Kiedy w Sylwestra odliczaliśmy z Bąblowym
Tatą ostatnie sekundy do
północy - miałam ochotę chwycić poczciwego Staruszka 2016 za jego długą
siwą brodę i powiedzieć mu :
"Hola, hola - nigdzie się nie wybierasz!
Zostajesz ze mną i lecimy dalej!
Za dobrze mi tu z Tobą było, żebyś
teraz tak po prostu sobie poszedł!"
To był naprawdę intensywny i produktywny czas.
Być może właśnie dlatego po raz pierwszy w życiu w tych dniach inaugurujących Nowy Rok nie czuję
presji, że coś "muszę", "powinnam" czy "przydałoby się"...Mój wewnętrzny
terrorysta-perfekcjonista uznał chyba, że po takim wzmożonym wysiłku należy mu się wreszcie porządny, zasłużony odpoczynek. A może
w końcu poszedł po rozum do głowy - i stwierdził, że noworoczne postanowienia są po prostu mocno przereklamowane?
Z mojego punktu widzenia jest z nimi trochę tak, jak z przysłowiowym "króliczkiem" -
czasami łatwiej go złapać, wcale za nim nie goniąc.
Prawda jest taka, że z daleka - na etapie, kiedy spisujemy wszystkie swoje cele i plany - każdy "króliczek" prezentuje się naprawdę niesłychanie kusząco i zachęcająco. Stanowi obiekt pożądania. Jest czymś, co dosłownie spędza nam sen z powiek - oraz czymś, co w naszym naiwnym przekonaniu będzie w stanie zupełnie odmienić nasze życie...
Dopiero kiedy uda nam się podejść bliżej do tego naszego "króliczka" i chwycić go za uszy - dostrzegamy, że jego futerko nie jest wcale takie błyszczące i puszyste, jak nam się na początku wydawało. No ba! Miejscami jest nawet dość mocno wytarte, wyleniałe, czasami wręcz cholernie matowe i szorstkie w dotyku...
A tymczasem gdzieś tuż obok nas, w zasięgu ręki biega sobie inny "króliczek", którego wcześniej gonić nawet nie zamierzaliśmy - ale sam wpada w nasze ręce i okazuje się dokładnie takim, o jakim zawsze marzyliśmy :)
Dlatego w odróżnieniu od 99% blogosfery nie będę huczeć tutaj
na temat mojej listy rzeczy do zrobienia i planów do zrealizowania.
Zamiast tego spróbuję zwyczajnie słuchać siebie, być w zgodzie z samą sobą - i pozostawić więcej spraw ich własnemu, niewymuszonemu biegowi. Z całą pewnością mniej planować - a więcej po prostu żyć i reagować na to, co los przyniesie ! Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że mój chorobliwy perfekcjonizm paradoksalnie bardzo często mnie paraliżował i bojkotował wszelkie moje dążenia. Chyba wreszcie naprawdę zaczynam się z niego leczyć - i jest mi z tym niewyobrażalnie dobrze ;)
A jak jest u Was? Planujecie, spisujecie, postanawiacie -
czy raczej omijacie ten noworoczny "punkt programu" szerokim łukiem ? :)
U mnie jest podobnie- też nie robiłam hucznych postanowień, bo z doświadczenia wiem, że nie działają. Mam tam jakieś plany, ale zostawiłam je dla siebie. Ogólnie mam do tego dystans- nie wierzę, że cyferki coś zmieniają w naszym życiu, zmiany bowiem zależą od nas, a nie pojawienia się nowego roku. A propos- Do Siego!
