Strony

piątek, 15 września 2017

"Nie chcę mieć dzieci - czy jestem jakaś dziwna ?" - czyli o polskiej SZUFLANDII słów kilka...


"Nie chcę mieć dzieci - czy jestem jakaś dziwna ?" Właśnie po takim pytaniu trafiłaś na mój blog, Droga Czytelniczko. Sprawdziłam to w statystykach - do których nie zaglądam wprawdzie zbyt często, ale czasami mi się zdarza. Powiem Ci zupełnie szczerze, że dla mnie nie ma w tym nic dziwnego. W moim odczuciu byłabyś zdecydowanie bardziej dziwna, gdybyś nie chciała mieć dzieci - a jednak za wszelką cenę próbowała dopasować siebie i swoje poglądy do oczekiwań innych !

Nie chcesz mieć dzieci? A może chcesz mieć ich pięcioro? A może jeszcze inaczej - chcesz wychowywać jedynaka ? Powiem Ci, moja Droga - MASZ DO TEGO WSZYSTKIEGO PEŁNE PRAWO !

***

Tyle się można nasłuchać i naczytać na temat różnych kategorii matek i nie-matek ! Wystarczy zajrzeć na fora, Facebooka albo wziąć udział w zwyczajnej dyskusji toczącej się między kobietami na placu zabaw, pomiędzy jedną a drugą piaskową babką...

Wedle tych wszystkich wspomnianych wyżej "wyroczni" :

Matki wielodzietne - to z całą pewnością jakaś patologia. Ewentualnie skutek rządowego programu 500+ (nawet jeśli ich dzieci są już na tyle duże, że za czasów ich poczęcia program ów jeszcze  wcale nie funkcjonował) ;

Matki jedynaków - są po prostu cholernie wygodnickie , leniwe i myślą tylko o sobie ! Macierzyństwo pewnie je przerosło - i dlatego nie chcą dać swojemu dziecku "najcenniejszego daru", jakim jest rodzeństwo. No i dobrze - będą miały nauczkę! Wychowają rozpuszczonego, zapatrzonego w siebie egoistę!

Ale najgorsza kategoria to kobiety, które wcale nie chcą być matkami - i absolutnie nie mają dziecka w swoich planach. To dopiero wredne france i karierowiczki, dla których bardziej niż rodzina - liczy się praca i sukcesy zawodowe. Nieczule, zimne suki - na które ani trochę nie działa dziecięcy szczebiot, urok i powab...

foto: Sandaro Kids

Serio ? Naprawdę ktoś tak myśli ?

Naprawdę ktoś uważa, że kobieta powinna być definiowana właśnie w taki sposób ? Przez fakt posiadania lub nieposiadania potomstwa - albo przez pryzmat konkretnej liczby dzieci, które ma ?

Piszę to z perspektywy mamy adopcyjnej. Z perspektywy osoby, która przez kilka lat walczyła z niepłodnością, wydała krocie na jej leczenie - a w końcu zapukała do drzwi ośrodka adopcyjnego, żeby odnaleźć swoje upragnione "dziecko z serduszka"...

Piszę to jako mama jedynaka, którą aż telepie na pytania otoczenia : "A kiedy wreszcie dziewczynka do parki?" (Zupełnie tak, jakby posiadanie tej "parki" było jakimś cholernym, ustawowym obowiązkiem każdej z nas...)

Jak można zamykać kobiety w takich ciasnych, krepujących ruchy szufladkach? Jak można przyklejać im etykiety głoszące "patologia", "wygodnicka" czy "zimna suka" tylko i wyłącznie na takiej wątłej podstawie - nie znając zupełnie ich argumentów oraz kontekstu całej sytuacji?!

foto: Sandaro Kids

Kobieta jest przede wszystkim człowiekiem. Autonomiczną jednostką.  
Nie jest narzędziem do spełniania czyichś oczekiwań i jakichś bzdurnych, wziętych z d*** kryteriów.

Ma prawo decydować o tym , ile dzieci chce mieć. Ma prawo mieć ich pięcioro. Ma prawo również podjąć decyzję, że nie chce ich mieć w ogóle.

Ma prawo otoczyć się całym wianuszkiem rozkosznych (lub mniej rozkosznych) berbeci - i nie słyszeć pod swoim adresem durnych tekstów w stylu : "Oooo, pińcet plus idzie !"

Ma też prawo wybrać życie bez dziecka - i czuć się z tym naprawdę znakomicie, realizując się na całym mnóstwie różnych innych obszarów. Bo macierzyństwo jej zwyczajnie nie kręci i nie interesuje. Ot tak, po prostu...

