Kiedy próbuję przywołać w pamięci obraz tego, jak wyglądały nasze lekcje "wychowania do życia w rodzinie" - mam przed oczami przede wszystkim bardzo młodziutką osobę prowadzącą te zajęcia, która rumieniła się aż po same końcówki włosów za każdym razem, gdy musiała przejść do kwestii związanych z "kwiatkami i pszczółkami".
W domu rodzice też niekoniecznie mieli ochotę ze mną o tym rozmawiać. Kończyło się zazwyczaj na jakichś rzucanych na odczepnego półsłówkach i ogólnikach - oraz bardzo szybkiej zmianie tematu na inny, wygodniejszy i mniej newralgiczny. Jedynie młodsza siostra mojej mamy wdawała się w takie dyskusje bardzo chętnie i zupełnie bez skrępowania - i w zasadzie to jej zawdzięczam, że nie musiałam całej swojej wiedzy czerpać wyłącznie z młodzieżowej prasy czy od innych, bardziej "uświadomionych" koleżanek.
Jeżeli o mnie chodzi, nie istnieje dla mnie coś takiego jak "temat tabu" w rozmowach z dzieckiem. Z całą pewnością nie będę nawet próbowała wmawiać naszemu Bąblowi, że został przyniesiony przez bociana, wyciągnięty z kapusty czy że pojawił się na świecie w innych, równie absurdalnych okolicznościach.
W związku z tym już teraz znalazło się w naszej biblioteczce miejsce dla kilku propozycji traktujących o seksualności, tożsamości płciowej oraz różnicach pomiędzy dziewczynkami i chłopcami. Książeczka "Kim jest ślimak Sam?" zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych i idzie o kilka kroków dalej - ponieważ na przykładzie przedstawicieli świata zwierząt pokazuje, że nie ma jednej "właściwej" orientacji seksualnej, jednego "słusznego" stylu życia czy też jednego "prawdziwego" modelu rodziny.
Póki co głównie podziwiamy w niej piękne ilustracje autorstwa Katarzyny
Boguckiej - ale z całą pewnością przyjdzie taki moment, kiedy będę chciała
opowiedzieć Bąblowi o tych wszystkich niuansach i przekazać mu
stanowisko autorów, które w bardzo dużej mierze pokrywa się z moimi personalnymi przekonaniami i poglądami...
A dlaczego akurat ślimak został głównym bohaterem tej opowieści? Ponieważ - jak wynika z posłowia - jest on gatunkiem hermafrodytycznym. W związku z tym ma pewne wątpliwości co do swojej tożsamości płciowej i problemy z określeniem, czy czuje się bardziej dziewczynką, czy chłopcem. Jego szkolni koledzy również nie ułatwiają mu rozstrzygnięcia dylematu - każdy z nich ma swoje własne zdanie na ten temat, poparte w dodatku bardzo zróżnicowanymi argumentami...
Dopiero pewien sprytny plan szkolnej pedagożki Kapibary umożliwia Samowi
poznanie kilku innych - równie "nietypowych" - gatunków zwierząt, nakłania
go do wyjścia z własnej skorupy i wyzbycia się poczucia wstydu oraz wyobcowania. Dzięki swojej podróży mały ślimak przekonuje się, że świat jest niesłychanie urozmaicony i niejednolity - i że nawet gdybyśmy bardzo chcieli dostrzegać w nim wyłącznie biel oraz czerń, to tak naprawdę zawsze dominujące będą najróżniejsze odcienie szarości...
Książeczka uczy przede wszystkim otwartości, tolerancji i szacunku dla cudzej odmienności. W bardzo bezpośredni sposób pokazuje, że pozostawanie w mniejszości nie powinno być równoznaczne z byciem kimś gorszym, napiętnowanym czy prześladowanym. Każdy z nas ma prawo żyć po swojemu i budować swoje szczęście na własnych zasadach - oczywiście pod warunkiem, że nikomu innemu nie wyrządza swoim postępowaniem żadnej krzywdy.
