Wszyscy przywykliśmy do tego, że Bąblowy Tato od czasu do czasu wyrusza
gdzieś w Polskę - w jedną ze swoich służbowych delegacji. Niekiedy
zdarza się, że zabiera nas ze sobą - i wtedy łączymy przyjemne z
pożytecznym, zwiedzając przy okazji kolejne piękne zakątki naszego
kraju.
Tym razem padło na stolicę - ale uznaliśmy, że nie chcemy zatrzymywać się gdzieś w samym centrum Warszawy. Wybraliśmy położone na jej obrzeżach Piaseczno - i okazało się, że nawet tak niewielka miejscowość ma nam naprawdę sporo do zaoferowania :)
Tym razem padło na stolicę - ale uznaliśmy, że nie chcemy zatrzymywać się gdzieś w samym centrum Warszawy. Wybraliśmy położone na jej obrzeżach Piaseczno - i okazało się, że nawet tak niewielka miejscowość ma nam naprawdę sporo do zaoferowania :)
Piaseczno - czy warto pojechać tam z dzieckiem?
zdjęcie: www.piaseczno.pl |
Samo Piaseczno to bardzo urokliwe miasto z ładnym rynkiem i fontanną
oraz rozległym parkiem, który - nieco zaniedbany - aktualnie poddawany
jest rewitalizacji. Jestem bardzo ciekawa, jaki będzie efekt końcowy
tych wszystkich prac - ponieważ miejsce ma ogromny potencjał ze względu
na bliskość malowniczego jeziorka i sąsiedztwo niewielkiej stadniny
koni.
W Piasecznie jest też bardzo kolorowy i różnorodny plac zabaw. Niby nic
nadzwyczajnego - ale jednak spotkaliśmy na nim kilka atrakcji i
urządzeń, jakich nie widzieliśmy wcześniej w żadnej innej miejscowości
(na przykład karuzelę napędzaną pedałami i nietypowe huśtawki, wykonane przy użyciu samochodowych opon). W każdym razie - Bąbel był tym miejscem
zachwycony :)
Przy rynku mamy też dwie sympatyczne, kameralne restauracyjki - tradycyjną i oferującą
głównie sushi. Do jednej z nich chodziliśmy na pyszne lody, a do drugiej
na orzeźwiająca lemoniadę w trzech różnych smakach.
Kiedy już zwiedziliśmy najciekawsze miejsca w mieście,
postanowiliśmy odkryć również jego okolice.
Na pierwszy ogień poszło Miasteczko Wild West City w Runowie.
postanowiliśmy odkryć również jego okolice.
Na pierwszy ogień poszło Miasteczko Wild West City w Runowie.
Wedle słów oprowadzającego nas kowboja - najlepiej przyjechać tutaj w
niedzielę. To właśnie wtedy najwięcej się dzieje - są organizowane
najróżniejsze konkursy, turnieje i pokazy dla dzieci w każdym wieku. My byliśmy
akurat dzień wcześniej - ale dzięki temu zostaliśmy oprowadzeni po
miasteczku indywidualnie i uniknęliśmy tłoku :)
Przyznam szczerze, że nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam
za westernami - ale przewodnik opowiadał nam o wszystkim tak ciekawie i z
pasją, że nabraliśmy ochoty nawet na odtańczenie rytualnego tańca
wojennego, rzucanie lassem i płukanie złota (oj, wzbogaciliśmy się
niesłychanie! ;) ) Bąbel natomiast odbył przeprawę przez znajdujący się
na terenie miasteczka labirynt - w którym odnalazł wszystkie ukryte skarby i
otrzymał od pani przy kasie upragniony dyplom.
