Pamiętacie szał na duńskie hygge czy szwedzkie lagom - czyli szukanie szczęścia w drobnych, codziennych przyjemnościach ? Ja też zawsze byłam zdania, że codzienne drobiazgi i rytuały niekiedy potrafią uszczęśliwić bardziej i wprawić w lepszy nastrój, niż jakieś wielkie życiowe "fajerwerki". Co szczególnie urzekło mnie w lipcu ? Już opowiadam !
Orzeźwiające koktajle na bazie wody kokosowej.
Pokochałam je - popijałam przez cały lipiec do każdego posiłku (lub zamiast posiłku) i absolutnie nie zamierzam przestawać. Któregoś dnia zupełnie przypadkiem wypatrzyłam w Lidlu młody kokos. Zanim
dostałam się do jego wnętrza , minęło trochę czasu i poleciało kilka
niezbyt parlamentarnych zwrotów - ale za to w środku znajduje się
niezwykle bogata w substancje odżywcze woda kokosowa (nie mylić jej z mleczkiem - ponieważ to coś zupełnie innego !)
Podczas gdy mleczko kokosowe
w 100 mililitrach ma aż 200 kalorii - woda kokosowa w tej samej ilości
ma ich zaledwie 19. Jako ciekawostkę podrzucę Wam fakt, że posiada ona skład bardzo zbliżony do składu ludzkiego osocza - dlatego też w czasach drugiej wojny światowej była używana do transfuzji krwi (!) Dodatkowo ma całe mnóstwo innych cudownych właściwości. A zatem - nic, tylko pić ! Dla zdrowia,
urody i młodego wyglądu :)
Na zdjęciach serwuję Wam koktajl z wody kokosowej i grejpfrutów - oraz wersję z dodatkiem jabłka, marchewki i kokosowego miąższu. Jeśli lubicie mieć takie koktajle estetycznie i trochę bardziej odświętnie podane - polecam szklane słoiki i tacę śniadaniową od MyGiftDNA. Możecie tam wszystkie swoje zamówienia dowolnie spersonalizować - i uczynić je niepowtarzalnymi, jedynymi w swoim rodzaju :)
Naturalne kosmetyki (nie tylko) na lato.
Z naturalnymi kosmetykami zaczęłam eksperymentować już jakiś czas temu. Od tamtej pory nie udało mi się wprawdzie wyeliminować z mojej pielęgnacji wszystkich sztuczności - ale i tak moja skóra i włosy odczuwają kolosalną różnicę. Dlatego jestem niezmiernie szczęśliwa, że coraz częściej można dostać "naturalsy" w zwykłych drogeriach typu Rossmann czy Hebe - i że powstaje również coraz więcej marek, zajmujących się ich sprzedażą przez internet.
Moje najnowsze lipcowe odkrycia kosmetyczne to między innymi naturalne masło shea i rafinowany olej kokosowy od Nacomi, olejek kokosowy w płynie Efektima i lipowy płyn micelarny Sylveco. Jedno z największych zamówień zrobiłam natomiast na stronie Venus Nature - gdzie dostać można nie tylko gotowe kosmetyki, ale także stworzyć własne receptury i kombinacje, łącząc ze sobą różne specyfiki.
Szydełkowe obrazy w stylu folk
Znacie mnie już trochę - więc wiecie, że
uwielbiam otaczać się przedmiotami mającymi w sobie pierwiastek
"orientu" oraz "ludowości". Jakiś czas temu trafiłam na takie obrazy w którejś z odwiedzonych przez nas restauracji - ale ich ceny (jak przystało na rękodzieło) były dla mnie tak porażające, że postanowiłam wymyślić sobie tańszą alternatywę. Kupiłam najzwyklejsze ramki ze sklejki w Pepco - a w szmateksie wygrzebałam z kosza kilka szydełkowych i koronkowych serwetek, płacąc za każdą z nich od 30 do 70 groszy ;)
Tak prezentuje się efekt (prawie) końcowy - czyli Bąbel na płótnie od MyGiftDNA,
Bullet Journal
Jakby mało mi było pisania bloga - postanowiłam jeszcze zainwestować we własny bullet journal. Od dziecka prowadziłam pamiętnik, pisałam opowiadania, sztuki teatralne i teksty do szkolnych gazetek - więc jestem do takiej formy bardzo przywiązana (chyba nawet bardziej, niż do regularnego stukania w klawiaturę ).
