Tytułowe pytanie "jak wybrać najlepsze przedszkole dla dziecka?" to z całą pewnością prawdziwa zmora niejednych rodziców - a od pewnego czasu również i nasza.
Wszyscy chcemy przecież, żeby nasze dziecko miało zapewnione to, co
najlepsze. I wcale nie mam tu na myśli hipernowoczesnego budynku,
pierdyliarda dodatkowych zajęć ani wypasionych sprzętów, którymi równie
dobrze można byłoby wyposażyć międzyplanetarną stację kosmiczną...Dzisiaj opowiem Wam trochę o naszych dotychczasowych doświadczeniach w tej materii - i wyborze przedszkola, które najprawdopodobniej pozostanie już tym docelowym.
Rekrutacja do przedszkoli w teorii.
Do przedszkola mogą zapisać dziecko jego rodzice lub opiekunowie prawni. Maluszek może zacząć uczęszczać do takiej placówki już w momencie, kiedy ukończy 2,5 roku - natomiast od 6. roku życia jest to kwestia obligatoryjna, z której rodzice muszą się wywiązać. Podobnie urząd miasta lub gminy ma obowiązek zapewnić miejsce w publicznym przedszkolu każdemu dziecku w wieku 6 lat - a także temu młodszemu (5-, 4- i 3-latkowi), jeżeli tylko jego rodzice zgłoszą taką chęć i potrzebę.
Rekrutacja do przedszkoli w większości placówek odbywa się zarówno drogą internetową, jak i tradycyjną. W obu przypadkach trzeba wypełnić odpowiedni formularz i po prostu czekać na ogłoszenie listy przyjętych - pamiętając jednocześnie o tym, że przy rekrutacji do przedszkola publicznego największa liczba punktów rekrutacyjnych przysługuje dzieciom:
- z rodziny wielodzietnej,
- niepełnosprawnym,
- mającym niepełnosprawnych rodziców lub rodzeństwo,
- wychowywanym tylko przez jednego rodzica,
- przebywającym w rodzinie zastępczej. (źródło: KLIK)
Muszę Wam powiedzieć, że pomimo wspomnianego wyżej obowiązku nałożonego na urzędy miasta i gminy - w praktyce rekrutacja do przedszkoli wcale nie musi wyglądać już tak różowo.
W naszym najbliższym miasteczku ze względu na ograniczony metraż placówki część grup przedszkolnych została przeniesiona do funkcjonującego tu gimnazjum. Co z tego, że miejsca dla dzieci ostatecznie się znalazły - skoro kilkulatki uczą się i przebywają w tym samym budynku, co gimnazjaliści?
Mówiąc zupełnie szczerze, jakoś niekoniecznie chciałabym posyłać Bąbla do miejsca, w którym zasadniczą większość uczniów stanowi młodzież w wieku 13-15 lat... - i był to jeden z czynników, dla których postanowiliśmy w naszych poszukiwaniach odpowiedniego przedszkola zapuścić się w nieco bardziej oddalone od domu rejony...
Przedszkole prywatne czy publiczne?
Tutaj nie jestem w stanie odpowiedzieć jednoznacznie - ponieważ odnoszę wrażenie, że po prostu nie ma na to żadnej reguły. Bardzo dużo zależy od tego, jacy ludzie zatrudniani są w danej placówce - a niestety nie zawsze są to osoby kryształowe, z prawdziwym powołaniem i naprawdę dobrze przygotowane do pracy z dziećmi.
Podobnie jak w każdej innej profesji - zawsze znajdzie się jakaś "czarna owca" tudzież "zgniłe jajo", które potem niestety może bardzo mocno rzutować na odbiór i wizerunek całej placówki. W naszym miejscowym przedszkolu niestety również takie jednostki pracują. Znam je osobiście z własnych studenckich praktyk - i mówiąc zupełnie szczerze nie powierzyłabym im nie tylko własnego dziecka, ale nawet akwariowej rybki czy kwiatka w doniczce...
Podobnie jak w każdej innej profesji - zawsze znajdzie się jakaś "czarna owca" tudzież "zgniłe jajo", które potem niestety może bardzo mocno rzutować na odbiór i wizerunek całej placówki. W naszym miejscowym przedszkolu niestety również takie jednostki pracują. Znam je osobiście z własnych studenckich praktyk - i mówiąc zupełnie szczerze nie powierzyłabym im nie tylko własnego dziecka, ale nawet akwariowej rybki czy kwiatka w doniczce...
Czym kierować się przy wyborze przedszkola?
Po pierwsze - wspomniany już wcześniej PERSONEL.
Na pewno jako rodzice chcielibyśmy oddawać nasze potomstwo w ręce godnych zaufania,
kompetentnych i sprawdzonych opiekunów - którzy nie okażą się w pewnym
momencie jakimiś patologicznymi frustratami i nie zechcą wyładowywać
swoich napięć na wychowankach.