Oprócz tego na miejscu można też zrobić sobie zdjęcia w strojach z
Dzikiego Zachodu, wybić samodzielnie pamiątkową monetę oraz pobawić się
na dmuchańcach, w piaskownicy czy też w łowienie rybek. Do miasteczka
dojeżdża również Piaseczyńsko-Grójecka Kolej Wąskotorowa - więc dla
urozmaicenia można wybrać inny środek transportu, niż własne auto.
zdjęcie : www.kolejka-piaseczno.pl |
Kolejnym punktem na naszej trasie było
Uroczysko "Zimne Doły"
Uroczysko "Zimne Doły"
Określenie "uroczysko" zdecydowanie do tego miejsca pasuje - bo można
się w nim zauroczyć i przepaść z kretesem, całymi godzinami spacerując
po leśnych ścieżkach (zwłaszcza tej dydaktyczno-turystycznej, która jest miejscem
wykorzystywanym często przez wycieczki szkolne i rowerzystów).
Wcześniej absolutnie nie podejrzewałam, że w okolicach Warszawy znajduje się
miejsce będące aż tak blisko natury - pełne zieleni, śpiewu ptaków i rechotu żab. Jednocześnie nie brakuje tam też bardziej "cywilizowanych" atrakcji - ponieważ na zwiedzających czeka park linowy "Małpi Gaj", a po długim spacerze można rozpalić
ognisko i upiec nad nim kiełbaski na specjalnie wyznaczonej do tego
polanie z kompleksem wiat. Drewno na rozpałkę - zawsze przygotowane i ogólnodostępne :)
Gdzie zatrzymać się w Piasecznie ?
Odpowiadając na to pytanie, nie wahaliśmy się nawet przez chwilę ! Od samego początku wiedzieliśmy , że wrócimy do Hotelu DeSilva - o którym opowiadałam Wam już jakiś czas temu, kiedy to mieliśmy okazję
uczestniczyć w tamtejszych weekendowych rodzinnych obiadach i animacjach
dla dzieci. Ta oferta jest już wprawdzie nieaktualna - ale przyjazna atmosfera nie
zmieniła się ani trochę :) Po raz kolejny udowodniono nam, że hotel
biznesowy może być również świetnym miejscem dla rodziny z małym
dzieckiem.
W restauracji urzekło nas specjalne dziecięce menu, które
Bąbel mógł sobie pokolorować - natomiast pomysłowe nazwy dań jednoznacznie kojarzyły się z
tytułami ulubionych dziecięcych bajek. Menu dla dorosłych jest
wprawdzie dość krótkie - ale za to bardzo treściwe. Wszystkie dania
przygotowuje się tu na bieżąco, wyłącznie ze świeżych produktów - więc
warto poczekać na nie nieco dłużej, by cieszyć się potrawą smaczną,
zdrową i absolutnie NIEodgrzewaną w mikrofalówce.
Stół szwedzki... - to właściwie nie był stół. To było całe dodatkowe
pomieszczenie z wielkim bogactwem przeróżnych smakołyków (więc nic
dziwnego, że po weekendowym pobycie nieco zaokrągliliśmy się tu i ówdzie,
a moją wakacyjną dietę diabli wzięli ;) )
W hotelowym pokoju nie było najmniejszych problemów z rozłożeniem dla
Juniora dodatkowej sofy - choć po całych dniach zwiedzania
byliśmy wszyscy tak zmęczeni, że zasnęlibyśmy chyba nawet na kamiennym
klepisku ;) Istotnym udogodnieniem jest obecność tzw. "pillow menu", z
którego goście mogą wybrać sobie poduszki o określonej wielkości,
miękkości i wykonane z konkretnych surowców - co szczególnie ważne
chociażby w przypadku alergików.
Dla rodziców bardzo energicznego trzylatka wielkie znaczenie ma fakt, że
pokoje i łazienki są tutaj bardzo przestronne - i na pewno nie należą
do maleńkich "klitek", z jakimi mieliśmy do czynienia niejednokrotnie w
innych przybytkach. Bąbel miał więc sporo miejsca na zabawę i swobodne
eksplorowanie nowego otoczenia. Na nas natomiast - poza wyborem herbat i
standardową wodą mineralną w lodówce - czekała w pokoju bardzo miła
niespodzianka w postaci ogromnego talerza świeżych owoców i butelki
wytrawnego wina.