Podoba mi się to, że każdą stronę tworzę od podstaw zupełnie sama, według własnych potrzeb i pomysłu - i że nie muszę wpisywać się w jakiś określony, narzucony odgórnie schemat (tak jak w przypadku gotowych, kupnych notatników i plannerów).
Domowe lody z kaszy manny
(tudzież mannej - nigdy nie wiem, jak się to odmienia ;) )
A jak Wam minął lipiec?
(tudzież mannej - nigdy nie wiem, jak się to odmienia ;) )
Podobnie jak w przypadku koktajli - domowe lody z kaszy manny towarzyszyły nam w ciągu większości lipcowych upalnych dni. Robione według tego przepisu - niezbyt słodkie, ale za to podane w przesłodkich miseczkach w kształcie rożków , upolowanych przeze mnie w Biedronce.
Oczywiście cała frajda polega nie tylko na ich konsumowaniu - ale głównie na wspólnym przygotowywaniu i mieszaniu wszystkich składników. Dlatego też lody domowe - poza tym, że są zdrowsze - gwarantują dzieciom świetną zabawę i udział w we wspólnym "gotowaniu", którego nie zagwarantują takie kupione w sklepie. Zjeść coś, co przyrządziło się wspólnie z mamą - to jest dopiero satysfakcja ;)
A jak Wam minął lipiec?
Co Was zainspirowało, zaciekawiło, wprawiło w dobry nastrój?
Jakie były Wasze małe lipcowe przyjemności ?
Jakie były Wasze małe lipcowe przyjemności ?
Sama nie robię podsumowań ale lubie czytać u kogoś, zawsze mnie to inspiruje:)
OdpowiedzUsuńJa też chętnie i często zaglądam na inne blogi, w poszukiwaniu nowych inspiracji i rozwiązań dla siebie :)
UsuńDekoracje fantastyczne :) Zapraszam również do siebie: http://kursykrokpokroku.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaraz do Ciebie wpadnę - jestem bardzo ciekawa, co tam majstrujesz :)
UsuńZ przyjemnością zjadłabym te lody!!!
OdpowiedzUsuńDam znać następnym razem, jak będziemy robić ;)
UsuńLody i kotajl idealnie by się teraz u nas sprawdziły ☺
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda. Nie ma nic lepszego na upały :)
Usuńkochana jestem na wakacjach nad pl morzem gdzie jedzenie nie należy do najlżejszych narobiłaś mi mega ochotę na taki zdrowy, orzeźwiający koktajl, twoje przygotuję po powrocie do domu...a tu poszukam jakiegokolwiek :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście teraz nawet nad morzem zawsze uda się znaleźć coś jeszcze poza kebabem i hamburgerem ;) Nadmorskie restauracje i jadłodajnie też idą z duchem czasu ;)
UsuńPiękne te zdjęcia. Ja też ostatnio co raz bardziej lubię naturalsy. Służą mi
OdpowiedzUsuńSłużą, potwierdzam - i chyba właśnie wpadłam w manię poszukiwania coraz to lepszych i bardziej skutecznych ;)
UsuńAle cudeńka! :) Coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńŚwietne hygge. Małe rzeczy, a cieszą :-)
OdpowiedzUsuńZnalazłoby się jeszcze trochę takich drobiazgów - ale wtedy post wyszedłby długi jak epopeja narodowa ;) Zostawię resztę na kolejne miesiące :)
UsuńSerwetki w ramkach cos pieknego, sama nosze sie z zamiarem zrobic podobne <3
OdpowiedzUsuńJa żałuję tylko, że sama nie potrafię takich wydziergać :(
UsuńPyszności nie jadłam nigdy takich lodów z kaszy.... Musze spróbować 😉
OdpowiedzUsuńPrzywiozłabym Ci we wrześniu - ale roztopią się po drodze ;)
UsuńWidzę dużo się u Ciebie dzieje, a sama niestety nie mam się czym pochwalić. Ostatnio popadłam w rutynę i zastój emocjonalny. Gratuluję pomysłowości, tak trzymaj! ;)
OdpowiedzUsuńTeż miewam takie stany zawieszenia - które niekiedy trwają całymi tygodniami. Ale akurat lipiec był wyjątkowo owocny - słoneczna pogoda zawsze dobrze na mnie działa i wyzwala pokłady kreatywności ;)
UsuńAaale fajne okładki tych notesów. :D Gdyby nie to, że są w linie - już pytałabym o namiar. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety gładkich ani w kratkę w Empiku nie było...Ale te w linie też się fajnie sprawdzają - choć na początku wahałam się, czy je kupować.