OdpowiedzUsuńJa właśnie do tej pory wszystko skrupulatnie planowałam, tworzyłam listy, przepisywałam je potem po sto tysięcy razy - i często zupełnie nic z tego nie wynikało. Mam wrażenie, że im więcej miałam tych planów i im bardziej ambitne one były - tym bardziej zniechęcona się czułam. Ostatecznie i tak najlepsze, co mnie spotkało w minionym roku - było niezaplanowane, spontaniczne i wynikało z najróżniejszych dziwnych zbiegów okoliczności :) Mam nadzieję, że i 2017 powtórzy ten sukces ;)
UsuńW takim razie ja też mieszczę się w tym 1%, który nie planuje noworocznie ;) Owszem, mam marzenia, miło będzie jeśli część z nich zrealizuję w 2017 roku, ale żadne z nich nie jest w moim grafiku. Czuję, że plany mnie ograniczają, a reagowanie na bieżąco to co nowy rok przyniesie - daje wolność i radość :) Dobrego roku Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne odczucia. Im większa presja, którą sama sobie narzucam - tym gorzej z działaniem. Może bez tego "ciśnienia" uda się wyciągnąć jeszcze więcej z kolejnego roku - a w każdym razie warto spróbować :) Wzajemnie ! :)
UsuńZdecydowanie w tym roku plany i postanowienia omijam bardzo szerokim łukiem. Niech życie płynie, a my wraz z jego nurtem :)
OdpowiedzUsuńTaka myśl i mi przyświeca - co absolutnie nie oznacza braku ambicji i totalnej bezczynności, tylko raczej skupienie się bardziej na TU i TERAZ :)
UsuńMam tylko dwa postanowienia. Jeśli się uda opowiem o nich :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :*
OdpowiedzUsuńPowodzenia - i jestem przekonana, że będziesz miała o czym opowiadać :)
UsuńWszystkiego NAJ ! :*
U mnie jeden plan: być szczęśliwą... to wszystko ☺
OdpowiedzUsuńTo bardzo dużo ! :) Ale wbrew pozorom można osiągnąć ten stan nie dokonując jakichś wielkich, spektakularnych czynów - tylko po prostu odnajdując radość w codziennych drobiazgach :)
UsuńJa wiecej juz nic nie planuję! Kiedyś zaplanowalem sobie, ze w totka wygram i co? Nie te liczby losowali.. ;) jak w jakimś skeczu było. "Kiedys trafiłem 6 w lotto. Zwolnilem się z pracy, ale później okazało sie, ze jedna cyfra nic nie wygrywa";) ludzie czasem zwlekaja z decyzją jakiejs zmiany. A bo po nowym roku będzie latwiej. A gowno bedzie latwiej. Kazda chwila jest dobra, zeby zaczac robic cos z wlasnym zyciem;)
OdpowiedzUsuńJa tam jestem zdania, że ciągle robimy "coś" z własnym życiem - i wcale nie trzeba określać tego aż mianem wielkiego POSTANOWIENIA :) Nie zamierzam oczywiście się lenić i leżeć odłogiem (bo to do mnie zupełnie nie pasuje ;) ) - ale takie powtarzanie sobie, że MUSZĘ i że TRZEBA działa na mnie od pewnego czasu bardziej demotywująco, niż jako kopniak do działania ;)Wolę myśleć raczej : "mogę, ale wcale nie muszę" ;)
Usuńmasz rację czasami lepiej nie planować bo życie pisze inne scenariusze dla nas :) ale ja jestem zwolenniczką planowania i postanawiania :) a jak czegoś nie obiecam głośno to potem tego nie realizuje. Ja pochwaliłam się swoimi celami - to motywuje mnie do ich realizacji :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory też byłam zwolenniczką takiego systemu - jednak w tym roku trochę poeksperymentuję ;) Mam wrażenie, że na ten moment jakiekolwiek postanowienia byłyby dla mnie robione na siłę i bez przekonania - a w takiej sytuacji już na pewno nie doczekałyby się realizacji :)
UsuńJa nigdy nie planuje i nigdy nie robię postanowień noworocznych bo nigdy z nich nie wychodzi. Moja dewiza na ten rok żyć chwilą
OdpowiedzUsuńMi czasami wychodzi - a w tamtym roku udało się nawet całkiem sporo. Tylko że mając przed sobą te wszystkie plany i postanowienia często skupiałam się wyłącznie na nich, a umykały mi inne istotne rzeczy. Ciągle za czymś goniąc, coś równie cennego przegapiałam.
UsuńU mnie jak co roku radośnie bez planów:)
OdpowiedzUsuńRadość najważniejsza - i zdecydowanie cenniejsza niż te wszystkie "sukcesy", które sobie człowiek (często sztucznie i w wymuszony sposób) zakłada.
