Jako nastolatka naiwnie myślałam, że osoby pragnące adoptować dziecko
udają się w tym celu do którejś z placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Wielu ludzi z mojego otoczenia również tkwiło w takim fałszywym
przekonaniu - dopóki adopcja nie zaczęła dotyczyć nas osobiście i nie
zaczęliśmy wyprowadzać ich z błędu. Otóż - pierwszym i podstawowym krokiem jest wykonanie telefonu do
któregoś z ośrodków adopcyjnych i umówienie się na wstępne, informacyjne
spotkanie.
Jakie cechy powinien posiadać ten "idealny" ośrodek adopcyjny ?
Na co zwracać uwagę, dokonując jego wyboru?
Wiele osób decyduje się po prostu na ośrodek adopcyjny położony najbliżej swojego
miejsca zamieszkania. Z jednej strony - jest to rozwiązanie najbardziej
oczywiste, najwygodniejsze i wymagające najmniej logistycznych akrobacji. Z drugiej strony - nie zawsze ten najbliższy ośrodek cieszy
się najlepszą opinią i zatrudnia najbardziej kompetentną kadrę...
Dlatego też moim zdaniem warto najpierw zrobić mały rekonesans na adopcyjnych forach, blogach albo facebookowych grupach - ponieważ ich członkowie bardzo chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami i albo konkretny ośrodek polecają, albo niekoniecznie. Wiadomo oczywiście, że opinie bywają skrajnie różne - ale po zebraniu kilku czy kilkunastu wypowiedzi można ten wynik jakoś uśrednić i wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski.
Dlatego też moim zdaniem warto najpierw zrobić mały rekonesans na adopcyjnych forach, blogach albo facebookowych grupach - ponieważ ich członkowie bardzo chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami i albo konkretny ośrodek polecają, albo niekoniecznie. Wiadomo oczywiście, że opinie bywają skrajnie różne - ale po zebraniu kilku czy kilkunastu wypowiedzi można ten wynik jakoś uśrednić i wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski.
Inną opcją są osobiste wizyty w kilku różnych ośrodkach i bezpośrednie
rozmowy z ich przedstawicielami - a następnie porównanie ich ze sobą i
ostateczna decyzja na podstawie wrażenia, jakie na nas zrobili. Podczas
takich rozmów można bez trudu wyczuć, czy nadajemy z pracownikami "
na tych samych falach" - i czy w trakcie wszystkich procedur będzie
między nami nić porozumienia. Rozwiązanie na pewno bardziej
czasochłonne - ale niekiedy warto się w ten sposób pofatygować,
ponieważ między poszczególnymi ośrodkami adopcyjnymi zdarzają się
naprawdę istotne różnice...
Czy procedura adopcyjna przebiega we wszystkich ośrodkach tak samo?
Procedura adopcyjna przebiega we wszystkich ośrodkach według podobnych
schematów, wyznaczonych przepisami prawa i regulowanych głównie Ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Mimo to występują też pomiędzy nimi pewne rozbieżności i w poszczególnych
instytucjach możemy spotkać się z nieco innymi wymogami, czasem
oczekiwania czy kryteriami weryfikacji kandydatów.
W jednym ośrodku adopcyjnym na kurs będziemy czekali rok czy
nawet dwa lata - a w innym kilka tygodni lub miesięcy. W jednym wymagany staż
małżeński będzie wynosił 3 lata - natomiast w innym już 5. W jednym
nasza sytuacja rodzinna, mieszkaniowa czy finansowa zostanie poddana w
wątpliwość - natomiast w innym pracownicy przyjmą nas z otwartymi
ramionami (bo nie oszukujmy się - jak zawsze wiele zależy po prostu od
tego, na jakich ludzi się trafi).