UsuńBullet to jest to co mi się marzy ale jakoś zabrać się nie mogę. Może zacznę od jutra? :)
OdpowiedzUsuńja też zabierałam się za niego przez kilka ostatnich miesięcy . Wreszcie się zmotywowałam - ale jestem ciekawa, czy nie zabraknie mi systematyczności ;)
UsuńUwielbiam wody własnej produkcji! Muszę więc spróbować Twój przepis z wodą kokosową.
OdpowiedzUsuńPolecam młody kokos (do kupienia w Lidlu, czasem w Biedronce albo przez internet).
UsuńUwielbiam takie wpisy podsumowujące, samej zawsze brak mi na to czasu, ale bardzo lubię je czytać u innych :) Piękne zdjęcia i dużo inspiracji :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się tworzyć je częściej - bo bardzo lubię w ten sposób zamknąć miesiąc :)
UsuńJestem ogromna zwolenniczką skandynawskiego stylu życia i podejścia do rodziny. Najbardziej przekonuje mnie tzw. realistyczny optymizm, zdecydowanie bardziej szczery i pomocny od amerykańskiego keep smiling.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wszystko jest lepsze, niż tradycyjne polskie wieczne narzekanie ;)
UsuńBardzo fajnie u Ciebie przebiegł lipiec. Zakochałam się w zdjęciu przedstawiającym dekorację z ludowym akcentem. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńMy już niedługo będziemy znowu w Tatrach - i pewnie jeszcze więcej ludowych akcentów stamtąd przywieziemy ;)
UsuńŻałuję, że nie trafiłam na te foremki w biedrze, wyglądają fantastycznie <3 Szydełkowe obrazki to super pomysł, u nas lipiec wywraca dom do góry nogami. W ferworze kolejnego pomieszczenia w remoncie myślę tylko o czystej podłodze, bez dodatków ;)
OdpowiedzUsuńW niektórych Biedrach jeszcze są - może uda Ci się znaleźć.
UsuńA remont - no cóż, znam to ;) I z jednej strony chciałabym też coś pozmieniać i odświeżyć - a z drugiej boję się tej całej zadymy i ogromu sprzątania ;) Powodzenia !
Dzięki Tobie załapałam, że jest koniec lipca. Tak szybko mi zleciał ten miesiąc, że nie miałam czasu pomyśleć o sobie. Choć jak zawsze spędzałam czas nad książką np. Co czytali sobie kiedy byli mali. A wiesz że nie dalej, jak wczoraj pomyślałam o takim sposobie prezentacji serwetek. Dłubię je i szkoda by było chować je do szuflady, więc w domu znajdą swoje miejsce w takiej formie, jak u Ciebie. Uściski
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale, że szybko Ci minęło - bo przy budowie nowego domu to chyba normalne :) A serwetki na pewno sprawiłyby mi jeszcze więcej frajdy, gdybym zrobiła je własnoręcznie - także nawet się nie zastanawiaj ! :)
UsuńPodziwiam Cie Kochana, ze jestes w stanie ogarnac synka, dom I cala reszte I jeszcze napisac posta raz na kilka dni I na dodatek znalezc czas dla samej siebie. Brawo. Te lody mnie zaczarowaly I te serwetki w ramkach. Raz pilam tylko wode kokosowa z Tajlandii I w ogole nie przypadla mi do gustu. Brzozowa owszem... ta nie :-)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, Miniu - ja nadal jestem na urlopie wychowawczym ;) Obawiam się, że kiedy wrócę do pracy - to zarówno blog umrze, jak i na swoje osobiste hygge nie zostanie już zbyt wiele czasu ;)
UsuńA ja z kolei brzozowej nigdy nie próbowałam - ale chyba to nadrobię po Twojej rekomendacji :)
Lipiec minął za szybko. Jaką wode kokosową kupujesz ? Bo nigdy tego nie piłam. Są w normalnych butelkach ?
OdpowiedzUsuńJa swoją wodę wydobyłam z młodego kokosa kupionego w Lidlu. Taki charakterystyczny, bez tej twardej włochatej skorupki - ale z tego co mi wiadomo butelkowane też można dostać w niektórych sklepach.
UsuńKoktajle z wody kokosowej może niekoniecznie dla mnie ale lody z kaszy manny na pewno wypróbuję. Tym bardziej że u nas teraz takie wielkie upały!
