Myślałam, że nie ma nic gorszego, niż chory facet.
Na pewno kojarzycie te wszystkie jęki, spazmy, agonalne podrygi - i wypowiadane błagalnym szeptem : "Kochanie, wooodyyy...Mam 37 i cztery kreski...Przynieś proszę kartkę - już czas spisać moją ostatnią wolę..." ;) Byłam święcie przekonana, że skoro Bąblowy Tato przeszedł w tym roku grypę i jakoś wykaraskał się z niej obronną ręką - to nie spotka nas już żadna tego typu klęska żywiołowa...
Okazuje się jednak, że istnieje coś znacznie, ale to znacznie
gorszego.
To facet, któremu zepsuł się samochód ! On cierpi wręcz
fizycznie!
Nie dość, że serce mu krwawi, a kłęby pary idą nozdrzami i uszami niczym bykowi na hiszpańskiej corridzie - to jeszcze szczękościsk atakuje żuchwę, oczy wyłażą z orbit i świecą białkami jak u szaleńca, a ręka wyciągająca z portfela kolejne stówki na naprawę drży niczym w napadzie alkoholowego delirium. (Nie wspomnę o niecenzuralnym słowotoku towarzyszącym tej czynności - bo jego zapis niekoniecznie nadaje się do publikacji na blogu parentingowym ;) )
Mówi się , że statystycznie kryzysy atakują związek co 7 lat. Podobno też największą próbą dla małżeństwa jest pojawienie się dziecka w rodzinie. A ja Wam mówię, że to wszystko ściema! Największy kryzys i próba dla związku to samochodowa awaria - która dotyka nie tylko nieszczęsne auto, ale i całą naszą familię ;)
Nie istnieje coś takiego, jak auto bezawaryjne !
Nasz samochód miał być tym jedynym, wymarzonym, spełniającym wszystkie wymogi i swoje funkcje bez najmniejszego zarzutu - i takim, który wystarczy nam na całe długie lata. Niestety, jego bezawaryjność skończyła się mniej więcej po pierwszym roku użytkowania - i od tamtej pory niemal ciągle słyszę, że trzeba jechać do mechanika, wymienić klocki hamulcowe, koło dwumasowe lub jakieś inne tajemnicze części, których nazw nie potrafię nawet w tej chwili powtórzyć.
Coś takiego jak auto bezawaryjne po prostu nie istnieje - zwłaszcza w sytuacji, kiedy rodzinnym "kombiakiem" robi się rocznie ponad 40 tysięcy kilometrów, w dodatku głównie po polskich drogach ;) Poza regularnymi standardowymi przeglądami, wymianami opon, oleju i filtrów - zawsze przyda się też jakaś nowa wycieraczka, komplet dywaników czy zestaw środków do pielęgnacji.
Dla szczególnych zapaleńców i motoryzacyjnych maniaków (do których Bąblowy Tato się niestety zalicza) istnieją jeszcze inne dodatkowe opcje tuningu i podkręcania najróżniejszych parametrów, na których jako kobieta nie znam się zbyt dobrze. Generalnie rzecz biorąc - samochód to prawdziwa studnia bez dna !
W związku z powyższym w tym roku postanowiłam zrezygnować ze standardowych, oklepanych prezentów świątecznych dla męża. Nie kupię mu kolejnej wody kolońskiej, następnego zegarka ani portfela. Nie właduję pod choinkę również wielopaku bokserek czy skarpetek - ponieważ tych ostatnich posiada wręcz w nadmiarze, a ja dostaję istnego szału, kiedy po każdym praniu muszę bezskutecznie poszukiwać tej "drugiej do pary"...
Zamiast tego zdecydowałam, że podaruję mu voucher na zakupy w iParts.pl. Póki co dostrzegam same zalety takiej opcji - i zdaje się, że wreszcie trafiłam na świąteczny prezent, który w pełni odpowiada na zainteresowania mojego męża oraz na potrzeby naszego rodzinnego auta ;)
Po pierwsze - mogłam zamówić prezent na święta, nawet nie wychodząc z domu. To dla mnie bardzo fajna i wygodna opcja , ponieważ nie zawsze mam możliwość podróżowania z Bąblem do najbliższego, oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów miasta. W przypadku vouchera z iPparts.pl wystarczy zaledwie kilka kliknięć komputerowej myszki !