UsuńNigdy nie robiłam postanowień noworocznych ani żadnych podsumowań czy planów na Nowy Rok, bo po co? :) Co ma być to będzie, Czekam co przyniesie mi los i ten nowy rok.. czas pokaże. Mam nadzieję, że coś dobrego!! :)
OdpowiedzUsuńJa odnoszę wrażenie, że niektórzy płyną na fali pewnej "mody". Ciągle trzeba żyć BARDZIEJ - mocniej, intensywniej... A ja w minionym roku wiele razy przekonałam się, że całe mnóstwo rzeczy dobrych przychodzi do nas właśnie wtedy, kiedy zupełnie ich nie planujemy i nie nastawiamy się na nie :) Przy zbyt intensywnych "poszukiwaniach szczęścia" - efekt bywa wręcz odwrotny...
UsuńA ja lubie planowac,chociaz przewaznie wakacje / wycieczki itp. W Nowym 2017 Roku zamierzam zadbac o siebie ( i kupic dom). Wierze,ze mi sie uda,a jesli nie to jest jeszcze kolejny rok :-)
OdpowiedzUsuńTeż lubię - i pewnie będę to robić od czasu do czasu, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Niestety u mnie wiele razy pokutowało, że coś sobie postanowiłam - a potem brnęłam w to z poczucia obowiązku, chociaż już dawno przestało mi sprawiać radość. Mam nadzieję, że w tym "nowym systemie" uda mi się takich sytuacji uniknąć :)
UsuńA Tobie życzę, by wszystkie zamierzenia się spełniły - łącznie z tym "egoistycznym" projektem, o którym u siebie pisałaś :)
Przyznaję trochę goniłam, ale też lubię to i potrzebuję. Noworocznych postanowień nie spisuję, wielkie cele mogę mieć w głowie, ale realizuję te mniejsze i też żyję chwilą. Nie rozpamiętuję przeszłości, nie projektuję przyszłości, ale plany lubię i muszę mieć. Bez tego czuję, że tonę. Poza tym dystans ponad wszystko. To mój cel na nowy rok.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że i u mnie bez "jakichś" planów się nie obejdzie w ciągu całego roku - ale na pewno nie będą one czynione tak jak do tej pory i to właśnie od nich przede wszystkim zamierzam się zdystansować :)
UsuńA może po prostu poukładałaś w sobie pewne sprawy i już Twój perfekcjonizm nie zwycięża i nie każe Ci nakładać na siebie kolejne plany, zadania i zobowiązania... ja to widzę u siebie kiedyś milion rzeczy do zrobienia czasem i nawet ponad siły... teraz spokój, nie potrzebuje tego... plany mam w głowie, realizuje je, ale nie mam spiny...
OdpowiedzUsuńNa pewno poprzedni rok pomógł mi wiele poukładać, przemyśleć i od nowa przewartościować. Mam po prostu poczucie, że nie muszę cały czas do czegoś dążyć z uporem maniaka ;) - i że mogę pozwolić sobie właśnie na takie podejście bez spiny, bo wszystko i tak wyjdzie "w praniu" :)
UsuńJa raczej postanowień noworocznych nie robię. Jedyne co sobie postanowiłam, to to że zacznę coś więcej działać w kierunku rodzicielstwa. Wiem, że im więcej się planuje tym gorzej :) już to przerabiałam. Chciałabym tylko, żeby nie było gorzej jak w tym 2016. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam czasami - im więcej planów, tym większy stres, poczucie niespełnienia i frustracji. Ale dla mnie nawet takie działanie bez planu może okazać się sporym wyzwaniem, bo totalnie nie jestem do tego przyzwyczajona ;)
UsuńNiech będzie tylko lepiej ! I niech te działania w kierunku rodzicielstwa okażą się owocne ! :* Buziole :*
Cieszę się, że nie tylko ja zrrzygnowałam z postanowień! I wiesz co? Jestem spokojna! Presja to beznadziejny doradca, a na króliczki zawsze jest czas! Pozdrawiam, Mamatywna ;)
OdpowiedzUsuńU mnie również spokój i chillout. Na pewno rzeczy i tak nie mam zbyt dużego wpływu - więc czasami lepiej płynąć z nurtem :) Paradoksalnie, może nas to zanieść ku naprawdę atrakcyjnym, niezbadanym brzegom ;)
UsuńI tak najlepiej :) Dla mnie też 2016 był wspaniałym rokiem i wcale nie chciałam się z nim żegnać, tym bardziej, że do końcówki roku - mojego ulubionego czasu w kalendarzu, mam teraz bardzo daleko! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dla Ciebie również ten rok był taki udany - i że obie mamy wiele pozytywnych wspomnień z nim związanych :)
UsuńTo ja będę wywrotowiec i przyznam, że z ulgą pożegnałam 2016, jakoś mi nie leżał..wciąż pod górkę..ale jedną zaletę miał, podjęliśmy decyzję która (mam taką nadzieję) przyniesie nam w 2017 mnóstwo radości. Postanowień noworocznych nie robię, życie je weryfikuje i najczęściej kończy się na dobrych chęciach, ale znam jedną osobę która co sobie postanowi to zrealizuje i po cichu zazdroszczę jej silnej woli.. :)
OdpowiedzUsuńNiech 2017 będzie już tylko z górki ! Również mam wielką nadzieję, że Wasza decyzja da Wam tyle szczęścia, ile tylko zdołacie unieść i w sobie pomieścić :)
UsuńLubię planować , ale takie sprawy bieżące :) Postanowień i grubszych planów nie robię, bo nie lubię czuc potem smaku swojej porażki!
