Jakiś czas temu opublikowałam na naszym Facebooku --->>> pewien post. Opisałam w nim sytuację, w której Bąbel zapytał mnie : "Mamo, a jak to było w domu dziecka?" Dostałam wówczas kilka prywatnych wiadomości, w których Czytelnicy pytali :
"Czy powinno się mówić dziecku o adopcji - i w jaki sposób o tym rozmawiać?"
"Czy to nie za wcześnie - i kiedy jest ten właściwy moment?"
"Czy nie boję się, że synek będzie chciał odnaleźć w przyszłości swoją biologiczną rodzinę?"
Dzisiaj chciałabym odpowiedzieć na te pytania Wam wszystkim : zarówno tym bezpośrednio zainteresowanym adopcją dziecka - jak i tym, którzy trafili na mojego bloga z przyczyn zupełnie nie związanych z przysposobieniem.
Bo w adopcji nie chodzi o to, żeby odciąć dziecko od jego historii
i oddzielić przeszłość grubą krechą.
Chodzi o to, żeby tę historię uznać i zaakceptować -
i tworzyć swoją własną przy jednoczesnym szacunku dla niej.
Z psychologicznego punktu widzenia - im wcześniej powiesz swojemu dziecku o adopcji , tym lepiej ! Nawet, jeżeli jeszcze nie do końca rozumie. Nawet , jeżeli nie jest jeszcze w pełni świadome wagi i znaczenia tych słów.
My wprowadzaliśmy Bąbla w tematykę adopcji praktycznie od samego początku - czyli od momentu, w którym pojawił się w naszej rodzinie. Już kiedy miał kilka czy kilkanaście miesięcy mówiliśmy do niego "Nasz kochany synku z serduszka" - a po jakimś czasie sam zaczął zadawać pytania, dlaczego akurat on jest z serduszka (a nie z brzuszka, jak inne dzieci). Powiedzieliśmy mu wówczas, że akurat dla nas jest z serduszka - ponieważ w brzuszku nosiła go inna mama.
Moim zdaniem takie oswajanie z adopcją od najwcześniejszych momentów życia ma całe mnóstwo zalet - które postaram się przedstawić Wam tutaj w punktach, w miarę skondensowany i klarowny sposób:
1) Adopcja dziecka to nie grzech - ani cokolwiek, czego powinniśmy się wstydzić !
Dlaczego więc to ukrywać, maskować się, robić z tego wielką tajemnicę?!
Jeżeli od samego początku będziemy podchodzić do tego tematu zupełnie naturalnie, swobodnie i zwyczajnie - to najprawdopodobniej i nasze dziecko w ten sposób do niego podejdzie.
Warto przedstawiać adopcję jako coś pięknego, wzniosłego i niesłychanie ważnego w naszym życiu - a nie jako żenujący sekret, który należy ukrywać przed światem ! Adopcja to przecież szczęśliwe powiększenie się naszej rodziny - na które tak długo i niecierpliwie czekaliśmy :)
2) Relacje z dzieckiem powinno opierać się na prawdzie i szczerości.
Myślę, że odczuwalibyście żal, złość, ogromny zawód i rozczarowanie. Ja najprawdopodobniej nie chciałabym mieć z takimi rodzicami zbyt wiele wspólnego - skoro umieli mnie oszukiwać, wprowadzać w błąd, wielokrotnie utwierdzać w fałszywych przekonaniach...
Poza wszystkim, chyba jako mama również nie umiałabym żyć z ciężarem takiego kłamstwa - oszukując swoje dziecko każdego dnia...Myślę, że odbiłoby się to negatywnie na całej naszej rodzinie i wzajemnych relacjach.
Poza wszystkim, chyba jako mama również nie umiałabym żyć z ciężarem takiego kłamstwa - oszukując swoje dziecko każdego dnia...Myślę, że odbiłoby się to negatywnie na całej naszej rodzinie i wzajemnych relacjach.