OdpowiedzUsuńU nas już skwar troszeczkę zelżał - ale koktajle i lody będą nam towarzyszyć niezależnie od temperatury ;) To uzależnia ;)
UsuńTo prawda, takie drobiazgi, tylko pozornie nieistotne, wnoszą wiele radości w naszą codzienność. Zawsze je dostrzegałam, ale z wiekiem jakby intensywniej. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja zaczęłam dostrzegać intensywniej, kiedy pojawił się Junior. Bo on tak się ze wszystkiego cieszy, tak szaleje na punkcie każdej nowej rzeczy i zjawiska...Nic, tylko go naśladować ;)
UsuńFantastyczny pomysł z taką szydełkową serwetką w ramie :) Bardzo mi się podoba taka dekoracja. O lodach z kaszy mannej pierwsze słyszę, ale koniecznie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł z taką szydełkową serwetką w ramie :) Bardzo mi się podoba taka dekoracja. O lodach z kaszy mannej pierwsze słyszę, ale koniecznie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTylko nie zamrażaj na kość, bo można łyżeczkę połamać ;) Mi się raz zdarzyło - i od tamtej pory aż tak mocno nie mrożę ;)
UsuńO wodzie kokosowej już czytałam, ale jeszcze nie spróbowałam. Naturalne kosmetyki- dostałam w prezencie balsam do ust robiony przez koleżankę- rewelacja. Lipiec minął mi pod znakiem akcji głośnego czytania, dwóch wyjazdach do Sopotu na spotkanie blogerów i pisarzy oraz na spacer literacki do Elbląga. Na koniec Młoda dopadła szkarlatyna i kwitniemy w domu...
OdpowiedzUsuńAntyterrorystka
Ja aktualnie spotkania blogerskie trochę odpuściłam - bo tyle jeździmy rodzinnie, że już dodatkowych wypadów nigdzie nie pomieszczę ;)
UsuńO tej akcji czytania oczywiście słyszałam,czytałam i śledziłam Twoje poczynania na FB . Świetna sprawa !
piękne to rękodzieło!
OdpowiedzUsuńa kaszo-lody na pewno wypróbuję ;)
Smacznego w takim razie :)
UsuńJaki ten wpis jest "mój" ;) Moje życie to niby nic szczególnego, ale tysiące szczegółów, które tworzą piękną całość. Ja też uwielbiam naturalne kosmetyki, słodkości własnej roboty (najlepiej bez cukru;)), a styl folk i rękodzieło są mi bardzo bliskie. Widzę, na Twoich ślicznych zdjęciach, że nawet świeczki mamy na identycznych podstawkach. Jak niewiele trzeba, by się rozmarzyć i uszczęśliwić ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze większą sympatią Cię darzę - wiedząc, jak wiele mamy ze sobą wspólnego :)
UsuńLubię markę Nacomi :-)
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno ją odkryłam - ale też pokochałam od pierwszego użycia :)
UsuńHej, przybywam do Ciebie z kreatywnego blogowania.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że tutaj zajrzałam. Ja w lipcu popijałam dla odmiany miętę parzoną z czystych ziół. Jak wystudziła się była niesamowitym izotonikiem z imbirem. Spróbowałam wody kokosowej, ale to nie jest mój "konik", nie mniej zawarłaś bardzo ciekawe informacje o wodzie.
Czekam na Twoje testy co do kosmetyków naturalnych, przeznaczonych do pielęgnacji włosów. Mam końcówki bardzo przesuszone i szukam czegoś co uchroni je przed ścięciem u fryzjera.
Co do postu, krótko, do rzeczy po przeplatane uroczymi zdjęciami. Po prostu przepięknie.
Miętę też lubię, aczkolwiek z imbirem jeszcze nie próbowałam. Chyba czas to zmienić :)
UsuńA o kosmetykach naturalnych będzie tu pewnie coraz więcej - bo bardzo się w ten temat wkręciłam ostatnimi czasy i eksperymentuję z różnymi markami :)
Dziękuję za miłe słowa :)
Wody kokosowej nie piłam, muszę spróbować. Jeśli chodzi o naturalne kosmetyki to od kilku miesięcy smaruję moją córcię, która ma azs olejem kokosowym nierafinowanym i efekty są rewelacyjne. Polecam kazdemu z problemami skóry. Dekoracje z serwetek super, kocham takie cudeńka
OdpowiedzUsuńOlej kokosowy to chyba najbardziej uniwersalny specyfik , jaki znam. Nawet ten spożywczy może być używany jako balsam do ciała albo olejek do włosów. Jest mega wydajny i uniwersalny. Cieszę się, że i Wam służy.
