Nawet kiedy jeszcze nie było z nami Bąbla - założyliśmy sobie ,
że spanie z dzieckiem w jednym łóżku absolutnie nie wchodzi w grę.
Najbardziej wymowną przestrogą przed zachęcaniem maluszka do takiej opcji były dla nas doświadczenia moich teściów - którzy młodszą siostrę męża (a moją szwagierkę) zdołali wyeksmitować do jej własnego, osobnego pokoju i łóżka dopiero w wieku 10 czy 11 lat (!) W związku z powyższym my również nie chcieliśmy Bąbla do wspólnego spania przyzwyczajać - a i on jakoś niespecjalnie się tego domagał i najlepiej czuł się we własnym łóżeczku, przykryty ulubionym kocykiem i otoczony całą armią ukochanych pluszaków.
Dodatkowo rozkład naszego mieszkania (przerobionego przez budowlańców na nasze specjalne życzenie i pozbawionego największej ścianki działowej) pozwalał na naprawdę natychmiastową reakcję, kiedy słyszeliśmy jakiekolwiek niepokojące sygnały dobiegające z dziecięcego pokoju. Nie potrzebowaliśmy do tego nawet elektrycznej niani, ponieważ oboje śpimy czujnie i płytko, jak przysłowiowe zające pod miedzą.
Dlaczego ostatecznie zdecydowaliśmy się na spanie z dzieckiem?
Sytuacja uległa zmianie wręcz diametralnie w momencie, kiedy u Młodego zaczęły pojawiać się koszmary, nocne lęki i strach przed potworami mieszkającymi pod łóżkiem. Na początku któreś z nas kładło się z Bąblem na jego wąskim tapczaniku albo na dywanie obok - i drzemało w ten niezbyt wygodny sposób aż do rana, a potem chodziło nieprzytomne przez cały następny dzień.
Po jakimś czasie Junior sam zaczął decydować o nocnych przenosinach i przeprowadzce do naszej sypialni - i muszę Wam powiedzieć, że nie ma dla mnie niczego piękniejszego i wspanialszego niż widok dziecka zasypiającego tuż obok Ciebie, wtulonego w Twoje ramiona, zaciskającego małą piąstkę na Twoim placu z całych sił...(Choć nadal absolutnie nie jestem w związku z tym wypoczęta - ponieważ zamiast spać, większość czasu spędzam na wgapianiu się w to cudowne i rozczulające zjawisko ;) )
Początkowo podchodziliśmy do tego nowego "systemu" z pewną nutką rezygnacji. "No trudno...Skoro nasze dziecko tego potrzebuje, czuje się dzięki temu bezpieczne i właściwie zaopiekowane - to przecież nie będziemy się sprzeciwiać, pozbawiać go tego poczucia bezpieczeństwa i podkopywać w nim zaufania". Po jakimś czasie jednak stwierdziliśmy, że sami odnajdujemy w tej sytuacji całe mnóstwo radości, plusów i pozytywów - i że ten nowy rodzaj rodzinnej bliskości naprawdę dobrze na nas wpływa.
Młody śpi z nami zdecydowanie spokojniej, nie budzi się z płaczem i krzykiem. Jednocześnie nie należy do osobników, którzy w trakcie snu bardzo intensywnie kopią, wierzgają, wbijają nam łokcie w brzuch albo zarzucają swoje nogi na nasze głowy ;) W weekendowe poranki (kiedy ja akurat nie jadę na studia, a Bąblowy Tato nie wybywa do pracy) znosimy do sypialni całe mnóstwo pyszności, książeczek i układanek - i po przebudzeniu spędzamy w łóżku kolejną leniwą godzinę, urządzając sobie rodzinne "pidżama party" ;)
A jak to wygląda u Was ?
Śpicie razem z dziećmi, czy osobno ?
Czy są jakieś szczególne czynniki,
które zadecydowały o wyborze takiej, a nie innej opcji?