OdpowiedzUsuńU mnie też typowo na bieżąco w tym roku :) Dopiero pierwszy tydzień minął - ale już widzę, że taka opcja mi bardzo odpowiada :)
UsuńNie mam żadnej listy, ale planować lubię, zwłaszcza wakacje;)
OdpowiedzUsuńWakacje...hmmm...aż się rozmarzyłam ;) To chyba każdy lubi ! :)
UsuńJa mam w głowie, marzenia i ogólne plany. To wystarczy. :)
OdpowiedzUsuńWystarczy w zupełności ! :)
UsuńJa również nie mam żadnych postanowień noworocznych, nie lubię tej spinki;) i tak zwykle nic z tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńOd momentu diagnozy, słowo "plan" wykreśliłam ze swojego słownika. Ktoś kiedyś powiedział "jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach "... niczego nie planuję, mam jedynie cele, marzenia, które chciałabym spełnić ;) chociaż wiem, że co ma być, to będzie.Wszystko zostało już zapisane tam, na górze :)
Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Nic dodać, nic ująć ! Na pewne rzeczy możemy mieć realny wpływ - natomiast inne i tak pozostają poza naszym zasięgiem. Czasami warto po prostu płynąć - zamiast szarpać się i miotać, niepotrzebnie tracąc energię :) Wszystkiego NAJ ! :*
UsuńJak jest u mnie z postanowieniami to już wiesz ;) pozwolę sobie więc na inny komentarz. Widzę, że byliście na Farmie Grappa! Super sprawa, niedaleko nas jest w zasadzie ta farma i też ją odwiedziliśmy jesienią, ale K. miała frajdę jak zobaczyła tyle ganiających królików :)
OdpowiedzUsuńByliśmy, byliśmy - i to już nie pierwszy raz :) Uwielbiamy tamto miejsce - choć zawsze się nam wydaje, że wzięliśmy ze sobą za mało prowiantu dla zwierzaczków, tyle ich tam jest ! :) No i jeszcze muszę się pochwalić , że w tym roku Bąbel po raz pierwszy pokonał zupełnie sam tamtejszą ścieżkę w parczku linowym :)
UsuńNigdy, przenigdy nie miałam/nie robię postanowień noworocznych. Bo niby dlaczego? Jedna noc, zmiana cyfr ma odmienić moje życie, mnie???
OdpowiedzUsuńJak chcę coś "zdobyć", osiągnąć jakiś cel, zrzucić kilogramy, zacząć chodzić na siłownie, nauczyć się języka itd., to po prostu to robię i tyle;-)))To może być w marcu, czerwcu lub w grudniu - zależy od "chcenia";-0
Bąbel jaki już duży!