Pytanie tylko, jak się o tym przekonać? Myślę, że warto odwiedzić rozważaną placówkę osobiście - nawet jeszcze zanim zacznie się właściwa rekrutacja do przedszkoli. Zwyczajnie porozmawiać z jej dyrektorem czy wychowawcami i ocenić, jakie wywarli na nas wrażenie - oraz czy nie zderzyliśmy się ze ścianą chamstwa, tępoty lub zawodowego wypalenia. Dobrze jest kierować się tutaj także poleceniem innych, zaprzyjaźnionych rodziców - którzy już mają doświadczenia z tą konkretną kadrą i mogą nam coś więcej o niej opowiedzieć.
Po drugie - dostępne w przedszkolu ZAJĘCIA DODATKOWE.
Jak widać na załączonym obrazku , w wybranym przez nas przedszkolu prywatnym jest tych zajęć i akcji trochę więcej - oczywiście o ile nie okażą się one jedynie tzw. "martwą literą" i nie będą odbywały się bardzo sporadycznie.
Różnica w cenie pomiędzy dwiema porównywanymi przeze mnie placówkami to około 250 złotych za miesiąc - jednak trzeba doliczyć do tego też koszt samych dojazdów, ponieważ przedszkole nr 2 jest od nas oddalone o jakieś 20 kilometrów i będziemy tam musieli codziennie Bąbla dowozić.
Plusem placówki prywatnej jest dla mnie natomiast to, że znajduje się ona w nieco większym mieście - i spora część zajęć dla przedszkolaków odbywa się w muzeach, galeriach sztuki, teatrze czy centrum kultury, co z kolei w naszej mieścinie ma miejsce bardzo rzadko i tylko przy okazji większych zorganizowanych wycieczek.
Po trzecie - BUDYNEK, JEGO OTOCZENIE I WARUNKI LOKALOWE.
Nasze przedszkole publiczne znajduje się przy dość ruchliwej ulicy, przez którą w godzinach szczytu nawet ja sama czasami aż boję się przechodzić. Na szczęście dzięki środkom unijnym jakiś czas temu przeszło generalny remont, została do niego dobudowana dodatkowa sala gimnastyczna i całość prezentuje się zdecydowanie lepiej niż w czasach, kiedy jako dziecko po raz pierwszy przekraczałam jego progi ;) Poszczególne sale to raczej takie "pomieszanie z poplątaniem" - i mówiąc szczerze troszkę brakuje mi tu jakiegoś ujednolicenia i przyświecającej wnętrzom myśli przewodniej.
Wybrane przez nas przedszkole prywatne to z kolei twór stosunkowo "świeży" i funkcjonujący dopiero od 2010 roku. Budynek jest wprawdzie niewielki, ale za to przepiękny - i cały wymalowany w dzikie zwierzęta, na widok których Bąbel aż otworzył buzię z zachwytu ;) Całość położona jest na bardzo spokojnym, wyizolowanym od centrum miasta osiedlu - a tuż obok znajduje się duży plac zabaw i kompleks boisk sportowych. Wszystkie pomieszczenia utrzymane są w zbliżonym stylu, do którego najbardziej pasuje moim zdaniem określenie "eco-friendly" albo "animal-friendly" ;)
Po czwarte - ROZKŁAD DNIA W PRZEDSZKOLU.
Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, jak będą wyglądały moje godziny pracy, kiedy urlop wychowawczy już dobiegnie końca. Na wszelki wypadek poszukiwaliśmy jednak przedszkola, w którym będziemy mogli zostawiać Bąbla już o godzinie 6:30, a odbierać nawet o 18 (choć rzecz jasna wolałabym uniknąć aż tak długiego czasu spędzanego w placówce). W naszym miejscowym przedszkolu dziecko musi zostać odebrane najpóźniej do godziny 16:30, co niestety mogłoby okazać się dla nas nie do przeskoczenia.
Przede wszystkim kierowaliśmy się opinią znajomych i faktycznie jest tak jak mówili :)
OdpowiedzUsuńNaszym przedszkolem jestem zachwycona, nigdy w życiu nie spotkałam się z tak kreatywną kadrą. Czas, który spędzają tam przedszkolaki jest co do minuty wypełniony nowymi atrakcjami, w dosłownym tego słowa znaczeniu dzieci uczą się tam poprzez wspaniałą zabawę.
Życzę powodzenia i jak najmniej stresu dla Bąbelka, ale również i dla Was rodziców :)
Super, że tak rewelacyjnie trafiliście. Aż Wam zazdroszczę pocichutku i mam nadzieję, że i u nas wybrane przedszkole okaże się strzałem w dziesiątkę (a nie we własne kolano ;) ) Na razie panie zrobiły na nas bardzo pozytywne wrażenie - jednak są młodziutkie i oby nie zabrakło im doświadczenia :)
Usuńja jeszcze nie staję przed takimi dylematami, bo jeszcze nie jestem mamą, ale myślę, że Twój wpis będzie dla wielu pomocny:)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję - zresztą sama sobie usystematyzowałam pewne rzeczy dzięki niemu :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo pomocny post, bo nas też czeka wybór przedszkola i to już niedługo, czas ucieka ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę powodzenia i samych dobrych, trafionych wyborów! :)
UsuńTemat bardzo ważny (przy okazji - wpis dobrze zoptymalizowany pod seo ;) dzięki frazom typu "jak wybrać najlepsze przedszkole dla dziecka?")
