- Zabukowałem nam pobyt w hotelu biznesowym. - powiedział Małż, a ja prawie zabiłam go wzrokiem.
-
Czyś Ty oszalał?! Co może być fajnego i ciekawego dla dwulatka w takim miejscu?!
Wolałabym jakiś niewielki pensjonat z ogródkiem i placem zabaw - a nie
potężne przeszklone gmaszysko, w którym pewnie nawet nie ma gdzie pobiegać...
Ale rezerwacja już dokonana i opłacona - a zatem przy okazji naszej
podróży do Warszawy zatrzymujemy się w hotelu DeSilva w Piasecznie.
Tłumaczę sobie, że przecież to tylko jeden weekend - więc jakoś
przetrwamy i może nawet Juniorowi uda się nie narobić zbyt wielu szkód
;)
Powiem Wam szczerze, że spodziewałam się po tym miejscu czegoś zupełnie
innego. Odkąd tylko pamiętam, tego typu przybytki kojarzyły mi się
wyłącznie z korporacjami, bardzo eleganckimi ludźmi sukcesu i ich skórzanym aktówkami, które kosztowały pewnie równowartość kilku moich pensji...
Tymczasem okazało się, że mają w DeSilvie opcję weekendowych obiadów rodzinnych. Mnóstwo dzieci w najróżniejszym wieku - od
kilkunastomiesięcznych berbeci po rezolutnych kilkulatków. Mnóstwo
pyszności - które w przypadku dziecka są zupełnie za darmo, jeżeli nasza
pociecha nie ukończyła jeszcze dziesiątego roku życia. Mnóstwo
atrakcji pod okiem doświadczonych animatorów - a w tym świąteczne zabawy
z Mikołajem, malowanie buziek, ubieranie choinki, tworzenie łańcuchów i kolorowych
styropianowych bombek. Ale po kolei...
Jeżeli chodzi o posiłki, maluszek może wybrać co zechce
ze specjalnie przygotowanego bufetu. Do wyboru są wszystkie ulubione (i
jednocześnie zdrowo przyrządzone) dziecięce dania - a więc frytki,
nuggetsy, mini-burgery, sznycelki, naleśniki czy marchewki w glazurze.
Moim
zdaniem to świetne rozwiązanie - bo w innych restauracjach często
zdarzało się nam zamówić jakieś danie z karty, którego Bąbel nie chciał
potem nawet wziąć do ust. Tutaj próbował wszystkiego po troszku i sam
decydował, co mu najbardziej smakuje. Dodatkowo miał do dyspozycji
również dostosowany do swojego wzrostu szwedzki stolik z owocami i słodkościami, przy którym mógł
samodzielnie nalać sobie owocowego kompotu (i nalał - do pięciu różnych
kubków, bo przecież trzeba jeszcze wziąć coś dla babci i dziadka, którzy
zostali w domu ;) )
Kolejnym
zaskoczeniem były dla mnie potrawy bezglutenowe dla dzieci z
nietolerancją pokarmową. Mało która znana nam restauracja dba tak
troskliwie o swoich najmłodszych klientów i dostosowuje menu do ich
specjalnych potrzeb. Od personelu dowiedzieliśmy się, że jeżeli wcześniej zgłosi się zapotrzebowanie na jakieś konkretne potrawy w
ramach specyficznej dziecięcej diety - to również pojawią się one na stole, żeby żaden maluszek nie opuścił restauracji głodny, nawet pomimo
jakichś swoich chorób czy alergii.
