Nie - nie będzie to post o pieczeniu pierników, ubieraniu
choinki, własnoręcznie wykonanym kalendarzu adwentowym czy wyborze
odpowiednich prezentów dla najbliższych (choć tym też planuję się zająć w niedługiej perspektywie czasowej).
"WSIĄŚĆ DO POCIĄGU BYLE JAKIEGO..."
Tak, chciałabym wyjechać na trochę. Tak grudniowo, nietypowo, przedświątecznie - akurat wtedy kiedy wszyscy rozglądają się za
odpowiednio rozłożystą choinką albo wystarczająco dużym karpiem na wigilijną wieczerzę.
Ten pomysł w zasadzie już rok temu chodził mi po głowie. Realizacji się wprawdzie nie doczekał - jednak przez całych 12 miesięcy wracał do mnie wciąż od nowa, jak wyrzucony w powietrze bumerang. Nawet moja siostra - typ absolutnej domatorki - znalazła dla swojej klasy jakieś tanie wycieczki szkolne i zabiera dzieciaki do Pragi na dwa czy trzy dni.
Pogrzebałam, poszukałam, porozglądałam się...Niestety, oferty indywidualne dla rodzin z dzieckiem w okresie przedświątecznym nie prezentują się już tak korzystnie cenowo - ale może jednak uda się nam wysupłać trochę grosza i zabrać Bąbla w jakieś fajne miejsce w Polsce :)
Ten pomysł w zasadzie już rok temu chodził mi po głowie. Realizacji się wprawdzie nie doczekał - jednak przez całych 12 miesięcy wracał do mnie wciąż od nowa, jak wyrzucony w powietrze bumerang. Nawet moja siostra - typ absolutnej domatorki - znalazła dla swojej klasy jakieś tanie wycieczki szkolne i zabiera dzieciaki do Pragi na dwa czy trzy dni.
Pogrzebałam, poszukałam, porozglądałam się...Niestety, oferty indywidualne dla rodzin z dzieckiem w okresie przedświątecznym nie prezentują się już tak korzystnie cenowo - ale może jednak uda się nam wysupłać trochę grosza i zabrać Bąbla w jakieś fajne miejsce w Polsce :)
WYŻSZY POZIOM KOBIECOŚCI
Po drugie - również pewna konferencja mi się marzy i śni po nocach. Podobno bardzo kobieca, dająca inspirację, niesamowicie motywująca do dalszego rozwoju i działania...A w dodatku prowadzona przez Małgorzatę Ohme, którą bardzo cenię i czasami mogę nawet nie przeczytać jakiegoś kolejnego rozdziału na zajęcia - ale na jej artykuły zawsze znajdę wolną chwilkę :)
Od dziewczyn, które już wcześniej w pierwszej edycji tego wydarzenia uczestniczyły - wiem, że to prawdziwy powiew wiatru w żagle. Zwłaszcza dla osób takich jak ja - które jeszcze nie do końca w swoje siły uwierzyły i jeszcze niezupełnie lubią się takimi, jakie są...
I tak myślę sobie, że chyba faktycznie się do tej Warszawy wybiorę. Może ktoś mnie tam utwierdzi w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych i że można zacząć zmieniać siebie i swoje życie na lepsze w każdym jego momencie, bez względu na okoliczności. A może po prostu posłucham sobie kilku interesujących prelekcji i wypiję dobrą kawę w typowo babskim, sfeminizowanym towarzystwie. Tak naprawdę każda z tych dwóch opcji wydaje mi się równie dobra ;)
Od dziewczyn, które już wcześniej w pierwszej edycji tego wydarzenia uczestniczyły - wiem, że to prawdziwy powiew wiatru w żagle. Zwłaszcza dla osób takich jak ja - które jeszcze nie do końca w swoje siły uwierzyły i jeszcze niezupełnie lubią się takimi, jakie są...