Oczywiście wszystkie wymienione przeze mnie zalety tego miejsca nie miałyby żadnego znaczenia, gdyby nie pomocny, sympatyczny personel - a więc obsługa recepcji, restauracji i sama pani Dyrektor, która zawsze trzyma rękę na pulsie :) Nic dziwnego, że tak wiele osób decyduje się na pobyt tutaj - i uznaje DeSilvę za świetną alternatywę dla stołecznych hoteli, najczęściej zdecydowanie droższych i bardziej zatłoczonych.
Reasumując - Piaseczno to bardzo trafione miejsce na rodzinny, weekendowy wypad w okolice Warszawy. Dojazd do centrum stolicy trwa stąd jakieś 20-30 minut - a więc nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy zwiedzili również warszawskie ZOO i zrobili sobie długi spacer po Nowym Świecie. Nieco ponad godzinę drogi (w kierunku Puław) zajmuje natomiast dotarcie na opisywaną już przeze mnie Farmę Iluzji.
Często przejeżdżam przez Piaseczno, ale nigdy nie traktowałam tego miasta jako jakiegoś szlaku turystycznego, który mógłby przyciągnąć moją uwagę. Okazuje się jednak, że można tam naprawdę fajnie spędzić czas. Super.
OdpowiedzUsuńJa też nie spodziewałam się aż tylu pozytywnych wrażeń po tej miejscowości - a jednak było warto potowarzyszyć mężowi w delegacji :)
UsuńKiedy mój mąż ma jakieś służbowe wyjazdy, a ja w tym czasie żadnych pilnych spraw, lubię jeździć z nim. Kiedy on jest zajęty ja z córkami poznaję okolicę, a później wspólnie zwiedzamy lub zwyczajnie spędzamy razem czas. Lubię łączyć przyjemne z pożytecznym :)
OdpowiedzUsuńTo jest optymalne rozwiązanie. Biznesy załatwione - a rodzina w komplecie :) Szkoda tylko, że nie zawsze się tak da ;)
UsuńWow, rewelacyjny weekend! A ta fontanna bardzo podobna do tej, którą mamy w Nowym Targu, ale naszej nigdy nie widziałam po zmierzchu.
OdpowiedzUsuńDzieci napewno są niesamowicie dumne że jeżdzą w delegacje:))) i Tatuś pod ręką:) a i Polska na tym korzysta. Proszę promocja niepozornego miasta Piaseczno:)
OdpowiedzUsuńNie miałam świadomości, że jest tam tak ładnie :) i ten dziki wschód przekonuje mnie całkowicie ;)
OdpowiedzUsuńTeraz widze co mnie tam jeszcze ominęło i co mogę zostawic sobie na następny raz :) W ogóle nie byliśmy w centrum Piaseczna, bo nie wiedziałam, że takowe ma!
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńKurcze, a ja zawsze myślałam, że to jakieś maleńkie miasteczko. :) Te plac zabaw super, przydałby się taki w moim mieście. :-)
OdpowiedzUsuńFontanny bajeranckie:)
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja! Karuzela z pedałami - bajka! Pierwszy raz coś takiego widzę. W tym roku Zosia po raz pierwszy spróbowała Waty cukrowej i pokochała ją, tak samo jak ja :) co tam dieta! Mamuśka, świetnie wyglądasz! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKowbojskie miasteczko - ale czad! Fajnie połączyć obowiązki z przyjemnością - skoro już trzeba jechać, warto poszukać w tym tego drugiego, fajniejszego dna - a przy okazji zobaczyć coś nowego :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne to kowbojskie miasteczko! Uwielbiam takie miejsca! Właściwie do tej pory Piaseczno kojarzyłam tylko z tym wielkim outletem...;p:) Ale mieć na uwadze nieco więcej!;)
OdpowiedzUsuńKiedyś mój mąż miał mnóstwo takich służbowych wyjazdów. Gdy nie mieliśmy dzieci było fantastycznie, bo nie było żadnych ograniczeń. Potem było nieco trudniej, i już rzadziej jeździliśmy. A teraz znów mamy wolność, bo córka jest na tyle duża, że nie chce z nami jeździć i zostaje sama.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli człowiek jest otwarty na nowe miejsca i możliwości, to wszędzie jest w stanie znaleźć coś ciekawego :) W Piasecznie (przynajmniej na razie :)) nie byłam, za to ostatnio przejeżdżałam przez Włocławek i postanowiłam, że stanowczo muszę tam wrócić. Polska jest ciekawym krajem.