Po drugie, voucher dostępny jest również w wersji online. Jeśli potrzebujecie otrzymać go bardzo pilnie i nie macie czasu czekać na dostawę za pośrednictwem firmy kurierskiej - dostajecie plik w ciągu kilku sekund, na adres mailowy podany w trakcie składania zamówienia.
Po trzecie - jeżeli jednak zdecydujecie się na dostawę kurierem, nie zapłacicie absolutnie nic za wysyłkę. To taki miły świąteczny gest od iParts.pl :) Poza tym voucher dociera do Was w eleganckim czarnym kartoniku - a więc nie musicie martwić się o żadne dodatkowe opakowanie i w zasadzie możecie nawet od razu wręczyć go obdarowywanej osobie.
www.iParts.pl |
Po czwarte, voucher jest ważny aż do końca 2018 roku - więc nawet jeśli nasze auto (jakimś cudem) nie zepsuje się i nie będzie wymagało dodatkowej troski w trybie natychmiastowym - to i tak na pewno zdążymy go wykorzystać, a zgromadzona na nim kwota absolutnie nam nie przepadnie :)
Po piąte, iParts.pl to największy w Polsce sklep motoryzacyjny online. Możemy więc być spokojni i mieć stuprocentową pewność, że jakość jego produktów oraz usług będzie na najwyższym poziomie, a wśród ponad 2-milionowego asortymentu na pewno znajdziemy coś dla siebie i dla naszego auta.
Po szóste, do wyboru są aż trzy różne nominały vouchera (50, 100 i 150 złotych) - a zatem same decydujecie, na ile Wasz partner był grzeczny w minionym roku i na jaki prezent sobie zasłużył ;)
Po szóste, do wyboru są aż trzy różne nominały vouchera (50, 100 i 150 złotych) - a zatem same decydujecie, na ile Wasz partner był grzeczny w minionym roku i na jaki prezent sobie zasłużył ;)
www.iParts.pl |
Jak myślicie ? Dobrze wybrałam ? :)
A Wy robicie swoim mężom i partnerom raczej prezenty rzeczowe -
czy również ułatwiacie sobie życie, decydując się na adekwatne do ich zainteresowań vouchery ?
40?! Tylko?!
OdpowiedzUsuńWow, az zazdroszczę nowemu właścicielowi.
A prezent super!!!:)
A ile Wy robicie? Bo ja zwykle jak mówię że 40 to się ludzie dziwią, że tak dużo ;)
Usuń40 tysi rocznie, to bardzo dużo jak dla mnie. My robimy ok 10 - 12, dzielone przez dwa, to jakieś 5 do 6 tysięcy rocznie na samochód. Ekstremalnie mało? :)
UsuńZnam ten ból, bo mieliśmy auto, które wymagało napraw. Teraz zmieniliśmy pojazd i na razie spokój, ale z czasem może być nam taki prezent potrzebny
OdpowiedzUsuńMy chyba zmienimy w najbliższym czasie - bo to auto rokowało świetnie, ale rzeczywistość okazała się bolesna (zwłaszcza dla portfela ;) )
UsuńWOW!!! Taki voucher to super pomysł :)
OdpowiedzUsuńFakt, auto to skarbonka bez dna, jak dziecko :) Wciąż czegos potrzebuje :)
To fakt - i generuje jeszcze więcej kosztów, niż dziecko (przynajmniej to małe - bo potem może być różnie ;) )
UsuńNo super opcja!
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę :)
UsuńEch, chciałbym mieć takie nowe auto.... :)
OdpowiedzUsuńA co do facetów i ich chorób (tych związanych z autem) - sto procent racji :)) Naprawdę życie traci smak, jak się ma świadomość, że drążki kierownicze znowu są do wymiany, bo trafił je szlag przez jazdę po dziurach :))
@Maciej Wojtas
Usuń"Ech, chciałbym mieć takie nowe auto".... :)
Przez chwilę myślałem podobnie.