Dlatego jeżeli w konkretnym odwiedzonym przez nas ośrodku wyczujemy jakieś zgrzyty, fałsz czy dysonans - warto rozejrzeć się za innym, bardziej dla nas optymalnym. W końcu w trakcie procedur adopcyjnych będziemy spędzać tam całkiem sporo czasu i pozostawać z pracownikami w bezpośrednim kontakcie - a więc również mamy prawo od tego miejsca wymagać i czuć się tam na tyle komfortowo, na ile pozwala sytuacja.
Dlatego jeżeli w konkretnym odwiedzonym przez nas ośrodku wyczujemy jakieś zgrzyty, fałsz czy dysonans - warto rozejrzeć się za innym, bardziej dla nas optymalnym. W końcu w trakcie procedur adopcyjnych będziemy spędzać tam całkiem sporo czasu i pozostawać z pracownikami w bezpośrednim kontakcie - a więc również mamy prawo od tego miejsca wymagać i czuć się tam na tyle komfortowo, na ile pozwala sytuacja.
Ośrodek adopcyjny świecki czy katolicki ?
Tutaj oczywiście podstawowym kryterium wyboru jest nasz stosunek do wiary. W ośrodkach katolickich spotkaniom towarzyszy z reguły również
wspólna modlitwa (a niekiedy Msza Święta) albo pewne specyficzne wymogi stawiane kandydatom. W niektórych z nich trzeba odbyć dodatkowe weekendowe "dialogi
małżeńskie " (trochę podobne do nauk pobieranych przed ślubem) - które wprawdzie nie są związane
bezpośrednio z adopcją, ale polegają w dużej mierze na umacnianiu i
poprawianiu wzajemnych relacji między mężem i żoną.
Czy ośrodki adopcyjne mówią nam całą prawdę?
W Internecie można trafić na relacje rodziców adopcyjnych z
których wynika , że ośrodek zataił przed nimi pewne informacje
dotyczące stanu zdrowia dziecka, jego przeszłości czy rodziny
biologicznej. Na ile są to relacje prawdziwe, a na ile spowodowane
frustracją i jakimiś osobistymi antypatiami - nie mnie oceniać...
Osobiście nie przyłapaliśmy naszego ośrodka na mijaniu się z prawdą - aczkolwiek moim zdaniem niektóre kwestie zostały potraktowane na warsztatach troszeczkę "po macoszemu". Mam tu na myśli głównie informacje na temat RAD, FAS, autyzmu czy choroby sierocej - którym poświęcono zaledwie jedno spotkanie i omówiono je z nami raczej pobieżnie , co kompletnie minęło się z oczekiwaniami całej naszej grupy. Ponadto pomimo obietnic złożonych przez pracowników, że wyślą nam pełniejsze materiały na temat tych zaburzeń na nasze skrzynki mailowe - ostatecznie nigdy ich nie otrzymaliśmy i musieliśmy szukać wszelkich informacji we własnym zakresie.
Ośrodki adopcyjne najczęściej z uporem twierdzą również, że do adopcji trafiają tylko chore dzieci. Czy to prawda? I TAK - I NIE . Dziecko pod względem fizycznym może być okazem zdrowia, może nie mieć zdiagnozowanych absolutnie żadnych zaburzeń - ale według psychologów KAŻDA rozłąka z matką po urodzeniu (nawet ta bardzo krótkotrwała i pozornie niewiele znacząca) może być przyczyną traumy, wpływać istotnie na układ nerwowy, mózg oraz późniejsze problemy rozwojowe (zwłaszcza w zakresie regulowania emocji czy też integracji sensorycznej). Musimy być też świadomi tego, że niektóre deficyty mogą objawić się dopiero z czasem, niekiedy nawet po kilku latach. Mogą - choć wcale nie muszą. W gruncie rzeczy - jest to jedna wielka "loteria".