A tymczasem,  brak potomstwa nadal bywa społecznie  nieakceptowany - natomiast kobieta bezdzietna traktowana jest albo z politowaniem ("bo pewnie niepłodna  - i dzieci mieć  nie może") , albo z brakiem zrozumienia, albo wręcz  z pretensjami i wrogością  ("no co to za podła baba, która  nie czuje  instynktu macierzyńskiego?!")

W oczach niektórych  ludzi bezdzietność czyni kobietę  niekompletną i niepełnowartościową - natomiast bycie matką  uważane  jest za jej powinność  i rolę, do której  jest niejako odgórnie  przeznaczona.

foto: Sandaro Kids

Często już małym, kilkuletnim dziewczynkom wpaja się właśnie takie przekonania - że powinny zostać żonami, matkami, tak zwanymi paniami domu. Każde ich przyszłe ewentualne odstępstwo od tej "normy" zostaje odebrane źle, napotyka na falę krytyki i hejtu. Od samego początku uczy się je tego, że mają wpasowywać się w jakiś określony schemat i model - a szczególnie wyraźne jest to w małych społecznościach wiejskich, gdzie jakakolwiek oryginalność i różnica poglądów wiąże się z ostracyzmem i byciem postrzeganym jako "dziwoląg". 

(I kwitnie sobie ta nasza polska SZUFLANDIA w najlepsze - podsycana dodatkowo przez pewne nastroje społeczne i ugrupowania polityczne.) 

Tymczasem ja uważam, że to jest wyłącznie ich - KOBIET - indywidualna, osobista decyzja.
Nikomu nic do tego.
Amen.

 ______________________________________________

P.S. Nie jestem feministką. ;)
 

91 komentarzy:

  1. Każdy ma swoją drogę i każdy też na tej swojej drodze powinien się skupić, a nie na ocenianiu dróg innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi - i nadal mnie niesamowicie zaskakuje, że niektórzy usiłują wywierać na kobietach presję w omawianym temacie...

      Usuń
    2. Zgadzam się w 200 %. Jak mówią : co komu do tego jak du...nie jego.

      Usuń
  2. Każdy ma swoje życie i je przeżywa po swojemu a jak jest idiotą który żyje jak mu ktoś każe to już inna sprawa....a jak to piszesz "polska szuflandia "-to nie myśl ze za granicą jest inaczej. Wszędzie jest tak samo w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie komentarze na FB mi uświadomiły, że faktycznie - w podobnych krajach bywa podobnie. Sama akurat nigdy nie spotkałam się z jakimikolwiek komentarzami na temat czyjejś dzietności czy bezdzietności ze strony moich zagranicznych znajomych / współpracowników - ale może po prostu dobrze trafiłam ;)

      Niemniej jednak mieszkamy w Polsce - więc to właśnie o polskiej szuflandii piszę, bo innych realiów nie znam na tyle, by się o nich wypowiadać.

      Usuń
  3. Nie oceniania innych trzeba się nieustannie uczyć. Ja też spotykam się z takimi pytaniami. Kiedyś, przed dzieckiem, pytano nas kiedy w końcu będziemy je mieli. Teraz pytają kiedy drugie. Ja już zaczęłam to traktować humorystycznie i nie przejmuję się tym. Ludzie pytają bo taką mają ciekawską naturę i wydaje im się, że trzeba jakoś zagadać drugiego człowieka np. rodzica, z którym się spotykają. Kiedyś tego nie rozumiałam, teraz podchodzę do takich cioć i wujków empatycznie. A najbliższa rodzina, która wie, że mieliśmy bardzo walczyć o naszego syna, nie zadaje takich pytań. Ja się cieszę z tego co mam. I uważam, że dziecko to mój największy sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podchodzę bez empatii , za to z politowaniem - bo trzeba mieć chyba bardzo nudne i nieciekawe własne życie, żeby aż tak intensywnie interesować się cudzym.

      Usuń
  4. Kobieta jest przede wszystkim kobietą i człowiekiem, a dopiero później może być kimkolwiek chce. Każda z nas ma swoją drogę i powinna nią podążać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolina staram się nie oceniać, bo ja tak naprawdę nie wiem czy ta kobieta nie chce mieć dziecka czy po prostu nie moze a wstydzi sie o tym mówić. Nawet jeżeli nie chce i nie jest gotowa, to jest jej wybów. W submie to chyba lepiej zdecydować sie na brak dzieci jeśli sie ich nie chce. Nie można robić czegoś by uszczęśliwiać kogoś wokoło nas. Każda z nas jest inna, ma inne potrzeby. Nie oceniajmy się za szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że lepiej wcale nie mieć dzieci - niż decydować się na nie pod presją i potem całe życie dawać im to odczuć.