Gdzie te nasze bąble się podziału???!!!;-0
Zgadzam się z Tobą, że ten rzekomy "przełom" pomiędzy jednym rokiem a drugim jest trochę sztucznie kreowany. Zmiana daty nie oznacza, że następnego dnia obudzimy się już zupełnie innym , nowym człowiekiem. To jest cały proces, który wymaga chęci,czasu i pracy z naszej strony - i można podjąć ten wysiłek ZAWSZE, nie tylko w pierwszy dzień Nowego Roku :)
UsuńGdzie się podziały? - sama nie wiem...Pozostaje jedynie szukać ich na starych zdjęciach :)
Ciekawy wpis :) Mój 2016 też był bardzo przełomowy, ale wiem , że NOWY 2017 będzie jeszcze lepszy już o to zadbam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTego Ci właśnie życzę - i serdecznie pozdrawiam ! :)
UsuńMam zamiar żyć spokojnie, kochać mocno i dużo odpoczywać. Planów nie robię bo nie ma sensu ��
OdpowiedzUsuńJak na mój gust - bardzo dobre założenia :)
UsuńZero postanowień.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam pięknego roku! :)
Tego samego dla Was ! :*
UsuńCarpe diem ! :)
Postanowien w sumie brak... po swietach jedynie wrocic do normalnego odzywiania, a to juz polowa sukcesu do dobrego samopoczucia :)
OdpowiedzUsuńDla mnie "normalne" to głównie fast-food i słodycze ;) Może po mnie nie widać, ale tak właśnie się odżywiam na co dzień (zwłaszcza gdy Bąbel nie widzi ;) )
UsuńJa z tych co planuje!;p Bez planu żyć nie potrafię, i choć często z palnem po prostu się nie da ( w szczególności przy dzieciach) to muszę mieć chociaż delikatny zarys!;) To planowanie chyba z pracy wyniosłam...;)
OdpowiedzUsuńDelikatny zarys - i owszem :) Ale wyzbyłam się już zgubnego nawyku planowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach :) Taki delikatny szkic w zupełności mi wystarcza - i jest zdecydowanie łatwiejszy do modyfikacji ;)
UsuńMoją listę postanowień pewno widziałaś na naszym Fp- trochę w krzywym zwierciadle. I podobnie tak jak dla Ciebie 2016 i dla mnie mógłby nie odchodzić...
OdpowiedzUsuńNiech ten 2017 godnie zastąpi swojego poprzednika ! :)
UsuńJa miałam nie robić postanowień noworocznych, ale jak zaczęłam myśleć o tym, co chciałabym zrobić i zmienić i nagle się okazało, że aż tyle rzeczy chcę, to teraz zamierzam to sobie wszystko rozplanować i po kolei realizować. W zeszłym roku trochę się obijałam i odkładałam wszystko na później, więc w tym roku biorę się w garść i robię coś w końcu :) Tylko zobaczę, do kiedy będę mieć tą energię :D
OdpowiedzUsuńU mnie było chyba odwrotnie ;) W tamtym roku dałam sobie naprawdę potężny wycisk pod niemal każdym względem - więc teraz pełen chillout i relaks :)
UsuńKiedyś wypisywałam długą listę zadań na każdy rok. Od pewnego czasu tego nie robię, wypisuję tylko krótką listę tego nad czym chcę pracować w danym roku, co chciałabym zmienić, co udoskonalić...
OdpowiedzUsuńKrótsza wcale nie znaczy gorsza ! Czasami lepiej skupić się na kilku zamierzeniach - niż zgubić w ich ogromnym, nieprzebytym gąszczu :) Powodzenia ! :*
UsuńCiesze sie, ze 2016 byl dla Ciebie dobry. Jestes w zdecydowanej mniejszosci blogosfery. ;)
OdpowiedzUsuńJa postanowien chyba nigdy nie robilam. W tym roku rowniez nic nie postanawiam. Jedynym planem, ktory mam (a raczej mamy) to pierwszy kemping pod koniec maja. I to tylko dlatego, ze w pazdzierniku prawie wszystkie miejscowki na polu kempingowym byly juz zarezerwowane. Musielismy zaklepac miejce, albo by przepadlo. ;)
Poza tym, zaciskam tylko kciuki, zeby 2017 nie byl gorszy niz 2016. Tylko o tym marze...