OdpowiedzUsuńTemat ważny, ponieważ małe dziecko przypomina małą roślinkę (tak mi się skojarzyło). Jeśli coś "przygnie do ziemi", zwichruje ją na początku, to potem przez całe życie będzie musiała z tym walczyć. Dobre przedszkole działa jak szklarnia, w której roślinki mają idealne warunki do wzrostu (sorry za te ogrodnicze wstawki, chyba czuję już wiosnę w kościach ;)
Na optymalizacji się nie znam zbyt dobrze, to dla mnie nadal czarna magia ;) Natomiast odnośnie przedszkola - bardzo podoba mi się Twoje porównanie! Chyba aż je sobie wydrukuję i dam paniom w naszej placówce, żeby powiesiły na jakiejś najbardziej widocznej tablicy informacyjnej ;)
UsuńBardzo pomocny dla mnie wpis :) Otwieram od września punkt przedszkolny, który oczywiście w przyszłości pragnę zamienić w regularne przedszkole - jednak nie takie standardowe :) Moim marzeniem jest otworzyć pierwsze w Polsce przedszkole mediacyjne :) i oddział hortiterapeutyczny :) Ale małymi kroczkami - to takie plany. W każdym razie uwagi dla mnie cenne! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow! Masz naprawdę ambitne plany :) Nasze przedszkole jest akurat przedszkolem ekologicznym, ale o hortitoterapii w przedszkolu chyba jeszcze nie słyszałam. Ciekawy pomysł - i jestem pewna, że znajdziesz wielu chętnych rodziców w tak niszowym i innowacyjnym temacie :) Trzymam kciuki za powodzenie Twojej misji!
UsuńMy mieliśmy duży wybór, bo w pobliżu naszego domu zamieszkania jest około siedmiu państwowych i jeszcze kilka prywatnych przedszkoli. Wybraliśmy jedno z nich, nie żałujemy, każde ma wady i zalety. Jedni zarzucają naszemu, że rzadko pojawiają się w nim objazdowe teatrzyki ze swoimi przedstawieniami. Ja nie żałuję, bo dla mnie są one szczytem tandety i nie chciałabym, żeby Tosia z nich uczyła się teatru. Inni zarzucali, że dzieci nie jeździły na wycieczki. Ja nie żałowałam, bo moim zdaniem trzylatki były na całodniowe wyjazdy po prostu za małe. Podrosły i jeżdżą. Nie żałuję naszego wyboru, czy kolejne dziecko poszłoby do tego przedszkola? Nie wiem. Bo Tosia zaraz idzie do szkoły, więc pewnie szukalibyśmy placówki bliżej szkoły.
OdpowiedzUsuńW naszym pobliskim miasteczku wybór żaden. Przedszkole jest tylko jedno, absolutnie niczym mnie do siebie nie przekonało (a już na pewno nie wspomnianym w poście personelem...) Dobrze, że mieliście aż tak szeroki wybór - to właśnie jeden z powodów, dla których czasami mam ochotę wynieść się na dobre z tej naszej wsi i przeprowadzić do jakiegoś większego miasta.
UsuńMy wybraliśmy najbliższe i okazało się fajne :)
OdpowiedzUsuńCzyli sytuacja ootymalna :)
Usuńoj ciężko jest wybrać dobre przedszkole. Mój synek chodzi do prywatnego, ale to ze względu na wiek, bo ma dopiero dwa latka :)
OdpowiedzUsuńZ takim maluszkiem sam wybór i rozstanie musi być jeszcze trudniejsze... Ja pamiętam jak dziś słowa jednej z pań w tym naszym miejscowym przedszkolu, w którym miałam praktyki. Był tam jeden mały chłopczyk, który jeszcze korzystał z pieluszki, bo czasami zdarzały mu się różne drobne "wypadki". A ona z taką pogardą i ironią w głosie powiedziała: "Nie po to robiłam srudia, żeby cudzym dzieciom tyłki podcierać"...I to był właśnie jeden z wielu czynników, dla których postanowiłam, że mojego synka na pewno tam nie poślę (mimo że już dawno odpieluchowany i korzysta z toalety).