Myślę, że na podsumowanie tej recenzji nie znajdę słów lepszych niż te, które należą do samych autorów : "To
nie jest żadna propaganda, obraza moralności ani tym bardziej
przestępstwo. Im szybciej jako społeczeństwo przyzwyczaimy się, że cudza
seksualność i płciowość nie jest przedmiotem oceny (...) - tym szybciej
nam wszystkim będzie lepiej się żyło."
tekst: Maria M. Pawłowska, Jakub Szamałek
ilustracje: Katarzyna Bogucka
stron : 56
Ślimak hermafrodyta i jego przygody w świecie seksualności! Abstrahując, od którego roku życia zaleca się tę książeczkę?
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością nie dla trzylatka - dlatego tak jak napisałam, na razie wyłącznie oglądamy obrazki. Wiek zalecany przez wydawcę to 6+.
UsuńŚlimak hermafrodyta akurat dziwić nie powinien - ponieważ większość przedstawicieli tego gatunku przejawia takie cechy. Nie wiem, co rozumiesz jako "przygody" - ale zapewniam Cię, że niczego obscenicznego w tej książce nie uświadczysz :)
Ja się cieszę, że pojawiają się tego typu publikacje - i że są autorzy, którzy mają odwagę poruszyć kwestie kontrowersyjne i dla niektórych "niewygodne". Wydaje mi się, że dotychczasowy nakład i sukces Sama oraz otrzymane przez niego wyróżnienia świadczą o tym, iż istnieje spore zapotrzebowanie na tego typu publikacje.
Jak czytam takie wpisy to uważam, że miałam w życiu niesamowite szczęście. I w podstawówce, i w liceum miałam świetnie prowadzone wychowanie do życia w rodzinie. Najpierw przez panią od biologii, potem przez położną. Wszystko jasno i prosto wyłożone. Wszystkiego się od nich dowiedziałam. Co do samej książki, ja bym jej dziecku nie pokazała, bo w kwestii płciowości i orientacji mam inne zdanie. Ale mamy wolność, każdy wychowuje dziecko w taki sposób, jaki uważa za właściwy :)
OdpowiedzUsuńJa mam zdanie takie, że istnieje zarówno orientacja heteroseksualna, jak i homoseksualna oraz biseksualna. Zresztą chyba trudno nazwać to moim zdaniem - ponieważ takie są fakty, z którymi trudno dyskutować.
UsuńI w moim przekonaniu każdemu człowiekowi - niezależnie od jego orientacji - należy się szacunek i prawo do życia, które wiedzie.
Oczywiście zgadzam się - każdy wychowuje tak, jak uważa za słuszne :)
Kurczę no. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony zgadzam się z Tobą, że dziecko należy uczyć szacunku do drugiego człowieka bez względu na jego przekonania, przypadłości, styl życia etc. Sama mam w bliskim otoczeniu parę homoseksualną, z którą moje dziecko na pewno się zetknie i zamierzam powiedzieć mu (oczywiście dostosowaną do wieku) prawdę o tym, dlaczego dwie ciocie mieszkają razem. Jednak z drugiej strony chyba obawiałabym się, że w główce malucha taka publikacja jak "Kim jest ślimak Sam" za dużo namiesza. Najpierw chciałabym nauczyć dziecko akceptować własną płciowość, a dopiero potem pokazywać, że nie dla wszystkich jest to takie proste... Oczywiście teoretyzuję, bo książkę znam tylko z opisu na Twoim blogu oraz kilku wzmianek w Internecie. Niemniej na pewno jest to pozycja warta zauważenia.