UsuńLodowe foremki ekstra!!! Zazdraszczam:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem za cieszeniem się z drobiazgów. Lipcowe radości - ot choćby pożegnalna impreza w przedszkolu, kupiłam mega wygodne buty:) i jestem właśnie na wakacjach w PL:)))
Mam nadzieję, że urlop przyjemnie Wam mija - a na taką okoliczność wygodne buty są na wagę złota :)
UsuńLipiec minął mi zdecydowanie za szybko! Jednak i ja starałam się odnajdować radości w małych rzeczach :) Mimo kilku większych stresów - uważam, że był to całkiem fajny miesiąc :)
OdpowiedzUsuńMi też minął ekspresowo - a chciałabym żeby trwał i trwał, bo mamy teraz więcej męża i taty dla siebie :)
UsuńPięknie i nastrojowo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu :) U Ciebie jest tak zawsze - a u mnie tylko od czasu do czasu ;)
UsuńAle śliczności :) Sama nie wiem co podoba mi się bardziej!!!
OdpowiedzUsuńMi się tam wszystko podoba- bo ja estetka jestem i lubię takie ładne pierdółki wokół siebie gromadzić ;)
UsuńPomysł z obrazkami jest genialny :) Bullet Journal się nie podejmuję hehe - kompletnie nie umiem malować.
OdpowiedzUsuńJa odrobinkę talentu wykazuję - ale też szału nie ma ;) Może jak poćwiczę i się wprawię to będzie lepiej ;)
Usuńoch, ja też mam fazę na naturalne kosmetyki, właśnie dotarł do mnie kurier z solami do kąpieli i peelingiem, już się nie mogę doczekać wieczornego spa ;-)
OdpowiedzUsuńAle Ci fajnie :) Ja też sobie domowe spa urządzam regularnie - bo na takie profesjonalne mnie nie stać ;)
UsuńWow, nie wiedziałam, że wody kokosowej używano do transfuzji, to fenomen! Jak zwykle wszystko mi się u Ciebie podoba! Tylko wody kokosowej nie lubię, tak jak i mleczka, a to dziwne, bo wszystko inne co kokosowe ubóstwiam, i Bullet Journal to nie dla mnie... jestem zbyt nieogarnięta... Sama robiłaś ten napis? Śliczny! A no i kolejny raz czytam o lodach z kaszy manny (tudzież mannej :D ) i jak tylko zwolni mi się miejsce w zamrażarce to muszę je wypróbować!
OdpowiedzUsuńNapis sama robiłam - dlatego do ideału mu sporo brakuje ;) Ale takie pisanie, malowanie i kolorowanie niesamowicie mnie wycisza i świetnie działa na moje zszargane nerwy ;)
UsuńUwielbiam koktajle! Teraz dorzucam do nich jeszcze kruszony lód, bo super orzeźwiają!
OdpowiedzUsuńLodu też mam aktualnie pół zamrażarki - bo jest u nas w ciągłym użyciu :)
UsuńJaki owocny i fantastyczny miesiąc! Koktajle bardzo mnie zaciekawiły. Obraz z serwet wyszły rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńU mnie lipiec pracowity, ale taki był plan. Teraz będę się z niego rozliczać u siebie, pozdrawiam!
Ja się w lipcu raczej leniłam, sporo podróżowałam i wrzuciłam na luz, jeśli chodzi o wszystkie blogowe plany ;)
UsuńZeszyty są bardzo stylowe. Mi nawet nie przeszkadzają linie. Okładki pasują mi do wystroju mieszkania. Gdy będę potrzebować kilki szt, wiem gdzie się zgłosić:)
OdpowiedzUsuńLinie da się przeżyć ;) Też za nimi nie przepadam - ale jednak okładki zwyciężyły ;)
UsuńJa mam fioła na punkcie ładnych zeszytów. :)
OdpowiedzUsuńLody z kaszy manny nigdy nie jadłam, koniecznie muszę spróbować. :)
Pozdrawiam
Ja też jestem zeszytoholiczką ;) Niektóre notatniki i plannery kupiłam już kilka lat temu - i do tej pory leżą nieużywane, bo tylko je wyciągam od czasu do czasu i gapię się na ich piękne okładki ;)
UsuńO rany, jakie cudne zdjęcia! Muszę zaobserwować Cię na instagramie. Koniecznie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam,zapraszam :) Mój Instagram to najsłabiej raczkujące ogniwo bloga - ale coś się tam dzieje od czasu do czasu ;)
UsuńPiękne rzeczy Cię zainspirowały w lipcu. W szczególności podobają mi się obrazki z szydełkowych serwetek oraz miseczki na lody - przesłodkie.