OdpowiedzUsuńŁadne miejsce nigdy nie byłam. Za to wczoraj byliśmy w Magicznych Ogrodach 😊
OdpowiedzUsuńTyle razy mijałam Piaseczno a nie wiedziałam nawet że tyle tam atrakcji :)
OdpowiedzUsuńSłużbowy, ale i rekreacyjny, wszystko można połączyć :)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka. Ja od urodzenia mieszkam w Warszawie ale w Piasecznie byłam raz w życiu na dniach otwartych do technikum.. I nawet nie wiedziałam że jest tan tyle atrakcji. A reszty okolicznych miejsc o których napisałaś w ogóle nie znam... jedynie na farmę iluzji chce kiedyś pojechać jak córcia podrośnie
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że Piaseczno mamy tuż pod nosem, a ja nigdy nie słyszałam o Wild West City. Kolejne miejsce do odhaczenia w te wakacje - dzięki za inspiracje :)
OdpowiedzUsuńPiaseczno! Mam tam działkę:) hehe, tylko to troche inne Piaseczno - mniej popularne:)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te migawki z miasta. Nie miałam pojęcia, że jest takie fajne.
OdpowiedzUsuńCzęsto takie małe miejscowości są niedoceniane. A tu tyle atrakcji (Tygrysowi podobałyby się te fontanny) i bliska odległość do stolicy.
OdpowiedzUsuńPiaseczno znane jest z tego, że jest drogie i stworzone dla rodzin, więc nie dziwi mnie fakt infrastruktury.
OdpowiedzUsuńWild West City, to już drugie miejsce, po farmie iluzji, które zmałpuję od Was i zabiorę tam swoje siostrzenice. Dzięki!
Bardzo dobrze wykorzystana delegacja :)
OdpowiedzUsuńI to jest delegacja :-) Pięknie razem wyglądacie i super, ze udało się Wam spędzić trochę czasu razem
OdpowiedzUsuńNiby niepozorne miasteczko, a prosze jaka mila niespodzianka! :)
OdpowiedzUsuńTaka karuzele napedzana pedalami, widzialam dawno temu w Belgii i pamietam, ze tez bylam zachwycona, bo bylo to cos innego, nietypowego. :)
Ponieważ sama mieszkam pod Warszawą, ale jakoś nigdy nie postrzegałam Piaseczna jako miejsca, które można potencjalnie zwiedzić lub odwiedzić (nie tylko po to, by zrobić zakupy). Także fajnie móc spojrzeć na to miejsce z nowej perspektywy.
OdpowiedzUsuńWygląda na cudowny weekend i na pewno taki był. Wspaniała rodzinka! <3
OdpowiedzUsuńZa to uwielbiam naszą turystyczną Polskę. Wszędzie można znaleźć świetne miejsca, w których można miło spędzić czas. Dlatego zawsze piorunuję wzrokiem wszystkich, którzy rzucają pytanie: Ale po co tam jechać?! :)
OdpowiedzUsuńJak znów będziesz w Piasecznie to daj znać, mieszkam w okolicy.
OdpowiedzUsuń