Czy zastanawiacie się czasami, kim będzie w dorosłym życiu Wasze dziecko? Czy odnajdzie swoje powołanie w medycynie, astronomii, aktorstwie albo modelingu? A może okaże się świetnym sportowcem, handlowcem, prawnikiem lub budowlańcem? W końcu przedstawiciele każdej z tych profesji są bardzo pożądani i niesamowicie społeczeństwu potrzebni :)
Tak, ja też czasami się zastanawiam. Ale po każdej takiej refleksji na temat Bąblowej przyszłości dochodzę tylko do jednej, najbardziej istotnej i oczywistej konkluzji: ważne, by był przede wszystkim szczęśliwym i spełnionym człowiekiem - niezależnie od swojej profesji i pracy, jaką będzie kiedyś wykonywał...
Tak czy siak - dziecięce marzenia mają wielką moc !
A naszym zadaniem - jako rodziców - jest wspierać je i kibicować w ich realizacji.
Podam Wam tutaj jeden przykład, z życia wzięty... Była sobie pewna dziewczyna, która przez całą swoją nastoletnią egzystencję marzyła o tym, żeby zostać pisarką. Uwielbiała bawić się słowem, formować je jak plastyczną masę, poszukiwać do niego rymów i tworzyć dla niego zupełnie nowe konteksty i znaczenia. Z całą pewnością nie była wybitna w tym, co robi - ale odnosiła pewne sukcesy w konkursach literackich, pisała swoje pierwsze teksty do licealnej gazetki, jej wiersze publikowano czasami w raczkujących wówczas serwisach internetowych...
Co usłyszała wtedy od swoich rodziców ? "Daj spokój, z tego nic nie będzie...Zajmij się lepiej czymś NORMALNYM, pożytecznym, bardziej dochodowym i prestiżowym. Z pisania jeszcze chyba nikt się nie utrzymał - więc przestań wreszcie snuć te swoje nastoletnie fantazje i mrzonki..."
Kilkanaście lat później ta sama dziewczyna założyła swojego bloga - i nadal pisze go lepiej lub gorzej, mniej lub bardziej regularnie...Ale przed wszystkim kocha to, co robi - i w pewnym sensie ma żal do swoich rodziców, że kiedyś tak obcesowo podcięli jej skrzydła i tak nonszalancko podeszli do tematu jej marzeń, kompletnie je bagatelizując.
Dlatego też kiedy nasz Bąbel w wieku trzech lat deklaruje z całym przekonaniem, że w przyszłości zostanie strażakiem - pozwalamy mu tak myśleć, pielęgnujemy w nim te dziecięce marzenia
i nie mamy absolutnie nic przeciwko temu. Nawet jeżeli z biegiem czasu
jeszcze stukrotnie zmieni zdanie - to przecież na ten moment właśnie
tego chce, właśnie to stanowi jego cel, właśnie pędzenie na sygnale
zabawkowym wozem strażackim sprawia mu najwięcej radości i satysfakcji
:)
Więc
niech sobie zjeżdża po tej żółtej plastikowej zjeżdżalni; niech rozwija
strażacki wąż i rozkłada długą na 10 centymetrów drabinę; niech gasi
wyimaginowane płomienie i pożar, który właśnie wybuchł na znajdującym
się obok remizy drzewie. Niech nawet całymi godzinami wsłuchuje się w
świdrujący sygnał syreny i rozkłada swoje strażackie Klocki Blocki po salonie, sypialni i kuchni . Może czasami zdarzy mi się zakląć pod nosem, kiedy nadepnę na któryś z nich bosą stopą
- ale nigdy nie będę pozbawiać go tej frajdy, nie będę odbierać mu
marzeń i tych pierwszych dziecięcych pasji i zainteresowań, które w
sobie odnalazł.
Co więcej, będę z wielką przyjemnością poszukiwać dla niego tortu w kształcie wozu strażackiego na trzecie urodziny. Będę entuzjastycznie wycinać papierowe płomienie i hydranty, które mają stanowić ozdobę naszego tegorocznego urodzinowego stołu. Będę jeździć na wszystkie okoliczne festyny i imprezy plenerowe, żeby tylko mógł z bliska pooglądać sobie strażaków, ich manewry i pokazowe akcje.
Będę - bo marzenia są bardzo ważne.
A te pierwsze, dziecięce - pozostają w nas czasami na całe późniejsze, dorosłe życie.