Osobiście nie przyłapaliśmy naszego ośrodka na mijaniu się z prawdą - aczkolwiek moim zdaniem niektóre kwestie zostały potraktowane na warsztatach troszeczkę "po macoszemu". Mam tu na myśli głównie informacje na temat RAD, FAS, autyzmu czy choroby sierocej - którym poświęcono zaledwie jedno spotkanie i omówiono je z nami raczej pobieżnie , co kompletnie minęło się z oczekiwaniami całej naszej grupy. Ponadto pomimo obietnic złożonych przez pracowników, że wyślą nam pełniejsze materiały na temat tych zaburzeń na nasze skrzynki mailowe - ostatecznie nigdy ich nie otrzymaliśmy i musieliśmy szukać wszelkich informacji we własnym zakresie.
Ośrodki adopcyjne najczęściej z uporem twierdzą również, że do adopcji trafiają tylko chore dzieci. Czy to prawda? I TAK - I NIE . Dziecko pod względem fizycznym może być okazem zdrowia, może nie mieć zdiagnozowanych absolutnie żadnych zaburzeń - ale według psychologów KAŻDA rozłąka z matką po urodzeniu (nawet ta bardzo krótkotrwała i pozornie niewiele znacząca) może być przyczyną traumy, wpływać istotnie na układ nerwowy, mózg oraz późniejsze problemy rozwojowe (zwłaszcza w zakresie regulowania emocji czy też integracji sensorycznej). Musimy być też świadomi tego, że niektóre deficyty mogą objawić się dopiero z czasem, niekiedy nawet po kilku latach. Mogą - choć wcale nie muszą. W gruncie rzeczy - jest to jedna wielka "loteria".
Wsparcie udzielane przez ośrodek adopcyjny po przysposobieniu.
Z tego co mi wiadomo, większość ośrodków deklaruje późniejsze wsparcie psychologiczne i pedagogiczne oraz pomoc prawną dla rodzin. Z relacji znanych mi rodziców adopcyjnych wynika natomiast, że poadopcyjna rzeczywistość wygląda bardzo różnie - i trzeba być przygotowanym na to, iż z ewentualnymi problemami będziemy musieli radzić sobie zupełnie sami.
Nasz ośrodek organizuje coroczne zjazdy rodzin adopcyjnych w bardzo malowniczym miejscu nad jeziorem - a także spotkania w nieco węższym gronie , w swojej siedzibie. Na tych ostatnich poruszane są między innymi zagadnienia związane z budowaniem więzi, najczęstszymi problemami wychowawczymi i rozwojowymi. Sami jednak w nich nie uczestniczymy , ponieważ zwyczajnie nie mamy takiej potrzeby - ani żadnych trudności, które by tego wymagały.
Na szczęście w Polsce powstają też fundacje rodzin adopcyjnych, które współpracują z ośrodkami adopcyjnymi na terenie kraju - i niosą swoje wsparcie zarówno rodzinom adopcyjnym, jak i biologicznym. A przede wszystkim - potrzebującym dzieciom.
Bardzo ważny wpis. Nie miałam o tym wszystkim pojęcia (ale też nigdy za bardzo się nie interesowałam tematem). Dobrze, że o tym piszesz, na pewno te informacje będą cenne dla wielu osób.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję - bo w kwestii adopcji chyba najcenniejsze jest właśnie dzielenie się doświadczeniami przez ludzi, którzy już mają ten proces za sobą. Żadne teoretyczne formułki i regułki z książek dla mnie tyle nie znaczyły - ile wirtualna "rozmowa" z innymi adopcyjnymi mamami.
UsuńWpis, który dla mnie wiele wnosi. Rozmawiałam z kilkoma osobami, które procedurę mają już za sobą. Każda z nich ma inne spostrzeżenia. Mój mężczyzna najbardziej obawia się właśnie chorób, o których wspominasz się prowadzimy ciężkie rozmowy. Teraz będziemy brać ślub (cywilny), więc gdzieś za trzy lata chciałabym zawitac w ośrodku.
