telefonu oraz adres e-mail) poprzez wiadomość email (nasze.babelkowo@gmail.com) lub poprzez wiadomość prywatną na fanpage strony Nasze Bąbelkowo - w ciągu 3 dni od daty publikacji wyników na stronie organizatora. W przeciwnym razie jury wyłoni kolejnego zwycięzcę.
6. Nagroda zostanie wysłana Zwycięzcom na podany adres pocztowy na terenie Polski.
7. Udział w konkursie jest dobrowolny, bezpłatny i oznacza akceptację przez Uczestnika niniejszego regulaminu.
8. Zwycięzca konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie przez organizatora oraz sponsora swoich danych osobowych na potrzeby konkursu i w związku z wykonaniem postanowień niniejszego Regulaminu. Zwycięzca ma prawo wglądu do swoich danych oraz ich poprawy.
9. Konkurs nie jest sponsorowany, administrowany ani organizowany przez portal Facebook ani żadne podmioty z nim związane.
ZAPRASZAM DO UDZIAŁU I ŻYCZĘ POWODZENIA ! :)
Edit z 24.02.2018 (godz. 12:00)
UWAGA !!! WYNIKI !!!
Edit z 24.02.2018 (godz. 12:00)
UWAGA !!! WYNIKI !!!
Serdecznie dziękuję za wszystkie odpowiedzi -
oraz za wytrwałość i kreatywność w zwalczaniu własnych potworów :)
Książeczki powędrują do autorek dwóch poniższych komentarzy :
Patrycja Iwanicka : Mój dwu letni synek najbardziej bał się "BABOLA". Pare tygodni temu
pojechaliśmy na weekend do rodziny. Synek nie czuł się dobrze po za
domem i najzwyczajniej w świecie nie mógł zasnąć. Jego ciocia okropnie
postąpiła...w pewnym momencie powiedziała"zasypiaj bo BABOL Cię zje" .
Przeraziło mnie to co powiedziała, byłam w szoku. Synek się
wystraszył,zaczął płakać i prosił żeby BABOL go nie zjadł. Oczywiście
zaczełam synkowi tłumaczyć,że takie potwory nie istnieją i nie musi się
bać. Zasnął na moich rękach z płaczem. Kolejna noc i znowu problem,
Marcelek nie myślał w łóżku o tym żeby spać a o tym, że BABOL go zje.
Zasypiał z płaczem na moich rękach. A w nocy się budził i mówił, że
potwór tu był. Śpiewałam, mówiłam wiersze, tłumaczyłam,że nic takiego
się nie stanie. Marcel wiedział swoje, widział potwora w szafie, pod
łóżkiem, właściwie to wszędzie. Po prostu w niego wierzył. Więc
pomyślałam: dobrze niech ten BABOL będzie prawdziwy. Położyłam się z
synkiem do łóżka, wybrał książkę, którą chciał przeczytać przed snem.
Powiedziałam mu,że dzisiaj wyjątkowo nie będzie książki a ja opowiem mu
bajkę. Moje opowiadanie było o BABOLU, o malutkim stworzonku, które
mieszka pod łóżkiem. O tym,że każde dziecko ma swojego BABOLA, który
strzeże dziecko w nocy. Pilnuje aby każdy maluszek miał śliczne i
spokojne sny. Synkowi zaczęło się to podobać, opowiadał,że jego BABOL
jest zielony. Ma długie uszy i malutki ogon. Tylko pazury ma długie bo
nie chce ich obciąć. Hmmm wyobraźnia dziecka nie zna granic. Synek kilka
razy jeszcze dopytywał czy BABOL na pewno jest dobry, czy go będzie
pilnował i czy go nie zje. Zapewniłam,że tak właśnie jest. Bo jego BABOL
ma bardzo dobre serduszko. A po za tym zawsze w tajemnicy go karmię.
Teraz od dwóch tygodni co wieczór pod nasze łóżko ląduje porcja
smakołyków ;) ciastko, banan, kromka chleba. Wszystko zależy od tego
czym mój synek chce nakarmić swojego potwora. Z wielkiego problemu,
płaczu, nieprzespanych nocy, stworzyliśmy z synkiem piękną historię.
Kolejny wieczorny rytuał jakim jest karmienie BABOLA. Teraz gdy czytam
Marcelowi książkę przed snem mówi : mamo głośniej żeby BABOL słyszał.
Tak właśnie poskromiłam wielki strach mojego syna.
