Wspominałam Wam już kiedyś, że byłam bardzo specyficznym dzieckiem? W zerówce - zamiast wspólnie z innymi gotować obiady w plastikowych
garnkach, budować z klocków i szaleć na placu zabaw - siedziałam przy
stoliku z zeszytem i długopisem w dłoni i zapisywałam kartki całymi rzędami
szlaczków, literek i cyferek.
Niestety, nie było jeszcze wtedy takich magicznych kart i pisaków suchościeralnych, jakie aktualnie ma w swojej ofercie Kapitan Nauka - których mogłabym używać praktycznie bez końca, wciąż od nowa
ćwicząc na nich coraz doskonalsze kształty i pisanie po śladzie.
Widoczne na zdjęciach zestawy to dla
nas jedne z tak zwanych "produktów na zaś". Dzięki
uprzejmości Wydawnictwa EDGARD znalazły się w naszych zbiorach już teraz,
choć docelowo przeznaczone są dla kategorii wiekowej 4+.
Oczywiście Bąbel nie widział absolutnie żadnych przeciwwskazań,
żeby od razu się z nimi zmierzyć i ozdobić poszczególne karty swoimi bazgrołkami. Potem natomiast nie mógł się nadziwić, że wszystkie
rysunki udało mu się bez żadnego problemu zetrzeć rączką, nawet jakoś
specjalnie się przy tym nie brudząc :)
W każdym zestawie znaleźć można aż 31 obustronnych kart, specjalny pisak
i książeczkę z zadaniami. Poza nauką szlaczków, cyfr i
liter książeczki zawierają też różnego rodzaju labirynty, kolorowanki i inne
ćwiczenia, mające na celu przede wszystkim opanowanie pisania,
usprawnienie koordynacji wzrokowo-ruchowej i małej motoryki.
Jednocześnie są to łamigłówki zmuszające do koncentracji i logicznego
myślenia - a nieco starsze dzieci nauczą się z nich chociażby
podstawowych działań matematycznych i wyszukiwania ukrytych, zaszyfrowanych słów.
Zarówno karty, jak i książeczki zachęcają i przykuwają dziecięcą uwagę przyjemną dla oka,
kolorową szatą graficzną. Dodatkowe strzałki wskazują również właściwy
kierunek, w którym powinna zostać poprowadzona linia - co dla początkujących
przedszkolaków będzie z pewnością sporą pomocą i ułatwieniem.
Ćwiczenia są tutaj na tyle urozmaicone, że chyba każdy rodzic będzie w stanie wybrać spośród nich te najbardziej odpowiadające zainteresowaniom i umiejętnościom dziecka. Zróżnicowany stopień trudności poszczególnych kart sprawi natomiast, że będą mogły one towarzyszyć maluszkowi tak naprawdę przez cały okres jego przedszkolnej edukacji - by mógł rozwiązywać najpierw te najprostsze, a potem również bardziej skomplikowane zadania.
Czy można chcieć czegoś więcej w toku
przygotowywania naszych dzieci do roli ucznia?
Myślę, że Kapitan Nauka zadbał z powodzeniem o wszystko, co najważniejsze -
i po raz
kolejny sprawił, że nauka staje się jednocześnie przyjemnością i świetną
zabawą :)
Fajne, podoba mi się! Uczy i bawi.
OdpowiedzUsuńDwa w jednym - czyli to, co maluchy lubią najbardziej :)
UsuńNauka przez zabawę, to jest to :)
OdpowiedzUsuńO tak - wtedy wiedza zdecydowanie lepiej i w pewnym sensie "sama" wchodzi do głowy :)
UsuńPrzydałoby się nam!
OdpowiedzUsuńTo akurat kategoria wiekowa dla Syna na Szczycie :)
Usuń😃 ja właśnie szukam czegoś takiego dla mojej (prawie) 4latki!a co!niech się uczy 😉
OdpowiedzUsuńNiech się uczy - a dodatkowo jeszcze niech ma niesamowitą frajdę płynącą z tego "magicznego" zmazywania :)
UsuńTakie pomoce naukowe są bardzo ciekawe, zabawa przede wszystkim, a nauka niejako przy okazji. :)
OdpowiedzUsuńO to właśnie chodzi ;)Podejrzewam, że gdyby w polskich szkołach więcej zajęć odbywało się właśnie na zasadzie nauki przez zabawę - to efekty też byłyby dużo lepsze i mniej ulotne.
UsuńSeria Kapitan Nauka, obok serii Czuczu to moim zdaniem wiodące tytuły w swojej kategorii. Przede wszystkim pięknie wydane, kolorowe, sprytnie i mądre rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńCzuczu też lubimy, chociaż od niego mamy głównie karty obrazkowe i puzzle dla najmłodszych dzieci. A ten Kapitan Nauka to już trochę wyższy level ;)
UsuńMy mamy do nauki angielskiego i sobie chwalimy :)
OdpowiedzUsuńDo angielskiego też widziałam - i na pewno się o nie postaramy, ale najpierw Bąbel musi dobrze polski opanować ;)
UsuńUwielbiamy, a oni wymyślają co raz to nowsze i lepsze produkty :)
OdpowiedzUsuńZgadza się - też widzę ten progres :) A w porównaniu z "naszymi czasami" to już w ogóle nie ma o czym mówić ;)
UsuńKapitan Nauka jest fajny. Mamy 5 zestawów kart obrazkowych. Teraz rozważam kupno takich do anuki j. angielskiego, a to zmazywanie - jak młode podrośnie.
