Poczynając od czasów szkolnych - ciągle spełniałam cudze oczekiwania...
Byłam klasową prymuską, miałam
średnią ocen 5,3. Wygrywałam konkursy, zgarniałam naukowe stypendia,
moje świadectwo zawsze zdobił czerwony pasek - a wraz z końcem roku
szkolnego odbierałam nagrody od wychowawcy, dyrektora szkoły i
burmistrza naszego miasta.
Lubiłam się uczyć, czytać i chłonąć wiedzę - a jednak niektórych szkolnych przedmiotów szczerze nie znosiłam. Mimo to brałam udział w olimpiadach przedmiotowych i innych kompetycjach - ponieważ wiedziałam, że właśnie tego oczekiwali ode mnie nauczyciele. Zmuszałam się do zainteresowania i zaangażowania - by spełnić ich "wymogi" odnośnie mojej osoby. To był błąd - ogromny błąd.
Lubiłam się uczyć, czytać i chłonąć wiedzę - a jednak niektórych szkolnych przedmiotów szczerze nie znosiłam. Mimo to brałam udział w olimpiadach przedmiotowych i innych kompetycjach - ponieważ wiedziałam, że właśnie tego oczekiwali ode mnie nauczyciele. Zmuszałam się do zainteresowania i zaangażowania - by spełnić ich "wymogi" odnośnie mojej osoby. To był błąd - ogromny błąd.
Potem nastały czasy studiów...
...oraz studenckich praktyk, płatnych staży
i pierwszej poważnej pracy. Tutaj również bardzo trudno było mi
zdobyć się na asertywność. Pozwalałam się wykorzystywać, harowałam ponad siły i odwalałam
większość roboty za swoich znajomych na uczelni oraz przełożonych. W
grupowych projektach wszyscy doskonale wiedzieli, że mogą mieć
totalnie wywalone - bo przecież Karolina zrobi wszystko za nich, a
potem jeszcze odpowiednio "sprzeda" to, stając twarzą w twarz z
prowadzącym zajęcia.
Kiedy poznałam mojego przyszłego męża...
byłam przekonana, że ta zła passa spełniania cudzych oczekiwań
została wreszcie przerwana raz na zawsze. Niewielu ludzi dawało
temu związkowi szansę - wielu natomiast insynuowało, spekulowało i
tylko czekało na moment, w którym wszystko legnie w gruzach. Tymczasem jesteśmy ze sobą już od 13 lat - zorganizowaliśmy ślub i całe
swoje życie totalnie po swojemu (bo przecież na naszym weselu grali techno
- nieprawdaż? ;) ) i jakoś sobie radzimy, niezależnie od cudzej
aprobaty lub jej braku.
A jednak była jeszcze jedna kwestia, w której znów
dałam się ponieść na fali cudzych wyobrażeń, oczekiwań i roszczeń.
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu i minionych lat : nawet swoją niepłodność w pewnym momencie życia leczyłam już nie dlatego, że sama tego chciałam - tylko dlatego , że oczekiwało tego ode mnie moje otoczenie. Moi teściowie, lekarze i wszystkie inne osoby, które na wieść o planach adopcji znacząco stukały się w czoło i patrzyły na mnie jak na kompletną wariatkę.
Moje myśli od dawna krążyły już wokół przysposobienia, wokół wizyt w ośrodku i starania się o "dziecko z serduszka" - a mimo wszystko nadal z tym zwlekałam (choć na szczęście niezbyt długo). Tak bardzo żyłam wtedy cudzymi oczekiwaniami - że
w końcu wmówiłam sobie, iż sama również tego pragnę. Tak często
powtarzałam sobie cudze słowa - że uznałam je za swoje własne i przyjęłam
jako pewnik.
Nigdy więcej. Nigdy więcej tego nie zrobię.
Nie zamierzam dłużej żyć i postępować tak, jak chcą tego ode mnie inni ludzie.
Nie zamierzam dłużej żyć i postępować tak, jak chcą tego ode mnie inni ludzie.
