Kojarzycie filmy Bollywood ? Wybitne kino to może nie jest - ale za to
powiew egzotyki, indyjska muzyka i taniec, piękne stroje i scenerie,
niesamowita feeria kolorów...I do tego aktorki ! Zawsze zastanawiałam się, jakim cudownym czynnikom
zawdzięczają Hinduski swoje gęste, długie i niesamowicie lśniące włosy. Z
jednej strony - to pewnie kwestia genów. Z drugiej - jestem przekonana,
że ogromną rolę odgrywają też tamtejsze indyjskie naturalne kosmetyki,
które i ja miałam ostatnio okazję wypróbować.
Czarnuszka ? Niezłe z niej ziółko !
O cudownych właściwościach czarnuszki czytałam już dawniej na różnych
forach i blogach kosmetycznych - ale dopiero teraz osobiście przetestowałam jej wzmacniające, odżywcze i intensywnie regenerujące
działanie.
Maska Dabur Vatika z czarnuszką pozostawia moje włosy tak
miękkimi i gładkimi w dotyku, że aż samej trudno mi w to uwierzyć.
Stosuję ją po uprzednim umyciu głowy, zostawiam na wilgotnych pasmach na
zaledwie 20 minut , a następnie spłukuję. W przypadku wielu innych
masek nie udawało mi się uzyskać podobnego efektu nawet po znacznie
dłuższym czasie ekspozycji moich włosów na kosmetyk. Dodatkowo - Dabur
Vatika bardzo ułatwia rozczesywanie. W moim przypadku jest to prawdziwe
błogosławieństwo - ponieważ dzięki temu po każdej kąpieli znajduję na grzebieniu zdecydowanie mniej włosów.
Maska pachnie dość specyficznie, ale jej zapach nie utrzymuje się na włosach przesadnie długo. W trakcie jej stosowania polecam uważać na ubrania, jasne ręczniki czy pościel - ponieważ kosmetyk może ubrudzić je na zgniłozielony kolor (najlepiej owinąć włosy foliówką, a dopiero potem ręcznikiem).
Świetnym uzupełnieniem maski jest natomiast krem modelujący Dabur Vatika z czarnuszką i jeżyną .Absolutny hit, który nie tylko pomaga utrzymać moje włosy w
ryzach i podkreśla ich naturalny skręt - ale jeszcze odżywia je i
nawilża (w przeciwieństwie do tradycyjnych pianek, lakierów i innych
kosmetyków do stylizacji). Cieszę się niezmiernie, że wreszcie trafiłam
na specyfik modelujący - a jednocześnie nie pomijający najważniejszego
aspektu pielęgnacyjnego.
Krem pachnie bardzo przyjemnie, z łatwością się wchłania i nie pozostawia na włosach wrażenia nadmiernej tłustości. Mimo wszystko warto pamiętać o tym, by nie nakładać go na pasma w przesadnych ilościach.
Olejowanie włosów na 5 różnych sposobów.
Moja przygoda z olejowaniem włosów zaczęła się stosunkowo niedawno - ale
już teraz mogę powiedzieć, że była jedną z najlepszych urodowych
decyzji w moim życiu. Jak wiadomo, olejować można na kilka różnych sposobów: na sucho lub na mokro, na zimno lub na ciepło, w formie płukanki lub rozpylanej na włosach mgiełki.
Według zaleceń producenta poniższe indyjskie olejki powinno aplikować się na sucho - a następnie pozostawić je na włosach na godzinę i zmyć szamponem. U mnie jednak najlepiej sprawdza się aplikacja na wilgotne pasma, pozostawienie olejków na włosach na całą noc i spłukanie ich dopiero następnego dnia rano.
Testowane przeze mnie kosmetyki są o tyle wyjątkowe, że stanowią mieszanki kilku różnych olejków, ziół i ekstraktów ziołowych. Ten od marki Soil and Earth łączy w sobie antybakteryjne i oczyszczające właściwości rozmarynu oraz rewitalizujące działanie tymianku. Dedykowany jest włosom osłabionym, z łupieżem i przetłuszczającym się u
nasady (a jednocześnie przesuszonym w dolnych partiach). Mieszanka
tymianku i rozmarynu nadaje mu dość intensywny ziołowy zapach - który
pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja akurat nie mam z nim
najmniejszego problemu.
