Że matki lubią obrzucać się nawzajem błotem - o tym przekonałam się
już niejednokrotnie. Wystarczy zajrzeć na pierwsze lepsze forum,
facebookową grupę dla mam - albo po prostu udać się do centrum handlowego w
czasie wyprzedaży na dziale dziecięcym ;) Ja trzymam się od tego wszystkiego raczej z daleka. Mam swoje sprawy i
życie na tyle ciekawe, żeby nie zaglądać do cudzego mieszkania,
małżeństwa czy dziecięcego wózka...
Jedyną mamą, którą obrzucam błotem - jestem... ja sama.
Jedyną sytuacją, w której to robię - moment,
kiedy zamykam się w
łazience ze swoimi kosmetykami od BingoSpa.
(I to o nich właśnie będzie
dzisiejszy post).
Zdecydowałam się na linię z błotem - i to nie błotem byle jakim! ;)
Konkretnie jest to błoto z Morza Martwego, które według zapewnień
producenta ma całe mnóstwo cudownych właściwości:
- działa silnie oczyszczająco, likwidując zaskórniki i inne niedoskonałości cery;
- domyka pory, normalizuje wydzielanie sebum, odświeża i odżywia skórę;
- poprawia jędrność oraz elastyczność skóry i przyczynia się do eliminacji cellulitu;
- stosowane na włosy i skórę głowy - pomaga w walce z łupieżem i przetłuszczaniem;
- wzmacnia i regeneruje włosy, ograniczając ich łamliwość i wypadanie.
W związku z powyższym błoto z Morza Martwego może być z powodzeniem stosowane w ramach leczenia trądziku, łojotoku, grzybicy, łuszczycy oraz alergii skórnych. W połączeniu z aktywnością fizyczną i odpowiednią dietą przyczyni się także do likwidacji "skórki pomarańczowej", spłycenia i rozjaśnienia rozstępów.
Czy wszystkie te obietnice
znajdują swoje pokrycie w rzeczywistości ?
Jeśli chodzi o błotny peeling i błoto kolagenowe, stosowane przeze mnie do robienia okładów - faktycznie skóra jest po nich znacznie gładsza i lepiej napięta. Myślę jednak, że kluczowa jest tutaj systematyczność stosowania - ponieważ błotko trzeba nakładać na problematyczne miejsca aż dwa razy dziennie i każdorazowo pozostawiać na skórze do całkowitego wchłonięcia.
Całe szczęście, błoto od BingoSpa nie brudzi. Sporym zaskoczeniem był dla mnie jego jasny kolor - zupełnie nie budzący skojarzeń z błotem, które znamy z naszych rodzimych polskich kałuż ;) Moim zdaniem drobinki peelingujące mogłyby być odrobinę większe - ale to pewnie dlatego, że w kwestii peelingów mam skłonności nieco masochistyczne i lubię, kiedy tego typu kosmetyki działają na moją skórę dosłownie jak papier ścierny ;)
Jeszcze bardziej spektakularne efekty zauważyłam w przypadku peelingu błotnego do twarzy . W swoim składzie ma on również kwas glikolowy, mlekowy, kwasy owocowe oraz zmielone pestki moreli, orzechów włoskich i migdałów. Łatwo więc wywnioskować, że poza mechanicznym ścieraniem martwego naskórka mamy tutaj do czynienia także ze złuszczającym działaniem kwasów - i jest to odczuwalne w postaci delikatnego mrowienia i pieczenia bezpośrednio po aplikacji.
Po kilkukrotnym użyciu błotnej kuracji do włosów
- niestety nie zauważyłam poprawy w kwestii ograniczenia wypadania.