      A jeśli chodzi o niepłodność - czasami faktycznie bywa tak, że kobieta pozoruje brak zainteresowania dziećmi, bo ma problemy z zajściem w ciążę , o których nie chce rozmawiać (sama tak miałam - przez jakiś krótki okres mojego życia). Ale czasami z kolei to bywa bardzo błędne założenie - bo kobieta może też po prostu nie chcieć, nie lubić dzieci, kompletnie nie czuć się powołaną do macierzyństwa - a wielu ludzi od razu dopisuje sobie do tego jakieś "drugie dno" w postaci niepłodności.

      Usuń
  6. Tak, jestem mamą jedynaczki i słyszałam kilka zdań na temat tego, że pewnie po prpstu tak mi dobrze, bo odchowane i nie chcę wracać do pieluch :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem jedynaczką wiesz ile się osłuchałam za młodu gdzie w tamtych czasach ktoś miał tylko jedno dziecko!!!!

      Usuń
    2. Ludzie czasami nie zastanawiają się nad tym, co mówią. A nawet gdyby było tak, że kobieta faktycznie nie chce wracać do pieluch i jedno dziecko w zupełności jej w życiu wystarcza - to też nikomu nic do tego i jakiekolwiek komentarze są zbędne i nie na miejscu.

      Usuń
  7. Szanuję osoby, które decydują się na jedno, dwoje czy więcej dzieci, podobnie jak szanuję osoby, które nie zamierzają być rodzicami, to ich świadomy wybór i mnie nic do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne podejście - i aż mnie szlag trafia, kiedy za każdym razem idąc z Bąblem na plac zabaw zostaję przez inne matki dosłownie zbombardowana takimi "sensacyjnymi" doniesieniami na temat innych kobiet...

      Usuń
  8. dokładnie taka jest rzeczywistość.. A zdanie: kiedy drugie do parki, to działa na mnie, jak płachta na byka. Paruje, to się gołębie, a nie dzieci. My zawsze chcieliśmy mieć dwoje dzieci, ale po tym, co spotkało nas przy porodzie córki, postanowiliśmy wszystkie plany z powiększeniem rodziny odłożyć, lub całkiem wyrzucić do kosza. Nic komu do tego. Nasze życie, nasza rodzina i nasze decyzje. Jak ktoś chce, żeby inni mieli kolejne dziecko, to proszę bardzo. Ustalić przelew zdefiniowany na 3 koła miesięcznie i nie widzę problemu. Przecież dziecko to zabawka. Opieki mu nie trzeba. Jeść też nie musi. tak samo my nie musimu słuchać gorzkich żali innych osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tekst z gołębiami muszę sobie zapamiętać, zapożyczyć i zacząć go używać za każdym razem ,kiedy ktoś mi z takimi sugestiami o "parce" wyskakuje. I masz rację. Znam takich, co klepią sobie dzieci jedno po drugim - a potem całymi dniami biegają te dzieci samopas, bez jakiejkolwiek opieki i nadzoru, bo rodzice kompletnie się nimi nie interesują. Nie tędy droga.

      Usuń
  9. Jest jeszcze terror laktacyjny i porodowy:

    Porod SN + Karmienie Piersia = prawdziwa Matka
    Porod SN + Mleko modyfikowane = prawie Matka
    Porod CC + Mleko mofyfikowane = nieMatka...

    Serio, spotkalam sie z takimi tekstami... I to Kobieta Kobiecie...

    Panie gloszace takie "prawdy objawione" nawet nie wiedza ile krzywdy sprawiaja mlodym mamom...

    Pozdrawiam wszystkie Kobiety, bez wzgledu na ilosc,czy brak potomstwa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poród Cc i długie karmienie piersią? ;)

      Usuń
    2. Dokladnie, wg tych teorii... CC, to nie porod. Szkoda gadac, lepiej przyrulic swoje maleństwo lub kota :-P

      Usuń
    3. A jak ktoś kest trochę prawie matką i prawdziwą matką to kim jest w końcu? 😃 ale już tak na serio, to nie poród i sposób karmienie sprawia jaką jest się matką lecz miłość do dziecka.

      Odp do Megi W
      Tutaj wydaje mi się że możesz używać sformułowania nie poród cc ale popularne w ostatnim czasie wydobiciny 😂

      Usuń
    4. Nie zapominaj o jazdach ze szczepionkami, też jest wesoło.

      Usuń
    5. No u mnie ze względu na adopcję to nawet tych słynnych "wydobycin" nie było... Jak żyć, no jak żyć? ;)

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Te narzucanie ludziom stereotypowego myślenia przez wąsko myślących ludzi bardzo mnie męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ciasnota niektórych poglądów wręcz przeraża - i nie wyobrażam sobie, jak można mieć takie wąskie, ograniczone horyzonty.

      Usuń
  12. Dokładnie, każda z nas ma prawo wyboru. Mi się marzy trójka, jednak stan mojego zdrowia już nie bardzo na to pozwala :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi :( Ale widzisz - co innego, kiedy kobieta sama chce, marzy, zupełnie bez jakiegokolwiek nacisku - a co innego kiedy odczuwa zewsząd presję i pretensje, że podjęła nie taką decyzję, jak "trzeba".