UsuńTeż mam w swoim otoczeniu taką parę - i na pewno kiedyś staniemy przed podobnym dylematem. Myślę, że dziecko w pewnym sensie jakby "samo" wyznaczy nam odpowiedni moment, kiedy będzie trzeba o tym porozmawiać - swoimi własnymi pytaniami, dociekaniami i zainteresowaniem tym tematem :)
UsuńDodaję do listy lektur dla moich przyszłych dzieciaków, w oceanie pozycji dla dzieci ciężko znaleźć książkę która ten "newralgiczny" temat potraktuje w sposób równie przystępny.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. Bardzo mi się podoba, że został on zaprezentowany na przykładzie zwierząt - ponieważ akurat w ich świecie istnieje tak ogromna różnorodność, jakiej trudno byłoby doszukiwać się gdziekolwiek indziej :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDla mnie to jest troszkę dziwne, ale co ja tam wiem, za młoda na dzieci jestem :)
OdpowiedzUsuńPost sam w sobie fajny
Pozdrawiam
Ja jestem zdania, że nawet jeżeli uważa się jakieś rzeczy za dziwne czy nietypowe, to i tak można je szanować i wykazywać wobec nich zrozumienie oraz tolerancję - zamiast charakterystycznego dla niektórych środowisk hejtu (oczywiście nie Ciebie ta uwaga dotyczy!) :) Również pozdrawiam :)
Usuńooo i już mam prezent dla bratanka :P
OdpowiedzUsuńDziękuję!! :-)
Super :) Miło mi, że mogłam się na coś przydać :)
UsuńWyjątkowo ciekawa pozycja, kiedyś na pewno sięgniemy ;-)
OdpowiedzUsuńZachęcam. Opisane zjawiska były, są i będą - więc moim zdaniem lepiej skonfrontować dziecko z takimi tematami, niż ich za wszelką cenę unikać.
UsuńCiekawa propozycja. Myślę, że bardzo pomocna dla tych dzieciaczkow, ktore "nie sa pewne" kim tak naprawde sa, lub też czuja sie kims innym.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tylko. Moim zdaniem warto dziecko zapoznać z takimi problemami nawet w sytuacji, kiedy samo nie przejawia podobnych dylematów :)
UsuńCiekawe... a jest jakaś górna granica wiekowa? Bo tematyka świetna, ale obrazki sugerują, że jednak dla młodszych dzieci.
OdpowiedzUsuńNa mój gust idealna dla kategorii wiekowej 6-10 - choć to tylko zupełnie subiektywne odczucie :) Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że w tych czasach starsze dziecko po prostu machnie ręką i spyta: "Matka, co ty mi tu opowiadasz? Przecież ja już to wszystko doskonale wiem!" ;)
UsuńCzytałam tę książkę, w zgrabny sposób podejmuje ważny temat.
OdpowiedzUsuńUważam, że słowo "zgrabny" idealnie oddaje klimat tej książeczki :)
UsuńNie sądziłam, że są takie książeczki dla dzieci :). Świetna sprawa! Można od małego uczyć nie tylko seksualności, ale i tolerancji! Niedawno myślałam, jak porozmawiam o tych sprawach z synem. Pewno po prostu, szczerze ;). Przynajmniej tak bym chciała, może obejdzie się bez rumieńców! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z nielicznych, przynajmniej na polskim rynku wydawniczym. U nas też będzie z całą pewnością prosto z mostu i bez ogródek - na co dzień jestem osobą raczej daleką od "poprawności politycznej" ;)
UsuńMoja pani od biologii świetnie radziła sobie z trudnymi tematami:) Z Mamą też bez problemu mogłam O TYM porozmawiać! Z córcią też już jesteśmy po pierwszych WAŻNYCH rozmowach. Uważam, że trzeba tłumaczyć różne kwestie z uwzględnieniem wieku dziecka, ale nigdy nie mówić bzdur, typu kapusta, bocian czy inne tego typu rewelacje;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się jak najbardziej - i cieszę się, że pierwsze rozmowy już za Wami :) Z takim podejściem jak Twoje na pewno poszło świetnie ;)
UsuńJestem jak najbardziej za! Przemawia do mnie bardzo Twój opis książki. I uczy tolerancji a tej są w społeczeństwie deficyty...
OdpowiedzUsuńJa odnoszę wręcz wrażenie, że tolerancja jest w naszym społeczeństwie "towarem" najbardziej deficytowym - ale liczę na to, że z czasem sytuacja zacznie się zmieniać, między innymi dzięki takim książeczkom.