I jeszcze tak czyste i niezagracone. Bo mnie czeka sprzątanie wnętrza ze śladów dziecięcych łapek oraz wszelkich resztek powciskanych przez dzieciaki w różne zakamarki.
Dlaczego papierek dziecku lepiej (łatwiej?) wcisnąć między fotele niż nawet zwyczajnie rzucić na podłogę? Ktoś wie??
U nas jest takie (względnie) czyste i wychuchane tylko dlatego, że mąż sporo inwestuje również w myjnię ;)
Usuń@Hephalump, nie wiesz dlaczego? Bo papierek wciśnięty między fotele przestaje istnieć!!! :D
UsuńSkąd ja to znam. Mam prawie pełnoletnie auto i kocham je jak swoje ale pora na zmianę :)
OdpowiedzUsuńJa już tak zmieniam od pięciu lat. ;)
UsuńOby zmiana była na lepsze :)
UsuńBardzo oryginalny pomysł dla mężczyzny! ;-)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wybierze sobie to, co naprawdę jest mu potrzebne - bo gdybym to ja mu zaczęła kupować akcesoria do auta to pewnie skończyłby z różowmi pokrowcami na fotele ;)
UsuńWielkie dzięki za tę notkę. Napisałaś w niej dwie ważne prawdy:
OdpowiedzUsuń1. Tak. Facet potrafi przeżywać nie tylko własną słabość (chorobę). Potrafi też silnie wczuć się w niedomagania swojego samochodu lub auta żony (tu może nawet bardziej). Potrafi również silnie przeżywać nagłą chorobę dziecka... jeżeli został sam na sam z dzieciakiem w domu.
2. Nie ma aut bezawaryjnych.
Zapamiętać i nie kwestionować bo życie samo nauczy pokory.
***
Natomiast czytając notkę i patrząc na zdjęcia można oczy szeroko otwierać ze zdziwienia. Bo vw ze zdjęcia wygląda na jeszcze całkiem młode auto. Wymiana klocków hamulcowych to rzecz normalna (zwykła) tak jak wymiana zużytych wycieraczek lub przepalonej żarówki. Ale awaria koła dwumasowego? Ręka boska i uraz z dzieciństwa chronią mnie przed samochodami z silnikiem diesla, turbiną, filtrem cząstek stałych oraz kołem dwumasowym.
***
A co do vouchera... Czemu nie. Szkoda tylko, że producenci samochodów robią obecnie wszystko aby klient (kierowca) nie był w stanie sam kupować części do swojego samochodu. Nawet część warsztatów ma z tym problemy i dobrze jest gdy zamówioną część mona zwrócić jeżeli okaże się nieodpowiednia.
Ale na zakup akcesoriów i kosmetyków samochodowych będzie jak znalazł. ;)
Tak... Facet więcej zazwyczaj więcej "kosmetyków" kupuje dla swojego auta niż dla siebie.
Pozdr
M
Zgadzam się w 100%. Pięknie podsumowałaś wpis Bąbelkowej mamy. Całe życie uczymy się pokory. Pozdrowienia dla Was ♡
UsuńMy mamy zarówno diesla, jak i koło dwumasowe - a zaledwie miesiąc temu to ostatnie nam (ponoć) zaniemogło. W szczegóły wdawać się nie będę - bo nie znam się na tym totalnie i musiałabym męża zapytać o kwestie techniczne. W każdym razie o niczym innym ostatnio nie słyszę i to nieszczęsne dwumasowe śni mi się już po nocach ;)
UsuńP.S. Wrażliwych i umiejących okazać słabość mężczyzn bardzo nam potrzeba :)
Niektórzy tak bardzo boją się awarii samochodu, że co roku go wymieniają (chociaż z powodzeniem mogliby co trzy) i w ten sposób unikają warsztatów :)
UsuńJa naprawiam sam, no i części kupuję bezproblemowo w sklepach internetowych.