OdpowiedzUsuńIlu ludzi, tyle i opinii. Nawet my między sobą różniliśmy się zdaniem na temat poszczególnych elementów procesu adopcyjnego oraz konkretnych pracowników. Zdarzało się, że mój mąż oceniał daną kwestię zupełnie inaczej, niż ja - a przecież byliśmy na dokładnie tych samych zajęciach, rozmowach i testach. Dlatego tylko nakreślam temat na podstawie własnych doświadczeń - a u każdej pary życie samo zweryfikuje jej indywidualne wrażenia. Niemniej jednak cieszę się, jeśli mój post się do czegoś przydał - i życzę Wam powodzenia oraz wytrwałości na Waszej drodze :)
UsuńJa zdecydowanie uderzyłabym najpierw do Ciebie po prywatną poradę ;) Mam jeszcze inne znajome, które podsunęły by kilka pomysłów :)
OdpowiedzUsuńWiesz, na mnie zawsze możesz liczyć. A tymi innymi pomysłami mnie zaintrygowałaś. Musimy kiedyś o tym pogadać, jak się spotkamy przy następnej okazji :)
UsuńZ tego co mi wiadomo, większość ośrodków deklaruje późniejsze wsparcie psychologiczne i pedagogiczne oraz pomoc prawną dla rodzin."
OdpowiedzUsuńZnajomi po adopcji zostali niemal kompletnie "olani" przez ośrodek. Wyglądało to tak, jakby placówka cieszyła się pozbyciem "kolejnego problemu", a dalej radźcie sobie sami.
Pozdrawiam,
Damian
Dlatego właśnie użyłam słowa "deklaruje" - ale niestety często od samych deklaracji do ich późniejszej realizacji wiedzie bardzo długa droga (której wielu urzędników nawet nie próbuje pokonać).
UsuńTo bardzo ważne, że poruszasz tematykę adopcji, z własnego doświadczenia, opisując osobiste przeżycia. To kompendium wiedzy dla rodziców, starających się o adopcję oraz już wychowujących adoptowanego malucha. Bardzo cenię Twoją wiedzę i szczerość.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Z własnego doświadczenia wiem, że takie informacje są potrzebne - a niełatwo je znaleźć i dowiedzieć się czegokolwiek "z pierwszej ręki".
UsuńBardzo się cieszę,że poruszyłaś temat ośrodków adopcyjnych. Niewiele mówi się o tej instytucji. Tak się składa, że jestem po studiach, które teoretycznie miały mnie przygotować do pracy w takim ośrodku. Marzyłam o pracy w takim miejscu, ale w rzeczywistości okazało się, że kontakty mogą jednak więcej niż marzenia. Przykro mi, że trafiłaś na niekompetentnych ludzi, którzy nie byli w stanie przekazać Wam wystarczającej liczby informacji. Jak słyszę o tym, że nawet odpowiednich materiałów nie byli w stanie wysłać na maila, to naprawdę ręce opadają...
OdpowiedzUsuńTutaj od razu muszę sprostować - ponieważ generalnie panie z naszego ośrodka były bardzo kompetentne i pomocne, a kontakt z nimi należał do przyjemnych i raczej bezproblemowych. Tylko ta jedna kwestia troszeczkę mnie zdziwiła (podobnie jak pozostałych członków grupy) - ale poza nią nie mam pracownikom naszego ośrodka absolutnie nic do zarzucenia i miło wspominam naszą współpracę.
UsuńA jeśli chodzi o studia i późniejsze poszukiwanie pracy - mam niestety podobne odczucia i sama też przekonałam się na własnej skórze, że aktualnie dyplom nie stanowi już żadnej przepustki do wymarzonego zatrudnienia, a znacznie większą "pomocą" okazują się układy i układziki...
Nie zdawałam sobie sprawy z tych procedur. Na pewno ważne dla par, które starają się o adopcję dziecka.
OdpowiedzUsuńBardzo ważny i potrzebny wpis. Z wielu procedur nie zdawałam sobie sprawy...