3) Adopcja tak czy siak wyjdzie kiedyś na jaw.
Zresztą, w wieku 18 lat będzie mogło samo pozyskać takie informacje w Urzędzie Stanu Cywilnego - składając odpowiedni wniosek o wydanie zupełnego aktu urodzenia i wnosząc stosowną opłatę skarbową.
4) Każdy człowiek chce poznać swoje korzenie !
Coś w tym jest. Każdy człowiek ma potrzebę posiadania wiedzy : skąd pochodzi, kim jest, dokąd zmierza...
Nawet jeśli dziecko nie będzie chciało spotkać się osobiście ze swoimi rodzicami biologicznymi - to prawdopodobnie będzie dążyło do zdobycia informacji , kim oni są, gdzie mieszkają, czym się w życiu zajmują.
Jeśli nie rodzice - to czasami jest również biologiczne rodzeństwo. I często bywa tak, że młody człowiek drąży temat nie dla poznania biologicznej mamy czy biologicznego taty - ale właśnie dla brata lub siostry...
5) Tajemnica adopcji
- to często w gruncie rzeczy fikcja.
"Czy nie boję się, że synek będzie chciał odnaleźć w przyszłości swoją biologiczną rodzinę?" Może i trochę się obawiam - ale jestem tego świadoma i na to przygotowana. Mówiąc całkiem szczerze - sama chętnie mu w tym pomogę, jeśli tylko mnie o to poprosi.
Najbardziej boję się czegoś zupełnie innego : że to biologiczna rodzina nie będzie chciała chociażby z nim porozmawiać i opowiedzieć mu o sobie oraz o motywach swojej decyzji. Że odwróci się do niego plecami...
I martwię się w swoim życiu nie o to, jak ja sobie z tym poradzę - tylko jak poradzi sobie On.
Mam wielką nadzieję, że dobrze - i że nasza otwarta i szczera postawa mu w tym kiedyś pomoże.
***
Bardziej obszerny artykuł na temat jawności adopcji popełniłam kiedyś TU.
Listę książeczek dla dzieci o adopcji, które mogą pomóc rodzicom
w rozmowach na temat przysposobienia znajdziecie natomiast TUTAJ.
Karolina jesteś cudowną kobietą,
OdpowiedzUsuńwspaniałą mamą, wartościową osobą.
"Bo w adopcji nie chodzi o to, żeby odciąć dziecko od jego historii
i oddzielić przeszłość grubą krechą.
Chodzi o to, żeby tę historię uznać i zaakceptować -
i tworzyć swoją własną przy jednoczesnym szacunku dla niej."
Te słowa są pięknie napisane.
Bardzo wazny i potrzebny temat. Mysle tak jak Ty im wczesniej tym lepiej;D
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka jest adoptowana. Nigdy ten fakt nie był przed nią ukrywany. Temat ten był poruszany, i uważam, że tak jest najlepiej, a nie jak dziecko dowiaduję się nagle w wieku załóżmy 18 lat.
OdpowiedzUsuńBardzo piękny post. Czuć tutaj wiele miłości i emocji! <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tym oswajaniu dziecka z adopcją nie ma absolutnie nic złego. To ważne, żeby był tego świadomy i czuł Waszą miłość. Gratuluje ogromnej odwagi, bo mimo wszystko w moich oczach trzeba mieć jej ogrom, by podjąć kroki ku adopcji. Pełno w Was miłości, to widać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry, dobry i przydatny tekst. Miło się czytało.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że dziecko powinno znać prawdę i jeśli jest na tyle duże, że zrozumie sytuację, to wtedy powinno się tłumaczyć-najgorsze co może być, to ukrywanie pochodzenia. Wy jesteście wspaniali <3
OdpowiedzUsuńWspaniale to wszystko opisałaś. Jasno i czytelnie. Myślę, że dla wielu osób ten wpis będzie niezwykle pomocny.