Maja Staszczyk-Trębska : Jestem
w rozdarciu, jestem w potrzasku, jestem niepewna i jestem, tak chyba
pora to powiedzieć: Jestem Przerażona. Czym? Według wielu
najcudowniejszą rzeczą na świecie. Boję się znów zajść w ciąże. Nie,
skreśl. Nie boję się samego zajścia w ciąże, boję
się drugiego porodu. Strach – to za małe słowo, by opisać moje uczucia.
Sama myśl o tym, widok sali, zapach, ból… Serce staje mi w piersi, a
ciało zamiera. Mój pierwszy poród był trudny, trwał 12 godzin, skończył
się ratującym nas obie cięciem cesarskim. Zaczęłam oddychać dopiero, gdy
usłyszałam jej płacz. Zobaczyłam ją później, w ramionach taty. To była
piękna chwila, choć cała dygotałam jeszcze i nie byłam w stanie nawet
się unieść, by potrzymać moje nowo narodzone dziecko. Przez następne 2
godziny leżałam, trzęsąc się jak stara miotła, nie mogąc przytulić mojej
córeczki. Od tych chwil minęło już prawie 2 lata, mąż pragnie drugiego
dziecka, ja sama też chciałabym by Lili miała rodzeństwo, ale
powstrzymuje mnie strach. Powstrzymują mnie wspomnienia, jeszcze nie
zatarte w pamięci, emocje, które nadal żywo płoną na samą myśl.
Powstrzymuje mnie paniczny lęk, obawa, zakrawający na chorobliwy stan
całkowitego przerażenia. Jako matka wiem już, że istnieją „strachy”, o
których wcześniej nie miałam pojęcia, wiem, że można bać się dosłownie
wszystkiego i niczego. I tak, innych rzeczy też się boję, ale staram się
o tym nie myśleć. Jak jednak nie myśleć o porodzie, skoro mowa o
drugiej ciąży? Jak wymazać z głowy te wspomnienia? Tego jeszcze nie
wymyśliłam… Nie wiem jak pokonać mojego Potwora, może potrzeba więcej
czasu, może w końcu sam się pokona? A może ktoś z Was walczył kiedyś z
podobnym Boogeyman’em i znalazł na niego sposób?
GRATULUJĘ I PROSZĘ O KONTAKT NA FACEBOOKU
ALBO NA MAILA : nasze.babelkowo@gmail.com
Świetne! Zawsze lubiłam takie ksiażki, które pomogą przy trudniejszych rozmowach! Do tego uwielbiam to wydawnictwo za jakość wydawanych publikacji :)
OdpowiedzUsuńJa również bardzo cenię Skrzata - i dlatego jestem taka dumna, że mogłam dołożyć małą cegiełkę do recenzowania i opiniowania tej książki :)
Usuńfajnie że już od najmłodszych lat dziecko nasiąka wartościowymi treściami: )
OdpowiedzUsuńW dodatku takimi, które pomagają mu ogarnąć nieznaną i trudną rzeczywistość.
UsuńNaprawdę wartościowa książka, która przyda się nie jednemu rodzicowi
OdpowiedzUsuńTak myślę :) Bajki terapeutyczne to jedne z moich ulubionych - i bardzo podoba mi się ich idea.
UsuńGratuluję patronatu! A książka wygląda na wyjątkowo wartościową i wartą zainteresowania się nią :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie taka jest - więc szczerze polecam :)
UsuńPiękne książeczki.
OdpowiedzUsuńMoim największym potworem jest strach o własne dzieci. Boję się o nie każdego dnia i jednocześnie staram sie nie być nadopiekuńczą matką. Moje dzieci są dla mnie wszystkim. Przeszłam długą i żmudną drogę razem z Mężem abyśmy mogli poznać smak macierzyństwa i nie chcemy tego stracić
Czasami faktycznie trudno ten strach zwalczyć i nie być matką-kwoką. Sama przez długi czas miałam ten problem - ale teraz staram się dawać Bąblowi trochę więcej swobody i pozwalać mu samodzielnie próbować różnych rzeczy.
