Znam jednego takiego chłopca, który się nie brudzi. Bo mu nie wolno...
Jeszcze chyba nigdy takiego smutnego dziecka nie spotkałam...
1. Dzieci poznają świat wszystkimi zmysłami.
Zarówno poprzez wzrok, węch i słuch - jak i przez smak oraz dotyk. A kiedy
się czegoś dotyka - to często również jest się brudnym. I nie ma w
tym nic złego ! Brudzenie się jest sposobem na poznanie struktury i
konsystencji różnych powierzchni oraz substancji. Sprzyja także
poznawaniu smaku najróżniejszych potraw, które dziecko w początkowej
fazie swojego rozwoju spożywa przy pomocy rąk , a nie noża i widelca.
Brudzenie się nie tylko zaspokaja dziecięcą ciekawość świata - ale również może rozbudzać apetyt na konkretne produkty. W końcu nie bez powodu wymyślono karmienie metodą BLW! ;)
Dodatkowo - jest to świetny sposób na rozwijanie i wspomaganie motoryki małej. Niekoniecznie trzeba od razu posyłać nasze pociechy na profesjonalne zajęcia z sensoplastyki ! Wystarczy od czasu do czasu pozwolić wyciapać im się błotem, farbami albo jakąś masą plastyczną DIY ;)
Brudzenie się nie tylko zaspokaja dziecięcą ciekawość świata - ale również może rozbudzać apetyt na konkretne produkty. W końcu nie bez powodu wymyślono karmienie metodą BLW! ;)
Dodatkowo - jest to świetny sposób na rozwijanie i wspomaganie motoryki małej. Niekoniecznie trzeba od razu posyłać nasze pociechy na profesjonalne zajęcia z sensoplastyki ! Wystarczy od czasu do czasu pozwolić wyciapać im się błotem, farbami albo jakąś masą plastyczną DIY ;)
2. Brudzenie się rozwija kreatywność!
Bo czym jest kreatywność, jeśli nie tworzeniem wokół siebie pewnego
artystycznego nieładu (zwanego przez niektórych "brudem" tudzież "bałaganem") ?
Kreatywność - to wyobraźnia, fantazja i umiejętność wychodzenia poza obowiązujące kanony. To spełnianie marzeń - nawet tych nietypowych i niestandardowych, którym inni nie dawali najmniejszych szans. To walka o swoją indywidualność i niepowtarzalność. To dobra zabawa i pragnienia - których nie pozwalamy sobie odebrać. To dążenie z pasją i wytrwałością - do celu, który nawet nam samym bywa czasem nie do końca znany , okazuje się zaskoczeniem i przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania.
Dla mojego synka : to móc się twórczo ubrudzić, przejść przez życie jak
tornado, zrobić wokół siebie rozgardiasz - a potem wręczyć mi przepiękną laurkę bez jakiejkolwiek okazji (czyli
samego siebie, od stóp do głów pomalowanego na wszystkie kolory tęczy plakatówkami :) )
W ostatnich latach przeprowadzono cały szereg badań - z których
wynika, że zamykanie dziecka w przesadnie higienicznej i sterylnie
czystej "bańce" niekoniecznie sprzyja jego odporności i mniejszej
podatności na wszelkiego rodzaju choroby.
Wręcz przeciwnie ! Dzieci rodziców nadmiernie dbających o czystość są zwykle bardziej narażone na infekcje i alergie - a także dziecięcą astmę czy schorzenia układu pokarmowego.
Oczywiście nie mówię tu o popadaniu w skrajności - kompletnym zapuszczeniu dziecka, mieszkania, samej siebie! Z moją naturą perfekcjonistki jest to wręcz nie do pomyślenia - ponieważ bardzo cenię sobie ład i estetykę naszego otoczenia . Ale bez przesady - w końcu do domu nie wchodzi się w białych rękawiczkach ani chirurgicznym fartuchu ;)
Wręcz przeciwnie ! Dzieci rodziców nadmiernie dbających o czystość są zwykle bardziej narażone na infekcje i alergie - a także dziecięcą astmę czy schorzenia układu pokarmowego.