      Usuń
  13. Ja akurat trafiłam tu inaczej, ale zgadzam się z tym co obserwujesz. W ogóle społeczeństwo od jakiegoś czasu staje się bardzo spolaryzowane w każdym temacie. Mało tego, coraz częściej na odmienne od swojego zdanie reaguje się agresją. Nie wiem skąd to się bierze, nie obserwowałam tego wcześniej. Czy to media podsycają tą mowę nienawiści, czy pozorna anonimowość w internecie dodaje odwagi w wyrażaniu poglądów i rzucaniu osądów? Nie wiem, ale zauważam, że jeśli nie uważasz tak jak ja, jesteś moim wrogiem publicznym. A do matek, które nie chcą mieć dzieci powiem tak - żyjcie tak, abyście były szczęśliwe, bo jeśli dzieci mieć nie chcecie, to dla ich dobra nie powinnyście ich mieć. Nie ma nic gorszego dla dziecka niż matka, która żałuje że je ma :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że takie dyskusje mają miejsce nie tylko anonimowo w internecie - ale również w realnym, codziennym życiu. Znam osoby, które nawet ze strony swojej najbliższej rodziny doświadczyły odrzucenia i wręcz "wyklęcia" - bo podjęły decyzje dotyczące posiadania/nieposiadania dzieci, niezgodne z oczekiwaniami ogółu. To jest szczególnie smutne - że nawet wśród najbliższych czasami nie można liczyć na zrozumienie.

      Z ostatnimi zdaniami jak najbardziej się zgadzam !

      Usuń
  14. Zawsze znajdzie się ktoś komu coś nie będzie pasować. Taki mamy klimat :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak, masz rację - ale jeśli kobiety będą sobie na to pozwalały (lub - co gorsza - same sobie nawzajem wbijały szpile) to prawdopodobnie sytuacja nie ulegnie zmianie nawet w najmniejszym stopniu.

      Usuń
  15. Nienawidzę, kiedy ktoś wtrąca się w czyjeś życie. Ktoś nie chce mieć dzieci to nie, po co drążyć temat? Z kolei potem jak już ma, to inne matki wytykają, czy dziecko nosi czapeczkę, czy nie. Coś okropnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy szczepi, czy nie szczepi. Czy karmi piersią, czy mlekiem modyfikowanym. Czy nosi w chuście, czy nie nosi...I tak dalej, i tak dalej - nigdzie chyba nie ma takiego hejtu i wyścigu szczurów , jak wśród matek (i wobec nich).

      Usuń
  16. No niestety, przywykliśmy, że się żyje cudzym życiem zamiast swoim... ;) Chyba najlepiej wyluzować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyluzować nawet dla swojego dobra - bo niektórzy tak się tym cudzym życiem spinają, że o swoje dbać przestają ;)

      Usuń
  17. Jako mama jednego dziecka słyszałam już nie raz, kiedy będzie drugie, by moja córka miała się z kim bawić. Zawsze ktoś wie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie strasznie taka argumentacja denerwuje. Też czasami słyszałam "adoptujcie drugie dziecko, żeby synek miał towarzystwo". Dla mnie to jest bardzo przedmiotowe traktowanie tego potencjalnego drugiego dziecka - jakby miało pojawić się w rodzinie tylko po to, żeby spełniło potrzeby pierwszego...

      Usuń
  18. Jestem mamą dwóch córeczek. Różnica wieku jest duza - całe 7 lat. Jednak zdecydowałam się na drugie dziecko, bo sama jestem jedynaczką i strasznie mi było i nadal jest z tym źle. Chciałam by dziewczynki miały siebie. Jednak absulutnie nie krytykuje mam, które nie chcą mieć dzieci, bądź mają jedno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest zdrowe podejście. Sama zdecydowałaś akurat tak - ale jednocześnie nie dziwi Cię i nie mierzi, że ktoś może zdecydować inaczej. Rzadko spotykana cecha w naszym społeczeństwie ;)

      Usuń
  19. Niech każdy robi to co chce. Mi się podoba rodzina wielodzietna i będę miała tyle dzieci na ile będzie nas stać i "natura pozwoli". Nie mnie oceniać czy ktoś mając jedno dziecko ma je bo tyle chce mieć czy po prostu nie może mieć więcej. Ciężki ten nasz naród jest i strasznie mnie denerwuje takie szufladkowanie w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to irytuje - i sama sobie na to przestałam pozwalać już jakiś czas temu. Życzę każdej kobiecie, by potrafiła stawić czoło cudzym oczekiwaniom - i zwyczajnie się nimi nie przejmować.