UsuńJak przedszkole to tylko Montessori;)
OdpowiedzUsuńA dlaczego? Może jakieś argimenty na poparcie tej opinii? (I nie pytam złośliwie - po prostu jestem ciekawa :) )
UsuńMy wybraliśmy przedszkole państwowe ;)które po pierwsze ma wśród rodziców i dzieci bardzo pozytywna opinie a po drugie mamy je pod "samym nosem" ;) czekamy na rozpoczęcie rekrutacji i jak dobrze pójdzie od września Synek podrepta do przedszkola :)
OdpowiedzUsuńAle Wam się świetnie trafiło :) Rekomendacje innych rodziców i ich dzieci to faktycznie jeden z czynników, który człowiek najbardziej bierze pod uwagę :) Powodzenia w rekrutacji i adaptacji! :*
UsuńW moim miasteczku problemu jako takiego nie ma. Sa o ile dobrze wiem dwa publiczne i jedno prywatne.. ;) idzie sie gdzie blizej, bo wszedzie tak samo;) hmm przedszkole z gimnazjum, to tragedia. W zyciu bym na to nie poszedl. Jedynym pocieszeniem moze byc to, ze niedlugo je zlikwidują;)
OdpowiedzUsuńNo to jest właśnie plus miejscowości większych, niż nasza - jakikolwiek wybór, którego w naszej zabitej dechami dziurze jesteśmy pozbawieni. Dlatego my musieliśmy poszukiwać dalej ;) A odnośnie likwidacji gimnazjów - nie wiem, czy ma sens dokonywanie kolejnego "przewrotu" w edukacji. Moim zdaniem lepiej by było zacząć naprawiać obecny system, zamiast go burzyć i fundować nauczycielom i dzieciom kolejne rewolucje. Sama byłam pierwszym "eksperymentalnym" rocznikiem gimnazjalnym - i pamiętam, jaki straszny był szum wokół tego i z jakim dużym stresem się to dla nas wiązało.
UsuńMy kierowaliśmy się opiniami znajomych, oraz tym że przedszkole jest bardzo blisko domu, co ułatwia zaprowadzanie i przyprowadzanie dziecka, jest tez "nieprzeludnione" czyli małe grupy nad którymi łatwo zapanować. Ciszyło mnie też to że koledzy i koleżanki Janka z osiedla też tam będą. Może nie jest to jakieś "wypasione" przedszkole ale Janek jest zadowolony.
OdpowiedzUsuńU Was wiele przemawiało za takim wyborem - natomiast w przypadku naszego miejscowego przedszkola nawet ta bliskość mnie do niego nie przekonuje.
UsuńU Nas za duzego wyboru nie bylo. W miescie (80 tys) sa tylko dwa publiczne przedszkola - reszta jest prywatna. Podziwiam juz teraz odwozenie Babla 20 km (tyle mam do pracy I nie lubie spedzac czasu za kierownica), a nasze przedszkole oddalone jest o 7 km. Niby malo, ale tez odleglosc meczy....
OdpowiedzUsuńU nas dzieci do lat 6 uczone sa wszystkiego metoda aistear - czyli nauka poprzez zabawe ;-) fajna sprawa... jezyk obcych sie nie ucza, chociaz obsluchuja sie z irlandzkim.
To odwożenie też nas trochę przeraża - zwłaszcza że ja nadal nie mam prawa jazdy, a mąż ze względu na pracę nie zawsze będzie mógł Bąbla zawieźć, więc czasami trzeba będzie jechać po prostu komunikacją publiczną. Ale my w zasadzie nie mieliśmy innego wyjścia - bo to nasze miejscowe przedszkole w mojej opinii jest naprawdę kiepskie i jedynie jakaś ostateczność musiałaby sprawić, że bym się na nie zdecydowała...
UsuńI my dziś wzięliśmy wniosek do przedszkola. Niby decyzja podjęta, ale ciągle mamy wątpliwości. Także doskonale rozumiem Twoje rozterki.
OdpowiedzUsuńWątpliwości pewnie będą pojawiały się przez cały czas - czy nie mogliśmy jednak wybrać lepiej, czy to była dobra decyzja i tak dalej...Ale stwierdziliśmy, ze będziemy po prostu bacznie obserwować Bąbla i jego reakcje na nowej miejsce - i jeśli on będzie zadowolony, to my też będziemy :)
UsuńGdy syn szedł do przedszkola w naszej okolicy było tylko jedno, więc wyboru wielkiego nie mieliśmy, ale okazało się ono super :)
OdpowiedzUsuńNo to całe szczęście - bo gdyby to jedno okazało się do bani, to sprawa mogłaby się trochę skomplikować ;)
UsuńNa szczęście ten etap mamy już za sobą. W przyszłym roku czeka nas wybór szkoły ;/
OdpowiedzUsuńZdaje się, że to jeszcze większy dylemat i jeszcze trudniejsze wybory...Życzę dobrych decyzji i pełnej satysfakcji :)
UsuńCenne uwagi ;) Ja myślę, że Antoś chodzi do spoko placówki. widzę duuże zmiany jego zachowaniu i mowie. Oczywiście takie na plus ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, też często o tym słyszę od znajomych mam - jednak dziecko w towarzystwie rówieśników rozwija się najczęściej lepiej i szybciej. U nas mowa Juniora już jakiś czas temu wystrzeliła jak z procy - więc jak się jeszcze trochę podciągnie przy innych maluchach to już nas chyba na śmierć zagada ;)
Usuńten temat jeszcze przede mną ale wiem ze to bedzie mega trudne. Nie tak dawno jak 2 tyg temu slyszalam ze w warszawie pewna pani znecała sie nad dziećmi w przedszkolu. Jakaś masakra! to jest dla mnie przerażające :( jak mozna sie znecac nad takimi małymi dziećmi? tym bardziej mnie to przeraża, bo to jest bardzo trudna decyzja :(
OdpowiedzUsuńO takich przypadkach słyszy się w mediach niestety dość często - gdyby nie takie zatrważające wieści to podejrzewam, że i nasze wybory nie byłyby tak trudne i nie wiązały się z takimi poważnymi rozważaniami...Ale trzeba być dobrej myśli i monitorować sytuację w przedszkolu, żeby naszemu dziecku nic złego się tam nie przytrafiło.