W sali sąsiadującej z restauracją - też same wspaniałości. Ogrom zabawek, klocków i artykułów plastycznych, z których dzieci mogą do woli korzystać pod czujnym okiem Mikołaja oraz jego niesamowicie kolorowej pomocnicy :) Pomimo niewątpliwie wysokiego standardu hotelu nikt z obsługi nie patrzy na małych gości krzywym, nieprzychylnym wzrokiem - nawet jeżeli zdarzy im się zrobić wokół trochę bałaganu, kapnąć na parkiet plakatową farbką albo zarysować podłogę kółkami zbudowanego właśnie wehikułu ;)
Do Mikołaja przechodzi się oczywiście "kominem" - czyli materiałowym tunelem, na końcu którego czeka na każde dziecko miła słodka niespodzianka, pudełeczko kredek i jakiś drobiazg do zawieszenia na domowej choince. My trafiliśmy akurat na Mikołaja bardzo młodego, energicznego i
wysportowanego - więc sam również nie omieszkał tej trasy pokonywać, a
ogarnięcie takiej sporej gromadki dzieci nie stanowiło dla niego oraz
jego "elfów" żadnego problemu. Razem z nimi ubierał choinkę, dekorował bombki i sklejał długi na kilka metrów łańcuch, natomiast najbardziej oporne maluchy ośmielał do siebie przy pomocy słodkiego, niegroźnego przekupstwa ;)
Na koniec skorzystaliśmy jeszcze z malowania buziek. Kiedy Bąbel
zobaczył, że malowany przed nim chłopiec jest pieskiem - to i on
koniecznie musiał pieskiem zostać :) Pomocnica Mikołaja na szczęście
okazała się osobą faktycznie utalentowaną artystycznie i bardzo
profesjonalną - a nie tylko stwarzającą takie pozory. Kilkoma pociągnięciami pędzelka wyczarowała nam ślicznego małego szczeniaczka -
jak twierdził Junior, podobno była to rasa husky ;) Żałuję jedynie, że
nie spytałam jej o zestaw farbek do ciała, który ze sobą przyniosła - bo zmyliśmy je potem bez żadnego problemu wacikiem nasączonym wodą, a
nasze domowe schodzą niestety raczej opornie i ich usuwanie wymaga
najczęściej kilku podejść.
Najfajniejsze w całym wydarzeniu było to, że dzieci
mogły krążyć sobie zupełnie swobodnie pomiędzy główną salą
restauracyjną, a miasteczkiem animacji - ale nie były pozostawione samym
sobie. W wielu lokalach jest wprawdzie jakiś kącik zabaw, gdzie dziecko
ma do dyspozycji kilka zabawek czy tablicę i kredę - jednak na tym
inwencja restauratorów się kończy. W DeSilvie idą oni o krok dalej i
proponują dzieciom naprawdę przemyślane, świetnie zorganizowane
zajęcia.
My jako rodzice natomiast mieliśmy Bąbla ciągle na oku - a
jednocześnie mogliśmy zjeść spokojnie obiad i wypić kawę przy
restauracyjnym stoliku. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nasze rodzinne wyjście do
restauracji nie wyglądało tak, że jedna osoba je w wielkim pośpiechu - a
druga ugania się za Młodym po całym lokalu, żeby czegoś nie zdemolował
;) Tutaj Bąbel był tak zaabsorbowany zabawą i wymyślanymi przez
animatorów aktywnościami, że nie musieliśmy się martwić, iż hotelowe
mienie w jakikolwiek sposób za sprawą naszego dziecka ucierpi :)
Gdybyśmy mieszkali gdzieś w okolicach Piaseczna -
jestem przekonana, że takie weekendowe obiady połączone z warsztatami
stałyby się naszym cotygodniowym rodzinnym rytuałem.
Odbywają się one cyklicznie w każdą niedzielę -
więc mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję w nich uczestniczyć.
Póki co pozostaje nam śledzić fanpage hotelu - i obserwować, jakie atrakcje nas omijają ;)
Bardzo fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuńI jego realizacja też pierwsza klasa :) A co najważniejsze - pracownicy hotelu są bardzo otwarci na wszelkie sugestie i propozycje rodziców i bardzo chętnie wysłuchują ich opinii. Także podejrzewam, że z czasem taka forma rodzinnych weekendów będzie się u nich jeszcze bardziej doskonalić i ewoluować ;)
UsuńFantastycznie, że coraz więcej hoteli przestawia się na pobyty rodzinne :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania - zwłaszcza że aktualnie niemal każda nasza podróż odbywa się z Bąblem u boku ;)
Usuńo proszę. Tego się nie spodziewałem:) No ale to w końcu Polska! Mamy najlepsze hotele moim zdaniem. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. W tym jesteśmy bezkonkurencyjni. No ale nie spotkałem się z takim podejściem i gościną dzieci. Być może po prostu nigdy nie patrzyłem na to właśnie pod tym kątem.
OdpowiedzUsuńJa też byłam zaskoczona - zwłaszcza że to hotel biznesowy, więc jego nazwa sugerowała raczej zupełnie inny charakter naszego pobytu ;) Myślę, że po prostu hotel hotelowi nierówny - bo nam też jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby w którymkolwiek traktowano dzieci jak najważniejszych, honorowych gości :) Wielkie brawa się należą, moim skromnym zdaniem.