I tak myślę sobie, że chyba faktycznie się do tej Warszawy wybiorę. Może ktoś mnie tam utwierdzi w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych i że można zacząć zmieniać siebie i swoje życie na lepsze w każdym jego momencie, bez względu na okoliczności. A może po prostu posłucham sobie kilku interesujących prelekcji i wypiję dobrą kawę w typowo babskim, sfeminizowanym towarzystwie. Tak naprawdę każda z tych dwóch opcji wydaje mi się równie dobra ;)
KOMPLETNIE O SOBIE ZAPOMNIEĆ
Kiedy już zrobię to wszystko powyżej - chciałabym skupić się na innych. Tych bardziej potrzebujących, w gorszym położeniu - którym akurat tego do uśmiechu i chwili radości potrzeba, czego mam w sobie całkiem sporo.
Już od kilku dni praca u nas wre, a paczki i kartki świąteczne dla dzieci z domów dziecka i pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej tworzą się w każdej wolnej chwili. Bąbel czasami mi w tym pomaga, częściej przeszkadza - ale prawie zawsze towarzyszy. A ja coraz częściej zastanawiam się, czy to nie w tym kierunku powinnam pójść, jeśli chodzi o wybór specjalności na studiach - i zająć się raczej terapią albo pedagogiką opiekuńczo-wychowawczą, zamiast tej planowanej wczesnoszkolnej.
I jeszcze jedna rzecz, którą już od dawna rozważam - wreszcie zaczęła nabierać dla mnie coraz bardziej realnych kształtów... Kiedy sama walczyłam o zdrowie i borykałam się z niepłodnością - najprawdopodobniej nie byłam najwłaściwszą kandydatką na to stanowisko...Lecz teraz mogę już chyba podzielić się z Wami informacją, że w mojej szafie zawiśnie wkrótce żółta koszulka wolontariusza hospicyjnego...
Już od kilku dni praca u nas wre, a paczki i kartki świąteczne dla dzieci z domów dziecka i pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej tworzą się w każdej wolnej chwili. Bąbel czasami mi w tym pomaga, częściej przeszkadza - ale prawie zawsze towarzyszy. A ja coraz częściej zastanawiam się, czy to nie w tym kierunku powinnam pójść, jeśli chodzi o wybór specjalności na studiach - i zająć się raczej terapią albo pedagogiką opiekuńczo-wychowawczą, zamiast tej planowanej wczesnoszkolnej.
I jeszcze jedna rzecz, którą już od dawna rozważam - wreszcie zaczęła nabierać dla mnie coraz bardziej realnych kształtów... Kiedy sama walczyłam o zdrowie i borykałam się z niepłodnością - najprawdopodobniej nie byłam najwłaściwszą kandydatką na to stanowisko...Lecz teraz mogę już chyba podzielić się z Wami informacją, że w mojej szafie zawiśnie wkrótce żółta koszulka wolontariusza hospicyjnego...
Postaram się opowiedzieć Wam o tym wszystkim, w kilku najbliższych postach.
Pamiętam, pisałaś o takiej wycieczce przedświątecznej chyba rok temu. Potem pochorowała mi się Mela i wypadłam z naszego blogowego świata. Ale jestem i znów tu będę zaglądać systematycznie.
OdpowiedzUsuńSkoro masz cele - to teraz czas na realizację. Trzymam kciuki :)
A taka konferencja byłaby super i dla mnie. Ale jeszcze w tym roku niestety jest poza moim zasięgiem. Pozdrowienia!
Super. Bardzo się cieszę, że do nas wracasz :)
Usuńwow no kochana wiatr w żaglach to Ty już masz i ambitne plany:) jak byś tym pociągiem w moje strony jechała pamiętaj że zawsze macie otwarte zaproszenie:*
OdpowiedzUsuńA Ty pamiętaj, że w drugą stronę jest dokładnie tak samo :) A ponieważ podczas naszego spotkania przyznałaś mi się, że masz rodzinę na Dolnym Śląsku - to tym bardziej na pewno nie odpuszczę Ci rewizyty u nas :)
UsuńKarolinko jak tylko będę w terenach Twoich to na pewno się odezwę swoją drogę napisz mi sms bo nie mam namiarów bo tel mi padł i kontakty ''szlag'' trafił.......