OdpowiedzUsuńMacie wspaniałe podejście do tego tematu! Myślę, że gdybym była mamą adopcyjną to postąpiłabym dokładnie tak samo :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post, celnie to wszystko opisałaś. My też do Rysia często mówimy nasz kochany najpiękniejszy adoptowany syneczku 😊
OdpowiedzUsuńTemat nie łatwy a jednka mozna z miłoscia i szacunkiem do dziecka i jego rodzicielki.
OdpowiedzUsuńW naszym przypadku na wokandzie nie było żadnych danych, ale za to pełne dane matki biologicznej Księżniczki mam w jej książeczce zdrowia. Zgadzam się, że tajemnica adopcji istnieje tylko w teorii. I muszę przyznać, że trochę się jednak obawiam, iż rodzina biologiczna małej będzie szukała z nią kontaktu za naszymi plecami i że zrobi jej tym krzywdę... Jestem gotowa na to, żeby pomóc córce odkryć jej korzenie, nawet zawieźć ją do krewnych, ale jednak wolałabym, aby stało się to na naszych (a przede wszystkim Księżniczki) warunkach.
OdpowiedzUsuńPoza tym pięknie napisane, masz świetne podejście. Też uważamy z P., że im szybciej poinformujemy małą o adopcji, tym lepiej dla nas wszystkich.
Wydawało mi się, że akceptacja historii dziecka adopcyjnego to oczywistość, tak jest dla mnie, ale na kursie adopcyjnym okazało się, że nie wszyscy tak sądzą. Każdy ma prawo znać swoją historię i rodzice adopcyjni nie powinni tego przed dzieckiem ukrywać, ale tu znów zaskoczenie - są tacy, którzy ukrywając fakt adopcji tłumaczą swoje postępowanie "ochroną dziecka". Tylko czy to nie jest zawłaszczanie sobie dziecka? Ani dziecka biologicznego, ani adopcyjnego nie dostajemy na własność, mamy go jedynie otoczyć opieką, wychować i być wsparciem.
OdpowiedzUsuńA jak to ciężki temat dla już dorosłej osoby, która dowiaduje się przypadkiem, że jest adoptowana kapitalnie opowiada Anna Kamińska w "Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych" - polecam wszystkim, nawet tym, których adopcja nie dotyczy.
Karolina cytat którym na fb zaprosiłaś na ten post i który tu również zawarłaś jest najpiękniejszym podsumowaniem Twojego macierzyństwa. Niejedna biologiczna mama może pozazdrościć Ci tego kim i jaka jesteś. Przede wszystkim niezwykle świadoma w tym co robisz. Zdecydowana i pełna po uszy miłości. Brawo dla Ciebie!!!!! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mądre i rozsądne podejście :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście, myślę że wiele osób powinno pójść w Twoje ślady. Bardzo mądrze to wszystko opisałaś <3
OdpowiedzUsuńWszystkie mamy powinny być tak mądre jak ty. Podziwiam cię.
OdpowiedzUsuńSądzę, że na pewno było z początku Ci bardzo ciężko z taką postawą. Ale gratuluję Ci takiego podejścia! Żeby wszyscy adopcyjni rodzice takie posiadali :)
OdpowiedzUsuńWszystkie te punkty są ważne i prawdziwe, a szczerość, a przy tym miłość, są najistotniejsze <3
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się z Tobą zgadzam! Mimo, że to trudny temat, to nie należy tego ukrywać przed dzieckiem zbyt długo, bo lepiej żeby rodzić o tym powiedział, niż ktoś obcy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJesteś cudowną mamą i bardzo mądrą osobą. Zgadzam się z Tobą w 100 %.!