UsuńCieszę się, że hotele coraz bardziej wychodzą ze swoją ofertą do rodzin z dziećmi :) W końcu my też chcemy chodzić do restauracji i podróżować bez oburzonych spojrzeń obsługi i gości ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) A ponieważ akurat w ramach tych weekendowych obiadów na sali są głównie rodzice z małymi dziećmi - to wszyscy wiedzą, jakich atrakcji można się spodziewać i pomiędzy gośćmi oraz pracownikami panuje pełna wspólnota i zrozumienie ;)
UsuńMyślę ze w czasach gdy dzieci towarzyszą nam coraz częściej hotele powinny mieć atrakcje dla dzieci.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mam porównanie i z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że zupełnie inaczej przebywa się w takim przyjaznym hotelu, w którym wszyscy są dla Twojego dziecka życzliwi, uśmiechnięci i wyrozumiali - niż w hotelu gdzie cała obsługa ma nosy zwieszone na kwintę i bluzga po kątach, że znów przyjechali goście z "gówniarzami"...
UsuńWspaniała inicjatywa, szkoda że tak rzadko spotykana w mniejszych miejscowościach :)
OdpowiedzUsuńW naszej miejscowości to nie tylko nie ma przyjaznego hotelu czy restauracji - ale nawet hotelu ani restauracji w ogóle ;) W przybytkach odwiedzanych przez nas w innych miastach bywało różnie - jednak nigdzie tak fajnie i na luzie jak w Piasecznie :)
UsuńNo proszę, Można? Można! :-)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że można ! Trzeba tylko chcieć - i mieć odpowiednie podejście :)
UsuńSuper! A widzisz, niektóre biznesowe hotele w ogóle nie przyjmują dzieci :/ Ja pamiętam, jak mi było przykro, gdy szukałam hotelu w Nowym Sączu jak najbliżej szpitala, w którym syn miał mieć operację i jak znalazłam taki w idealnej lokalizacji, to właśnie się okazało, że dzieci nie przyjmują. Musze przyznać, że poczułam się jak jakiś obywatel gorszej kategorii :(
OdpowiedzUsuńKurczę, to naprawdę musiało być przykre doświadczenie - zwłaszcza że ta lokalizacja tak idealnie Wam pasowała i pozwalała być jak najbliżej synka. Choć z drugiej strony czasami lepiej, jak z góry się określą i powiedzą, że dzieci nie przyjmują - niż jak potem zrzędzą i utyskują na każdym kroku, bo im się dziecięce towarzystwo nie podoba...
Usuńbardzo rzadko mi się zdarza korzystać z hoteli a tym bardziej pod kątem rodziny, ale fajnie jest wiedzięć, że takie istnieją :) zdjęcia wyglądają bardzo sympatycznie :)
OdpowiedzUsuńMy korzystamy dość często - a ostatnio to już w ogóle mieliśmy apogeum wszelakich bliższych i dalszych wyjazdów - więc fajna jest świadomość, że jest takie miejsce, do którego zawsze chętnie będziemy wracać przy okazji wizyty w tamtych okolicach :)
UsuńU nas jest tak, że dla Kariny nowe miejsca to zawsze ciężkie przeżycia, za to Noam nie ma problemu gdzie je czy śpi byle w pobliżu była znajoma buzia :D
OdpowiedzUsuńNasz Bąbel aktualnie już raczej z tych, co nie mają problemu (choć wcześniej wyjazdy niejeden raz kończyły się straszną histerią) - ale jednak zawsze fajnie, kiedy miło i profesjonalnie przyjęci zostają nie tylko dorośli, lecz również dzieci :)
UsuńJa byłam raz w hotelu z dzieckiem, gdy jechaliśmy na wakacje do Polski. W ofercie mieli łóżeczko, byłam mega zadowolona :).
OdpowiedzUsuńMy zazwyczaj zabieraliśmy ze sobą własne łóżeczko turystyczne - na wypadek, gdyby Bąbel nie chciał zasnąć w hotelowym. A teraz problem w zasadzie przestał dla nas istnieć, bo od pewnego czasu śpi już w "dorosłym" łóżku :)
UsuńWidać, że całkiem sympatyczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :) Mogę polecić z czystym sumieniem, gdybyś kiedyś była w tamtych okolicach :)
UsuńWidać ze pozory czasami mylą;)
OdpowiedzUsuńHotel bardzo fajnie wygląda i myślę, ze miło spedziliscie czas!