UsuńNasz Eryk uczęszcza właśnie do grupy, która znajduje się jako jedyna w podstawówce. Szkoła jest obok budynku przedszkola, więc jak idą na plac zabaw, to po prostu tam przechodzą. My jesteśmy z tej fili bardzo zadowoleni, filia jest tak oddzielona, że dzieci z tymi starszymi w ogóle nie mają kontaktu, a dzięki temu, że to filia, mają nie jedną salę, a 3 sale :)
OdpowiedzUsuńU nas akurat wygląda to trochę inaczej - to znaczy do części sal przedszkolnych i do gimnazjum wchodzi się tymi samymi drzwiami, trzeba jeszcze dodatkowo przejść z dzieckiem przez gimnazjalny korytarz. Jakoś sobie tego nie wyobrażam - taki mały robaczek wśród tylu prawie już "dorosłych" chłopaków...zupełnie mi się to nie podoba i nie klei...Dobrze, że u Was ktoś pomyślał o innym rozwiązaniu.
UsuńW praktyce jest tak, że pomimo wyboru przedszkola publicznego, wcale nie jest tak łatwo się dostać do tych wybranych. Niby gmina musi zapewnić takie miejsce, ale kieruje się wtedy wyborem placówki, w której są wolne miejsca, albo może stworzyć np. dodatkowe miejsca. Czyli dziecko może zostać zapisane np. do przedszkola na drugim końcu miasta, albo do takiego, do jakiego my nie chcemy. Warto dlatego wcześniej brać pod uwagę też prywatne przedszkole, gdyby zdarzyła się taka sytuacja - przynajmniej w moim mieście są takie sytuacje, może nie wszędzie....
OdpowiedzUsuńWiem, że tak też się zdarza. U nas akurat gmina nie może kierować do innego przedszkola, bo po prostu jest tylko jedno. Za to część dzieci zostaje przekierowana właśnie do wspomnianego oddziału przy gimnazjum - muszę przyznać, że nie zazdroszczę ani im, ani ich rodzicom...
UsuńU nas przedszkole jest w liceum, ale zrobione jest osobne wejście i dzieci nie mają żadnych kontaktów z licealistami. Podeszliście do sprawy bardzo poważnie. I słusznie! Oby Bąblowi przedszkole przypadło do gustu.
OdpowiedzUsuńNo to jest o wiele bardziej korzystna sytuacja, kiedy mamy do czynienia z osobnym wejściem - choć jak dla mnie i tak optymalnie byłoby, gdyby przedszkole było po prostu odrębnym budynkiem, nie połączonym z jakąkolwiek inną placówką. A do tematu podeszliśmy poważnie, bo to nie jest kwestia kilku tygodni czy nawet miesięcy, tylko lat - więc trzeba dobrze zdecydować, żeby potem dziecka nie przenosić i nie fundować mu dodatkowych stresów i zawirowań...
UsuńNasza Hania chodzi do prywatnego. W okolicy mamy dwa państwowe przedszkola i sześć prywatnych. Do państwowych nie składaliśmy, bo nie mieliśmy szans. Jeśli mam odpowiedzieć szczerze jakie kryteria braliśmy pod uwagę to przede wszystkim odległość od domu, jakie zajęcia dodatkowe wchodzą w cenę opłaty za przedszkole i czy mają swoją kuchnie czy katering;-0
OdpowiedzUsuńOczywiście pytaliśmy znajomych, sprawdzaliśmy opinie, ale wiadomo jak to jest. Ja osobiście mam kilka uwag, ale najważniejsze, że Hańcia jest zadowolona. Nie ma idealnego przedszkola i pań nauczycielek. Póki co nasze dziecko więcej nie chodzi do przedszkola niż chodzi ze względu na choroby jakie przynosi z przedszkola - ukryte koszty;-0 Miałam w planach iść do pracy od stycznia, ale niestety dziecię me i jej znikoma odporność na gronkowce różnej maści sprawiły, że od listopada góra dwa tygodnie uczęszcza do przedszkola potem 3 tygodnie jest w domu i się kuruje. Żaden pracodawca nie zniósłby tyle absencji, więc dałam sobie spokój. A myślałam, o ja naiwna, że jak Hania pójdzie do przedszkola to świat stanie przede mną otworem;-0 Oczywiście przeziębione dzieci przyprowadzane przez swoich rodziców to temat na inny elaborat.