UsuńJaka piękna książka! Oprócz pięknych i kolorowych ilustracji zachwyca ich zawartość - chodzi mi o treść. Wspaniale, że powstają tego typu książki :) Grającym w konkursie życzę powodzenia! Ja chyba po prostu ją zamówię, żeby być pewna, że ją będziemy mieć na swojej półce :)
OdpowiedzUsuńJeśli Cię przekonuje - to naprawdę warto wzbogacić o nią biblioteczkę. Cena jest niewygórowana :)
UsuńPrzeczytałam Twój wpis i od razu zamówiłam na allegro ��
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To miłe uczucie widzieć swoje słowa na okładce ;)
UsuńŚwietna pozycja książkowa. Niestety w życiu chyba każdego dziecka przychodzą te "potwory", których się boją. My dorośli możemy im pomóc przejść ten trudny okres.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jako dorośli też mamy własne potwory - tylko trochę innego kalibru i inaczej sobie z nimi radzimy.
UsuńMy właśnie weszliśmy w etap potworów. Dosłownie kilka dni temu moja starsza córka obudziła się w nocy i przybiegła mówiąc że w jej pokoju jest potwór! Okazało się, że gagatek siedzi w jej łóżku. Szczegółowo go opisała, także narysowałyśmy go i powiesiłyśmy na drzwiach pokoju z napisem ZAKAZ WSTĘPU DLA POTWORÓW. Dodatkowo zajrzałyśmy w każdy kąt pokoju sprawdzając czy aby na pewno jeszcze gdzieś się nie schował. Przepędziłyśmy go razem i jak na razie jeszcze nie odważył się wrócić!
OdpowiedzUsuńFajna metoda :) Generalnie uważam, że narysowanie przez dziecko jakichś emocji albo tego, czego się boi - daje naprawdę pozytywne efekty :)
UsuńWyglądają bardzo fajnie i piękne mają ilustracje, ale mój syn chyba już trochę na nie za duży :)
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy niekoniecznie od wieku - tylko od tego, z jakimi potworami się mierzy :)
UsuńOd zawsze baśnie miały element "strasny" i pomagały przygotować dzieci na różne wydarzenia z życia, ale super, że są książeczki dokładnie w tym celu napisane
OdpowiedzUsuńJa odnośnie tych starszych baśni mam czasami mieszane uczucia - bo niektóre sceny moim zdaniem są w pewnych przekładach zbyt drastyczne i mogą dziecko przerazić. Ale akurat w bajkach terapeutycznych takiej obawy nie ma - bo tutaj strachy są jednie obłaskawiane, a nie potęgowane :)
UsuńUwielbiam takie książki - szczególnie przydają mi się w zawodzie psychologa, bo uwielbiam pracować z dziećmi :)
OdpowiedzUsuńA jak oswajam swoje potwory? Tym, co mnie uspokaja - aktywnością fizyczną lub relaksacyjnym czytaniem. A jeśli stwór napadnie mnie w nocy, w czasie snu, wtulam się w tyłek mojej drugiej połówki (jak na razie żaden potwór nie odważył się tam wejść! :D)
Nie wiedziałam, ze jesteś psychologiem - a w każdym razie tematyka Twojego bloga mi nie wskazywała na to ;) W takim razie polecam podwójnie - bo w pracy z grupą takie książeczki również są nieocenione :)
UsuńArgument końcowy dotyczący tyłka drugiej połówki - rozłożył mnie na łopatki ;)
Świetna książka, czasem jest trudno rozmawiać z dzieckiem o jego uczuciach i obawach, a taka książeczka może w wielu sytuacjach pomóc rodzicom
OdpowiedzUsuńMoże pomóc dziecku w oswojeniu lęków - a rodzicom w lepszym zrozumieniu dziecka :)
UsuńŚwietna książeczka.
OdpowiedzUsuńO takich lęków mam całkiem sporo i staram się zbyt często o tym nie myśleć, bo potem mam bezsenne noce...
Wymienię tylko dwa:
Lęk o dzieci - który znają chyba wszyscy rodzice. Zaczynając od ich zdrowia i życia na dobrym wychowaniu i dobrym, szczęśliwym życiu kończąc...
Lęk o przyszłość - czy zostać w UK czy wracać do PL... Czas pokaże, który wybór lepszy;)
Lęk o dzieci jest mi oczwiście znany - a przez jakiś czas wahałam się w drugą stronę: czy wyjechać z Polski, czy zostać na miejscu ;)
UsuńBajki terapeutyczne to świetna sprawa, można je wykorzystać na różne sposoby:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, są naprawdę pomocne i można na ich podstawie przepracować z dzieckiem mnóstwo trudnych kwestii.