Nie spodziewałam się, że i kempingi trzeba klepać aż z takim wyprzedzeniem ! Właśnie mi uświadomiłaś, że wciąż nie mamy żadnych planów, jak spędzimy tegoroczne wakacje - a zazwyczaj na początku stycznia nasze miejsca w hotelu czy pensjonacie były już zabukowane ;) W 2017 chyba postawimy na last minute ;) Wszystkiego dobrego ! :*
UsuńDla mnie to był też rok wielkich zmian, ale też porażek, z których wyciągnęłam dobre, życiowe lekcje. Coś z tym króliczkiem jest na rzeczy, ale wydaje mi się, że to raczej wynik tego, że ludzie mają wybredną naturę i nie doceniają tego, co mają ;)
OdpowiedzUsuńWybredna faktycznie bywam - ale i niektóre upolowane przeze mnie króliczki okazywały się czasami zupełnie niewarte tej pogoni za nimi ;)
UsuńWyeliminować z gry wewnętrznego terrorystę-perfekcjonistę to bardzo ważne osiągnięcie :) Myślę, że niejedna osoba by skorzystała wpisując to na listę postanowień ;) Ja też ich nie robię. Mam swoje cele i się ich trzymam, co jakiś czas weryfikując czy są aktualne. Za to korzystam ze słowa-drogowskazu. Na ten rok to u mnie: ODWAGA.
OdpowiedzUsuńŚwietne słowo, motto i myśl przewodnia ! Zatem ODWAGI życzę - zarówno Tobie, jak i sobie samej :)
Usuńniech ten rok będzie dla Ciebie spontaniczny, radosny, niewymuszony, pełen nowych, ciekawych rzecz - ale niech będzie tak samo dobry jak 2016. wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziękuję za te piękne życzenia - i odwzajemniam z całego serducha ! :*
UsuńPodoba mi się takie podejście:) Plany planami, ale życie często i tak robi swoje i kompletnie nas zaskakuje, nie zawsze przyjemnie. Oczywiście uważam, że warto mieć cele i marzenia oraz dążyć do ich realizacji, ale z tzw. postanowieniami noworocznymi już dawno dałam sobie spokój. Jak człowiek chce coś zrobić, nie czeka na żadne magiczne daty tylko od razu zabiera się za robotę.
OdpowiedzUsuńTak właśnie ! :) Czasami warto postawić na spontan - i bardziej działać, niż dywagować :)
UsuńDla mnie 2016 był dobry jedynie pid względem blogowym. Poza tym porażka w porównaniu z cudownym 2015.
OdpowiedzUsuńKwestie blogowe też mają pewne znaczenie - więc dobrze, że chociaż takie plusy i pozytywy udało Ci się wyciągnąć. Mam nadzieję, że 2017 będzie owocny już pod każdym możliwym względem.
UsuńZdecydowanie omijam noworoczne postanowienia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj w klubie - bo czasami omijając można ugrać więcej, niż poszukując za wszelką cenę :)
UsuńJa miałam nie robić postanowień noworocznych, ale jak zaczęłam myśleć o tym, co chciałabym zrobić i zmienić i nagle się okazało, że aż tyle rzeczy chcę, to teraz zamierzam to sobie wszystko rozplanować i po kolei realizować. W zeszłym roku trochę się obijałam i odkładałam wszystko na później, więc w tym roku biorę się w garść i robię coś w końcu :) Tylko zobaczę, do kiedy będę mieć tą energię.
OdpowiedzUsuńJakiś plagiat tu dostrzegam chyba ;)
UsuńMi akurat przydałoby się więcej planowania, bo wszystko robię zawsze na ostatnią chwilę. Chociaż z drugiej strony dobrze mi z tym więc może nie warto tego zmieniać? Bardzo podoba mi się ten wpis a moim jedynym postanowieniem jest częstsze uśmiechanie się.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest chyba to, żebyś działała w zgodzie z samą sobą - we własnym tempie i tak, jak Ci serce podpowiada :) A na blogu uśmiechnięta jesteś zawsze, od ucha do ucha ! :)
UsuńTo fakt 99% blogosfery huczało o postanowieniach noworocznych :D Ja niestety nie przepadam za takimi sztucznie narzuconymi terminami. Nie mam postanowień - mam cele, do których sobie powolutku dążę :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać ! :)
UsuńNic tylko pozazdrościć tego ze ten stary rok byl tak łaskawy dla Ciebie. U mnie tez dużo się działo dobrego ale byly tez slabsze chwile. Postanowień na nowy rok nie mam żadnych. Co ma być to będzie. Pozdrawiam K.
OdpowiedzUsuńSłabszych momentów i mi nie udało się uniknąć - ale jakoś zdecydowanie lepiej zapamiętałam te pozytywne, szczęśliwe i przyjemne. Mam nadzieję, że pod koniec tego roku bilans będzie podobny :) Pozdrowienia i spełnienia marzeń ! :*
Usuń