OdpowiedzUsuńU nas też na razie użytkowanie tych tablic przez Bąbla sprowadza się raczej do bazgrolenia bez ładu i składu ;) Za każdym razem wprawdzie próbuje rysować i pisać po śladzie wyznaczonym przez kropeczki - ale i tak kończy się utratą cierpliwości i totalnym freestyle'm ;) Za to zabawa - pierwsza klasa !
UsuńTez mamy takie ksiazeczki dla mojej starszej corki. Dzieki temu ma mozliwosc nauczenia sie jezka polskiego :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że gdzieś zagranicą jesteście? Widzę już - Hiszpania ! No tak - wychowanie dziecka dwujęzycznego to na pewno jeszcze większe wyzwanie.
UsuńŚwietna pomoc i przy okazji doskonała zabawa dla najmłodszych:)
OdpowiedzUsuńI dla tych starszych zresztą też - a zwłaszcza jak się do Bąbla mój M. przysiądzie i coś tam sobie razem tworzą :) Czasami aż boki zrywać ;)
UsuńAż szkoda, że my nie miałyśmy w dzieciństwie takich cudów. Ale teraz możemy skorzystać :)
OdpowiedzUsuńNie omieszkam od czasu do czasu Bąblowi podkradać - bo nadal mam zamiłowanie do kaligrafii, a niestety mój charakter pisma na studiach trochę ucierpiał ;)
UsuńSama uwielbiałam szlaczki. Po cichu liczę że i moja mała będzie ich miłośniczką ;)
OdpowiedzUsuńUfff...Już myślałam, z tylko ja byłam taka "dziwna" - bo większość znanych mi dzieci nie przepadała za tego typu aktywnością. Jednak dobrze, że nie jestem sama ;)
UsuńŚwietne zestawy dla malucha :)
OdpowiedzUsuńTo fakt :) I mam nadzieję że zapał Bąbla będzie utrzymywał się na tym samym poziomie, kiedy już przekroczy przedszkolne i szkolne progi ;)
UsuńKapitan nauka jest super, my mamy krty obrazkowe dla dzieci 1+ Pierwsze słowa. Mimo ze mój szkrab ma 10 mcy to juz teraz uwielbia je przekladac, ogladac i niezgrabnie wkladac do pudeleczka. Sa tak czesto uzywane ze juz lekko sie zniszczyly ale swoja role spelniaja idealnie nawet lekko pogryzione :-)
OdpowiedzUsuńZ tym gryzieniem i u nas była masakra - to się nazywa prawdziwy "głód wiedzy" ;)
UsuńGenialne! Moje dzieci uwielbiają pisaki i suchościeralne tablice. A że najstarszy jest teraz w zerówce i ostro uczy się liczyć i pisać, to czuję, że to coś dla nas. Już sobie zapisałam do kupienia przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńCo do początku tekstu - ja w pierwszej klasie podstawówki siadałam wieczorami i przepisywałam ksiażki. Teraz myślę, że byłam złotym dzieckiem :D Zero problemów dla rodziców - tylko kartka i pióro :D
U nas jeszcze znikopisy cieszą się wielkim powodzeniem - do tego stopnia, że w tej chwili już trzeci eksploatujemy ;)
UsuńA z tym przepisywaniem książek - witaj w klubie ! Do tej pory prowadzę różne zeszyty z cytatami - tyle że teraz już fragmenty przepisuję, a nie całe strony ;) Ale ja złotym dzieckiem mimo wszystko bym się nie nazwała - bo w szkole faktycznie byłam prymusem i bardzo pilną uczennicą, za to w domu potrafiłam nieźle dać do wiwatu ;)
Super! Też od zawsze lubiłam pisać i przepisywać, i po szkole bawiłam się... w szkołę. Tylko tym razem to ja byłam nauczycielką :D Pozdrawiam! Karolina z blog.mrplanner.pl
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie - i moje pluszaki i lalki mocno na tym ucierpiały, bo non stop były z czegoś odpytywane i musiały brać aktywny udział w lekcji ;)
UsuńSuper karty, warto wiedzieć, że coś takiego istnieje. Może mi się przydać za parę lat ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze masz wprawdzie trochę czasu - ale uwierz mi, że bardzo szybko zleci :) A swoją drogą to sama jestem ciekawa, co nowego za parę lat Kapitan Nauka wymyśli.
UsuńBardzo fajnie. Cieszę się że tu trafiłam wiele interesujacych postów.
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam częściej - a ja będę do Ciebie zaglądać i może wreszcie podszkolę się trochę w temacie gotowania ;)
UsuńBardzo lubię Kapitana Naukę i Czuczu. Polecam! Moja córka bardzo lubi grafikę Kapitana.