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że wielu osobom poszukującym odpowiedniej placówki te informacje bardzo pomogą w podjęciu decyzji i rozwieją wiele wątpliwości. Prawdziwa baza wiedzy!
OdpowiedzUsuńTemat zupełnie dla mnie obcy, i osobiście i nie znam nikogo kogo by dotyczył. Ale z tego co czytam to ośrodki kuleją jak wszystko w tym kraju. Papierologia, biurokracja, czekanie, brak wsparcia, zrozumienia, a przecież chodzi o dzieci, o ich dobro. Jak czytam nieraz jak to wszystko wygląda, to naprawdę jestem pełna podziwu dla tych rodziców którzy się nie poddają. Zresztą całym sercem wspieram każdego rodzica który podejmuje się adopcji.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że wszędzie procedury takie same, a tu niespodzianka.
OdpowiedzUsuńOj nasłuchałam się sporo historii. Wiele osób się dziwi, że tylu chętnych, a domy dziecka przepełnione. Biurokracja jest okropna
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się tematycznie, właśnie opisywałam u siebie jak wyglądała nasza procedura adopcyjna. Ośrodki są różne, to prawda, niektóre wymagania śmieszne - co zrobić, ale najważniejsze, że z czasem jest co raz więcej placówek, które podchodzą do tematu, życiowo, życzliwie i z ogromną pomocą. Po prostu robią to z powołania.
OdpowiedzUsuńNasz ośrodek zadziwił nas pozytywnie. Z tego co wiem, KAŻDY ośrodek powinien świadczyć pomoc po-adopcyjną. Jak jest w rzeczywistości, nie wiem. Ale na naszym kursie, co chwilę pracownicy podkreślali omawiając dane zagadnienia - " będziecie mieć wątpliwości w jakimkolwiek temacie po adopcji, zapraszamy na konsultację! Dobro dziecka, to szybko rozwiązany problem, a nie zamiatany pod dywan". Nie mogę się wypowiedzieć w kwestii tych konsultacji, bo jeszcze oczekujemy na dziecko, ale spotkania dla rodziców oczekujących są robione regularnie. Oby więcej takich Ośrodków!
Ważny wpis dla wszystkich, którzy myślą o adopcji.
OdpowiedzUsuńMy zdecydowaliśmy się właśnie na OA w najbliższym sąsiedztwie. I mimo, że do końca z całej procedury jestem zadowolona, prowadzące na które trafiliśmy (a zdecydowanie pedagog) były najlepszym duetem spośród grona pracowników, na który mogliśmy trafić. Nasz OA deklaruje wsparcie, ale przyznaję, że pomocy szukam gdzie indziej. Czuję się bardziej komfortowo.
OdpowiedzUsuńFajnie, że o tym piszesz, dzielisz się własnym doświadczeniem, ja o tych wszystkich rzeczach nie miałam pojęcia... A jakby się mnie ktoś o takie sprawy adopcyjne kiedyś zapytał, to przynajmniej wiem gdzie kogoś takiego przekierować:) Dobrze, że jest takie miejsce w sieci! Bardzo potrzebne miejsce! :)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś to pisałam, ale się powtórzę- super, że o tym piszesz. Z pewnością Twój wpis pomoże wielu osobom, ale i nam pomoże- jeśli spotkamy kogoś, kto będzie potrzebował takich informacji, wiemy pod jaki adres odesłać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Zawarłaś wszystkie istotne informacje, dla kogoś, kto będzie chciał w przyszłości adoptować dziecko. Ja chwilowo jeszcze nie myślę o dzieciach, ale nigdy nie wiadomo co los przyniesie
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam czy rodzice przed adopcja dziecka mają dokładny ogląd jego sytuacji zwłaszcza zdrowotnej. Czy wiadomo o tym jak jego biologiczna matka zachowywała się w ciąży? Czy piła alkohol, brała jakieś leki, używki? Czy doświadczyła jakiegoś dużego stresu? W końcu to wszystko ma wpływ na dziecko.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o wielu rzeczach o których piszesz. Droga adopcyjna wymaga sporej cierpliwości jak widać. Bardzo przydatny tekst!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że gdybym zdecydowała się na adopcję, to w ogóle nie myślałabym nad wyborem ośrodka adopcyjnego, nie przyszłoby mi do głowy, że to może mieć znaczenie.