      Usuń
  20. Feminizm to szerokie pojęcie, które można różnie rozumieć. Nie każda kobieta, która nie chce mieć dzieci i męża, jest feministką. Można mieć rodzinę i cały czas nią być - ja się nią czuję, bo zawsze denerwują mnie próby ograniczania praw kobiet. To odnośnie PS. Zgadzam się z tym, że ludzie lubią szufladkować. Jeśli chodzi o wielodzietność to różnie bywa - staram się nie oceniać, ale nie zawsze wychodzi. Jeśli ktoś sobie w miarę dobrze radzi i decyduje się na dużą rodzinę, dla mnie to jest ok. Gorzej, jak ktoś liczy całe życie na mops i co roku w rodzinie pojawia się nowe dziecka, podczas gdy reszta nie ma co jeść i jedyne ubrania, jakie ma, pochodzą z datków - to wtedy jest dla mnie patologia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no właśnie, z ust mi to wyjęłaś, matko-w-pigułce. Ja też jestem feministką, choć kiedyś zupełnie źle pojmowałam ten termin.
      Karolina, na pewno nie jesteś? ;-)

      Usuń
    2. W takim znaczeniu myślę że naprawdę sporą grupa kobiet może uznać się za feministki (ja również) - i bardzo dobrze! :)

      Ale nie jestem feministką w sensie takim, że nie identyfikuję się z polskim ruchem feministycznym, który w mojej ocenie często sam sobie robi czarny PR. Jakoś nie przemawiają do mnie te wszystkie kampanie z krwią menstruacyjną na bieliźnie i awokado na wysokości krocza. Moim zdaniem można byłoby walczyć o prawa kobiet i ich postulaty w jakiś inny, bardziej adekwatny i trafiony sposób - niekoniecznie na zasadzie szokowania i na granicy dobrego smaku. Bo wtedy niestety większość ludzi skupia się głównie na (niekiedy dość wulgarnych) obrazkach - a umyka im prawdziwa istota, cel i sens tej walki.

      Usuń
  21. A ja może włożę kij w mrowisko, ale uważam,że to jak traktowane jesteśmy w dużej mierze kwestia wychowania, po pierwsze tego jak same zostałyśmy wychowane i w jaki sposób przez to pozwalamy się traktować i po drugie jakie wzorce są wciąż jeszcze wbijane społecznie do naszych głów. Niby tak dużo się zmieniło, ale wciąż przecież znajduje się ktoś, kto chce za nas decydować, albo skoro już decydować nie może to przynajmniej nas krytykować. Stąd te ciągłe aluzje w stronę macierzyństwa. Jakoś faceta nikt raczej nie pyta jakim cudem udało mu się wyrwać z domu na piwko, albo z kim zostawił dzieci, tym bardziej kiedy spłodzi kolejne? i dlaczego nie teraz zaraz od razu po drugim?, rach ciach. To matki uważa się za jedyne odpowiedzialne tego czy są w ciąży, czy nie mogą być w ciąży, kwestia tego czy w ciąży w ogóle chcą być jakby w ogóle nie istniała. A przecież same to sobie w gruncie rzeczy robimy. Kobiety kobietom. Np sprowadzając koleżankę, kuzynkę, synową, albo siostrzenicę wyłącznie do roli matki i to do matki, która się oczywiście albo na niczym nie zna, albo nie jest do końca normalna bo jeszcze nie poczuła woli bożej. Czy nie lepiej byłoby, gdybyśmy zachowując zasady dobrego wychowania nie wchrzaniali się po prostu w czyjeś życie? Tak po prostu trzymając się zasady, że NIE WYPADA.
    Nie wyobrażam sobie jak mogłabym bezceremonialnie zapytać bezdzietną koleżankę dlaczego jeszcze nie ma dzieci? przez gardło by mi to chyba nie przeszło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że wiele osób wynosi to z domu - i że jest to często dziedzictwo poprzednich pokoleń oraz pokłosie czasów, kiedy kobietę uważano za całkowicie podporządkowaną mężczyźnie. Niektórym takie poglądy i przekonania nadal zostały - jakby nie zauważyli, że mamy już XXI wiek i że mnóstwo rzeczy się od tamtej pory na świecie zmieniło. Ja osobiście jestem przerażona kiedy słucham historii kobiet muszących "spowiadać" się mężowi ze swojego każdego kroku, z każdego wyjścia z domu i z każdej wydanej złotówki. Taka nowoczesna forma niewolnictwa - i sama w życiu bym sobie na to nie pozwoliła. A najgorsze jest właśnie to, o czym piszesz - że nawet przez inne kobiety jesteśmy sprowadzane tylko do roli matki, która przecież wcale nie musi być dla nas optymalna i najistotniejsza na świecie.