__________________________________
Nasz zestaw strażacki – oraz wiele innych, równie ciekawych – znajdziecie na
stronie KlockiBlocki.
Polecam serdecznie tych specjalistów od spełniania dziecięcych marzeń -
zwłaszcza teraz, kiedy wielkimi krokami zbliża się Dzień Dziecka :)
U nas też była faza na straż pożarną, jak chyba u każdego chłopca, ale już ją mamy za sobą :) A klocki świetne!
OdpowiedzUsuńU nas rok temu ta faza była taka delikatna i przelotna - a w tym roku wybuchła znowu ze zdwojoną siłą - stąd nawet przyjęcie urodzinowe będzie w stylu strażackim i planujemy na nie wiele "ognistych" atrakcji ;)
UsuńMój tez ma fazę na strażaków: )
OdpowiedzUsuńJak fajnie miec marzenia :) moze czesc sie kiedys spelni?? ;)
OdpowiedzUsuńTo wlasnie sa uroki dziecinstwa- otwartosc na wszystko, oczekiwanie i ufnosc!
Choc nasz Mlody ma juz 18 lat, jego zabawki z okresu "marzen" nadal leza... fajnie do nich wrocic!
Mój syn nie za bardzo wykazywał chęć pozostania strażakiem, ale córcia jak najbardziej tak, bawiła się strażackimi wozami, czytała książeczki poświęcone temu zawodowi, a i z jakim zaangażowaniem oglądała pokazy strażackie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Świetnie zrobiłaś ten wpis :) I masz rację, należy pielęgnowac dziecięce marzenia, wspierać nasze maluchy i kto wie, może to dziecięce marzenie przerodzi się w poważny zawód, spoósb na życie?
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, nie lepiej lub gorzej! ŚWIETNIE!
Też zawsze powtarzam, że najważniejsze, aby dziecko było zdrowe, szczęśliwe, uśmiechnięte. A kim zostanie, to już drugorzędna sprawa... U nas jest etap konstruktora samochodów (syna) oraz piosenkarki i baletnicy (córka). Klocki świetne, bardzo nam się podobają!
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest gdy rodzice umniejszaja marzenia dzicka lub jego "plany na przyszlosc". Trzeba pomoc dziecku wybrac elasciwa sciezke.
OdpowiedzUsuńTrzeba wspierać dzieci w realizacji ich marzeń. Pamięć o podcinaniu skrzydeł w dzieciństwie zostanie w nich na zawsze i potem przeleją ją na własne dzieci.
OdpowiedzUsuńkochana z Ciebie mama :-)
OdpowiedzUsuńZnam też taką dziewczynę :). Poszła do ekonoma, ale całą szkołę marzyła o pójściu na Filologię Polską. Życie i dziecko pokrzyżowało jej plany i teraz spełnia się pisząc recenzje książek. Miała też drugie marzenie, robić zdjęcia, ale w tamtych czasach klisze były strasznie drogie. Nawet zapisała się do szkoły na kierunek fotografii artystycznej, ale choroba męża pokrzyżowała jej plany, jednak jest internet i kursy i ta dziewczyna
OdpowiedzUsuńrównież próbuje spełnić swoje marzenie. Co do dzieci, to kiedyś zastanawiałam się kim zostaną, nawet najstarsza córka miała pewne predyspozycje, jednak głupi wiek sprawił, że wszystko prysnęło jak bańka mydlana i w chwili obecnej nie mam pojęcia "gdzie ja przyłożyć". Średnia będzie hakerem (obejdzie każdą blokadę i hasło) albo sportowcem, bo medali ma już całą półkę, a młody penie złodziejem samochodów, albo mechanikiem, bo żądne autko nie wytrzymuje dłużej niż kilka dni.
Świetny zestaw :D Coś dla moich chłopaków :)
OdpowiedzUsuńU Nas faza na strazakow minela . Teraz jest kucharz i piosenkarz :-)
OdpowiedzUsuńMłoda wśród swoich marzeń dotyczących przyszłości miała przez chwilę fazę na bycie strażakiem:) był też hydraulik, pielęgniarka, operatorka koparki itp. :) Zestaw świetny, na pewno by jej się spodobał :)
OdpowiedzUsuńu nas na balu karnawałowym byli albo policjanci albo strażacy :) fajnie miec bohaterów :)
OdpowiedzUsuńMoja córka chce zostać policjantką i łapać złodziei.