OdpowiedzUsuńGrafika to faktycznie bardzo ważna rzecz dla dziecka - która często decyduje o tym, czy w ogóle sięgnie po jakąś książeczkę lub grę.
UsuńU nas sprawdziłyby się obecnie rewelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuńNic, tylko brać ! ;)
UsuńNie dogadałybyśmy się w przedszkolu! :D Ja nienawidziłam literek, cyferek, a najgorzej wspominam szlaczki. Hehe :D
OdpowiedzUsuńAle za to teraz piszesz takie świetne teksty, że aż trudno mi uwierzyć w tę Twoją niechęć do literek :) Dobrze, że doświadczenia przedszkolne nie zdeterminowały Ci całego życia ;)
Usuń"Za dzieciaka" wystarczały mi tylko kartki i kolorowe kredki, czy mazaki. W sumie do tej pory lubię malować.
OdpowiedzUsuńFajnie, że teraz każdy rodzic ma dostęp do różnego rodzaju pomocy dydaktycznych i może sam z dzieckiem "popracować" i przygotować do zajęć w przedszkolu.
My zaczynałyśmy od książeczek edukacyjnych Nikko. Nie ukrywam, że i Kapitan Nauka coraz bardziej zaskakuje swoją ofertą :)
No tak, kiedyś zbyt wielkiego wyboru nie było - i człowiek cieszył się z tego, co miał akurat pod ręką. Nikko też posiadamy, ale jeszcze nie zdążyliśmy wypróbować - dobrze, że mi o tym przypomniałaś :)
UsuńLubię takie pomoce dydaktyczne, które są dobrze wykonane, a jeszcze przyciągają wzrok swoim ładnym wyglądem :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne. Moja córka lubi ich SuperQuizy.
OdpowiedzUsuńPodobne książeczki rozwiązywałam całkiem niedawno z moim młodszym bratem - kupa frajdy! Nawet mi podobało się pisanie i zmazywanie :D
OdpowiedzUsuńMuszę to mieć! ;)
OdpowiedzUsuńMieliśmy coś podobnego tylko z innego wydawnictwa. Pomocna rzecz!
OdpowiedzUsuńMamy coś podobnego:) Maluchy bardzo to lubią.
OdpowiedzUsuńLubię takie rzeczy, które bawią i uczą. Na pewno w przyszłości sięgniemy po taką formę nauki ;)
OdpowiedzUsuńMamy kilka zestawów Kapitana Nauki. Są świetne. Lenka ostatnio polubiła łamigłówki, fajne są też gry Lotto Kolory albo Zwierzęta.
OdpowiedzUsuńZestawy z pisaniem, rysowaniem i zmazywaniem z tym czy innym wydawcą to jedna z częściej wykorzystywanych przez dzieci form nauki przez zabawę.
OdpowiedzUsuńCo nowsze to fajniejsze :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna sprawa...moj Janek niestety do malowania, pisania, i innych prac plastycznych się nie garnie, wrecz nie przepada...dla niego istnieją tylko samochody...ale kiedyś nadejdzie ten czas gdzie bedzie musiał rękę poćwiczyć a takie komplety uczą i bawią jednocześnie więc może przypadną mu do gustu...może zaryzykujemy i sprawimy....a noż mu się spodoba...akurat dochodzi nam do wieku 4 lat :-)
OdpowiedzUsuńCzasami oznaczenia minimalnego wieku są mocno zawyżone. W rzeczywistości jest wiele rzeczy, które już wcześniej można dzieciom pokazać, oczywiście pod czujnym okiem rodzica. Ja w przedszkolu zamiast się bawić liczyłam wszystko co się da.
OdpowiedzUsuńŚwietne, mamy zestaw od Kapitana Nauki do matematyki. Młoda lubi, ja też :)
OdpowiedzUsuńNas Kapitan Nauka edukuje już bardziej zaawansowanie :)
OdpowiedzUsuńMój synek uwielbia tego typu zabawy ale po kapitana nauke jeszcze nie siegalismy
OdpowiedzUsuńFajne. Jako nauczycielka widzę potencjał takiego narzędzia do pracy na terapii pedagogicznej i wspomagająco do nauczania na lekcjach, również w klasach starszych.
OdpowiedzUsuńFajne :) Chyba też poszukam takiego czegoś na zaś :) A moja Izka to pewnie by to pokreślała swoimi kredkami, a nie tym zmazywalnym pisakiem! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiamy Kapitana Naukę za cudowne gry niezwykle rozwijające nasze dzieci ;-)
OdpowiedzUsuńLubimy bardzo Kapitana Naukę - gdyż dzięki wspaniałym grom uczymy się przez zabawę ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas
pomyslowesmyki.blogspot.com
Lubimy bardzo Kapitana Naukę - gdyż dzięki wspaniałym grom uczymy się przez zabawę ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas
pomyslowesmyki.blogspot.com
O! właśnie takie rzeczy lubimy najbardziej :) jak przyjdie czas na naukę pisania to na pewno się zaopatrzymy :)
OdpowiedzUsuń