UsuńJasne, nie ma problemu. Jutro Ci napiszę, bo dzisiaj już późno i nie chciałabym mojej Imienniczki albo jej starszego Brata obudzić :)
UsuńMasz bardzo ambitne plany, ale czytało się je tak, jakbyś już postanowiła. Także kto wie. Może akurat uda Ci się spełnić wszystkie trzy marzenia.
OdpowiedzUsuńTak, w dużej mierze już postanowione :) Wczoraj tuż po napisaniu tego posta zaklepaliśmy z Małżem noclegi w stolicy na czas, w którym konferencja przypada. Zamierzamy połączyć przyjemne z pożytecznym i przy okazji pokazać Bąblowi większy kawałek Warszawy :)
UsuńTo lubię :) Trzymam kciuki za realizację planów. Dasz radę :)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja to nie wiem jak to możliwe, że "siedzę w tych internetach" a o konferencji nie słyszałam hehe
No to teraz już wiesz :) A jakbyś się wybierała (daleko nie masz, w przeciwieństwie do nas ;) ) - to koniecznie daj znać, żebyśmy mogły się w tłumie odnaleźć :)
UsuńDam na pewno dam. ;) Zaproponowałam przyjaciółce, więc może akurat się uda i kolejny raz w tym roku odwiedzę stolicę.
UsuńAle byłoby fajnie !!! No dawajcie, Dziewczyny - bo już sobie narobiłam nadziei, że faktycznie będziecie - i nie chciałabym zostać tam samiutka jak palec ;)
UsuńTrzymam kciuki za spełnienie całego planu ☺. Chyba też muszę plan jakiś zrobić, bo jest dużo do zrobienia a glowa zapomina...
OdpowiedzUsuńMoje aktualne plany i tak znacznie mniej obszerne i rozbudowane od tych, które jeszcze kilka lat temu opracowywałam (inna sprawa, że niektórych do tej pory nie udało mi się zrealizować ;) )
UsuńJesteś wielka Kochana!!! Chylę czoła 😃 Taki wyjazd na święta też mi się marzy, ale odkąd mama nie żyje, nie mogłabym zostawić taty samego. Kurcze zawsze coś krzyżuje plany.
OdpowiedzUsuńWielka na szczęście nie jestem, ani trochę ;) Taka raczej szczupła, kilka kilo mi dodatkowo spadło odkąd studia zaczęłam ;)
UsuńA tak poważnie - WIELCY są moim zdaniem Ci ludzie, którzy zmagają się z chorobą i walczą o każdy dzień...I ci, którzy im w tym zawsze, niezmiennie towarzyszą - jak Ty na przykład :*
Mam nadzieję, że jednak jakiś wypad uda się Wam kiedyś uskutecznić. Może tatę też zabierzcie ze sobą, jeśli jest taka opcja :*
Polska jest pięknym krajem więc napewno znajdziecie jakieś ciekawe miejsce na wycieczkę. Podziwiam Cię za to jak ogromne masz serducho! Co do samych świąt to nigdy nie wpadałem w ten szał zakupów czy coś, chociaż ten rok może być inny pod tym względem, ponieważ to będą naszę 1 święta w swoim mieszkaniu.:)
OdpowiedzUsuńSpokojnie - ja też nie wpadam ani w szał wielkich zakupów, ani tym bardziej w szał gotowania i szykowania stu tysięcy różnych potraw ;) Taka gorączkowa atmosfera dość często za sprawą mamy i babci gościła w moim domu rodzinnym - nie wspominam jej zbyt dobrze i na pewno nie chcę we własnej rodzinie powielać ;)
UsuńNieźle! Się dzieje u Ciebie :) mnie się marzy wyjazd na Sylwestra, góry, domek, kominek, śnieg.. Ale za późno się zabrałam za to i niestety nie ma miejsc. Zwłaszcza dla 2 osób. Oferty zaczynają się od 4-6 do 8 osób :(
OdpowiedzUsuńJa w tym roku ponownie chciałam pomóc jakiejś rodzinie Szlachetną Paczką, ale jesteśmy tylko we dwie z koleżanką (Ona spod Warszawy, ja Poznań) :( nikt nie chce do nas dołączyć :( a We dwie nie damy rady.