Natomiast olejek Dabur Brahmi Amla będzie stanowił ukojenie dla włosów zniszczonych i nadmiernie łamliwych. Już po 2-3 pierwszych użyciach matowe kosmyki nabierają nowego blasku, wyczuwalnie zmniejsza się ich szorstkość i porowatość. Włosy stają się miękkie w dotyku, bardziej elastyczne i sprężyste. Mniej się puszą - co było widać zwłaszcza podczas naszych ostatnich rodzinnych wycieczek, w trakcie których moja fryzura pozostawała stosunkowo gładka nawet pomimo dużej wilgotności powietrza.
Tutaj ziołowy aromat jest chyba jeszcze mocniejszy - a olejek ma nieco bardziej lejącą konsystencję. Próbowałam stosować go również bez spłukiwania - jednak wówczas nadmiernie obciąża i przetłuszcza włosy, więc lepiej nie pozostawiać go na głowie zbyt długo.
Poza indyjskimi kosmetykami do pielęgnacji włosów zamówiłam sobie
jeszcze naturalne mydełko do twarzy z szafranem i miodem Soil nad Earth.
Według zapewnień na jego opakowaniu - ma za zadanie przede wszystkim
nawilżać i rozświetlać zmęczoną cerę, przywracać jej blask i eliminować
wszelkie wypryski, przebarwienia oraz inne niedoskonałości.
Muszę powiedzieć, że radzi sobie całkiem nieźle. Skóra jest po nim gładsza , bardziej promienna, ma zdecydowanie ładniejszy koloryt i zdrowszy wygląd. Nawet po kiepskiej nocy nie towarzyszy mi charakterystyczna "ziemistość" mojego lustrzanego odbicia ;) Mydełko ładnie pachnie, umiarkowanie się pieni - i oczyszcza twarz z resztek makijażu, z którymi nie poradziły sobie nawilżone chusteczki czy płyn micelarny.
Co więcej, jest to mydełko ręcznie robione- i podobnie jak pozostałe opisywane przeze mnie kosmetyki nie zawiera żadnych sztucznych, szkodliwych dodatków. Opakowane zostało bardzo gustownie i ekologicznie - w związku z czym chyba pokuszę się o cały zestaw mydełek z przeznaczeniem na drobne prezenty dla bliskich mi osób.
Wszystkie w/w kosmetyki dostępne są na stronie MagiczneIndie.pl -
gdzie znajdziecie też bardziej szczegółowe informacje na temat ich składu i zastosowania.
Ja niestety jestem sceptyczna do orientalnych kosmetyków. Dla mnie na ogół są mniej delikatne i mają zbyt wyrazisty zapach.
OdpowiedzUsuńJa je pokochałam - a zapach mi kompletnie nie przeszkadza. Ale u mnie to w ogóle inna sprawa - bo jestem wielką miłośniczką Orientu i poza kosmetykami gustuję również w strojach i aranżacjach wnętrz w takich klimatach ;)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów, ale firmę kojarzę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam zapoznać się z nimi bliżej - bo to zawsze jakaś odmiana od tego, co możemy znaleźć na naszych rodzimych drogeryjnych półkach. Ja dla mnie - odmiana bardzo pozytywna :)
UsuńNie jestem fanką używania kosmetyków, ale z pewnością będę pamiętać o tej marce kiedy będę poszukiwać prezentu dla koleżanki :)
OdpowiedzUsuńJa wręcz przeciwnie - uwielbiam wyszukiwać różne nowinki i testować je na własnej skórze :)
UsuńA Ty widzę wynalazłaś kolejne cuda;) Niedługo staniesz się moim kosmetycznym guru:)
OdpowiedzUsuńAle pamiętaj - to wyłącznie moja subiektywna opinia :) Zawsze trzeba podchodzić do takich wpisów z dystansem - bo to co akurat mi odpowiada niekoniecznie posłuży również Tobie ;)
UsuńNigdy nie widziałam takich kosmetyków, a skoro indyjskie to kojarzą mi się przede wszystkim z mocnym zapachem :)
OdpowiedzUsuńTak, zapach jest dość wyrazisty - ale nie utrzymuje się długo i nie jest drażniący czy nieprzyjemny. Po prostu ziołowy - co akurat we mnie budzi wyłącznie dobre skojarzenia :)
UsuńBrzmi to naprawdęzachęcająco i może kiedyś wypróbuję coś z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony mogę szczerze polecić - kosmetyki dają naprawdę fajne efekty, a ich ceny są bardzo rozsądne i niewygórowane :)
UsuńVatika ma super produkty lubie je bardzo
OdpowiedzUsuńJa też, ja też :) Odkryłam całkiem niedawno - ale już kolejne zamówienie w drodze :)
Usuńczarnuszka jest rewelacyjna :) sama stosuje i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Wiele naturalnych masek już stosowałam - kokosową, arganową, awokado, jojoba.... - ale ta z czarnuszką spisuje się wyjątkowo dobrze na tle pozostałych.