A co do przeziębień... mam zupełnie inne zdanie na ten temat.
Pozdro!
Nie mogę się zgodzić z jednym zdaniem, tj., że nasze drogi są takie tragiczne. :-) przynajmniej w moim regionie. nasz samochód przeszedł największą próbę, kiedy mieszkaliśmy na Węgrzech i od tego momentu zaczęły się regularne wizyty u mechanika, kiedy wcześniej tak częstych konieczności nie było. Teraz jeździmy po Polsce dosc regularnie i wszystko trzeba po prostu wymieniać czy sprawdZać na czas, a nie pół roku czy 10 000 wcześniej :-)pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że w porównaniu ze stanem sprzed kilku czy kilkunastu lat jest o niebo lepiej. Nam najgorsze drogi przytrafiły się chyba w trasie na Mazury i w okolicach czeskiej granicy. Ale to już wina nawigacji, która poprowadziła nas jakimiś wertepami, z których ledwie wyjechaliśmy. Na Węgrzech jeszcze nie byliśmy - więc trudno mi się wypowiadać :) Wierzę na słowo :)
UsuńMy rowniez jezdzimy duzo, jednak to wynika z pracy Menzona i dodatkowo naszego trybu zycia :)
OdpowiedzUsuńPodarunkowe kupony lubie, zwlaszcza do perfumerii badz ksiegarni. Jednak wszystko co zwiazane jest z autem, jest wpolnym "kosztem, problemem badz frajda- do wyboru" i to akurat nie bylby prezent dla Menzona.
U nas do pracy mąż ma (na szczęście ) auto służbowe - więc nasze eksploatujemy głównie w związku z rodzinnymi podróżami i załatwianiem bieżących spraw.
UsuńOsobiście też wolałabym do perfumerii, księgarni albo do sklepu z "przydasiami" DIY - natomiast dla mojego męża taki voucher na części to prawdziwa gratka :)
Dla mnie samochód to narzędzie - ważne aby był sprawny ale nie mam specjalnych emocji związanych z nim :) .... przynajmniej dopóki się nie psuje :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - dopóki się nie psuje ;)
UsuńNo zdecydowanie jest to praktyczny prezent :P A samochód to rzeczywiście taka skarbonka bez dna :(
OdpowiedzUsuńZawsze znajdzie się coś, co trzeba JUŻ NATYCHMIAST zrobić ;)
UsuńZgadzam się, samochód to studnia bez dna, zawsze coś wymaga naprawy, a jeszcze gorzej jak człowiek się na tym nie zna, choćby jak ja. :))) A pomysł na prezent przedni, z pewnością się przyda. :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie - ja też się nie znam. I dlatego właśnie voucher - bo sama nie umiałabym niczego sensownego związanego z autem wybrać ;)
UsuńNajgorzej, że i mąż na samochodach się nie zna. :))) Nadzieja pozostaje w dorastającym synu. ;)
UsuńMy nie mamy samochodu i na szczęście nie mamy takiego problemu...
OdpowiedzUsuńBrak samochodu też ma swoje plusy - choć kiedy się mieszka na wsi tak jak my to byłoby to mega uciążliwe.