No fakt, takie wyjazdy trzeba chyba zacząć planować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, żeby znaleźć coś sensownego. Ale może jeszcze się Wam uda - albo znajdziecie kogoś, kto chciałby pojechać z Wami, żeby zebrała się ta wymagana większa ekipa :)
UsuńO Szlachetnej Paczce też myślałam, ale jak o tym czytałam to cały proces przystąpienia do akcji wydawał mi się dość skomplikowany - a z Bąblem i zbliżającą się sesją egzaminacyjną po prostu nie podołam. Natomiast większy nabór na wolontariat rusza u nas akurat w takim terminie, że najgorszy okres powinnam mieć już za sobą.
to się chyba nazywa żyć na maksa! powodzenia w realizacji 3 przedświątecznych zamierzeń!
OdpowiedzUsuńNa maksa - chciałabym, ale chyba mi doby nie wystarczy ;) Oczywiście NIE dziękuję - żeby nie zapeszyć ! :)
UsuńW takim razie życzę realizacji planów, oby wszystko poszło po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńKochana jesteś ! :*
UsuńDo tej Warszawy jedź. Wiatr w żagle przyda się każdej z nas :-) Trzymam kciuki, żeby się udało :-)
OdpowiedzUsuńJadę, jadę - a właściwie jedziemy całą rodziną i łączymy przyjemne z pożytecznym :)
UsuńSuper plany! Oby wszystkie udało się zrealizować!!
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję - ale chęci i realne widoki są, więc to już połowa sukcesu :)
UsuńPiękna ta koszulka. Myślę, że w przyszłości też będę chciała się o taką się postarać. :-)
OdpowiedzUsuńTy już w dużej mierze masz podobne doświadczenia, związane z dotychczasową pracą. Zawsze Cię podziwiałam, że tak świetnie dajesz sobie radę - i szczerze mówiąc odrobinkę obawiam się, czy sama też podołam. Ale spróbować bardzo chcę - i uważam, że warto !
UsuńTo mogę jedynie życzyć - niech się uda! :)
OdpowiedzUsuńOby, oby :)
UsuńWspaniałe plany, życzę Ci, żeby się spełniły i dały Ci satysfakcję:)
OdpowiedzUsuńDzięki ogromne ! :*
UsuńŻeby się wszystkie spełniły!!!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podziwiam wolontariat w hospicjum... Nie ukrywam, że gdzieś tam też o tym myślałam...
Ja już od czasów liceum - ale zawsze coś stało mi na przeszkodzie (albo moja własna kiepska kondycja psychiczna, albo inne zewnętrzne okoliczności). Myślę, że teraz jest właśnie ten odpowiedni moment...
UsuńMoże i te trzy rzeczy są nietypowe do zrobienia przed Świętami, ale piękne! I widocznie w jakiś sposób są Tobie potrzebne, skoro o nich pomyślałaś. Zwłaszcza to ostatnie postanowienie "zapomnieć o sobie" zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Podziwiam i powodzenia życzę:)
OdpowiedzUsuńCzasami tak właśnie trzeba: zapomnieć o sobie - i dzięki temu jeszcze bardziej docenić to, co się w życiu ma...Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńCudowne plany... Ja od kilku dni marzę o chociaż krótkim wyjeździe. Myślę że dobrze by mi zrobił... ��
OdpowiedzUsuńNa pewno :) Krótki czy długi, przedświąteczny czy w jakimkolwiek innym momencie - taki wyjazd i zmiana otoczenia od czasu do czasu naprawdę się przydaje :)
UsuńPodziwiam za sile , bo nie kazdy moze zostac wolontariuszem I to jeszcze w tak trudnym miejscu jak w hospicjum. Ja na pewno wymieklabym po pierwszie godzinie - serce by mi peklo na pol. Trzymam kciuki zeby wszystkie plany doczekaly sie realizacji,
OdpowiedzUsuńJa byłam dopiero na takiej wstępnej rozmowie z koordynatorem - więc tak naprawdę nie wiadomo, czy gdzieś tam w trakcie faktycznie nie wymięknę. Ale na szczęście mają zamiar jeszcze mnie przetestować psychologicznie - na pewno przyda się takie fachowe spojrzenie i opinia, czy mam odpowiednie predyspozycje. Buziaki :*
UsuńCzekam więc z niecierpliwością. I podziwiam- za to ostatnie w szczególności. Nie wiem, czy Ty też masz takie wrażenie, że hospicja "cieszą" się u nas bardzo złą sławą, a ci, którzy umieszczają tam swoich bliskich, to już w ogóle w odczuciu reszty potwory bez serca. Mogłabym tutaj rozwinąć temat, ale poczekam na właściwy post.