OdpowiedzUsuńbardzo ważny temat i ważne informacje napewno przydadzą się osobą które chciały by adoptować dziecko... przeraża mnie jedna to że trzeba tak długo czekać na kurs do dwóch lat... totalna masakra...
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy wpis. Na pewno pomoże wielu rodzicom, którzy chcieliby adoptować dziecko. Swoją drogą... Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest aż tyle procedur! Wiedziałam, że nie jest łatwo, ale mimo wszystko...
OdpowiedzUsuńWspaniale, że poruszasz tak ważne tematy. Czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńPoruszasz bardzo ważny temat. O tym wciaz bardzo mało się mówi
OdpowiedzUsuńWielu osobom rozjaśniłaś ten temat. Jakże trudny i często mocno rozciągnięty w czasie.
OdpowiedzUsuńMy bardzo dobrze wspominamy ośrodek Caritas w Krakowie- ludzkie podejście pełne empatii...Nawet jak nasza ptocedura została przerwana...ciążą :-) dalej pozostajemy w przyjaznych relacjach!
OdpowiedzUsuńNie mam doświadczenia w tej kwestii. Ale wiem, że znajomi zaadoptowali chore dziecko w Gdańsku. Dość długa droga, zakonczna sukcesem. Podziwiam takich ludzi!
OdpowiedzUsuńA widzisz, też zawsze myślałam, że po prostu należy udać się do pierwszego lepszego ośrodka. A tu nic nie jest takie proste. Mega ważny wpis, na pewno przydatny dla rodziców, którzy pragną zaadoptować maluszka :*
OdpowiedzUsuńNie mialam pojecia ze to tak wyglada. Dzieki za garsc informacji ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog to skarbnica wiedzy dla rodzin starających się o adopcję. Brawo - dobra robota :)
OdpowiedzUsuńOj, ciężko po pierwszej rozmowie poznać, czy będzie miło. U nas przy pierwszym podejściu największym problemem wydawał się półtoraroczny staż małżeński. Pani Dyrektor zasugerowała poczekać jeszcze chociaż rok. Za drugim razem przyjęli dokumenty, ale dopiero po ich skompletowaniu odbyły się badania psychologiczne, na których mieliśmy wrażenie, że niemal wszystkie nasze słowa są przeinaczane na niekorzyść. Panie zaniepokoiło, że nie mamy potrzeby "wyjścia na piwo z kolegami" i chcemy mieć kontrolę nad tym, z kim się dziecko będzie spotykać i jak będzie spędzać czas. A dziecko, które doświadczyło odrzucenia, potrzebuje przecież zainteresowania, rozmów i uwagi, a nie puszczenia "luzem". Problemem okazało się też to, że jestem osobą wrażliwą i okazującą emocje, a Mąż puszczał w dzieciństwie mimo uszu docinki kolegów i często zmieniał pracę (na lepszą), choć ciągłość zatrudnienia była. Oczywiście wszystko w rozmowie i nic na piśmie, więc nie ma nawet się od czego odwołać. Poważnie zastanawiamy się nad zmianą ośrodka, mimo, że znajomi sfinalizowali w nim adopcję i mieli raczej pozytywne doświadczenia.
OdpowiedzUsuńnas z mężem Panie odrzuciły, zastanawiam się, czy informować inny ośrodek, że próbowaliśmy gdzie indziej, ale się nie udało, a jesteśmy zgodnym małżeństwem od 15 lat. Rozmawiamy o współpracy z innym ośrodkiem, ale nie wiemy czy to ma sens, jeśli ta opinia pójdzie za nami?
OdpowiedzUsuń