Usuńhah, mąż na pewno się ucieszy z takiego prezentu :D A co do samochodów... każdy się w końcu psuje, jak wszystko inne :D
OdpowiedzUsuńmój na przykład zepsuł się dzisiaj :D
UsuńUuuuu, ale pech. Mam nadzieję, że naprawa nie potrwa długo - i nie pochłonie ogromnych sum ;)
Usuńmy mamy dwa auta, także to niekończące się wydatki :)
OdpowiedzUsuńNo tak, wszystko pomnożone razy dwa. Nie zazdroszczę ;)
UsuńJa też czasami stosuje tego typu sztuczki, kiedy już kompletnie nie mam pomysłu na prezent... ;) Jednak najczęściej wybieram coś rzeczowego, a ostatnio najbardziej kocham "kupić" jego czas!;) Czyli organizujemy wspólne wyjazdy w ramach jakiejś okazji;)
OdpowiedzUsuńWjazd też mam w planach - i to w takie miejsce, o którym marzłam od baaardzo dawna. Ale na razie cicho-sza, żeby nie zapeszyć ;) Jak dojdzie do skutku to na pewno o tym napiszę :)
UsuńOooo coś czuję, że do staruszka od Gajowego nie mieliby części :D autko w moim wieku, ale idealne do lasu i na bezdroża :)
OdpowiedzUsuńWażne , że się Wam sprawdza :) A jeśli w Twoim wieku - to przecież nie takie stare ;)
Usuńfajny pomysł na prezent - zwłaszcza dla "wszystkomających" panów :D
OdpowiedzUsuńMój to właśnie taki "wszystkomający" albo "niczegodlasiebieniepotrzebujący" ;)
UsuńJa do tej pory prezenty rzeczowe ale zastanawiam się teraz nad czymś takim albo nad książką, sama nie wiem. Jeśli chodzi o awarie samochodu, to u nas za każdym razem, gdy wyjeżdżamy na wakacje, psuje się jedno i to same przednie światło, i tylko wtedy, gdy jedziemy na urlop.
OdpowiedzUsuńTo się właśnie nazywa złośliwość rzeczy martwych...
Usuńhaha :D Rzeczywiście świetny pomysł na prezent dla faceta, może kupię taki bon tacie na gwiazdkę :D
OdpowiedzUsuńU mnie tato akurat nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do auta - za to mąż nadrabia za niego z nawiązką ;)
UsuńWow! Mega praktyczny i fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje :)
UsuńMój mąż ma najlepszy samochód na świecie - służbowy :D
OdpowiedzUsuńMój też - bo gdyby naszym rodzinnym robił tyle dodatkowych kilometrów co w delegacjach to już byłby totalny szrot.
UsuńCoś o tym wiem. Ostatnio wymieniałem skrzynię biegów - ponad 3000! Voucher to zawsze fajna opcja. I jak ładnie zapakowany.
OdpowiedzUsuńNo to grubo...A jest tyle innych fajnych rzeczy, na które można byłoby te pieniądze wdać ;) No ale cóż - jak mus, to mus...
UsuńŚwietny pomysł na prezent. My raczej robimy sobie wspólne prezenty w postaci podróży :)
OdpowiedzUsuńPodróż samochodem lub motocyklem. <3
UsuńPodróże jak najbardziej - lecz jakiś środek transportu trzeba mieć ;)
UsuńTak, auto to skarbonka bez dna. Do której dodatkowo zupełnie nie mam serca;)
OdpowiedzUsuńJa podchodzę do tego tak: byleby nas dowiózł tam, gdzie chcemy ;) Jakieś dodatkowe opcje i wyposażenie mogłoby dla mnie nie istnieć - ale mój M. to już całkiem inna bajka ;)
UsuńMy 40 tysięcy zrobiliśmy w 3 lata :D A przechodząc do sedna, wszelkiego rodzaju vouchery to ostatnio moje ulubione prezenty. Można być praktycznie pewnym, że obdarowany będzie zadowolony, bo konkretny prezent wybiera sam, my mu tylko podsuwamy miejsce :)
OdpowiedzUsuńJa też coraz bardziej się do voucherów przekonuję. Nie ma sensu szukać czegoś na siłę i uszczęśliwiać kogoś rzeczą, która może być mu zupełnie nieprzydatna. Lepiej, jeśli sam zdecyduje , co chce sobie sprawić ;)
UsuńAuto to w dzisiejszych czasach rzecz konieczna, ale jego utrzymanie jest drogie. Voucher się zawsze przyda :)
OdpowiedzUsuńTak jest ! :)
Usuńo tak, samochód dla faceta to jak dla nas torebka :) a przeziębiony (czyt. umierający) facet plus awaria auta nooo... to już wyższa szkoła jazdy :) Fajny tekst pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jazda bez trzymanki ;)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
To raj dla męża :)
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej :)
UsuńJak elegancko zapakowany ten voucher. Na szczęście Tata Tygrysa aż tak nie ekscytuje się autem. Wkurza się, jak pasuje się w najmniej odpowiednim momencie. A zwykle tak właśnie się dzieje.