Być może konieczne tu będzie dłuższe stosowanie - albo podgrzanie
błotka do nieco wyższej temperatury i nakładanie go "na ciepło". Natomiast
jeśli chodzi o wygładzenie, nawilżenie i mniejsze puszenie się fryzury -
jestem jak najbardziej zadowolona z rezultatów i na pewno dam temu
kosmetykowi kolejną szansę :)
Jednak prawdziwym hitem okazały się dla mnie te dwie błotne maseczki do twarzy. Pierwsza - z cynkiem i białą glinką , a druga - z kolagenem. Obie działają na moją skórę niesamowicie odświeżająco, faktycznie bardzo wyraźnie zwężają pory i ratują moją twarz przed nadmiernym błyszczeniem, które wcześniej dawało mi się dość mocno we znaki.
Gdybym miała je do czegoś porównać - na myśl przychodzą mi tradycyjne bibułki matujące. Maseczki na bardzo podobnej zasadzie wchłaniają nadmiar sebum, intensywnie oczyszczają i zapewniają długotrwały efekt zmatowienia. Ponadto maska cynkowa zawiera w składzie olejek miętowy - dzięki czemu pachnie oszałamiająco i bardzo ożywczo, wręcz idealnie na letnie upały.
Reasumując , cała seria błotna od BingoSpa zostanie ze mną na dłużej
i będzie miała swoje stałe, honorowe miejsce na mojej łazienkowej półce.
To jedyne obrzucanie błotem , które w pełni akceptuję :)
Nie dość, że nie wyrządza nikomu krzywdy - jest jeszcze bardzo przyjemne , relaksujące
i wpływa korzystnie nie tylko na wygląd , lecz również na samopoczucie ;)
Piękne zdjęcia, ja jestem zakochana w Peelingu, jest genialny. Choć maska błotna tez mnie kusi.
OdpowiedzUsuńWyglądają fantastycznie, muszę się za nimi rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńLubię testować nowe kosmetyki, dzięki za recenzje, jest bardzo przydatna :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to błotko ;-)
OdpowiedzUsuńLubię takie błotko w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam, ale jestem bardzo ciekawa! I te zdjęcia tak zadziałały na moją wyobraźnię!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś spróbowałam kremu z błota a Morza Martwego i mnie uczulił, ale teściowa stwierdziła, że może był za mocno .....błotny :) Nie był niczym rozrzedzony :) W każdym razie może ten specyfik do włosów by się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o kosmetykach na bazie błota, ale nie miałam możliwości nigdy ich wypróbować. Czy są jakieś przeciwskazania w ich używaniu?
OdpowiedzUsuńKosmety tej firmy kiedyś często stosowalam i bardzo je lubię ale tej linii przyznam nigdy nie stosowalam
OdpowiedzUsuńMyślę, że systematyczność jest najważniejsza. Tylko wtedy można zauważyć efekty.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej spotykam się z tego typu kosmetykami, jednak sama ich jeszcze nie wypróbowałam. A z tego co widzę to warto :)
Jakbyś kiedyś chciała obrzucić się błotem nawzajem to zapraszam;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe kosmetyki, warte wypróbowania. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kosmetyków tej marki, ale chyba czas wypróbować! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa te blotne maseczki to się już napalilam. Chętnie je sobie kupię. A co!
OdpowiedzUsuńO, ta kuracja do włosów to coś dla mnie. Ostatnio moje włosy strasznie się puszą. Maseczkę błotną stosuję - co prawda innej firmy, ale też jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMnie póki co obrzucanie błotem omija ;) te przez matki ;) i sumie sama siebie też jeszcze nie obrzuciłam - może czas najwyższy ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, ja jako fanka takich rzeczy, znowu się zakochałam :D
OdpowiedzUsuńTakie obrzucanie błotem to rozumiem :) Piękne kadry, jakbyś testowała te kosmetyki nad samym Morzem Martwym :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha! Początek postu - rewelacyjny! Gratuluję poczucia humoru :D
OdpowiedzUsuńJuż myślałam że będzie post o jakichś awanturach ;) a tu proszę, coś dla każdej kobiety
OdpowiedzUsuńTakim błotem to i ja chętnie bym się porzuciła 🤣 przecież przystkim nam raz na jakiś czas się należy 😊
OdpowiedzUsuńHahaha, takie błoto to ja rozumiem.