UsuńSoil and Earth <3 Uwielbiam ich kosmetyki :) Poza mydłami i olejem do włosów mają cudny olej do ciała <3
OdpowiedzUsuńWiem, również chciałam go zamówić - ale niestety nie było akurat na stanach magazynowych :( Myślę jednak, że wkrótce to nadrobię :)
UsuńNie znam tych kosmetyków. Można kupić je w Polsce?
OdpowiedzUsuńMożna zamówić na Magiczne-Indie.pl - jest tam bardzo szeroki wybór różnych indyjskich specyfików, ekologicznej żywności i innych orientalnych produktów.
UsuńMaska mnie zaintrygowała, a że kończy m się moja ulubiona, to rozważę :)
OdpowiedzUsuńMaska jest świetna - i ma moją ulubioną pojemność XXL :)
UsuńZainteresował mnie bardzo krem modelujący :)
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Nietypowy, bo łączy w sobie modelowanie i dogłębne nawilżenie :)
UsuńPrzyznam, że nie miałam nigdy kosmetyków Dabur, mimo że są polecane i zachwalane. Dawno na nich się czaję, ale do zakupu jeszcze nie doszło :)
OdpowiedzUsuńJa też się jakiś czas czailam - ale absolutnie nie żałuję, że w końcu zdecydowałam się na zamówienie. Jedynie do farbowanie włosów indyjską henną jakoś nie mogę się przekonać - ale może i na to kiedyś przyjdzie czas :)
Usuńzainteresowałam mnie tą czarnuszką, jakos nigdy nie miałam z nia do czynienia / tak mi sie wydaje/. Odnośnie olejowania... mam traumę ale sama sobie jestem winna. Jednego dnia z włosów poniżej łopatek musiałam skrócić ciut poniżej linii uszu. Taki ze mnie znawca był ;) ale człowiek na błędach się uczy.
OdpowiedzUsuńOjej, a co takiego się stało? Też bym miała traumę po takim nagłym i dramatycznym cięciu...Nie zazdroszczę....
UsuńKrem modelujący włosy brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńA jeszcze lepiej to mydło... Kurczaki - aż sama mam ochotę je wypróbować! :D
Myślę, że warto :) W najgorszym wypadku uznasz, że to jednak nie dla Ciebie. W najlepszym - odnajdziesz jakiś swój kosmetyczny ideał ;)
UsuńCoś dla mnie��już jakiś czasem temu zaczęłam olejowac włosy,ale dopiero gdy zastosowałam olej z czarnuszki,moje włosy szybciej rosną i poprawia się ich kondycja.Muszę kupić opisane przez Ciebie kosmetyki do włosów��
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i u mnie ten szybszy wzrost włosów będzie dostrzegalny w miarę dłuższego stosowania :)
UsuńUżywałam olejku Dabur Alma i być cudowny. Zapach mi się podobał( moim domownikom mniej), a dzianie fantastyczne. Wspaniale nabłyszczał włosy.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym tego kremu do loków, bo moje kręciołki zaczynają czegoś potrzebować :)
Mojemu mężowi zapach też niekoniecznie przypadł do gustu - a więc faceci chyba już tak mają ;)
UsuńA krem jest nie tylko do kręconych - ale faktycznie fajnie podkreśla loki i fale :)
Do olejowania włosów przymierzam się od dawna, i jakoś zebrać się nie potrafię.