Czasem jak sie mala przebudzi i nie chce za nic zasnąć, to bierzemy ja do siebie. Jednak staramy sie za czesto tego nie robic, poniewaz ja wstaję zaraz po 4 rano i nie mam serca jej budzić...;)
OdpowiedzUsuńMój M. wstaje o 5:30, więc też się baliśmy, że Młody już o tej godzinie będzie się razem z nim "aktywował" ;) Na szczęście udaje mu się jakoś bezgłośnie opuścić sypialnię - i Młody śpi dalej, już tylko ze mną :)
UsuńJa myślę, że każde dziecko jest inne i ma też inne potrzeby. Czasem też sytuacja w domu jest różna. Były czasy, kiedy moja córka, gdy była malutka bez problemu pozwalała się odłożyć do łóżeczka, ale były też okresy, kiedy chciała spać z nami. Nigdy nie robiłam z tego tragedii. Myślałam sobie, kiedyś z tego wyrośnie. I tak też było. Dziś z rozrzewnieniem wspominam te wspólne chwile, a nawet harce w łóżku. "Pidżama party" też robiłyśmy, zwłaszcza, gdy mój mąż wyjeżdżał. Szykowałam wtedy coś pysznego do przegryzania, oglądałyśmy filmy, czytałyśmy książki. Czasem słyszy się krytyczne komentarze na temat spania z dziećmi. Ja uważam, że trzeba iść za swoim wewnętrznym głosem :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - za swoim wewnętrznym głosem i za potrzebami dziecka. Mi osobiście wspólne spanie najpierw wydawało się nie do pomyślenia, a teraz bardzo mi odpowiada - więc nie neguję i nie krytykuję absolutnie żadnej cudzej decyzji w tym temacie :) Tak jak napisałaś - kwestia w 100% indywidualna :)
UsuńJa wytrzymałam 3 dni, potem już mi się nie chciało wstawać karmić pierworodnego, zatem wylądował w moim łóżku, tak został parę lat ;)
OdpowiedzUsuńNo tak - dla kogoś kto karmi piersią to na pewno spora wygoda i udogodnienie :)
UsuńZazwyczaj osobno, ale często zdarzało się też razem, w zależności od potrzeb, indywidualnie dla każdego dziecka. :)
OdpowiedzUsuńJa jako dziecko przerabiałam tyle różnych opcji (spanie z rodzicami lub bez rodziców, w tym samym lub osobnym pokoju, na łóżku lub na podłodze, w domu lub na dworze pod namiotem) - że już chyba żadne rozwiązanie nie jest mi obce i dziwne :)
UsuńMoja Córcia ma 8 lat i bywały okresy w których spała ze mną... Mi to nie przeszkadzało zresztą przez 3 pierwsze lata zajmowałam z nią jeden pokój... Potem gdy zdobyła swój własny to początki były trudne... Wspólne zasypianie u niej i nocne wędrówki do nas a że już ciasno się robiło to wspólne spanie było mniej komfortowe. Teraz od 3'5 roku śpi sama bez problemu ale czasem jak jest okazja tak bardziej już dla czułości i powtulania się zaliczy nockę z mamusią ;-) i lubię to :-)
OdpowiedzUsuńNam na szczęście na razie ciasnota nie dokucza, bo Bąbel - choć duży jak na swój wiek - nie zajmuje zbyt wiele miejsca ;) Ale i tak cieszę się, że na początkowym etapie naszego małżeństwa kupiliśmy naprawdę konkretne, duże łóżko ;)
UsuńMoja 11-letnia siostrzenica nadal śpi ze swoją mamą i tym samym wyeksmitowała szwagra na dobre z sypialni... Nie widzimy nic złego ze spaniem z dziećmi, ale w pewnym momencie (i wieku) TRZEBA powiedzieć dość! :) Pozdrawiam! Karolina z blog.mrplanner.pl
OdpowiedzUsuńNo jasne, że kiedyś TRZEBA. I też mamy wielką nadzieję, że w naszym przypadku nie potrwa to aż tyle, co u teściów ;) Takiej opcji w ogóle nie dopuszczamy - co za dużo, to niezdrowo ! :)
UsuńNie jestem zwolenniczką dzielenia sypialni z dzieckiem, a tym bardziej łóżka. Oczywiście, gdyby wymagała tego sytuacja (jak u Was)- to nie patrzyłabym na swoją wygodę itp. ale przede wszystkim na potrzeby dziecka. Jednak póki nie widzę takiej potrzeby, to nie biorę dziecka do naszego łóżka.
OdpowiedzUsuńNiestety ze swojego dzieciństwa pamiętam konsekwencje spania z mamą. Moja mama szybciej ode mnie zasypiała, więc nie przenosiła się do swojej sypialni, tylko spała u mnie w pokoju. Gdy podrosłam na tyle, że już nie trzeba było ze mną siedzieć przed zaśnięciem tyle czasu, okazało się, że nie potrafiłam sobie poradzić z separacją i bolał mnie z nerwów brzuch. Rodzice dużo czasu musieli poświęcić na tłumaczenia mi, że są tuż za ścianą, kupowaniu mi maskotek, które miały mnie uspokoić itp.