UsuńU nas także potwory się pojawiły i te strachy to wilki. Niestety istnieją... Powiedziałam córce, że są w górskich lasach daleko od nas i do nas nie docierają. I co? za tydzień jedziemy w góry i pierwsze pytanie pada czy są tam wilki.. Oczywiscie wytlumaczylam, że one bardziej boją się nas i białe wychodzą do ludzi. Jednak moja odpowiedź nie była chyba satysfakcjonująca...
OdpowiedzUsuńPiękne ilustracje! Opiszę "nasze strachy" :). Mój syn od dłuższego czasu nie chciał zasypiać w swoim szczebelkowym łóżeczku. Twierdził, ze się go boi i że szczebelki go zjedzą. Niestety nie może slać z nami, bo mamy w pokoju niemowlaka, a szczebelki okazały się niezdejmowalne... Tak więc uszyłam Tymkowi specjalną narzute na szczebelki z materiału w jego ukochane czerwone auta :). I tak codziennie, jak materiał mu sie zsunie, prosi bym znów zasłoniła szczebelki :). Problem z zasypianiem zniknął :). Pozdrawiam, Kaaia
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł - zwłaszcza jeśli ma się talent do szycia :)
UsuńMój syn, boi się pająków. Wiele razy gdzieś znienacka wyskoczy taki mały nieszkodliwy i patrzy na mojego Maksia a on oczywiście zaczyna krzyczeć i stoi jak słup soli w bezruchu. moim sposobem jest tłumaczenie jak i dogłębne przedstawienie synkowi jak czuje się taki mały pajączek w porównaniu z chłopcem który wyrósł znikąd i krzyczy nad nim, że pająk również się stresuje i na pewno nie chce sprawić mu krzywdy. Wiele razy również obserwowaliśmy jak pająki wiją swoje gniazdka na krzewach czy w innych zakamarkach w okół domu. Staram się zminimalizować jego strach do tych oto stworzeń ponieważ wiem jak negatywny potrafi być stres u dzieci, nawet wywołany przez "potwory" wszelakiego kalibru.
OdpowiedzUsuńNaszym sposobem na gwałtowny nawrót strachu na pajączka jest wyprowadzenie nagłego gościa na spacer, czyli mama ma za zadanie złapać gościa i wyprowadzić przed dom - na spacer.
Najbardziej boję się o swoich najbliższych – córeczkę, męża i rodziców. Nie chcę, żeby stało im się coś złego. Najgorsze są dla mnie sytuacje kiedy wiem, ze nie będę mogła im pomóc, bo jestem bezradna i nie mam wpływu na pewne sytuacje (np. na pijanych kierowców czy innych piratów drogowych, którzy mogą zrobić krzywdę przepisowo poruszającym się pojazdom i pieszym). Jednak mam sposób, aby odegnać te lęki i mieć spokój w sercu. Codziennie powierzam swoich najbliższych Panu Bogu i proszę swojego Anioła Stróża, żeby dodatkowo czuwał nad nimi (nauczyła mnie tego moja Mama). Wiem, że z taką ochroną będą bezpieczni:)
OdpowiedzUsuńSama lubię takie terapeutyczne bajki, chętnie je zakupie swoim pociechom.
OdpowiedzUsuńMyślę, że się spodobają :)
UsuńNie mam dzieci, ale piekielnie podobają mi się ilustracje. Zapiszę sobie tę pozycję na późniejsze lata. Super.