Tu akurat pozory nie miały w rzeczywistością absolutnie nic wspólnego - więc mogę jedynie dziękować mojemu M., że wybrał dla nas właśnie to miejsce :)
Usuńjestem mile zaskoczona. W kilku hotelach w warszawie nocowałam, ale nie widziałam nigdy opcji "dzieci". Moze dlatego ze nie patrzylam bo swoich pociech jeszcze duzych nie mam. Niemniej jednak sądzę, że teraz takie hotele to powinna być norma. Tak samo jak przewijaki w restauracjach. To jest dodatkowa zacheta dla klientow z dziećmi!
OdpowiedzUsuńNo właśnie. W końcu zadowolony klient to taki, który potem chętnie w dane miejsce wraca :)
UsuńJestem w szoku. Nie pomyślałabym, że tego typu hotel może być tak przyjazny dla dzieci.
OdpowiedzUsuńA jednak :) Przekonałam się, że czasami naprawdę nie warto "oceniać książki po okładce" - i jak widać nie tylko ludzi ta maksyma dotyczy :)
UsuńJestem mile zaskoczona, dobrze wiedzieć, że są takie miejsca:)
OdpowiedzUsuńMoże się Wam przyda na Wasze własne rodzinne wycieczki :)
UsuńNie wiedziałam, że voś takie jest organizowane :) Super pomysł :)
OdpowiedzUsuńOby tylko jak najwięcej hoteli i restauracji wpadało na podobne pomysły :)
UsuńSuper miejsce!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :)
UsuńJestem zaskoczona. Z tego, co opisujesz, wnioskuję, że to doskonałe miejsce na takie rodzinne wyjścia. Logistycznie-świetnie rozwiązane. Oby jak najwięcej takich miejsc ☺
OdpowiedzUsuńA ta chwila oddechu i możliwość zjedzenia posiłku WRESZCIE zupełnie na spokojnie - naprawdę bezcenna ;)
Usuńten bufet dla maluszka mnie rozczulił ! jest mega :) sama jestem zaskoczona, że w takim miejscu, tak dbają o milusińskich :)
OdpowiedzUsuńBufet rządził - na początku Młody prawie od niego nie odchodził ;) Co ważne - nie ma tam żadnych rzeczy zbyt ciepłych czy w jakikolwiek inny sposób niebezpiecznych dla dziecka.
UsuńJaki uroczy piesek :)
OdpowiedzUsuńOd tamtej pory był już kotkiem, tygryskiem, reniferem, świnką i...nie wiem kim jeszcze ;) Niemal codziennie domaga się, żebym malowała mu na buźce kolejne, nowe zwierzątko ;)
UsuńJako miłośniczka ras północnych, byłam zachwycona, że Bąbelek miał narysowanego na buzi psa Husky :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z restauracją, w której są tak bogate atrakcje dla najmłodszych :) Rewelacja !
Szczerze mówiąc to nie wiem, dlaczego akurat ta rasa przyszła mu do głowy - bo żadnego husky w swoim otoczeniu nie mamy, a Junior zna je jedynie z książek ;)
UsuńSuper, przemyslane w kazdym szczegole! :-)
OdpowiedzUsuńSam pomysł już wart pochwały, natomiast jego realizacja zasługuje na jakieś specjalne dziecięce odznaczenie :)
UsuńDa się? Da się! ;)
OdpowiedzUsuńPozostaje czekać, aż inni restauratorzy się zainspirują i wezmą przykład ;)
UsuńŚwietnie, że hotele dostosowują swoją ofertę także do ich najmłodszych gości, zawsze z uśmiechem przyglądam się takim warsztatom, bo jeśli tylko komuś się chce to zorganizować, to tylko chwalić i w tym uczestniczyć. :)
OdpowiedzUsuńWOW, jestem pod wrażeniem, wszystko bardzo dobrze przemyślane. A Silva kojarzy mi się z moim ulubionym pisarzem :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej sensowniejszych miejsc. Coraz lepiej :D
OdpowiedzUsuńwszystko chyba zależy od podejścia managera i całej załogi tu jak widać się udało :-), ale słyszałam o takich hotelach, w których KATEGORYCZNIE zabroniono dzieci...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak! Tworząc hotel trzeba wziąć pod uwagę wiele kwestii i na pewno to, że bardzo często podróżuje się razem z dziećmi. Istotne jest też przygotowanie wygodnej przestrzeni. W pokojach hotelowych największą uwagę zwracam na łóżka hotelowe i bardzo często wygoda takiego łóżka oraz jakość wykonania wpływają na moją ocenę dotyczącą hotelu.
OdpowiedzUsuń