Życzę powodzenia i niech Bąbel szybko zaadaptuje się w przedszkolu. To też temat trudny, ale do przejścia.
Powodzenia!
No jasne, że ideały nie istnieją - ale zawsze można się postarać, żeby wybrane miejsce było choć trochę do tego naszego wymarzonego ideału zbliżone ;) Myślę, że świetnie sobie z tym poradziliście - i że przeprowadziliście odpowiednie "badanie terenu" ;)
UsuńA z chorobami to faktycznie temat-rzeka. Chyba nie znam żadnego dziecka, które nie zaczęłoby bardziej chorować od momentu posłania go do żłobka czy przedszkola. Obawiam się, że sytuacja i u nas może wyglądać bardzo podobnie - i że moja tak zwana "kariera zawodowa" również będzie stała w związku z tym pod wiecznym znakiem zapytania ;)
O adaptacji na pewno tu jeszcze napiszę - i podejrzewam, że na jednym poście się nie skończy ;)
Jestem nauczycielem, co prawda klas I-III, ale studiowałam z dziewczynami, które pracowały w obu miejscach. Wiele dziewczyn z prywatnych przedszkoli bardzo narzekała na zarobki, czasami było to około1400zł ;/ Przy takiej pensji motywacja do pracy bywa żadna i chyba nikogo tym nie zdziwię. Z drugiej strony prywatne przedszkola są zazwyczaj lepiej wyposażone. Uważam, że najbardziej racjonalne będzie poleganie na opinii znajomych. Ja jestem w tej chwili na etapie szukania odpowiedniego żłobka i to jest dopiero zagwostka.
OdpowiedzUsuńZgadza się, taka płaca na pewno nie jest adekwatna do zakresu obowiązków i ogromu odpowiedzialności za cudze dzieci - więc i mnie narzekania na takie zarobki wcale nie dziwią. Miejmy nadzieję, że coś się jednak zmieni w tym temacie w najbliższej przyszłości. A żłobka swego czasu też szukaliśmy - ale zrezygnowaliśmy już po pierwszej "zapoznawczej" wizycie, bo uznaliśmy, że Bąbel jest jeszcze na to za mały (miał wtedy 18 miesięcy). Zresztą, my sami chyba też nie byliśmy gotowi na rozłąkę - ale czasami to konieczność i nie ma innego wyjścia.
UsuńMy podobnie jak wiele mam wybraliśmy przedszkole państwowe najbliżej domu. Ma to same plusy bo blisko po pracy z przedszkola do domu i najważniejsze: dzieci poznają się i zaprzyjaźniają się z rówieśnikami z okolicy co jest bardzo przydatne jak potem całą zaprzyjaźnioną grupą bez stresu ruszają do szkoły. U nas to się super sprawdziło. Nie przywiązuj się za bardzo do porównywania liczby zajęć dodatkowych bo w państwowych przedszkolach też się wiele dzieje, dzieci jeżdżą na wycieczki i do kina a duża grupa to wcale nie takie zło bo wtedy każdy ma szansę znaleźć odpowiadającego sobie kompana do zabawy. Dodatkowo w grupie maluchów oprócz pani opiekunki jest zawsze oddzielna pani od zaprowadzania dzieci do toalety i oporządzenia ich tam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę najlepszego wyboru!
Ja generalnie nie mam nic przeciwko przedszkolom państwowym - i jestem przekonana, że znajduje się wśród nich wiele naprawdę dobrych, przyjaznych placówek. Ale akurat to nasze mnie do siebie nie przekonuje (a jest tylko jedno) - ponieważ poznałam je podczas praktyk "od podszewki" i jakoś nie mam zaufania do tamtego personelu. Do niektórych pań naprawdę się zraziłam przez ich podejście do dzieci oraz własnej pracy - i jakoś trudno byłoby mi znieść świadomość, że Bąbel zostaje na kilka godzin dziennie w ich rękach...
UsuńPewnie jestem jedyną kobieta w Polsce, która tak uważa, ale nadmiar dodatkowych projektów bądź zajęć w przedszkolu nie zawsze jest taki dobry. U nas co chwile były organizowane "jakieś cuda", specjalne dni, akcje, konkursy, pokazy, trzeba było przynosić różne rzeczy. Tego było naprawdę sporo, aż niektórzy rodzice zaczęli się buntować. Ale jakoś to przeżyliśmy.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to żeby przedszkolanki były niekrzyczące ;) Chętnie bym też posłała dziecko tam gdzie jest monitoring i mogłabym podpatrywać maluszka w najmłodszej grupie, jak sobie radzi.