Oczywiście nie mówię tu o popadaniu w skrajności - kompletnym zapuszczeniu dziecka, mieszkania, samej siebie! Z moją naturą perfekcjonistki jest to wręcz nie do pomyślenia - ponieważ bardzo cenię sobie ład i estetykę naszego otoczenia . Ale bez przesady - w końcu do domu nie wchodzi się w białych rękawiczkach ani chirurgicznym fartuchu ;)
4. Dziecko powinno mieć kontakt ze zwierzętami.
Co do tego chyba nikt nie ma najmniejszej wątpliwości - ponieważ
kontakt ten bardzo pozytywnie wpływa na emocje, uczy troski i
odpowiedzialności za inne żywe stworzenia, wyrabia w małym człowieku
pewne dobre nawyki oraz systematyczność i poczucie obowiązku.
Kiedy obserwuję dzieci, które z woli rodziców nie mogą podejść do czworonoga na odległość bliższą niż kilkaset metrów - jest mi po ludzku i zwyczajnie przykro. "Nie głaszcz pieska, bo może mieć robaki". "Nie zbliżaj się do kotka - bo pewnie ma pchły ". A przecież wystarczy odpowiednio zadbać o zwierzę lub zachować pewne środki ostrożności - i wcale nie trzeba kompletnie izolować od niego naszej pociechy !
Kiedy obserwuję dzieci, które z woli rodziców nie mogą podejść do czworonoga na odległość bliższą niż kilkaset metrów - jest mi po ludzku i zwyczajnie przykro. "Nie głaszcz pieska, bo może mieć robaki". "Nie zbliżaj się do kotka - bo pewnie ma pchły ". A przecież wystarczy odpowiednio zadbać o zwierzę lub zachować pewne środki ostrożności - i wcale nie trzeba kompletnie izolować od niego naszej pociechy !
5. Zawsze można to wszystko wyczyścić!
To fakt! Choćby nie wiadomo jak brudne było nasze dziecko - istnieją
przecież pralki, proszki i płyny do płukania , niesamowite żele i
mydełka pod prysznic...W tych czasach mamy do dyspozycji automaty -
więc nie trzeba pędzić nad strumień i szorować ubrań ręcznie, na
metalowej tarce ;)
Nawet kiedy Młody zaliczy wcześniej kąpiel w kałuży...utapla się błotem, trawą albo gliną ...odbędzie bliskie spotkanie ze smarem z dziadkowego motoru... - i tak wystarczy wpakować go pod natrysk i porządnie wyszorować. Nikomu nie dzieje się krzywda - wszyscy są zadowoleni :)
Dodatkowo jakiś czas temu odkryliśmy naturalne kosmetyki Dirty Birdy marki Dresdner Essenz - bez parabenów , SLS-ów, jakichkolwiek sztucznych substancji. Nie dość, że fajnie się pienią i przepięknie owocowo pachną - to zawierają w sobie wyłącznie korzystne dla skóry, ekologiczne składniki. Dodatkowo - są w 100% wegańskie i nie posiadają żadnych komponentów pochodzenia zwierzęcego.
Przeznaczone są wprawdzie już dla dzieci powyżej trzeciego roku życia - ale przyznam zupełnie szczerze, że i ja chętnie je Bąblowi podbieram. Aromaty jeżyny, zielonego jabłka, granatu czy pomarańczy kuszą mnie niesłychanie - i czynią każdą kąpiel prawdziwą ucztą dla zmysłów :)
Nawet kiedy Młody zaliczy wcześniej kąpiel w kałuży...utapla się błotem, trawą albo gliną ...odbędzie bliskie spotkanie ze smarem z dziadkowego motoru... - i tak wystarczy wpakować go pod natrysk i porządnie wyszorować. Nikomu nie dzieje się krzywda - wszyscy są zadowoleni :)
Dodatkowo jakiś czas temu odkryliśmy naturalne kosmetyki Dirty Birdy marki Dresdner Essenz - bez parabenów , SLS-ów, jakichkolwiek sztucznych substancji. Nie dość, że fajnie się pienią i przepięknie owocowo pachną - to zawierają w sobie wyłącznie korzystne dla skóry, ekologiczne składniki. Dodatkowo - są w 100% wegańskie i nie posiadają żadnych komponentów pochodzenia zwierzęcego.
Przeznaczone są wprawdzie już dla dzieci powyżej trzeciego roku życia - ale przyznam zupełnie szczerze, że i ja chętnie je Bąblowi podbieram. Aromaty jeżyny, zielonego jabłka, granatu czy pomarańczy kuszą mnie niesłychanie - i czynią każdą kąpiel prawdziwą ucztą dla zmysłów :)
A zatem - nic , tylko się brudzić !
A potem czyścić - i tak na okrągło ;)