Spokojnego wieczoru, Olimpia
Na pewno są plusy i minusy każdej z opcji. U nas jednak Bąbel wyraźnie zasygnalizował nam, czego aktualnie potrzebuje - a my się dostosowaliśmy :) W innej sytuacji taka inicjatywa pewnie by się z naszej strony nie pojawiła - i też liczymy na to, że późniejszy powrót do własnego łóżeczka przyjdzie mu naturalnie i bez jakichś większych stresów. Serdeczne pozdrowienia :)
UsuńOch jak ja lubię spać z Hanką! U nas jest tak, że to ona od początku chciała zasypiać w swoim łóżeczku i wspólne zasypianie to sporadyczne sytuacje. No co zrobić.
OdpowiedzUsuńAle skoro tak lubicie - to dobrze, że chociaż sporadycznie się zdarza :) Zawsze lepsze to, niż nic :)
UsuńMój maluch zasypia spokojnie w łóżeczku, jednak kiedy budzi się częściej, albo jest niespokojny zabieram go do nas :). On jest spokojniejszy, karmienie przebiega łatwiej, a ja jestem wyspana ;). Pozdrawiam, Mamatywna :)
OdpowiedzUsuńNo jasne - sporo zależy od kontekstu i konkretnej sytuacji. Dzieci mają lepsze i gorsze nie tylko dni, ale i noce :)
UsuńU nas to jest różnie. Karolinka śpi sama zasypia w swoim łóżku. Czasem nad ranem biorę ja do nas bo wiadomo wtedy dłużej jeszcze poczuwam jak mam ja obok siebie. Przemo zaś jak byl malutki nie lubił spać z nami. Teraz ma okres uwielbienia tatusia więc często zasypiają razem.
OdpowiedzUsuńO ! U nas ten okres uwielbienia dla taty też chyba się zaczął - bo wcześniej to ja byłam Bąblowym "numerem jeden" - a teraz to do taty najbardziej lgnie i szuka jego towarzystwa. Taka chyba kolej rzeczy, że chłopcy w pewnym momencie zaczynają potrzebować męskich wzorców :)
UsuńOd początku osobno i tak nam pasuje. Junior nigdy nie buntowal się o to i nie przychodził do nas w nocy.
OdpowiedzUsuńJeśli Wam wszystkim pasuje - to niczego innego już nie trzeba :)
UsuńNo i tu mnie masz. Ja jestem taką mamą "tak bo tak i już" Od urodzenia kosi śpią we własnych łóżkach. Raz sie budzą raz nie- różnie. Najczęściej wystarcza pogłaskać, poszyszać i śpią. Odkąd Zosia prawie 3 lata została pozbawiona smoczka, codziennie od kilku miesięcy o tej samej porze stoi przy naszym małżenskim łóżku. Chwile tylko stoi po czym łąduje się do niego bez konwenansów:) I teraz z jednej strony mocno mi sie to nie podoba a z drugiej własnie mysle ze skoro tego potrzebuje, skoro chce to moze niech spi... nie wiem.
OdpowiedzUsuńU nas nawet jakbym chciała zaprotestować - to Bąbel i tak nie dałby się łatwo zbyć ;) Na początku zdarzyło się nam kilka razy odprowadzić go do jego łóżeczka - ale wtedy był taki płacz i protesty, że daliśmy sobie spokój. I tak zawsze wracał do naszej sypialni - i mniej więcej co pół godziny ten sam scenariusz się powtarzał. Teraz jesteśmy wszyscy zdecydowanie bardziej wyspani :) Musicie przemyśleć i rozważyć, co jest dla Was wszystkich bardziej optymalnym rozwiązaniem ;)
UsuńRyś miał (z opowiadań) 3 m-ce jak został przeniesiony do swojego pokoiku i łóżeczka, wcześniej spał u rodziców w sypialni w kołysce. Mama mówiła, że woli żeby miał swoje, bo oni też mają swój pokój. Ze każde potrzebuje swojej przestrzeni :)
OdpowiedzUsuńJa też generalnie jestem za tym, żeby każdy miał własny pokój i własną przestrzeń. Sama na przykład szczerze nie znosiłam dzielenia pokoju z młodszą siostrą i byłam wręcz wniebowzięta, kiedy wreszcie każda z nas dostała swoje osobne "lokum". Ale jednak w pewnych sytuacjach takie "uwspólnienie" jest konieczne - i okazuje się całkiem niezłym rozwiązaniem ;)
UsuńNie, moje lozko jest moje i Menzona :)
OdpowiedzUsuńW trakcie choroby, jakiegos wyjazdu czy ot, tak spontana zarzylo sie, ze Pisklaki spaly jedna, dwie noce z nami- jednak moj komfort ( choc lozko zawsze bylo juz 2x2m) jest mi swiete. Poranki w lozku byly kiedys naszym sobotnim rytualem- nawet teraz zadrza sie, ze cala rodzina lezymy i gadamy popijajac kawke.