OdpowiedzUsuńMiałam kilka kosmetyków tej marki i wspominam je całkiem dobrze. ;)
:) No kusisz, kusisz :) Ja jestem maniakiem kosmetyków, ale tych jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, znam tą markę i za Twoją recenzją zdecyduje się na tą serię.
OdpowiedzUsuńNo tytułem mnie zwiodłaś 😂 myślałam, że to będzie wpis narzekający na inne mamy. A tu takie zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie maska do włosów. Jeśli byłaby taka możliwość, poproszę o zdjęcia jak wyglądają Twoje włosy przy użyciu tej maski. Bardzo ciekawi mnie efekt. Zastanawiam się też czy tak maska nie obciąża zbytnio włosów?
OdpowiedzUsuńWidzisz! Muszę wypróbować te do twarzy koniecznie, bo ja mam problem z porami i strefą T, choć chyba dzięki temu jeszcze się zmarszczek nie dorobiłam :)
OdpowiedzUsuńAle czaderski zestaw :D
OdpowiedzUsuńO, może warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńW takiej wersji błotko brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńDzięki Twoim zdjęciom poczułam się jak w spa :)
OdpowiedzUsuńMarkę znam bo moja siostra używa różnych kosmetyków do włosów tej marki. Ale błotną linię widzę po raz pierwszy u Ciebie :)
Zaskoczyłaś mnie tym błotem, wiem ze kosmetyki z nim są polecane ale nie sądziłam, iż ma tyle właściwości. Chętnie bym je wypróbowała
OdpowiedzUsuńGenialny tytuł wpisu - trochę się nawet uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńKorzystałam kiedyś z produktów z błotem, jednak - nie wiedzieć czemu - kolejny raz już po nie nie sięgnęłam. Może pora na wypróbowanie tej marki? ;)
Kobiety obkładają się błotem i jeszcze za to płacą:P Fenomen:D!
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco! Chętnie wypróbuję, jeszcze nigdy nie stosowałam produktów z błotem :)
OdpowiedzUsuńChwytliwy tytuł :-P Nigdy nie korzystałam z błotnych kosmetyków, aczkolwiek wiele o nich słyszałam. Moja znajoma bardzo chwaliła sobie maskę błotną.
OdpowiedzUsuńGdyby wszyscy obrzucali się tylko takim błotkiem to byłoby cudownie ;)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję te kosmetyki, takim błotem spokojnie mogę się pobrudzić. ;)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Z przyjemnoscia wyprobowalabym blotka szczegolnie na wlosy :-) wyglada atrakcyjnie :-)
OdpowiedzUsuńFajny tytuł :)
OdpowiedzUsuńLubię produkty Bingo Spa ale tej serii nie znam.
OdpowiedzUsuńTytul to rzucilas chwytliwy! ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznie nie na czasie z kosmetykami. Wlasciwie, jedyne co robie, to nawilzam, bo mam bardzo sucha skore. Ale poza tym nic! Ale nie narzekam, bo oprocz tej suchosci, nigdy problemow skornych nie mialam, nawet w wieku nastoletnim. :)
Hehe-myślałam, że któraś mamuśka Ci podpadła!;D Ja używam maseczek z tej firmy, mam drożdżową i algową. Polecam!:)
OdpowiedzUsuńMnie niestety niektóre błotka nie służą.
OdpowiedzUsuńTo może i ja się skuszę!
OdpowiedzUsuńładne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńAkurat tej linii nie znam, ale uwielbiam BingoSpa, zwłaszcza do włosów.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie po nie sięgnę, bo choć o nich słyszałam, to nie miałam jeszcze okazji przetestować.
OdpowiedzUsuń