OdpowiedzUsuńJa w lipcu skupiłam się na regularnych treningach biegowych (w jego drugiej połowie - gwoli ścisłości). Odkryłam też, że mam w telefonie aplikację, która liczy kroki, które zrobiłam w czasie dnia, mogę zaznaczyć w niej ile wody wypiłam oraz spisać swoje posiłki, a ona liczy mi kalorie. Super sprawa. Dzięki temu pilnuję się, żeby jeść zdrowiej i pić odpowiednie ilości wody :) No i zaczęłam pić czystek. Robię sobie czystki w organizmie :D
O czystku już od jakiegoś czasu myślę, muszę się w końcu zmotywować. A jeśli chodzi o Twoje treningi - jestem niezmiennie pełna podziwu. Nad taką apką faktycznie warto się zastanowić - żeby jeszcze lepiej ogarniać i mieć wszystkie swoje postępy czarno na białym :)
UsuńTeż powoli staram się przechodzić na naturalną stronę mocy. Zwłaszcza jeśli chodzi o cerę i włosy, więc podobnie jak u Ciebie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci powodzenia :) Ja będę się na bieżąco dzielić rezultatami na blogu - więc wspierajmy się wzajemnie :)
UsuńModa moda ale przyjemnosc z ogladania ladnych zdjec- zawsze jest!
OdpowiedzUsuńNaturalne kosmetyki popieram i jesli sa dobre warto w nie zainwestowac.
Moje zdjęcia to może nie jakieś mistrzostwo - ale robię ich naprawdę dużo i lubię się z nimi dzielić :)
UsuńA teraz już wiem, czemu zawdzięczasz taki kwitnący wygląd. Mogłam się domyślić, że to naturalne kosmetyki Cię w tym wspierają :)
Lipiec upłynął Ci bardzo przyjemnie��Zachwyciłam mnie koktajlami i lodami.Muszę odgapic��
OdpowiedzUsuńOoo koktajl na bazie wody kokosowej i lody! To musi być smaczne :)
OdpowiedzUsuńPewnie kwestia gustu - ale nam bardzo smakuje :)
UsuńSzał na duńskie hygge pamiętam, za to o tym szwedzkim nawet nie słyszałam. I teraz mam już chyba obrzydzenie do tego słowa "hygge". No ale nie zmienia to faktu, że fajnie jest cieszyć się każdą najmniejszą chwilą. Jak to jest z tymi koktajkami i wodą kokosową? Czy taką kupną wodę kokosową też można użyć? Widziałam takie np w rossmanie (bo przyznam, że ze mnie leń i nie chciałoby mi sie dostawać do wnętrza kokosa).
OdpowiedzUsuńMnie też przez chwilę trend hygge porządnie wkurzał - bo był praktycznie wszędzie i aż do obrzydzenia. Ale po czasie - kiedy szał nieco ustał - stwierdziłam, że faktycznie coś w tym jest. Tyle że ja jak zawsze stworzyłam sobie własną wersję - niekoniecznie zgodną z "książkową" definicją ;)
UsuńA wody butelkowanej możesz użyć, jak najbardziej. Pewnie poszczególne różnią się od siebie nieznacznie smakowo - i warto zwracać uwagę na skład, czy nie mają jakichś niepożądanych dodatków.
A czy Ty wiesz, że ja z tum pisaniem też tak miałam od dziecka!;) wiersze, opowiadania(nie wiem dlaczego, zawsze z nutą tragizmu;)). Nawet teraz gdy piszę tekst na bloga to najpierw robię to w notatniku!;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie pisałabym zarys postów ręcznie (i przez jakiś czas tak robiłam) - ale potem nie starczało mi czasu, żeby to wklepywać na komputer. Teraz pisuję zazwyczaj w notatniku telefonicznym - a potem tylko kopiuję na maila i wrzucam do wersji roboczych :)
UsuńTo prawda. Jak czasami spojrzę na skład sklepowych specyfików - to niczego innego tam nie widać poza E, konserwantami i sztucznymi barwnikami.
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu zmieniam swoje nawyki, także na pewno wypróbuję, zwłaszcza, ze lody prezentują się świetnie <3
OdpowiedzUsuń