No i super ! Macie swoje podejście, przestrzegacie go, jest Wam z tym dobrze - tak trzymać :) A te rodzinne poranki z dorosłymi już dziećmi to musi być naprawdę fajne przeżycie - i mam nadzieję, że i my kiedyś czegoś w tym stylu doświadczymy ;)
UsuńNasze dzieciaki śpią teraz i w sumie zawsze tak było w swoich łóżkach, z małymi wyjątkami właśnie na jakieś koszmary i zmory. Natomiast codziennie lądują w naszym łóżka wskakując do niego z samego rana, czasem zupełnie bladym świtem :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak długo to u nas potrwa - czy będzie tylko rozwiązaniem na krótką metę, czy bardziej długofalowym. Oczywiście też wolałabym, żeby z czasem Młody powrócił do dawnych nawyków - ale na ten moment jego widok słodko śpiącego obok mnie jest niesamowity i chętnie się nim jeszcze trochę nacieszę ;)
UsuńKochana różnie! dni, gdy nasz 6 letni chłopiec nas potrzebuje... i śpi z nami!
OdpowiedzUsuńMi takie dni/noce zdarzały się nawet kiedy miałam 8 czy 9 lat - i wtedy też rodzice przygarniali mnie do swojej sypialni :)
UsuńJa przy starszym synu bylam wrecz maniaczka na tym punkcie, ze ma spac w swoim lozeczku, pozniej lozku. Przyszedl okres przedszkolny zaczely sie wedrowki. Nie przeszkadzalo mi to. Natomiast jak urodzil sie mlodszak, spi ze mna od urodzenia, uwielbiam to, a przede wszystkim nie wiem co to nieprzespane noce, poza pojedynczymi incydentami.
OdpowiedzUsuńJak to się potrafi wszystko pozmieniać, prawda ? :) Życie i macierzyństwo weryfikuje całe mnóstwo naszych wcześniejszych założeń i przekonań - nawet tych najbardziej stanowczych :)
UsuńMoże za jakiś czas minie mu ten czas i sam zapragnie spać w swoim łóżku. Będąc w waszej sytuacji chyba zrobiłabym to samo.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, niezbadane są wyroki :) Ale póki co nie przeszkadza nam to zupełnie - a wręcz przeciwnie :)
UsuńCóreczka spi w łóżeczku w swoim pokoiku, a że pokoik malutki to zmieścił się w nim jeszcze tylko 1-os. tapczan. I tym sposobem ja spałam z coreczką. Mała bardzo ulewała i krztusiła się nawet podczas snu, więc zawsze mogłam szybko interwieniować. Potem na kilka tygodni przeniosłam się do męża. A że spie bardzo czujnie to i tak budziłam się na każdy jęk małej. Niedawno znów przeniosłam się do córeczki, bo kiedy była przeziębiona to często budziła się w nocy, a mi nie chciało się biegać tam i z powrotem. W weekendy lub gdy coreczka obudzi się bardzo wcześnie to ląduje w moim łóżku i dosypiamy. A jak będzie w przyszłości? To się okaże :)
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że to się wszystko czasami bardzo szybko i dynamicznie zmienia - i zależy w dużej mierze od "widzimisię" naszych dzieci :) Ja niekiedy mam tak, że napiszę dany post w poniedziałek - a już w piątek musiałabym zrobić do niego jakąś erratę i uaktualnienie, bo Młody znów coś zupełnie innego wymyślił. Dlatego masz 100% racji - czas pokaże :)
UsuńJa śpię z córką od początku bo mieszkam u rodziców, a oni mają małe mieszkanie. Lubię spać z małą,patrzeć na nią jak słodko drzemie zanim się obudzi, ale nie wyobrażam sobie spania z nią na dłuższą metę. Po przeprowadzce mam zamiar małymi kroczkami przyzwyczaić ją do spania w swoim pokoiku i łóżeczku oczywiście gdy się już choć trochę zaklimatyzuje.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko życzyć Wam powodzenia i szybkiej aklimatyzacji w nowych warunkach :)
UsuńDzięki. :)
UsuńŁucja zawsze spała osobno (oprócz kilku epizodów w niemowlęctwie), do 3 rż. jednak w jednym pokoju (takie były warunki mieszkaniowe). Franek podobnie, choć z nim częściej "się zdarzało", że trafiał do nas. Pokój też (nadal) ten sam.