OdpowiedzUsuńIlustracje są rzeczywiście przyjemne dla oka :)
UsuńBardzo ciekawe książeczki. Jest w nich coś magicznego. Twoje słowa na końcu są piękne <3
OdpowiedzUsuńNo w końcu słowa na okładkę - więc musiałam się postarać ;)
UsuńJuż za kilka tygodni zostanę mamą. Jest to dla mnie wspaniały i wyjątkowy czas pełen radości, ale też niepokoju, rozterek i wątpliwości. Czy będę potrafiła poprawnie nakarmić mojego Maluszka? Zaopiekować się nim tak jak powinnam? Czy w każdej stresowej i kryzysowej sytuacji będę opanowana i zachowam zimną krew? Czy od pierwszego momentu będę potrafiła ukoić jego płacz? Pytań mam wiele. Wielu rzeczy jeszcze nie wiem, z wielu pewnie nie zdaję sobie sprawy. Jest to dla mnie sytuacja problemowa, ponieważ chodzi o drugiego człowieka, o małą bezbronną istotkę, o którą się starałam, o moją córeczkę. Wiele razy wyobrażałam sobie jak ją tulę w ramionach, usypiam, śpiewam jej ulubione kołysanki i czytam bajki. Ale czy będę potrafiła natychmiast zbić gorączkę? Uśmierzyć ból dziąsełek? Z każdym tygodniem mam mniej obaw. Z czego to wynika? Na pewno z tego, że czytam sporo fachowej literatury, która podpowiada w jaki sposób wykąpać maluszka i zadbać o jego higienę. Pomagają też opowieści doświadczonych sióstr, mamy i teściowej. Dla mnie pomocne okazały się również zajęcia w szkole rodzenia, gdzie spotkałam inne przyszłe mamy, które szukają odpowiedzi na pytania podobne do moich. Jednak najlepszym rozwiązaniem mojego problemu jest mój mąż, który mnie wspiera i rozumie. Nie ma dla lepszego lekarstwa na moje nerwy niż spokojna rozmowa z mężem na kanapie przy kubku gorącej czekolady. Kiedy widzę, jak spokojnymi i opanowanymi ruchami zakłada pampersa lalce i ją kąpię, kiedy mnie przytula, wiem, że nie mam się już czym martwić. Właśnie w ten sposób systematycznie oswajamy mojego potwora :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja świetnej książki. Co do potworów. Moja młodsza córa potwornie boi się odrzucenia przez grupę w zerówce. Gdy była w przedszkolu dla uznania w grupie i zwrócenia na siebie uwagi - szczególnie starszych dzieci w swietlicy szkolnej - potrafiła niezły dym robić. Więc zdarzały sie telefony ze szkoły - o tym jak 5-latka rozrabia. Jak sobie z tym radzimy - poprzez rozmowy, rozmowy, rozmowy. Tłumaczę jej że na nas rodziców może liczyć zawsze. Że nawet jak nie podoba nam sie jej zachowanie to i tak ją kochamy jako człowieka. Bez względu na wszystko. Staramy się też chwalić ją za każdą rzecz którą zrobiła dobrze. To długa droga i wiele zakrętów przed nami. Jednak już teraz widać wyraźną poprawę. Nie do końca wiem z czego to wynika. Młodsza jest bardzo empatyczna. Potrafi wyczuć nastoje na kilometr oraz wczuć się w uczucia drugiego człowieka. Być może przez to sama jest bardzo czuła na wszelkiego rodzaju objawy odrzucenia. Wiem że jeszcze sporo w tym temacie muszę doczytać :) By oswoić te jej potwory :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka, która na pewno może pomóc wielu dzieciom w oswojeniu ich potworów.
OdpowiedzUsuńMój tata był wychowywany na zasadzie straszenia i ten sam model nieświadomie przenosił na mnie ale buntowałam się przeciw temu od najmłodszych lat. Gdy urodziłam córkę postanowiłam, że bedę jej tłumaczyła rzeczywistość taką jaka jest bez upiększeń ale również bez strachu i wychowam na pewną siebie kobietę.
OdpowiedzUsuńNajlepiej zwalczać strach stawiając mu czoła i próbując zrozumieć. Gdy córka bała się ciemności bawiłyśmy się w teatr cieni, gdy czuła strach przed żabami szukałyśmy w rzece kijanek i brałyśmy na ręce, gdy bała się potworów zobaczonych gdzieś przypadkiem w tv usiadłyśmy przed komputerem i wprowadziłam Małą w tajniki charakteryzacji filmowej by na własne oczy zobaczyła jak miły pan przeistacza się w potwora a potem same bawilysmy się w potworne przebieranki. Gdy zaczęła lękać się starości i śmierci zaczęłam tłumaczyć że gdy dorośnie to nie bedzie dla niej miało dużego znaczenia a ludzie umierają bo muszą zrobić miejsce na ziemii dla tych którzy dopiero się rodzą. Oswajamy pomału lęki, każdy jest nowym wyzwaniem. Bajki terapeutyczne to idealna pozycja dla dzieci tak wrażliwych jak moje które wciąż zmaga się z nowymi lękami i problemami w swojej małej główce.