OdpowiedzUsuńJa na początku miałam mieszane uczucia odnośnie olejowania - też nie lubiłam tego rytuału i brakowało mi systematyczności. Ale jak zauważyłam pierwsze efekty to szybko zmieniłam zdanie ;)
UsuńNowości kosmetyczne, to coś co sprawia, że aż mi się ręce trzęsą :) uwielbiam czytać i poznawać nowe marki i nowe kosmetyki. Bardzo mnie zaciekawiłaś tymi zaprezentowanymi u siebie.
OdpowiedzUsuńMam podobnie - a zapasy w łazience takie, że chyba mogłabym kilka koleżanek nimi obdzielić ;)
UsuńDziwnie patrzę na takie wynalazki, bo mam swoje upatrzone kosmetyki i od dawna się one u mnie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńNo i super - ale dla innych to właśnie te wynalazki są sprawdzone i regularnie stosowane ;) Generalnie kobiety chyba mają większą tendencję do kosmetycznych eksperymentów. Mój mąż też od lat niczego nie zmienia w swojej pielęgnacji.
Usuńo czarnuszce i ja wiele słyszałam, i tak kurcze zabieram się za te swoje włosy i zabieram i ciągle mi schodzi. Widzę, ze muszę się jednak wreszcie zmobilizować :)
OdpowiedzUsuńJestem przełom, że czarnuszka zostanie Twoim sprzymierzeńcem - i że się bardzo że sobą polubicie :)
UsuńMam tendencję do ciągłego używania sprawdzonych kosmetyków, ale może czas coś zmienić... ;)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię zmiany w tym temacie - i póki co rzadko się zdarzało, żebym sobie nimi zaszkodziła ;)
UsuńUwielbiam kosmetyki z naturalnymi składnikami. Bo one zawsze działają!
OdpowiedzUsuńU mnie przygoda z naturalsami jest stosunkowo krótka - ale już opanowalam dzięki nim kilka problemów , z którymi sztuczne składy sobie nie radziły (lub może wręcz były ich przyczyną).
UsuńNie slyszalam o tych kosmetykach,ale ciekawie o nich piszesz. Może sama dałabym się ponieść takiej orientalnej przygodzie :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiłaś mnie tą maską, moje wlosy aż się o taką proszą... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam czarnuszkę i z chęcią wypróbowałabym jej kosmetyczne działanie.
OdpowiedzUsuńciekawe :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji stosować kosmetyków indyjskich, ale wierzę w ich moc patrząc na urodę Hindusek :)
OdpowiedzUsuńMiałam szampon z tej serii, całkiem fajnie się sprawdzał. Innych kosmetyków nie używałam :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię indyjskie kosmetyki. I olejowanie rulez!
OdpowiedzUsuńWygądają bardzo intrygująco, wcześniej o nich nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńProdukty, które przedstawiłaś kompletnie nie są mi znane. A na tę maskę włosów to się porządnie napaliłam :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu nowości. Zaintrygowała mnie maska do włosów. Sprawdziłam - ceny są przystępne :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie orientalne ziołowe zapachy :)
OdpowiedzUsuńCo prawda mam złe doświadczenia z czarnuszką. Doktor zalecając jej spożywanie nie powiedział mi, że wystarczy łyżeczka. Ja zaaplikowałam sobie łyżkę. Paskudztwo. Ale w formie maski kusi.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zajrzeć w te klimaty magicznych Indii, właśnie teraz, przed jesienią, chętnie dopieszczę się zakupami. :)
OdpowiedzUsuńO, o, o, wreszcie coś bliżej moich klimatów. <3 I wiesz co? Zrobiłąś tutaj cudowne zdjęcia!!! :)
OdpowiedzUsuń