OdpowiedzUsuńNie lubię spać z dziećmi. Ogólnie marnie śpię, od 3 lat po maksymalnie 4-5 godzin na dobę, byle co mnie wybudza, nie mogę zasnąć. Z dzieckiem w łóżku jest jeszcze gorzej, budzi mnie każdy ruch. Łucja bardzo się kręci, kopie. Franek jest spokojniejszy, ale też nie śpi się z nim komfortowo.
Bezwzględnie śpię za to z dziećmi, kiedy są chore i gorączkują. Czuję się wtedy spokojniejsza, że mam je obok, łatwiej mi kontrolować gorączkę.
W wyjątkowych sytuacjach także śpią w moim łóżku, np. gdy Ł się coś przyśni, boi się i przyjdzie, jasne.
Ale nie chcę by było tak na co dzień. To nie dla mnie.
Swoją drogą, moje dzieci też śpią lepiej osobno :)
Nasz Bąbel na razie okazuje się mało kłopotliwym nocnym "współpasażerem". Nie zawłaszcza dla siebie zbyt wielkiej przestrzeni w łóżku i tylko czasami traktuje mnie jak swoją osobistą poduszkę ;) Całe szczęście - bo inaczej mielibyśmy niezłą zagwozdkę w związku z jego nocnymi lękami. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja - ale na ten moment wszyscy budzimy się (względnie) wyspani i w dobrych nastrojach :)
UsuńHaha, już po tytule wiedziałam, że taka dokładnie będzie treść posta... Cóż, ja może aż tak bardzo się nie zarzekałam, ale i jedna i druga dziewczynka wylądowała u nas w łóżku w okresie niemowlęctwa i zostały tam na długo :) Eliza, mimo że nie śpi już z nami paaaaarę dobrych lat nadal potrafi powiedzieć, że szkoda, że już jest duża :)
OdpowiedzUsuńJa na przykład jestem absolutnie typem matki, które źle śpią... bez dzieci. Tak, tak- wiem jak to brzmi, ale tak jest. Oczywiście, jak One podrastają to mi to mija ale kiedy to maluchy czuję się wyraźniej spokojniejsza.
I co ciekawe- z rozmów z rodzicami "moich" żłobkowych maluchów wiem, że wiele rodzin praktykuje spanie z dzieckiem. Grunt, żeby każda ze stron była do tego przekonana, bo jeśli rodzicom ten fakt naprawdę nie odpowiada- myślę, że nie powinni się zmuszać, bo o nasz komfort też tu chodzi. W końcu większość młodych ludzi dosypia sobie w dzień, ale większość rodziców już takiej możliwości nie ma :) A szkoda!
Całusy dla Was.
No jasne - nic na siłę. Gdyby nam jakoś naprawdę wybitnie to przeszkadzało - to na pewno szukalibyśmy jakiegoś innego rozwiązania, aż do skutku :)
UsuńI faktycznie coś w tym jest, że czuję się spokojniejsza, kiedy mam Młodego przy sobie. Zresztą nie tylko w nocy - w dzień też lubię mieć go zawsze na oku, żeby czegoś nie zmalował nie zbroił ;)
Buziaki :*
spanie z dzieckiem jest dobre, ale przy dwojce juz raczej trudne. moj brat mial z tym problem. faktycznie, zasypiac z dzieckuem to cos pieknego, lecz potem trudniej dziecko odzwyczaic. dzieci płakały, krzyczały i spać nie mogły. Walczyli z tym ok miesiąca i w końcu dali sobie spokoj. Teraz jedno śpi z mamą, drugie z tatą. Ciekawe do jakiego czasu :)))
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście niezły podział na dwa "obozy" tam u nich nastąpił ;) Nas na szczęście chociaż ten dylemat ominie, bo Bąbel jest tylko jeden - więc miejsca w łóżku starcza dla całej naszej trójki :)
UsuńA ja spię z moimi chłopcami. W jednym wielkim łóżku. I uwielbiamy o wszyscy, serio!