Ela
Potwory są bardzo uciążliwe dla dzieci i dorosłych... Moim potworem od kiedy pamiętam było zostawanie samej w domu... Zawsze wtedy budziłam sie co chwile mając wrażenie, że jakis "potwór" czai się w pokoju, coś do mnie powiedział, po pokoju chodzą cienie... Teraz jestem duża i o ile lęk nie do końca minął to mam swoje malutkie sposoby na oswojenie ich... Pierwszy to fakt, że muszę sama zostawać w domu, bo mąż pracuje na zmiany nocne wiec siłą rzeczy wychodzę na przeciw temu co złe, a drugi to taki, ze muszę pokazać synkowi, ze takie "potwory nocne" nie istnieją... Zapewnianie dziecka, że potwory to tylko siłą wyobraźni pomagają mi samej to zaakceptować i zrozumieć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich oswajających swoje potworzaste okropności! Paulina
Zmorą dla mojej córeczki było przedszkole. Panicznie nie chciała w nim zostawać bez rodziców. Prawdopodobnie był to lęk przed pozostaniem bez osoby, którą dobrze znała. Panie przedszkolanki lubiła, kolegów i koleżanki również. Brak mamy i taty wywoływał w niej lęk i płacz. Jak sobie poradziliśmy? Uszyłem dla niej małego misia, razem go nazwaliśmy, bawił się z nami, jadł posiłki i również spał z córką w łóżku. Po kilku tygodniach kiedy się oswoili i polubili, zabrała go do przedszkola. To był jej towarzysz, który zapewniał poczucie bezpieczeństwa poprzez obecność znajomej "twarzy". Teraz Kłapouchy już nie jest jej potrzebny, ale wciąż ma miejsce honorowe na półce. To była nasza jedna z większych zmór, z nią sobie poradziliśmy i teraz jesteśmy gotowi, aby stawić czoła kolejnym.
OdpowiedzUsuńMój dwu letni synek najbardziej bał się "BABOLA". Pare tygodni temu pojechaliśmy na weekend do rodziny. Synek nie czuł się dobrze po za domem i najzwyczajniej w świecie nie mógł zasnąć. Jego ciocia okropnie postąpiła...w pewnym momencie powiedziała"zasypiaj bo BABOL Cię zje" . Przeraziło mnie to co powiedziała, byłam w szoku. Synek się wystraszył,zaczął płakać i prosił żeby BABOL go nie zjadł. Oczywiście zaczełam synkowi tłumaczyć,że takie potwory nie istnieją i nie musi się bać. Zasnął na moich rękach z płaczem. Kolejna noc i znowu problem, Marcelek nie myślał w łóżku o tym żeby spać a o tym, że BABOL go zje. Zasypiał z płaczem na moich rękach. A w nocy się budził i mówił, że potwór tu był. Śpiewałam, mówiłam wiersze, tłumaczyłam,że nic takiego się nie stanie. Marcel wiedział swoje, widział potwora w szafie, pod łóżkiem, właściwie to wszędzie. Po prostu w niego wierzył. Więc pomyślałam: dobrze niech ten BABOL będzie prawdziwy. Położyłam się z synkiem do łóżka, wybrał książkę, którą chciał przeczytać przed snem. Powiedziałam mu,że dzisiaj wyjątkowo nie będzie książki a ja opowiem mu bajkę. Moje opowiadanie było o BABOLU, o malutkim stworzonku, które mieszka pod łóżkiem. O tym,że każde dziecko ma swojego BABOLA, który strzeże dziecko w nocy. Pilnuje aby każdy maluszek miał śliczne i spokojne sny. Synkowi zaczęło się to podobać, opowiadał,że jego BABOL jest zielony. Ma długie uszy i malutki ogon. Tylko pazury ma długie bo nie chce ich obciąć. Hmmm wyobraźnia dziecka nie zna granic. Synek kilka razy jeszcze dopytywał czy BABOL na pewno jest dobry, czy go będzie pilnował i czy go nie zje. Zapewniłam,że tak właśnie jest. Bo jego BABOL ma bardzo dobre serduszko. A po za tym zawsze w tajemnicy go karmię. Teraz od dwóch tygodno co wieczór pod nasze łóżko ląduje porcja smakołyków ;) ciastko, banan, kromka chleba. Wszystko zależy od tego czym mój synek chce nakarmić swojego potwora. Z wielkiego problemu, płaczu, nieprzespanych nocy, stworzyliśmy z synkiem piękną historię. Kolejny wieczorny rytuał jakim jest karmienie BABOLA. Teraz gdy czytam Marcelowi książkę przed snem mówi : mamo głośniej żeby BABOL słyszał. Tak właśnie poskromiłam wielki strach mojego syna.
OdpowiedzUsuńNa prawdę DZIĘKUJĘ. Kochamy z synkiem czytać i to dla nas wymarzona nagroda :)
OdpowiedzUsuń