Ja też uważam, że "co za dużo, to niezdrowo" - najważniejszy jest umiar i rozsądek, bo inaczej można dziecko i rodziców zamęczyć tym wszystkim. Wydaje mi się, że w tym wybranym przez nas jest tak akurat "w sam raz" - no ale oczywiście wszystko okaże się w praniu i dopiero po paru tygodniach czy miesiącach będę mogła coś więcej powiedzieć na ten temat.
UsuńA niekrzyczące przedszkolanki ? Już ja o to zadbam ;) Natomiast w kwestii monitoringu wiem, że w niektórych placówkach jest - ale nie można podpatrywać go, będąc w domu czy w pracy i korzystając z Internetu. Można tylko poprosić o nagranie z konkretnego dnia czy okresu, jeżeli wyjdzie jakaś sytuacja sporna z personelem. Tak było w przypadku żłobka, w którym kiedyś byliśmy na wstępnej rozmowie - i pani dyrektor zasłaniała się tam ochroną wizerunku dzieci. Dla mnie tłumaczenie bez sensu, bo przecież i tak tylko rodzice mogą z tego korzystać po zalogowaniu się.
My po raz drugi stoimy przed decyzją, jakie przedszkole. Pewnie ze względów logistycznych zdecydujemy się na ten sam obiekt, choć rewelacji nie ma...
OdpowiedzUsuńAle taka prawda, że względy logistyczne często okazują się argumentem największej wagi. U nas też pewnie tak by się stało, gdyby nie fakt, że poznałam nasze miejscowe przedszkole "z autopsji" - jako jego absolwentka oraz praktykantka ;)
UsuńWiele mogę na ten temat powiedzieć ...mam za sobą rekrutację dwóch synów. Pierwszy zaczął trzy lata temu w prywatnym punkcie opieki. Później chodził do prywatnego przedszkola. Byłam zadowolona opieką i edukacją, licznymi zajęciami. Tylko nie ceną, która dobijała do 1000 zł. Młodszy rok temu jako 3latek już poszedł do bardzo dobrego przedszkola publicznego. Ale cyrk był z rekrutacją! W Gdańsku jest elektroniczna forma zapisów. Syn się nie dostał na początku, bo na jedno miejsce 3 osoby. A dziecko z tzw normalnej rodziny, wiev tylko 8 punktów. Podziałało odwołanie i argument, że jestem z branży...
OdpowiedzUsuńFajnie to ujęłaś w tekście. Wielu rodziców nie wie, gdzie złożyć podania, co wybrać. Choć w razie złej decyzji zawsze można zrezygnować.
Cena faktycznie trochę zwala z nóg - od nas aż takiej bajońskiej kwoty na szczęście nie zażądali ;) A dzięki moim obecnym studiom też już poniekąd jestem "z branży" (lub przynajmniej z bardzo zbliżonej, pokrewnej dziedziny) - więc dzięki za podsunięcie argumentu, nie zawaham się go użyć w razie czego ;)
UsuńU nas jest to temat na czasie. Mamy dwóch synów- bliźniaków. W grudniu skończyli 2 lata, tak więc we wrześniu mogliby pójść do przedszkola. Sprawa nie jest jednak taka prosta. W miejscowym przedszkolu publicznym nie ma miejsc i na 100 % nie zostaną przyjęci. Mieszkamy na wsi. Ciągle się zastanawiam, czy zapisać ich do przedszkola w najbliższym mieście, czy zostawić ich jeszcze przez rok w domu. To nie jest taka prosta decyzja. Dużo składowych trzeba przemyśleć. Post jak najbardziej mi się przyda !
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu pewnie zostawiłabym synków w domu, bo skończone dwa latka to jeszcze bardzo wcześnie - ale z drugiej strony wiem, że różne argumenty o tym decydują i każda sytuacja jest bardzo indywidualna. Albo jednak spróbujcie rekrutować się w Waszej miejscowości - kto wie, może szczęście Wam dopisze i nie będzie wcale tak ciężko o miejsca, jak Ci się to obecnie wydaje. Powodzenia !
UsuńJa po prostu zapisałam F do jedynego przedszkola, jakie jest u nas ;) Rusza od września.
OdpowiedzUsuńPrzedszkole raczej wypadłoby bez rewelacji wg podanych przez Ciebie kryteriów ;) ale mnie zależy głównie na uspołecznianiu młodego, a poza tym na tym, żeby właśnie go nigdzie nie wozić (córkę woziłam 4 lata ponad dwadzieścia kilometrów dziennie i wstawała przed szóstą; przedszkole było rewelacyjne - ale czy na pewno było warto?) i mógł go w razie potrzeby odebrać ktoś, kiedy ja nie będę mogła.
Pozdrawiam!