OdpowiedzUsuńPiękny wpis :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy o adopcji. Każdy rodzic adopcyjny powinien trafić na Twojego bloga, bo jest on prawdziwą kopalnią wiedzy. Jesteś naprawdę cudowną mamą, a to że Twój synek nie jest z Twojego brzuszka nie ma żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuńBardzo ciężki temat, ale też uważam, że im wcześniej się powie dziecku, tym lepiej. Ogólnie nie ma to i tak znaczenia,czy jest się biologicznym rodzicem, czy nie. Ale warto powiedzieć o tym dziecku, żeby później nie doznało szoku, gdy dowie się przypadkiem. A kochając dziecko i mając z nim dobry kontakt to nic przecież nie zmieni. Może tylko wzmocnić relacje :)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się i podziwiam, za siłę i odwagę
OdpowiedzUsuńAdopcja to jeden z moich życiowych planów. Osobiście uważam, że taka informacja powinna być przekazana dziecku od samego początku. Tego nie da się ukryć a kłamstwo rodzi kolejne. Pięknie napisane o uznaniu i szacunku odnośnie historii dziecka. W końcu to ogromnie ważny element jego życia.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że dziecko powinno od samego początku wiedzieć, choć nie twierdzę, że takie rozmowy sa proste :)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że nie powinien być to temat tabu. I nigdy również nie powinno się źle dziecku mówić o jego biologicznych rodzicach.
OdpowiedzUsuńAleż napisałaś wpis <3 Piękny i mądry. Mimo że nie mam doświadczenia w tym temacie, w sercu zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś, choć z pewnością nie są to łatwe rzeczy. Myślę, że to prawda, że każdy chce poznać swoje korzenie, a zakazany owoc może kusić jeszcze bardziej. Poza tym w pewnym wieku poszukiwanie tożsamości przybiera na sile i dla dziecka na przykład nastoletniego, odkrycie, że jest adoptowanym, może być katastrofalne w skutkach i zachwiać podwalinami jego osobowości i poczucia tożsamości.
OdpowiedzUsuńMega mądre podejście! Lubię czytać osoby, o podobnym podejściu do mojego..
OdpowiedzUsuńCudowna jest twoja milosc ! Zaraz na kilometr I zgadzam sie - przed dzieckiem nie warto miec zadnych tajemnic.
OdpowiedzUsuńTo na pewno bardzo trudna decyzja, warto być szczerym wobec dziecka, ale trzeba liczyć się z tym, że prawda może je mocno zranić. Szczerze podziwiam.
OdpowiedzUsuńCiężko jest mi postawić się w podobnej sytuacji. Wydaje mi się, że również byłabym za prawdą, choć myślę, że zależy to jeszcze od kilku czynników, które na pewno bym rozpatrzyła. Niemniej, bardzo podoba mi się Twoja postawa.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje podejście. Prawda to podstawa - takie samo podejście mam do tematu w kwestii wychowywania syna samotnie. :)
OdpowiedzUsuńMądrze to wszystko napisałaś. Macie moim skromnym zdaniem najwłaściwsze do tego tematu podejście.
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Bardzo cenię ludzi, którzy podejmują się adopcji. Miłość dla dzieci, które ją otrzymują, jest nie do opisania. Twoje podejście do prawdy bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPrawda to podstawa w każdej relacji. My właśnie po wieczornym czytaniu "Jeża", o którego wreszcie wzbogaciłam biblioteczkę.
OdpowiedzUsuńGENIALNY wpis. Mądry.
OdpowiedzUsuńTak powinno być: być szczerym z dzieckiem, pokazać mu, że adopcja to coś wspaniałego, nie wstydzić się tego, a wręcz być dumnym. Dzięki temu dziecka nie zaskoczy nic później - jak pisałaś: szoku nie będzie, za to zaufanie do Was. I miłość.
Adopcja to trudny temat do rozmowy z dzieckiem :) Nie wiem, czy ja bym umiała o tym rozmawiać
OdpowiedzUsuńSzacun dla Ciebie, jesteś wielką inspiracją dla innych kobiet. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na ten blog. Bardzo pięknie i mądrze to opisałaś, niezwykle Cię podziwiam za takie pełne serca i jednocześnie dojrzałe podejście do tematu. Jesteś wspaniałą mamą.
OdpowiedzUsuń