      Usuń
  22. Dobrze napisane, szczególnie te pierwsze akapity. Dziwny jest nie ten, kto nie chce mieć dzieci, a ten, kto na siłę dopasowuje się do otoczenia, "robi" to dziecko i potem albo się nim wcale nie interesuje, albo wyżywa, albo cokolwiek jeszcze (czasem to dziecko zmienia poglądy i te osoby wcale nie żałują, że podjęły taką, a nie inną decyzję). Denerwują mnie te komentarze o patologii i 500+ - wątpię, żeby ktoś decydował się na dziecko tylko dlatego, że dostanie 500 zł... To samo tyczy się rodziców jedynaków. Dobry test!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie sądzę, by dla kogokolwiek 500+ było jedynym i wystarczającym motywatorem do podjęcia takiej ważnej, życiowej decyzji - ale przecież ludzie i tak "wiedzą lepiej" i na pewno nie omieszkają wbić szpili przy najbliższej nadarzającej się okazji...

      Usuń
  23. Ja powiem krótko, jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Trzeba się nie przejmować żyć własnym życiem i cieszyć się nim :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Co by nie było z tymi dziećmi, to zawsze jest źle ;)
    Kiedyś mi się wydawało, że 2 i 3 jest w miarę "bezpieczna" dla innych, ale i tacy są, co pytają a) przy dwójce: a może trzecie?, b) przy trójce już podpinają pod lekką patologię ;)
    A na poważnie: oczywiście masz absolutną rację, można się tylko podpisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie jest ! Jedno to za mało - przyda się drugie "do parki". Jak drugie -to przecież i trzecie "nie zrobi żadnej różnicy". A potem ta sama osoba potrafi spytać - "o matko, trójka? i po co ci to było w dzisiejszych trudnych czasach?" ;)

      Usuń
  25. Świetny wpis! Nie mówmy innym jak mają żyć. Każdy ma prawo wybrać swoją drogę w życiu i innym nic do tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. A mnie bardziej od tego, w jaki sposób i na podstawie czego jesteśmy definiowane, przeraża fakt, że często normalne, inteligentne kobiety muszą szukać potwierdzenia swojej normalności/wartości w sieci. Czy to już naprawdę znak naszych czasów, że ze wszystkim, dosłownie WSZYSTKIM lecimy tu?! Czy wykształcone, wartościowe dziewczyny, kobiety muszą sprawdzać w sieci, czy to co czują, to jak wyobrażają sobie swoje życie jest normalne? Rozumiem, że w kupie raźniej, że może przeczytanie: "Nie, spoko- ja też tak mam.", dodaje otuchy ale zdecydowanie martwi mnie to wszystko. I jednocześnie cieszy mnie niezmiernie fakt, że od naprawdę dawna w nosie mam totalnie co kto o mnie mówi, myśli, w jakie ramy chce mnie zamknąć. Jestem też pod tym względem bardzo szczęśliwym człowiek, ponieważ w głębokim poważaniu mam to, kto jak sobie układa życie. Jakie to szczęście, kiedy nie muszę brać udziału w kolejnej dyskusji na temat wyższości sn nad cc, karmienia piersią nad mm itd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, mnie to czasami serio nie dziwi. Mam znajomą, która od samego początku zarzekała się, że nie chce mieć dzieci - bo nie czuje się sama na tyle ukształtowaną i dojrzałą osobą, by móc kształtować i wychowywać kolejnego człowieka. Oczywiście wszyscy wokół jej tłumaczyli, że pewnie z czasem poczuje instynkt i zmieni zdanie - ale lata mijały, a ona nadal twardo obstawała przy swoim.Wyobraź sobie, że jej własna matka nie chce jej znać - bo "jak ona mogła jej to zrobić?!" Przecież ona już by chciała wnuki bawić, a tu taki "psikus" ! Wszystkie bliskie koleżanki wokół też już mają dzieci i niekoniecznie rozumieją jej rozterki i punkt widzenia - więc zostaje bez żadnego oparcia, sama ze sobą. W tej sytuacji czasami naprawdę można uznać : "chyba coś ze mną nie tak" - skoro całe otoczenie wciąż Ci to wmawia i Cię w tym utwierdza. Tak właśnie działa ta cholerna wszechobecna presja.

      A jeśli o mnie chodzi - to również należę do osób, które generalnie mają w nosie cudze roszczenia odnośnie mojej osoby. Jest mi z tym dobrze - choć wymagało to ode mnie wieloletniego treningu asertywności.