Adopcja Bąbla dokonała wielkiego przełomu nie tylko w naszym życiu -
ale również w moim sposobie myślenia. Otworzyła jakieś drzwi, jakieś nowe szufladki w mojej głowie. Udowodniła mi, że zawsze warto iść
za własnym wewnętrznym głosem - zamiast słuchać cudzych sugestii,
życzeń i podszeptów.
Nikt nie przeżyje mojego życia za mnie.
I nikt nie będzie mówił mi, jak powinnam to robić.
I nikt nie będzie mówił mi, jak powinnam to robić.
Nie ma nic lepszego - niż po wielu latach dojść wreszcie do takich wniosków.
I takie właśnie są moje życzenia dla Was na ten i na każdy kolejny rok:
Żyjcie po swojemu :)
I takie właśnie są moje życzenia dla Was na ten i na każdy kolejny rok:
Żyjcie po swojemu :)
Stylizacja :
sukienka w paski - Zaful
sweter z falbanami - Zaful
naszyjnik / kolczyki - sklep indyjski
toczek / szal / rękawiczki - Allegro
torebka - bazar w Zakopanem
kozaki / rajstopy - nie pamiętam, to było dawno ;)
Bardzo piękny i ważny tekst :) Gratuluję odwagi. Nie każdy nadaje się na rodzica adopcyjnego
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia i bardzo ładna stylizacja!
OdpowiedzUsuńCudowna stylizacja, jak zresztą zawsze u Ciebie <3
OdpowiedzUsuńMasz rację, nikt nie przeżyje za nas życia. Warto czasem zadać sobie pytanie, czego ja pragnę i dążyć do osiągania własnych celów. I zawsze mieć nowe marzenia.
OdpowiedzUsuńCoś na ten temat wiem. Dla tego wychowując teraz swoje dzieci podążam za ich możliwosciami i zainteresowaniami 😊😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niestety, niektórzy ludzie, jak już wyczują osobę którą mogą kierować po swojemu, od razu to wykorzystują, tak jakby wiedzieli lepiej co jest dla niej dobre... :( Ja też zawsze miałam problem z asertywnością i pamiętam, jak w liceum jeszcze pisałam wypracowania na jeden temat dla 4 osób! Bo mnie o to prosili, a przecież ja lubię pisać, to dla mnie nie problem.... ooo masakra :)
OdpowiedzUsuńBrawo Ty :) Brawo Wy :)
OdpowiedzUsuńGratuluje mężowi , bo to on chyba robi te piekne zdjęcia? :)
Ty wyglądasz jak zwykle zjawiskowo :)
Przyznam, że długo uczyłam się asertywności, nie potrafiłam zdobyć się na zdrowy egoizm, bo spełniałam oczekiwania innych, aż pojawiły się dzieci, które zmieniły moją postawę, tak wiele mnie nauczyły, pomogły odpowiednio wyważyć potrzeby innych i swoje. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna stylizacja, podoba mi się taki powiew wyrazistych kolorów. :)
UsuńI dobrze, że żyjesz "po swojemu":)
OdpowiedzUsuńStylizacja rewelacyjna, ściskam mocno:)
Do przeczytania tekstu zachęcił mnie tytuł, gdyż ostatnio też doszłam do takich samych wniosków. Ja jestem dopiero na początku swojego życia na studiach - pielęgniarstwo, które tak naprawdę studiuje tylko i wyłącznie dla babci, która w swojej głowie umyślała idealny plan na moje życie. Najlepsze ja po pierwszym roku pielęgniarstwa zrezygnowałam z niego, żeby tak naprawdę znów od nowa wylądować na nim, gdyż tak mnie omotała. Z bólem dokończę ten kierunek,swój dyplom oprawie w ramkę i postawię jej na szafce, a sama zacznę układać życie po swojemu. :) :)
OdpowiedzUsuńJa nadal ucze sie asertywnosci. Nie umiem odmawiac I przez to czuje sie notorycznie wykorzystywana.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze to zyc zgodnie ze soba, ze swoimi pragnieniami I marzeniami.
Grunt to byc spelnionym!
