Jeżeli się dobrze nad tym zastanowić - większość klasycznych bajek czy
baśni ma w sobie całkiem sporą dawkę dość drastycznych scen i motywów.
Babcia Czerwonego Kapturka zostaje pożarta przez wilka. Jaś i Małgosia
nieomal trafiają do kotła złej czarownicy. Podstępna królowa przebiera
się za staruszkę i częstuje Śnieżkę zatrutym jabłkiem, a Kopciuszek
jest nieustannie prześladowany i szykanowany przez swoją macochę i
przyrodnie siostry...
Z jednej strony - to dobrze, ponieważ dziecko uczy się, że świat nie jest wyłącznie wspaniałym i przyjaznym miejscem i że w pewnych sytuacjach (jak na przykład spotkanie z nieznajomym) trzeba mieć się na baczności. Z drugiej strony - nasz Bąbel niejeden raz po lekturze tego typu bajek był dość mocno niespokojny i przez długi czas dopytywał się, dlaczego występujące w nich czarne charaktery zachowały się "tak niemiło".
Dopóki dziecko jest małe i nie do końca potrafi jeszcze odróżnić bajkową fikcję od rzeczywistości - można wszystkie te wartościowe i
ponadczasowe treści przekazać w zdecydowanie mniej drastyczny i
przyjemniejszy dla niego sposób. Dokładnie tak, jak robi to Joanna
Wachowiak w swoich "Opowiastkach..." i "Historyjkach dla małych uszu".
W obu przypadkach bohaterami krótkich opowiadań są sympatyczni
mieszkańcy łąk oraz lasów - zwierzęta, które miewają problemy i
dylematy do złudzenia przypominające te nasze, ludzkie. Niektóre z nich doznają smaku porażki, inne wątpią we własne siły i
możliwości, jeszcze inne muszą popracować nad pewnymi cechami swojego
charakteru ;) Dla każdego z nich przewidziany jest bardzo pouczający
morał - który pokazuje, jak radzić sobie w zwierzęcym świecie,
współpracować z innymi i pokonywać wszelkie napotykane po drodze przeszkody.
Dziecko nauczy się z tych krótkich bajeczek o sile przyjaźni i bezinteresownej pomocy. O tym, że warto spełniać swoje marzenia - choć nie zawsze przychodzi to lekko i przyjemnie, a bardzo często bywa okupione sporym wysiłkiem z naszej strony. Mały czytelnik dowie się również, że dobrze jest uśmiechać się nie tylko do innych i do świata wokół - ale również (może nawet przede wszystkim) do samego siebie - bo wówczas, z takim optymistycznym podejściem, zdecydowanie łatwiej jest stawić czoła codziennym smuteczkom i trudnościom.
Mówiąc krótko - książeczki Joanny Wachowiak są bardzo budujące, krzepiące i poparte pozytywnym przekazem. Pozwalają spojrzeć na dziecięce problemy w jasnym świetle i przy drobnej pomocy ze strony zwierzęcych bohaterów szybko znaleźć ich rozwiązanie. Za tekstem idą też barwne ilustracje autorstwa Anity Głowińskiej - a niewątpliwą zaletą takiego wydania jest twarda oprawa i duży rozmiar czcionki, który w przyszłości na pewno ułatwi Bąblowi pierwsze próby samodzielnego czytania.
tekst: Joanna Wachowiak
ilustracje: Anita Głowińska
stron: 84 i 88
To bardzo ważne, co piszesz - nie tylko baśnie, ale również wiele książek - niby dla dzieci - zawiera naprawdę słabe teksty. Notorycznie spotykam się w książkach dla dzieci z niezbyt fajną treścią, szczególnie kiedy poruszane są tematy bycia "grzecznym", odpieluchowania, jedzenia... wiele razy, szczególnie przy książkach, które dostawaliśmy w prezencie, po prostu nie byłam w stanie ich przeczytać dziecku.
OdpowiedzUsuńOj powiem Ci, że dokładnie wczoraj myślałam o tym samym! I tak się zastanawiałam jak to było jak ja byłam mała, chyba przyjęłam to, że tak ma być i tyle.
OdpowiedzUsuńAle przyznaję, że bajki są straszne. Wczoraj czytałyśmy "Brzydkie Kaczątko" i po 10 sekundach szczerze mi było go żal, że spotykało na swojej drodze tylko takich co z niego drwili... :( Nie wspominając o Czerwonym Kapturku (choć my mamy tę wersję z zamknięciem babci w szafie ;)
Sporo książek widzę też, że ma piękne obrazki ( i dostajemy je w prezencie tak jak pisze mama powyżej) a w środku? Nic wartościowego...