      Usuń
  27. Ja ostatnio słyszałam, że posiadanie trójki, to znak dobrobytu, bo rodziców stać na trójkę, bez względu na 500+ czy jest czy go nie ma :) Czasy się zmieniają, ludzie raz mówią tak raz tak, ja mam parkę, ale chciałabym kolejne i nie z racji dodatkowej darowizny od państwa... :/ Chociaż przy mojej dwójce czasem myślę, że nie wiem czy przy trzecim bym psychicznie wyrobiła ;D Ale tylko czasem... Ale fakt jest taki, że kto chce to chce, a kto nie, to nie i nic innym do tego, ile i z kim i czy w ogóle! No chyba, że dzieciom się krzywda dzieje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - jedyna sytuacja wymagająca cudzej interwencji to sytuacja , w której dzieciom dzieje się krzywda. Wszelkie pozostałe okoliczności są tylko i wyłącznie indywidualną sprawą kobiety oraz jej partnera - i tylko między nimi powinny być rozstrzygane, a nie poddawane ogólnej debacie rodziny czy miejscowych "bab".

      Usuń
  28. Ja mam to szczęście, że nie dałąm się zaszufladkować, ba raczej ciężko mi przypiąć łatkę. Mam swoj rozum i poglądy i nikomu nie pozwalam włazic w moje życie, wiem jedno kobiety potrafią walczyć o swoje. Mamy erę kobiet i wielu panów jeszcze z tym walczy, ale mam nadzieję że nasze społeczeństwo jest rozumne i nie pozwoli na podziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze , Iza - wymykać się wszelkim klasyfikacjom to czasami bardzo trudna sztuka. Cieszę się, że Tobie się to udaje :)

      Usuń
  29. Poruszyłaś niezwykle istotny temat. Moim zdaniem postrzeganie kobiety w naszym kraju jest wstrząsające i niestety z moich obserwacji wynika, że chyba lepiej w najbliższym czasie nie będzie. Mam dwie córki i jest to dla mnie bardzo ważny temat. Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja może sprawić, że będziemy w końcu postrzegane przede wszystkim przez pryzmat naszych mòzgòw, a nie ...Ps. też nie jestem feministką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same musimy to sobie wywalczyć i nie dać się w ten sposób traktować - bo nikt inny tego za nas nie zrobi. I tu nie chodzi o jakiś skrajny feminizm - tylko o partnerstwo w codziennych relacjach.

      Usuń
  30. Dokładnie, każda kobieta powinna decydować sama o sobie, a nikogo innego nie powinno to interesować. Ale niestety takie komentarze, o których piszesz się zdarzają i najczęściej są bardzo bolesne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama prawda - choć mam nadzieję, że z czasem choć trochę ulegnie to zmianie.

      Usuń
  31. Każdy ma prawo nie chcieć mieć dzieci, facet również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, facet też - to kwestia postawienia sprawy jasno przed drugą osobą i poczynionych wspólnie uzgodnień / ustaleń / planów na życie.

      Usuń
  32. Więc jestem w tej najgorszej kategorii. To byłby mój wybór z perspektywy czasu... Ale dzisiaj... cóż czasu nie cofnę.. nie znoszę dzieci i to się nie zmieni, ale swoją córkę uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzieci dawniej nie znosiłam, teraz część z nich naprawdę lubię, synka kocham - ale jestem daleka od gloryfikacji macierzyństwa za wszelką cenę.

      Usuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  34. Trochę sobie sama zaprzeczasz. Jeśli dla kogoś macierzyństwo to rola kobiety, to dlaczego wielodzietność nazywa patologią? Nie, to tak nie działa. Mamy dwa przeciwstawne obozy, samorealizacji, która denerwuje się, że ich podatki utrzymują cudze dzieci oraz ludzi, którzy po prostu dzieci mają, ale obrywa się im od "patologii". Oprócz tego jest obóz trzeci, który ma tamte w nosie i do którego się zaliczam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ja sobie zaprzeczam, tylko właśnie niektórzy ludzie ;) Zauważ, że często właśnie tak to wygląda. Jak nie masz dziecka - to kiedy wreszcie się ono pojawi? Jak masz jedno - to kiedy drugie? A jak masz już troje lub więcej - to "ojeju, troszkę to pod patologię podchodzi..." Co najśmieszniejsze - wszystkie te teksty można usłyszeć z ust dokładnie tych samych osób ;) Najpierw komentują brak dziecka - a potem ewentualny (w ich mniemaniu) "nadmiar". Zawsze jest się do czego przyczepić...

      Ale jeśli chodzi o Twój podział na obozy - to w sumie ten trzeci również jest mi najbliższy w codziennym życiu ;)

      Usuń
  35. Zawsze staram się szanować wybory innych! Nie dla każdej kobiety priorytetem jest zostać mamą. Choć jeżeli myślę o sobie to nie widzę dla mnie ważniejszej i lepszej roli...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne to nie narzucać innym swoich priorytetów i własnego światopoglądu :)

      Usuń
  36. Mieć dziecko, czy go nie mieć to temat bardzo trudny. Zgadzam się z Tobą, że to indywidualna decyzja każdego z nas. Należy szanować siebie nawzajem i nie piętnować za zdanie inne niż nasze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja - i dlatego bardzo mnie dziwi, że dla niektórych to nadal taki "zapalny" temat i kiedy się na niego wkracza to człowiek czuje się, jakby siedział na beczce z prochem. To , że ktoś chce mieć kilkoro dzieci, a ktoś inny nie chce mieć żadnego - to powinno być tak samo normalne i naturalne w odbiorze jak fakt, że ktoś lubi bułkę z szynką, a ktoś inny z serem.