Kochana! Bardzo utożsamiam się z tym postem, ponieważ przez pół swojego życia, też byłam prymuską w szkole, na studiach i spełniałam cudze oczekiwania, a w efekcie zaniedbałam siebie i swoje potrzeby. Czas przerwać to i nauczyć się odmawiać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :*
Zapomniałam dodać, piękna stylizacja! :)
UsuńJa też żyję po swojemu! Tyle że stawiałam się od zawsze, dlatego byłam od dziecka bita, poniżana i wyłączona z grona. Ale wolałam to niż poczucie, że nie podążam za tym, w co wierze. Klasa mnie nie akceptowała, bo nie chciałam się podporządkować. Wolałam samotność niż udawanie, że zgadzam się z poglądami gwiazdy klasowej. Do tej pory taka jestem i teraz to mnie ludzie naśladują, a co najbardziej mnie cieszy - naśladują w tym, aby być sobą. Obserwuję, bo chętnie zajrzę tu ponownie! Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku!^^
OdpowiedzUsuńBrawo Karola!!! Też miałam taaaaki bardzo długi etap w moim życiu! Właściwie to skończył się całkiem niedawno... Na moje szczęście i zdrowie!;) Czuję się z tym o niebo lepiej!
OdpowiedzUsuń:*
Piękna historia:) i piękna stylizacja.
OdpowiedzUsuńJa dopiero uczę się asertywności. Ciekawe ile mi to jeszcze zajmie...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, oczekiwania innych potrafią zrujnować życie. U mnie jest inny problem jest osobą aktywną, lubianą, energiczną. To bardzo denerwuje moją teściową. Ma ona córkę delikatnie mówiąc niezaradną życiowo I na mnie się to odbija. Bo ona ma jakieś wymagania wobec swojej córki, którym ona nie może sprostać. Cieszę się że wyrwałaś się z tych sideł. Kibicuję Ci z całego serca.
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś :-) My też żyjemy tu po swojemu, ale pewnie gdybyśmy wrócili na stałe do Polski, to nie byłoby już tak łatwo żyć po swojemu! Bo w Polsce każdy coś od nas oczekuje. Dlatego chyba tak zwlekamy z decyzją czy zostać tu czy wracać.
OdpowiedzUsuńCo do stylizacji, wyglądasz jak taka rosyjska Dama (to chyba przez czapę) i mówię to w całkowicie pozytywym znaczeniu. Co do spełniania oczekiwań innych, dobrze, że teraz jestes spełniona, wiesz czego chcesz i zrozumiałaś, że nie warto w każdje sytuacji robić tego, co od nas oczekują. Oczywiście, nie mozna być ignorantem, ale trzeba filtrować, co brac do siebie, a co jednym wpuścić, a drugim wypuścić:)
OdpowiedzUsuńStylizacja totalnie w Twoim stylu- bardzo Ci to pasuje :)
OdpowiedzUsuńCo do oczekiwań- ja odpuściłam już w liceum, bo byłam zdolna, ale leniwa. Żyję po swojemu, ciesząc się swoim życiem i nie patrząc na innych. Nie interesuje mnie czego oczekują ode mnie inni, bo to moje życie i muszę je przeżyć sama, tak jak chcę.
Taki baran jak ja czesto ma rogi i wiele osob ma obawy podejsc zbyt blisko..... zdrowy dytans do wszystkiego naprawde wskazany!
OdpowiedzUsuńStylizacja super, odwazna ale naprawde warta tych wszystkich pochwal!!!!
Stylizacja CUDOWNA!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że o tym napisałaś, bo wiele osób zaczyna się zapętlać i nie wie, jak wskoczyć na dobre, czyli swoje tory!
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś swoje doświadczenia. Asertywności często uczymy się dopiero z wiekiem.
OdpowiedzUsuńA stylizacja świetna!
Nigdy nie powinniśmy żyć tak jak chcą inni, a niestety wiele z nas tak robi, gratuluję odwagi!! Każde dziecko chce byc kochane, ogromny szacun że odważyliście się dać maluchowi dom, miłość i szanse! A stylizacja cudna!!
OdpowiedzUsuńPochłonęłam w moment Twoją opowieść.