No to teraz mi ćwieka zabiłaś - bo u nas odległość podobna i też trzeba będzie wstawać baaardzo wcześnie (dla mnie to akurat nie problem, z Młodym może być trochę gorzej). Gdyby w naszym miejscowym przedszkolu wymieniono choć część kadry (na co oczywiście nie liczę i tylko mogę sobie pomarzyć) - to i nasze wybory pewnie wyglądałyby inaczej...Czy będzie warto ? - opowiem jakoś z końcem roku, po pierwszych sześciu miesiącach przedszkolnej edukacji :)
UsuńSporo zainwestowaliśmy czasu i energii, aby wybrać odpowiednie przedszkole dla dzieci, kiedy już tam zaczęły chodzić, okazało się, że się przeprowadzamy, to była dopiero ironia losu, w środku roku szukać nowego przedszkola, na szczęście się udało znaleźć wolne miejsca. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
No to faktycznie niefortunny zbieg okoliczności. My akurat przeprowadzki nie mamy w perspektywie - choć gdyby nie kredyt na mieszkanie, to pewnie intensywnie byśmy to rozważali (z wielu różnych względów, niekoniecznie tych przedszkolnych). Dobrze, że szczęście Wam dopisało :)
UsuńJak wiesz, my mielismy świetne przedszkole :) Z polecenia znajomych! Taka rekomendacja bywa najlepsza! Wierzę, że i Wy bedziecie zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńTak, Wasze przedszkole powinno być chyba wszystkim pozostałym stawiane za wzór wszelkich cnót do naśladowania :) To, że pomimo upływu lat nadal utrzymujecie z nim kontakt i uczestniczycie we wszystkich tych imprezach - mówi samo za siebie :)
UsuńPamiętam jak ja sobie to wyobrażałam, jak Tymus był mały. A potem życie samo scenariusz napisalo. Przedszkole musieliśmy wybrać z dnia na dzień w sierpniu. Wyboru nie było już żadnego. Byłam zła i rozczarowana że moje marzenia o rekrutacji, adaptacji itd legły w gruzach. Trafiliśmy do przedszkola w którym jako jedynym zrobiono dla nas dodatkowe miejsce. I dziś już wiem, że lepiej trafić nie mogliśmy. Nie jest jakieś wymyślne, mało w nim snobizmu, w zasadzie wcale, mimo że jest przedszkolem prywatnym. Bardzo rodzinna i ciepła atmosfera, zresztą Tola też do niego z czasem poszła bez chwili zastanowienia i to chyba najlepsza rekomendacja dla nas :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za was kciuki aby i wam tak się trafiło!!
No widzisz...czasami to, co wydaje się nam kiepskim i narzuconym "odgórnie" rozwiązaniem - ostatecznie okazuje się prawdziwym strzałem w dziesiątkę :) A czasami bywa wręcz odwrotnie - myślimy nad czymś przez wiele dni, rozważamy wszystkie argumenty za i przeciw, a potem dochodzimy do wniosku, że jednak popełniliśmy straszny błąd. Mam nadzieję, że tego drugiego scenariusza uda się nam uniknąć - bo gdybym tylko ja miała na tym ucierpieć, to OK. Ale jak już dziecko ucierpi - to niefajnie...
UsuńSwoją drogą babcia jednego z chłopców z naszej miejscowości powiedziała nam, że dopóki uczęszczał do tego naszego lokalnego przedszkola - ciągle płakał, był bardzo rozdrażniony i nerwowy, za nic w świecie nie chciał rano wstawać z łóżka. A jak przenieśli go do tego, które ostatecznie i my wybraliśmy - to bardzo szybko się tam odnalazł i wręcz pokochał codzienne zajęcia, spotkania z paniami i innymi dziećmi. Także przyjmuję to za dobry znak - i liczę na to, że z Bąblem będzie podobnie :)
Nasz Oli uczęszcza do prywatnego przedszkola. Mała grupa, ośmioro dzieci i trzy panie do opieki. Idealnie pod tym względem, jestem spokojna. Bardzo dużo ciekawych zajęć dodatkowych, oprócz tego wiele warsztatów dla dzieci i ich rodziców. Oli uwielbia tam chodzić i to jest dla mnie najważniejsze-jego komfort psychiczny. Panie to bardzo ciepłe kobitki, tulą, usypiają jak trzeba i karmią, są jak dobre ciocie. Choć na samym początku przerażała mnie cena, to na chwilę obecną byłabym w stanie zapłacić nawet więcej gdyby trzeba było, bo wiem że mój syn jest tam szczęśliwy i bezpieczny.... A o to najbardziej się bałam!
OdpowiedzUsuńMoje młode chodzi teraz do prywatnego, ale będziemy ją zapisywać do publicznego. Stresuje mnie to - martwię się, czy się odnajdzie, czy nie przeżyje traumy 😥
OdpowiedzUsuńJa się śmieję, że nie mam zbytnio wyboru co do przedszkola, bo moja mama jest nauczycielem w przedszkolu i tam poślę moją córkę. Tam też chodziłam i bardzo lubię tę placówkę. Ale patrząc obiektywnie jest to jedno z najlepszych przedszkoli w mieście. Ogromny teren wokół, blisko park, spokojna dzielnica, pyszne, domowe posiłki i fajna kadra. Więc nie mamy wyboru :)
OdpowiedzUsuńwrócę tu za parę lat :-)
OdpowiedzUsuń