OdpowiedzUsuńW sumie mnie to nie dziwi - bo od jakiegoś czasu też jestem takim systemem mocno oczarowana ;)
UsuńJa nie mam jeszcze doświadczenia na tym gruncie, ale ciekawa jestem, jak to u nas będzie. Mam zamiar podejść do tego elastycznie i raczej wyczuć potrzeby dziecka. Ja niestety w dzieciństwie miałam taki okres, kiedy bałam się sama spać. Do dziś bardzo dobrze pamiętam te lęki i nocne wędrówki do mamy, której zdarzało się z tego powodu marudzić, a ja to przeżywałam. To co nam dorosłym wydaje się błahe, dla dzieci bywa przeszkodą nie do przeskoczenia.
OdpowiedzUsuńElastyczność to słowo-klucz, jeżeli chodzi o wszelkie relacje z dzieckiem ;) Jeżeli Ci jej nie brakuje - to na pewno sobie świetnie poradzisz :)
UsuńI prawda, że dziecięcych lęków i problemów nie powinno się bagatelizować - nawet jeżeli dla nas są czymś śmiesznym i niezbyt mądrym, to być może małemu człowiekowi właśnie wali się świat z jakiejś tylko jemu znanej przyczyny...
U nas śpimy w najróżniejszych konfiguracjach ;) Są noce, które syn całe przesypia w swoim łóżku, są takie, gdy woła mnie w środku nocy i idę spać do niego, są takie, gdy przychodzi do nas i śpimy we trójkę, są takie, gdy zaśnie w poprzek naszego łóżka i łatwiej jest mnie iść spać do jego pokoju, niż go przenosić. Pełna różnorodność ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że aż tyle różnych opcji do wyboru :) To jest właśnie ta elastyczność, o której wspominałyśmy w komentarzu powyżej ;)
UsuńMoim zdaniem każdy przy takiej decyzji każdy powinien się kierować dobrem dziecka i własną wygodą, a nie jakimiś narzuconymi schematami.
OdpowiedzUsuńNarzucone schematy generalnie są "be", jeżeli chodzi o macierzyństwo - bo coś co świetnie sprawdza się u jednego dziecka, u drugiego może już okazać się kompletną klapą i porażką :)
UsuńJa na razie jestem na etapie zarzekania się ;) Ale może coś mi się w głowie poprzestawia, życie jest pełne niespodzianek...
OdpowiedzUsuńDo tej pory wielokrotnie spałam z moimi podopiecznymi, od niemowlaków po pięciolatki, ale zawsze budziłam się nieprzytomna. Dzieci też jakoś gorzej spały niż kiedy odkładałam je do ich własnego łóżka. Z jednej strony wspominam ten rodzaj bliskości ze sportm rozżewniem, ale to głównie dlatego, że decydowałam się na takie rozwiązanie sporadycznie. Na co dzień nie byłabym tak zadowolona;)
W wielu przypadkach już się zarzekałam - ale Bąbel niespecjalnie sobie cokolwiek robił z tych moich twardych postanowień ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa, jak to się u Was wszystko rozwinie - i na pewno będę zaglądała na Twojego bloga w poszukiwaniu sprawozdań z "placu boju", kiedy już maluszek pojawi się na świecie :)
U nas było tak, że pierwszego syna chciałam jak najszybciej wyeksmitować do swojego pokoju tym bardziej, że już byłam w ciąży z drugim i nie chciałam, żeby później przeszkadzało mu płakanie brata. Skończyło się na tym, że i tak wędrował po nocy i szedł do mojej mamy (babci). Teraz ma 7,5 roku, a potrzebuje więcej czułości przed snem niż jak był mały, więc myślę, że to nie było dobre żeby go tak szybko "wyrzucić" z pokoju i kazać spać samemu. Dlatego kiedy młodszy teraz przychodzi do mnie w nocy pozwalam mu na to.