UsuńCiekawa pozycja, z pewnością inna od pozostałych, jednak żeby ją ocenić, musiałabym mieć ją w ręce i sama przejrzeć:) Ale porusza z pewnością niezwykle ważny temat, który dość często jest unikany przez rodziców, gdyż sami nie umieją o nim rozmawiać ze swoimi dziećmi, albo uważają, że ich temat nie dotyczy, a później dzieci się wieszają, bo nie mogą się odnaleźć w Świecie, bo są inne i nikt ich nie rozumie...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak :) Ja tylko sygnalizuję, że taka książeczka jest - i przekazuję moją własną opinię na jej temat. Natomiast każdy powinien ocenić samodzielnie i osobiście stwierdzić, czy w jego opinii nadaje się do pokazania dziecku :)
UsuńOdnośnie drugiej części Twojej wypowiedzi - to niestety dość częste przypadki, kiedy rodzice nie mogą czegoś zaakceptować albo w ogóle nie dopuszczają do świadomości, a potem rodzi się z tego wielka tragedia.
Kochana...literówka w tytule :(
OdpowiedzUsuńWiesz, że kochamy książki :) Jeśli są takie, które wnoszą coś wartościowego to tym bardziej zyskują naszą sympatię :)
No kurczę, fatum jakieś...Już poprawiona, dzięki za zwrócenie uwagi :)
UsuńMyślę, że ta książeczka też mogłaby się Wam spodobać :)
Bardzo ciekawa pozycja, ale dopiero przed nami. Gaja ma cztery lata i myślę, że to jeszcze nie czas, aby wgłębiać się w te tematy :).
OdpowiedzUsuńDla nas to też jest jedna z książeczek "na zaś" i na razie służy tylko do wspólnego oglądania ilustracji. Myślę, że czytelniczo sięgniemy po nią dopiero w momencie, kiedy Bąbel przekroczy szkolne progi ;)
Usuńno cóż mogę powiedzieć... jako pedagożka i, mam nadzieję, matka w przyszłości - chciałabym tę książkę mieć. lekturę dawkować dzieciom w zależności od wieku i możliwości... nie lubię tematów tabu. czasami we mnie włącza się lęk przed pewnymi problemami, tematami - niestety moje dzieciństwo było pełne niedomówień. ale gdy takie lęki mnie nachodzą, myślę sobie: nie bądź tchórzliwa, nie bądź zaściankowa. powtarzam to jak mantrę i to mi pomaga.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest skarbnicą wiedzy!
PS plecaczek z pandą (w ramach wyprawki przedszkolaka) podarowałam siostrzeńcowi, a trochę jego rodzicom, bo on dopiero do żłobka idzie. zachwyceni!
Cieszę się bardzo, że pedagożka podziela zdanie przyszłej pedagożki w tym temacie :) Tak sobie myślę, że nawet gdyby ktoś za wszelką cenę chciał jednak pozostać "zaściankowy" - to i tak współczesny świat w pewnym momencie zmusi go do podjęcia pewnych tematów, które stają się przecież coraz bardziej powszechne i "medialne".
UsuńBardzo mi miło :) Jestem przeszczęśliwa, że plecaczek z mojego polecenia się spodobał :)
Ciekawa książeczka :) Chętnie się w nią zaopatrzymy :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCiekawa książeczka, fajnie przedstawiona treść dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńTak prosto, zwyczajnie, normalnie - bez jakiegoś zbytniego dydaktyzmu i mentorskiego tonu :)
UsuńKolejne ciekawe książeczki do kolekcji :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek, bo ten rok zaczął się dla nas zdecydowanie intensywnie czytelniczo :)
UsuńZapisuję tytuł, myślę,że przyda nam się w przyszłości. Sama szanuję "odmienność" innych i chcę nauczyć małego tolerancji do czyjegoś innego sposobu życia, wyglądu... itp. Ta książka, wydaje mi się, że mi w tym pomoże :)
OdpowiedzUsuńBo moim zdaniem "normalność" czy "odmienność" to są pojęcia bardzo względne i niesamowicie zależne od punktu, w którym się aktualnie znajdujemy. Przez kogoś innego i my możemy być odbierani i postrzegani jako "dziwni" czy "nietypowi" - choć nawet by nam to do głowy nie przyszło :)
UsuńMieliśmy tę książkę w rękach na targach, ale Młody (wiadomo) nie pozwolił dłużej pooglądać, a przedstawiciel wydawnictwa jakoś specjalnie nie zachęcał. Szkoda, ale nic straconego.
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę po tę pozycję. Temat ważny i grafika piękna!
OdpowiedzUsuń