OdpowiedzUsuńA klocki fajne 😊
A moja córka niezmiennie chce zostać "panią od baletu" więc co tydzień chodzimy na balet i zbiera wszystko co związane z tańcem.
OdpowiedzUsuńJunior też miał etap "strazaka", ale mu przeszło ;) Potem chciał być policjantem, a teraz marynarzem, bo bardzo polubił wszelkie statki i interesuje go bardzo historia Titanica :) Ale zapewne to też mu za jakiś czas minie..
OdpowiedzUsuńU nas też furorę robi straż pożarna choć z tego co widzę to Młody chce iść w ślady ojca i latać
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis życiowy 😍
OdpowiedzUsuńU nas teraz na etapie jest bycie terrorystą!!!! Dobrym o ile taki istnieje. Ostatnio bawił się z kuzynką lat 3 i mówi jej teraz Ty zostaniesz pomocnikiem dobrego terrorysty 😉 tak ze tego...
Marzenia są bardzo ważne. Warto o tym pamiętać, kiedy jest się rodzicem.
OdpowiedzUsuńI u nas po domu biega mały strażak w niewidzialnym kasku, a za nim dwaj nieco więksi z sikawkami w ręku. Klocki strażackie również są. Marki innej, ale chętnie poznamy te, bo zestawów strażackich jest sporo i cena przyzwoita.
OdpowiedzUsuńCo do przyszłości mojej starszej to właściwie juz "pozamiatane"..:). Plan jest bardzo konkretny i następują zaledwie drobne modyfikacje.Hehe Dokładnie wiem jakie kierunki studiów skończy, co będzie w życiu robić, ile będzie miała dzieci, kiedy , jakie imiona będą nosić i kto się będzie nimi zajmował ( babcia!)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka, która niedawno urodziła synka dała mu na imię Henryk - stwierdziła, że to dobre imię na przyszłość, bo jeśli zostanie prezesem firmy to będzie panem Henrykiem a jak będzie pracował na budowie to też pasuje, bo kumple będą mogli mówić "Heniek! Chodź na piwo!" :D najważniejsze, by dziecko było szczęśliwe. Kto nie oglądał, polecam film Billy Elliot z 2000r o chłopcu, którego ojciec wysyła na boks a on przypadkowo trafia na balet. Film właśnie o dziecięcych marzeniach vs ambicje rodziców. Nasza prawie 3 latka chce być Księżniczką :| nie mam nic przeciwko ;)
OdpowiedzUsuńHmm... właśnie się zorientowałam, że moje Gwiazdy jeszcze nigdy nie powiedziały kim chciałyby zostać w przyszłości :) Aż muszę je podpytać, co im w duszy gra na dzień dzisiejszy. Moi rodzice na szczęście uwierzyli w moje marzenia. I chociaż z biegiem czasu wymarzona droga trochę się zatarła, to właśnie wracam na nią, a oni nadal to wspierają. To naprawdę ważne w życiu. Żeby nie podciąć skrzydeł swojemu dziecku.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wszyscy rodzice rozumieją jak ważne są marzenia. Też zawsze słyszałam, żebym lepiej zajęła się czymś pożytecznym, normalnym, dochodowym bo przecież pisarstwo to nie zawód... :| To wspaniałe, że wspierasz swoje dziecko od małego w tym co go interesuje! Ma szczęście, że ma taką mamę! ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam zdawać na architekturę krajobrazu, uwielbałam rysować. Moi rodzice wymarzyli sobie jednak dla mnie inny zawód, bo moj wybór był dla nich nie poważny, wiesz ot młodzieńcza fanaberia. Dziś w penym sensie mam do nich o to żal, że wyciszyli moją miłość do tego co mogłam robić i co bym naprawdę kochała, dobrze że dzi mam bloga, bo choć to zupełnie co innego, to spełniam sie tym co robię :)
OdpowiedzUsuńU mojego syna plany na przyszłość szybko się zmieniają- raz chce być strazakiem,a za chwilę już woli być naukowcem. Córka jakis czas temu chciała spróbować swoich sił w telewizji, w reklamie jako aktorka- ok pomogłam jej, spróbowała tego i teraz od czasu do czasu gwiazdorzy sobie na planie. Kilka miesięcy temu stwierdziła że dodatkowo chciała by trenować akrobatyke, więc ja zapisałam, a od soboty urabia mnie w sprawie baletu. Daje moim dzieciom spróbować wszystkiego co wpadnie im do głowy. W końcu znajdą to, co chcą robić.