OdpowiedzUsuńTa Warszawa... Na tym etapie życia to i mnie by się przydała, choć uczuciowo wobec Ohme jestem obojętna :)
Trzymam kciuki, niech się wszystko spełni!
Tak, mam bardzo podobne odczucia. Zawsze słuchałam o nich tylko z pogardą, jak o typowych "umieralniach". A moim zdaniem takie miejsca są potrzebne, żeby uśmierzać ból i jakoś "ułatwiać" to przejście na drugą stronę - i personel robi w nich często naprawdę kawał trudnej i niewdzięcznej, ale zarazem dobrej roboty.
UsuńA odnośnie Warszawy - no to w czym problem? ;) Z tego co widzę kilka blogowych duszyczek już jest zainteresowanych tym wydarzeniem na Facebooku, więc może też się przyłączysz ? :)
Świetne plany, trzymam kciuki za realizację! :)
OdpowiedzUsuń:) :*
UsuńIntrygujący plan-trzymam mocno kciuki :)
OdpowiedzUsuńOby się na tej mojej uknutej misternie "intrydze" nie skończyło ;)
UsuńMam nadzieję, że Twoje plany się szybko spełnią i że znajdziecie jakieś fajne miejsce na ten wyjazd przedświąteczny :) A kartki cudne!
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję - a kartki faktycznie muszę nieskromnie stwierdzić, że wyszły nam całkiem nieźle, jak na nasze możliwości i uzdolnienia ;)
UsuńBrawo Kochana!;* Też kiedyś myślałam poważnie o wolontariacie, chwilę później zaszłam w ciążę z Kubą...;) a teraz z dwójką to nie mam się jak ogarnąć! Kiedyś jednak na pewno wrócę do tematu! Pozdrawiamy;*
OdpowiedzUsuńGdybym miała dwójkę, też pewnie nie dałabym rady - a z jednym Bąblem może jakoś się wyrobię i z mężem powymieniam od czasu do czasu. Czas pokaże, ale na razie jestem pełna entuzjazmu i dobrych myśli. Buziaki :*
UsuńJa byłam kiedyś na takiej przedświątecznej wycieczce, wspominam do dziś z uśmiechem:)
OdpowiedzUsuńŻyczę pomyślnej realizacji przedsięwzięć :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za wolontariat w takim miejscu jakim jest Hospicjum, ja nie dałabym rady, w sensie, że tam na miejscu ok, ale po przyjściu do domu... nie potrafiłabym nie myśleć o tych ludziach.
Kochana, powodzenia. Wiedziałam, że nie poprzestaniesz na studiach :)
OdpowiedzUsuńMasz cudowne plany - i jak zwykle nie egoistyczne :) zawsze w tych planach jest ktoś, jest chęć pomocy :) Jesteś dzielną i silną kobietą - podziwiam całą duszą! Ja mam marzenie wsiąść do pociągu... i wyjechać przedświątecznie sama. Egoistycznie pobyć z swoimi myślami, by zatęsknić za tym co mam i wrócić z zdwojoną energia i nowymi pomysłami na uszczęśliwianie innych :)
OdpowiedzUsuńCiekawe przemyślenia! Ja za to przed świętami musiałam się pilnie udać do dentysty, ponieważ zaczął mnie strasznie boleć ząb. Na szczęście znalazłam dobrego dentystę w Sosnowcu, który przyjął mnie na ostatnią chwilę i pomógł rozwiązać mój nieprzyjemny problem.
OdpowiedzUsuń