OdpowiedzUsuńTak już niestety bywa - że przeważnie najgrubsza awaria na kilka dni przed jakimś planowanym od dawna wyjazdem...
Usuń40 tys. kilometrów rocznie to bardzo mało. To, że klocki hamulcowe się zużywają to normalne, ale i tak podejrzewam, że musicie wymieniać je maks. 2x w roku. Jeżeli przy takim przebiegu auto często się psuje na Waszym miejscu zamówiłabym badanie u rzeczoznawcy, ponieważ Wasze auto może mieć wady ukryte, o których nie zostaliście poinformowani przez dealera.
OdpowiedzUsuńCzy mało , czy dużo - to pojęcie względne. Z tego co wiem to średnia w PL i w Europie wynosi znacznie mniej (około 15-17 tysięcy). Osobiście nie znam zbyt wielu osób w naszym otoczeniu, które robiłyby 40 - no ale to przecież nie licytacja ;) A rzeczoznawca chyba nie będzie potrzebny - bo już pojawił się w głowie mojego M. plan, żeby wymienić na nowe. Każdy pretekst dobry ;)
UsuńKarolina, to genialny pomysl na prezent!!! Musze sie rozejrzec, czy tutaj nie ma czegos podobnego! Na ten rok juz prezent mam, ale na przyszly, kto wie... ;)
OdpowiedzUsuńOwocnych poszukiwań w takim razie :) I daj znać, czy coś znalazłaś :)
Usuńświetny pomysł na prezent :) u nas też awaria samochodu to największa tragedia - nie można wtedy porozmawiać o niczym innym :D
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ;)
UsuńCiekawy prezent bo wierz mi dla mnie awaria auta to tragedia do kwadratu
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że jak męża nie ma w domu to musisz wszelkie awarie sama ogarniać.
UsuńMój mąż zawsze robi zakupy w iParts! Dobrze wiedzieć, że mają vouchery, kupię mu na gwiazdkę! Mój problem z głowy, dzięki ! :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, jak się zgrałyśmy :) To tylko potwierdza, ze dobrze wybrałam ;)
UsuńNie ma co jesteś super żoną :)Ja przeważnie coś kupuje sama już gotowego :)
OdpowiedzUsuńJestem raczej żoną, której już brakuje pomysłu - więc szuka prostych i praktycznych rozwiązań ;)
UsuńZnam ból zepsutego auta ;) Ja na szczęscie zmieniłam kilka tygodni temu na nowsze...liczę że tym razem obejdzie się bez przykrych niespodzianek. A co do voucherów to myślę, że to świetny pomysł na prezent - w sumie okazja ku temu zbliża się swietna :)
OdpowiedzUsuńW przypadku części samochodowych dla mojego męża każda okazja jest dobra ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJest to jakiś pomysł. A co jeśli samochód będzie chodził przez cały rok jak ta lala? ;-)
OdpowiedzUsuńU nas się nie zdarza ;) Ale w razie czego zawsze można zadbać o jego design - jakoś go upiększyć , ubogacić i odpowiednio wypielęgnować ;)
UsuńJa zawsze mam problem z wyborem prezentu dla męża
OdpowiedzUsuńNo fakt - dla kobiet jakoś łatwiej mi znaleźć coś rzeczowego.