OdpowiedzUsuńFaza strażaka już na szczęście odchodzi ;)
OdpowiedzUsuń"ważne, by był przede wszystkim szczęśliwym i spełnionym człowiekiem - niezależnie od swojej profesji i pracy, jaką będzie kiedyś wykonywał..."
Dokładnie tak samo chciałem skomentować ten artykuł. Święte słowa, 200 procent racji.
Mi do dziś wypominają fazę piosenkarki, miłość do muzyki pozostała jednak do dziś :)
OdpowiedzUsuńWażne, że dzieciaki są ciekawe świata i na pewnym etapie rodzice umożliwiają im rozwój! :)
Ja mam w domu przyszłego operatora koparki i operatora dźwigu :)
OdpowiedzUsuńI choć jeszcze się to pewnie milion razy zmieni to ta dziecięca pasja i fascynacja jest cudowna <3
U nas też ogromna wkreta na strażaków :-D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
OdpowiedzUsuńTymon od zawsze będzie "budownikiem". Teraz dodaje, że on lubi grać w piłkę ale piłkarzem będzie jego kolega a on mu wybuduje stadion.. i jest w swych marzeniach i pasjach bardzo konsekwentny. Czas pokaże co dalej :)
Marzenia są bardzo ważne, zwłaszcza te dziecięce, dlatego warto je pielęgnować :)
OdpowiedzUsuńCo prawda, w dzieciństwie marzyłam o tym, że zostanę pielęgniarką, a podczas pobierania krwi robi mi się słabo :)
Nik mial straszna faze na pociagi, potem wlasnie na straz pozarna, ale obecnie kroluja kopary, wywrotki i caly ten budowlany majdan. ;)
OdpowiedzUsuńA co do tendencji rodzicow do bagatelizowania dzieciecych marzen, rozumiem. Kiedy bylam mala, taka moze 10-11 letnia, prosilam mame o zapisanie mnie na kolko plastyczne w Domu Kultury w naszym miescie. Doslownie ja o to blagalam... a ona odmowila, bo "przeciez na takie kolko to trzeba miec talent". Nie wiem czy chodzilo jej o kase czy o dowozenie mnie (chociaz mlodsza siostre wozila w to samo miejsce na rytmike bez problemu), ale pamietam jak strasznie bylo mi przykro. I jasne, wybitna malarka bym raczej nie zostala, ale rysuje calkiem niezle, a co wazniejsze - bylam pelna pasji, plastyka byla dlugo moim ukochanym przedmiotem w szkole, a moja rodzicielka tak stlamsila moje marzenia... :/
nie życz dziecku, by zostało budowlańcem:P ciężko się później walczy z alkoholizmem:P ja nigdy nie chciałem być strażakiem, ale nim zostałem. Ochotniczym co prawda, ale sikawkę trzymałem. Ba! motopompę odpalałem też! Brawo ja! Dziecko trzeba wspierać w marzeniach, o ile są one realne do spełnienia. No jeśli dziecko zechce zostać np Spidermanem, to przecież nie będziemy go szczuć pająkami:))
OdpowiedzUsuńHihi, mój mąż jest budowlańcem i żadnego alkoholizmu nie wykazuje :P Na szczęście. Jeszcze. :P
UsuńTeż chcę, by moje dzieciaki były szczęśliwe bez względu na to jaki wybiorą zawód:)
OdpowiedzUsuńMnie Rodzice wspierali. Chciałam być nauczycielką:) I zostałam. W sumie tylko na papierku, ale marzenie zaliczone;))
A moje dziecięce marzenia o wykonywanym zawodzie w przyszłości zmieniały się niemal co chwilę!;) Jak to mówią kobieta zmienną jest;) Od małego....;p Ale o pisaniu również marzyłam, baaa-nawet chciałam mieć własne czasopismo!;D
OdpowiedzUsuńMoja córka chce zostać malarką.
OdpowiedzUsuńps. Fajne klocki :)
Moja mała twierdzi, że chce zostać lekarzem, ciągle bada swoje misie i lale :) Nie oponowałabym, choć byłoby jej ciężko, bo nie ma 'pleców' ;)
OdpowiedzUsuńMarzenia są ważne w każdym wieku, bez marzeń gaśniemy.
OdpowiedzUsuń