OdpowiedzUsuńWidocznie tego potrzebuje, bo czasem przesypia całą noc u siebie w jednym pokoju z bratem, a czasami przychodzi do mnie i prosi "daj mi rączkę" :) A po tym zasypia :)
O widzisz, jeszcze o babci nie wspomniałam ! Akurat tak się złożyło, że jak Bąbel został kiedyś na noc u moich rodziców - i spał razem z moją mamą - to potem jeszcze chętniej się do nas ładował. Widocznie mu się to spodobało - i czasami się nawet zastanawiamy, ile jest w tym aktualnie strachu przed potworami i ciemnością, ale ile jego zwykłego dziecięcego "chciejstwa" ;)
UsuńOne tak szybko rosną, później już nie będą chciały z nami spać, więc kiedy jak nie teraz pozwolić im na to :) Mi się wydaje, że moje już są duże, a co będzie za parę lat :)
UsuńOj moja córka śpi w tak "agresywny" sposob, że nie daje się spać z nią w jednym łózku :( Zawsze staraliśmy sie ją odprowadzać do jej wyrka, nawet jesli było to 2-3 razy w nocy :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, tak też bywa :) Ale całe szczęście, że pozwalała się odprowadzać i udawało się ją ostatecznie "spacyfikować" ;)
UsuńMy nie chcemy, żeby dziecko z nami spało. Z podobnych przyczyn między innymi jak ty, tylko w tym przypadku chodziło o mnie. Do 8 albo 9 roku życia spałam z rodzicami. Nawet jak później usypiali mnie we własnym łóżku, ja budziłam się w nocy i przenosiłam do nich. A jak im ciasno było przez te lata i jak oboje zostawali przeze mnie skopani... Oczywiście zgadzam się, że jak coś się dzieje można dziecko wziąć do siebie, ale powinno od pierwszych dni być uczone samodzielnego spania. Zobaczymy czy okoliczności skłonią mnie do zmiany zdania, zobaczymy. Ale łóżeczko dla dziecka stoi w naszym pokoju i to tuż przy naszym łóżku, więc nie widzę takiej potrzeby
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeżeli macie łóżeczko we własnej sypialni - to pewnie nie będzie takiej potrzeby :) Fajne są też takie łóżeczka, w których można opuścić szczebelki z jednej strony i zrobić z nich "dostawkę" do łóżka rodziców - zwłaszcza jak mama karmi piersią, żeby nie musiała wstawać za każdym razem. Ale kiedy my zaczynaliśmy naszą przygodę z rodzicielstwem, to jeszcze o takim rozwiązaniu nie wiedzieliśmy ;)
Usuńśpimy razem ale Antek tak się wierci, że to jakiś koszmar jest ;D
OdpowiedzUsuńHehe ;) U nas Młody tak się wybiega w dzień, że w nocy już czasami nawet nie ma siły palcem ruszyć ;) Ale za to potrafi urządzić wspaniały koncert chrapania - do spółki z mężem, na dwa głosy ;)
UsuńSpanie z rodzicami to jedno z moich najpiękniejszych wspomnień. Rzadko się tak działo, ale bardzo dobrze to pamiętam. W ogóle na łóżku rodziców to nawet w dzień zabawa była najlepsza. Zauważyłam, że mój Filip też tak ma, że jak tylko zobaczy rozłożone łóżko to wszystkich do niego pakuje. I tak sześć dorosłych osób i jedno dziecko potrafi na jednym łóżku spędzić ze sobą trochę czasu bez dostępu do telewizora i internetu ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście świetna sprawa :) Oby jak najwięcej rodzin umiało spędzać ze sobą czas w taki sposób, bez tych wszystkich "zdobyczy techniki" :)
UsuńNa życie nie ma gotowego scenariusza. Czasami trzeba przekraczać granice, które sami sobie wyznaczamy, bo tak wskazuje nam serce.
OdpowiedzUsuńMy z M. czekamy na tę chwile, kiedy nasz Maluszek będzie spać z nami w łóżku, kiedy będzie przychodzić w nocy schronić się w naszym łóżku przed potworami;) korzystaj z takich chwil i ciesz się nimi :) dzieci tak szybko rosną
Tak właśnie robię - i wcale nie narzekam :) Dla rodziców to może być tak samo fajne i potrzebne doświadczenie, jak dla dziecka :)
UsuńMy śpimy razem z dziećmi!!!! I zarówno ja jaki i mój mąż uwielbiamy to najbardziej na świecie!;D I szczerze to trochę nie wyobrażamy sobie tego momentu wyeksmitowania ich z łóżka... Choć czasami by się człowiek wyspał, to jednak nie ma to jak się przytulić do maleńkiej nóżki!;))
OdpowiedzUsuńNo tak, eksmisja może okazać się procesem dość długofalowym i bolesnym dla każdej ze stron :) Ale myślę sobie, że po prostu przyjdzie kiedyś taki moment, kiedy wszyscy do tego dojrzejecie :)
UsuńTygrys na początku spał w Swoim pokoju i nie lubił naszej obecności w nocy. W sumie nie dziwię się, spał sam przez trzy pierwsze miesiące Swego życia. Przyznaję, że pasował nam ten układ, z czystej wygody. Później potrzebował nas, więc spaliśmy obok łóżeczka na podłodze, ale w końcu nas wyeksmitował. Teraz znów ma Swój pokój. Śpi niespokojnie, ale nie chce do nas. A ja bym baaaardzo chciała. Normalnie potrzebuję Jego bliskości :)
OdpowiedzUsuńJa bylam bardzo nerwowym dzieckiem. Cos mi z tego dziecinstwa zostalo :-) ale dluugo przychodzilam do rodzicow do lozka. Wystarczylo mi spokojny oddech mamy i jej dotyk bym odplynela. Potrzebna byla mi jej bliskosc. Balam sie.... mialam koszmary ...