OdpowiedzUsuńUważam że to wspaniałe i bardzo symboliczne, że to właśnie decyzja o adopcji pomogła Ci w podjęciu decyzji że żyjesz swoim życiem, a nie tak, jak chcą tego inni.
Tak trzymaj!
Bo wbrew pozorom, asertywność jest trudna..
OdpowiedzUsuńbardzo smutne to zdanie - "Moi teściowie, lekarze i wszystkie inne osoby, które na wieść o planach adopcji znacząco stukały się w czoło i patrzyły na mnie jak na kompletną wariatkę. "
Dobrze, ze wzięłaś swoje życie w swoje ręce. Gratuluję!
ps: cudny sweterek.
Ciesze sie, ze jestes i ze moge Ci poprzez blogi towarzyszyc :-) szczesliwego nowego roku!
OdpowiedzUsuńJak zwykle mądrze napisane. Uwielbiam cię czytać.
OdpowiedzUsuńMam podobne wspomnienia ze szkoły, ale na szczęście zbuntowałam się jako nastolatka i na studiach już stałam się bardziej asertywna :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry szczery tekst. <3 Pamiętaj że nikt nie przeżyje Twojego życia lepiej od Ciebie.
OdpowiedzUsuń"Nikt nie przeżyje mojego życia za mnie.
OdpowiedzUsuńI nikt nie będzie mówił mi, jak powinnam to robić."
Bardzo mądrze napisane. Również wyznaje taką zasadę i jak narazie z bardzo dobrym skutkiem.
Nasze życie jest tylko nasze, więc nie można ciągle patrzeć na innych i im "dogadzać" ;) - zgadzam się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :* Spełnienia kolejnych marzeń :*
Najważniejsze kochana, że wreszcie wybudziłaś się z cudzego snu i mogłaś zacząć żyć na jawie, zupełnie po swojemu :) To bardzo ważny tekst, który powinna przeczytać każda młoda dziewczyna!
OdpowiedzUsuńPoruszyłas swoim wpisem jakiś wewnętrzny głos w mojej głowie. W swoim życiu też tocze walkę pomiędzy tym czego chcę a tym czego oczekują ode mnie inni. Chciałabym mieć tyle siły aby w tak ważnej kwestii nie iść na łatwiznę tylko wybrać bardziej wyboista ale swoją...
OdpowiedzUsuńWszyscy zawsze narzekali na mój asertywny charakter, a ja się cieszę że go mam, bo dzięki temu praktycznie odkąd tylko mogłam, robiłam wszystko tak jak chciałam....
OdpowiedzUsuńWpis bardzo mądry. Jednak co tam wpis skoro nie mogę się napatrzeć na zdjęcia! Wyglądasz obłędnie!
OdpowiedzUsuńCoś na ten temat też mogłabym napisać. Również spełniałam oczekiwania innych, nie umiałam odmawiać i nie wiedziałam, co to asertywność. Takie cielę malowane ze mnie było. Na szczęście się zmieniło i dzisiaj jest już o niebo lepiej.
OdpowiedzUsuńPiękna stylizacja, z klasą! :)
OdpowiedzUsuńhttp://nouw.com/flaviagutowska/co-dostalam-od-ani-lewandowskiej-32471464
Sama prawda. Życie jest za krótkie, aby nie żyć po swojemu!
OdpowiedzUsuńPodążać za własnym zdaniem to niezwykle ważne, ale i niezwykle trudne zadanie. Gratuluję odwagi!
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy tekst. To ważne, aby w pewnym momencie życia zastanowić się czy aby na pewno wszystko idzie w dobrym kierunku i postawić na swoje dobro. Każdy musi dojrzeć do myśli, że nikt nie przeżyje życia za kogoś innego, więc należy kierować się wyłącznie głosem serca i własnymi przekonaniami.
OdpowiedzUsuńJa niestety ciągle asertywności się uczę, na szczęście moja druga połowa nie ma z tym problemu i w wielu sytuacjach to pomaga.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane nikt za nas życia nie przeżyje! A stylizacja piękna:)
OdpowiedzUsuńPiękny i bardzo mądry tekst i cudowna stylizacja!
OdpowiedzUsuń