Pozdrawiam serdecznie
Kurczę, coś w tym jest. I choć mój mały Podopieczny lubi Puchatka, to i w tych bajkach miło nie jest czasem ;) ostatnio zaczytujemy się w Tupciu Chrupciu (te wydania broszurowe, dostępne w kioskach). I w Kici Koci. Na razie tyle wytrzymuje. ;) pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego typu książeczki lubiliśmy z dziećmi najbardziej, gwarantujące wspaniałą przygodę, ale i też bezpieczne schronienie od wszelkich złych skojarzeń. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Faktycznie, wyglądają bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńTe klasyczne bajki mają w sobie wiele drastycznych opisów. Dlatego małym dzieciom lepiej przedstawiać je w trochę łagodniejszej formie. :)
OdpowiedzUsuńJuż same ilustracje są śliczne. Ja to najbardziej pamiętam elementarz, pełen pierwszych czytanek i ilustracji :)
OdpowiedzUsuńMoje dziecię, obecnie nie toleruje obecnosci dwoch rzeczy. Telewizora i książek. Zaczynam się powoli zastanawiac, czy to nie jest przypadkiem nowe stadium ewolucji czlowieka. Ciekawe co na to Darwin?:)
OdpowiedzUsuńPamiętam ja moj brat panicznie bał się smoka wawelskiego. Ksiazeczka musiala byc schowana pod dywanem i Kubuś codziennie sprawdzał czy napewno smok jest tam nadal uwieziony....
OdpowiedzUsuńAnita Głowińska wykonała kawał dobrej roboty przy ilustracjach. Są po prostu cudowne i od razu rzucają się w oczy! :)
OdpowiedzUsuńA klasyka pod postacią Braci Grimm... to dopiero "hardkor" ;) ja ostatnio kupiłam córeczce przyjaciółki książkę "Ballada" - przepięknie wydana bajka do samodzielnego opowiadania, kojarzysz? :)
OdpowiedzUsuńKupujemy oczami A dzieciaki robią podobnie. Przyciąga je wygląd. Piękne ilustracje i mądra opowieść to jest wszystko czego potrzebują i dzieciaki i dorośli.
OdpowiedzUsuńŚliczne książki ze ślicznym przekazem. Masz rację, klasyczne baśnie są piękne, ale nie nadają się dla dzieci w pewnym wieku. Na te wszystkie mroczne historie przyjdzie jeszcze pora, teraz lepiej postawić na coś bardziej przyjaznego, mądrego i ciepłego.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zwracam uwagę na piękne ilustracje, bardzo do mnie taka stylistyka przemawia :)
My też nie od razu czytaliśmy baśnie Młodemu, wybieraliśmy spokojniejsze, delikatniejsze bajki... tak po kolei. W proponowanej przez Ciebie książce zainteresowały mnie też ilustracje, takie ciepłe, pełne kolorów.
OdpowiedzUsuńach jaka piękna książeczka i wdzięczna:D chyba trafi na naszą półkę dla najmniejszego :D
OdpowiedzUsuńZ pewnością, za niedługi czas, do tych propozycji zajrzymy z Rekiniątkiem ☺.
OdpowiedzUsuńOryginalne wersje baśni i bajek jakie znamy, cechowały się jeszcze większą brutalnością i były duuuużo mroczniejsze niż te, które czytały nam nasze mamy. Mimo wszystko, nawet te "wersje light" czasami budzą moje waątpliwości
Też czytałyśmy je, kiedy Tosia była w wieku Bąbla:)
OdpowiedzUsuńJa kilka lat temu zrobiłam ten głupi błąd i zaczęłam czytać starszakowi Czerwonego Kapturka. W pewnym momencie sama zaczęłam się orientować, że to wcale nie taka fajna bajka i zauważyłam, że starszak zaczyna się bać. To była straszna głupota z mojej strony, a wszystko dlatego że to była bajka mojego dzieciństwa i nigdy jej tak nie kojarzyłam, ale może byłam trochę starsza, gdy mnie ją czytano. Potem musiałam sporo rzeczy tłumaczyć starszakowi, wiec rzeczywiście dobrze rozsądnie podchodzić do tematu i wybierać książki, których dziecko sie nie przestraszy ;)
OdpowiedzUsuńPięknie ilustrowana! Ja też mam ambiwalentny stosunek do "zachodnich" bajeczek.. i dzieci czasem zadają zaskakujące pytania na które nie ma jak odpowiedzieć..A ostatnio odkryłyśmy bajki byłego związku radzieckiego..:) Zupełnie inny klimat.