OdpowiedzUsuńStarszak od malenkosci spal sam w lozeczku, spi ladnie, nie kreci sie..
Mlody od malego potrzebuje maminej bliskosci.
Skonczylo sie na tym,ze spie z reguly z chlopcami. I jest mi z tym dobrze :-)
Też długo wzbraniałam się przed braniem dzieci do swojego łóżka, gdy potrzebowały w nocy mojej obecności ja kładłam się z nimi (specjalnie od razu kupiłam im duże łóżka), później jednak powiedziałam DOŚĆ i nauczyłam dziewczyny, że jak chcą się przytulić to mają przyjść do nas w nocy. I przychodzą, raz częściej, raz rzadziej, ale przynajmniej ja już nie muszę wstawać :)
OdpowiedzUsuńA co do 11 szwagierki to biorąc pod uwagę to co teraz wyprawia młodzież to chyba wolałabym, żeby jednak moje dziecko w tym wieku spało z mamą niż z kolegami :)
póki co śpimy osobno. dziecko w łóżeczku, a w łóżku z nami śpi pies ;)
OdpowiedzUsuńU nas codziennie o 5:00 Adaś jest gotowy do zabawy, w przeciwieństwie do nas. Bierzemy Go do łóżka i jedną ręką próbujemy się z nim bawić a resztą ciała spać:):)
OdpowiedzUsuńU mnie córka przychodzi do nas w nocy, prawie zawsze.
OdpowiedzUsuńU mnie a racji cyca syn wylądował ze mną w łóżku i tak w nim pozostał :)
OdpowiedzUsuńMy śpimy razem prawie od noworodka i dobrze nam z tym :)
OdpowiedzUsuńKarolina od samego początku była nauczona spać sama i teraz nawet nie potrafi zasnąć z nami w jednym łóżku, chociaż czasem bym chciała by tak było. Szczególnie jest postanawia zacząć dzień o 5 rano.
OdpowiedzUsuńA kiedy zaczęły się u Bąbla pojawiać koszmary?
Ja bałam się spać razem z dzieckiem i tego nie robiłam. Teraz przy drugim maluszku też zrobię podobnie. Każdy robi według własnego uznania. Ważne aby i dziecku i rodzicom było komfortowo. :)
OdpowiedzUsuńOd samego początku starałam się wszystkimi siłami odkładać Zosię do własnego łóżeczka. Nasze łóżko miało pozostać naszym łóżkiem. Wszystko zmieniło się podczas ząbkowania, kiedy Zofia wybudzała się nieraz nawet co pół godziny, a właściwie kiedy tylko poczuła, że w jej ustach nie ma cycka :P I tak zaczęłam ją od czasu do czasu brać do nas do łóżka i są to naprawdę przepiękne chwile <3 I te poranki, kiedy wstaje i od razu się uśmiecha na nasz widok <3 Ale są i minusy - nie potrafię się przy niej wyspac, zawsze budzę się połamana od przyjmowania nienaturalnych pozycji... Dlatego spanie razem tak, ale od czasu do czasu, bo też muszę się wysypiać :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam spać z dziećmi:)
OdpowiedzUsuńU Was koszmary a u nas niekończące się choroby, a to zapalenie oskrzeli, które przerodziło się w zapalenie płuc, potem gorączki trwające po tydzień lub dłużej. To wszystko sprawiło, że nasza córeczka zaczęła spać z nami w łóżku. Nie jest to najwygodniejsze, bo to księżna, która potrafi spać w poprzek i czasem ja muszę iść spać w nogi, ale na tamten moment poczucie bezpieczeństwa, w postaci posiadania córki przy sobie było najważniejsze. A że choroby już minęły, a spanie dalej jest... Taki mały gratis! :)
OdpowiedzUsuńJestem wygodna i lubię spać sama, moje dzieci jednak czasem wędrują do naszego łóżka i wtedy uciekam do ich wolnych łóżeczek ;)
OdpowiedzUsuńJa mam dwa różne doświadczenia. Starsza nigdy z nami nie spała, młodsza od początku chciała być blisko. Czasem jeszcze przychodzi (niedługo skończy 4lata), ale tak fajnie się wtula i tak nam się dobrze śpi, że nie protentuję :)
OdpowiedzUsuń