      Usuń
  37. Dobry temat na wpis. Zgadzam się z Tobą w pełni. Każda ma prawo zwłaszcza, że ja należę do tych co mają 30 na karku i są bez dzieci. Nie jest tak, że w planach nie mam dzieci. Mam, ale instynkt macierzyński się u mnie nie pojawił. Nie mam jak wytłumaczyć tego mężowi i jest problem...cały czas przedłużam sprawę. Nie tylko jemu się to nie podoba. Całe otoczenie patrzy na mnie pytająco "kiedy dziecko":/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję Ci tego mierzenia się z krzyżowym ogniem pytań i karcących / naglących spojrzeń - ale skoro nie masz poczucia, że to jest Twój czas na macierzyństwo, to nikt nie powinien Ci mieć tego za złe.

      Usuń
  38. Święta racja. Też nie rozumiem, czemu takie rzeczy w ogóle podlegają komentarzom. Sama, będąc w drugiej ciąży z drugim synem, słyszałam za każdym razem, jaka to muszę być rozczarowana, że to nie dziewczynka. Zaraz po tym było zazwyczaj: Ale naprawdę chcecie mu tak dać na imię? :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O borze szumiący...A ja myślałam, że najważniejsze jest to, żeby dziecko przyszło na świat zdrowe - i żeby rodzina była szczęśliwa. Nie miałam pojęcia, że nawet płeć podlega takiej ocenie i tego typu komentarzom - że o imieniu nie wspomnę...

      Usuń
  39. Myślę, że na każdą kobietę w końcu przychodzi czas i każdej w końcu zadzwoni zegar :) Po pierwszym dziecku mówiłam, że nie chcę juz więcej dzieci, po 5 latach jednak instynkt ponownie zaczął się budzić. Teraz młodsza córka ma 5 lat, a ja coraz częściej myślę o tym, jak cudownie było tulić maleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że wcale nie na każdą :) Jest wiele kobiet , które nie mają dzieci (z wyboru), ich okres rozrodczy już minął - a one absolutnie niczego nie żałują, czują się spełnione i szczęśliwe.

      Usuń
  40. Niestety kobiety traktuje się nadal jak maszynki do robienia dzieci. Nikt nie patrzy na to czy kobieta chce je mieć, a jeśli powie, że nie chce to i tak usłyszy "jeszcze zmienisz zdanie". Co prawda niektóre rzeczywiście zmienią zdanie i będą super mamami, ale inne będą do końca życia bezdzietne i niezrozumiane przez 90% społeczeństwa. A po wprowadzeniu 500+ strach zajść w ciążę, bo zaraz przylepią Ci etykietę, że zrobiłaś dziecko dla kasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie chciałam o tych "maszynkach" pisać, bo zaraz by się na mnie wiadro pomyj wylało - ale też zawsze takie porównanie ciśnie mi się na usta.

      Usuń
  41. ostatnio na przejściu dla pieszych Pan widząc mnie z bliźniakami rzucił tekstem, który z nich to 500+. Miałam ochotę go palnąć w łeb. Nie rozumiem co kogo obchodzi kobiety życie rodzinne, seksualne, miłosne :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było palnąć, serio ! Ja chyba nie zdołałabym się powstrzymać - jeśli nie od rękoczynów, to już na pewno siarczystą wiązankę by ode mnie usłyszał...

      Usuń
  42. wielokrotnie przekonałam się, że kobieta kobiecie wilkiem, a matka matce wilkiem jeszcze większym. Nie lubię, kiedy ktoś zagląda mi do łóżka i rozprawia nad tym czy już czas na kolejne dziecko, a takich osób w swoim otoczeniu mam kilka.

    OdpowiedzUsuń
  43. W życiu niestety jest tak, że NIKOMU nie dogodzisz. :(

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam w tej kwestii takie samo zdanie jak Ty. Każdy człowiek jest inny, ma swoje własne marzenia, pragnienia i cele. To co dla mnie byłoby spełnieniem marzeń dla kogoś innego byłoby końcem świata i ja to rozumiem. Takie kobiety często słyszą " jeszcze Ci się odmieni i będziesz chciała być mamą". Odmieni się tu super, nie odmieni- też świetnie. Najważniejsze to dążyć do spełniania SWOICH marzeń.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)