UsuńJak dobrze, że nie mam auta i nie dowiem się w najbliższym czasie, co to jest kryzys z powodu awarii hehe :D
OdpowiedzUsuńHehehe ;) Oby taki kryzys nigdy Cię zbyt mocno nie dotknął ;)
UsuńMy dwa lata temu w prezencie kupilismy sobie nowy samochod wlasnie po to, zeby nie naprawiac nic :D ale Malzon nie wytrzymal dlugo i w sierpniu nabyl 17letniego Jeepa - to dopiero studnia! Zwlaszcza, ze jezdzi sie nim w terenie raczej bardziej wyboistym niz dziurawe drogi :D chyba ten voucher mu kupie, przyda sie :)
OdpowiedzUsuńWow, to mąż zaszalał ! :) Ale takim Jeepem to sama bym pojeździła - w charakterze pasażera oczywiście ;)
UsuńPomysłowo i praktycznie. :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mąż będzie podobnego zdania ;)
UsuńOooo i o jest faktycznie trafiony prezent! Moj mąż też by się ucieszył :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale czy można na takim voucherze coś wymiernie zaoszczędzić? Np. z 10-20%? Bo jak nie, to lepiej na stówce napisać ołówkiem "voucher na gadżety do samochodu, a jeśli się nie psuje, to na piwko" :)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl😂 i przede wszystkim niezwykle praktyczny
OdpowiedzUsuńMaż na prwno sie uciszy z prezentu (chyba ze przeczytał na blogu - to nie bedzie niespodzianki ;-)
OdpowiedzUsuńTak szczerze to nie wien czy mój mąż by się ucieszył z takiego prezentu, ale Twój ucieszy się na pewno. :)
OdpowiedzUsuńMy, kiedy płacimy AC, OC, za paliwo, za wymianę cześci eksploatacyjnych ....zastanawiamy sie jak to jest że ludzie nie doceniaja posiadania aut sluzbiwych. Wiem ze jak ma sie duzo to chce aie więcej i wtwdy zwykłe auto nie jest fajne, bo musi mieć skórzaną tapicerkę i być "Passatem"ale bez przesady:)
OdpowiedzUsuńMój mąż ma auto służbowe - ale jaki to ma związek? Autem służbowym porusza się w sprawach związanych z pracą - i jest to własność firmy - a naszym rodzinnym jeżdzimy na własne potrzeby. I tu nie chodzi o markę, tylko o komfort i bezpieczeństwo jazdy. W życiu nie wybralibyśmy się na wakacje na drugi koniec Europy byle jakim , starym i rozpadającym się rzęchem - bo zwyczajnie balibyśmy się, że nas nie dowiezie (zresztą takie ryzyko zawsze istnieje - ale jednak w przypadku auta nowszego , regularnie serwisowanego, naprawianego i dopieszczonego - jest ono mniejsze).
UsuńZgadzam się w 100% :) Moim zdaniem kosmetyki samochodowe są bardzo ważne chociażby aby zadbać o dobrą kondycję powłoki lakierniczej.
OdpowiedzUsuńmój mąż jest mechanikiem, co prawda maszyn rolniczych, ale samochód nie jest mu obcy ;-). Jeśli chodzi zaś o prezenty to ja lubię dawać takie, które pozostawią po sobie wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuńUsuwanie wgnieceń po gradobiciu jakbym zafundowała mojemu mężowi to na pewno by go ucieszyło. Po pewnej burzy niestety pojawiły się na dachu uszkodzenia na które mąż nie może patrzeć. A tego też nie zawsze da się uniknąć patrząc na to jakie mamy latem burze teraz. W każdym razie da się usunąć takie wgniecenia dość sprawnie.
OdpowiedzUsuńAwaria samochodu dla każdego chyba jest nie małym problemem, bo bardzo często jesteśmy po prostu uziemieni, jeśli do wielu miejsc mamy daleko, a w szczególności do pracy. Problem pojawia się też wtedy, kiedy awaria zdarzy się na drodze. Często nie ma innego wyjścia, jak skorzystanie z takich usług, jak Pomoc drogowa Kraków .
OdpowiedzUsuńMi też niestety jakiś czas zepsuł się samochód i okazało się, że nie da się go naprawić. Z tego powodu postanowiłam zainwestować w nowy pojazd. Na szczęście trafiłam na kalkulator leasingu, który pomógł mi oszacować koszta, które będę musiała przeznaczyć na moje przyszłe auto.
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna również często zmagaliśmy się z ciągłymi awariami samochodu, dlatego stwierdziliśmy, że najwyższa pora zainwestować w nowy pojazd. Postanowiliśmy importować amerykańskie auto za pośrednictwem Copart USA i była to bardzo dobra decyzja.
OdpowiedzUsuń