OdpowiedzUsuńŚlicznego macie synka, dłuższych rzęs to on już nie mógł mieć? :)
OdpowiedzUsuńod razu sobie spisuję tytuły!
OdpowiedzUsuńStarsza dwójka od początku lubiła książeczki. Najmłodsza, zamykała każdą. Nie lubiła i nie lubi. Czasem uda się coś przemycić, ale sporadycznie. Nie znam nowości, bo jeszcze nie przebrnęlismy przez tytuły po starszakach.
OdpowiedzUsuńI u nas taki moment, że muszę pomijać pewne opowiadania lub ich fragmenty, nawet dziś w ukochanym "Panu Kuleczce". Wolę spokojną noc dla Tygrysa i dla nas :) Opowiastki mamy. Czytamy, ale i w nich jedno opowiadanie pominęliśmy :)
OdpowiedzUsuńMy bardzo lubimy książki Pani Joasi :) Przeczytałyśmy prawie wszystkie :)
OdpowiedzUsuńIlustracje przyciągają...;)
OdpowiedzUsuńŚwietne propozycje. Ilustarcje tak cudne, że można godzinami rozmawiać o nich z dzieckiem. Lubię nie tylko czytać córce, ale właśnie dzięki ilustracjom sprawdzać jej spostrzegawczość. Te książeczki dają taką możliwość.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mój syn już jest starszy. Z trudem daje sobie czytać nawet baśnie, woli już trochę poważniejsze książki. A co do baśni - czy aż tak brutalne są? No nie wiem. W sumie zawsze kończą się dobrze, dobro wygrywa nad złem itd. Ja osobiście bardzo je lubię.
OdpowiedzUsuńFajna propozycja. Myślę, że sięgnę do niej.
OdpowiedzUsuńChoć warto też dodać, że klasyczne baśnie, takie właśnie jak u Grimmów (z brutalnym ukaraniem zła,
z pożerającym wilkiem i złymi siostrami Kopciuszka) są potrzebne dzieciom - czytałam kiedyś artykuły na ten temat. Nie może być zawsze słodko, literatura dziecięca powinna TEŻ pokazać zło i strach. Nie przekonuję, nie namawiam, ale zachęcam do poszukania opinii psychologów na ten temat.
I warto nie wybierać tylko baśni w stylu Disneyowskim z sielankowym zakończeniem i nawróceniem złych postaci (nie odnoszę się typowo do polecanych prze Ciebie książek, ale ogólnie).
Choć kwestia wieku jest na pewno istotna i indywidualna.
Pozdrawiam :)
Nigdy nie myślałam o książkach dla dzieci w ten sposób! Myślę, że to bardzo mądre podejście, a zaproponowane przez Ciebie pozycje wydają się naprawdę interesujące. :)
OdpowiedzUsuńFajna propozycja. Zapisuję na listę zakupową. Będzie jak znalazł dla mojego rocznego synka.
OdpowiedzUsuńŚwietne pozycje :)
OdpowiedzUsuńNasz trzylatek Jaś bardzo lubi Opowiastki. Zgodnie z tytułem i treścią przeznaczone dla małych uszu. Coraz więcej rozumie, więc nie tylko pokazuje przedmioty, ale także "rozmyśla" nad zachowaniem zwierząt.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoimi słowami, na pewne lektury jest czasem za wcześnie. Warto poczekać, czytać z dzieckiem, tłumaczyć zawiłości, które dla młodego człowieka są zbyt trudne do odgadnięcia. To zbliża nas rodziców do naszych Maluchów, a im daje szansę na życie w jasnym i zrozumiałym świecie.
Te książeczki dla dzieci są coraz fajniejsze i piękniejsze. Aż miło się je czyta.
OdpowiedzUsuńMamy tę zieloną i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Historia o szczurku, który nie chciał się dzielić z przyjaciółmi jest bardzo pouczająca. Myślę aby zabrać ją do wakacyjnej torby :)
OdpowiedzUsuńTe wszystkie książki z czarnymi charakterami zapamiętuje się chyba na zawsze. To prawda, że niosą ważne przesłania i zgadzam się również z tym, że dla maluchów są trochę za straszne. Dzieci potrafią coś sobie ubzdurać i później ciężko jest im wytłumaczyć, że nie mają się czego bać.
OdpowiedzUsuńRozczuliły mnie te ilustracje :-)
OdpowiedzUsuńMnie od zawsze ciągnęło do tych mrocznych opowieści i do dziś uwielbiam literaturę grozy ;-)