Kilka dni nas nie było. Odpoczęłam trochę od blogosfery, wylogowałam się do realnego życia i poświęciłam ten czas jedynie Bąblowi, Małżowi oraz naszym wspólnym, rodzinnym sprawom. Przyznam się, że wieczorami rzucałam jednym okiem na Wasze posty i statusy na FB, ale generalnie udało mi się znaleźć ten magiczny przycisk, który przeniósł mnie w tryb offline i pozwolił cieszyć się tylko tym, co "tu i teraz".
Niechorze przywitało nas naprawdę piękną, słoneczną pogodą - która
towarzyszyła nam już potem przez cały pobyt i dzięki której wszystkie
spakowane na wszelki wypadek kurtki, swetry i dżinsy okazały się na
szczęście zupełnie nieprzydatne :)
Ponieważ nasza doba hotelowa zaczynała się dopiero o 14, pierwszym odwiedzonym przez nas miejscem była oczywiście plaża - z samego rana prawie zupełnie pusta, więc do towarzystwa mieliśmy niemal wyłącznie siebie i stado rozwrzeszczanych mew.
Właśnie takie morze lubimy najbardziej - spokojne, bez dzikich tłumów, bez sprzedawców zachwalających na całe gardło walory swojej "GORRRĄCEJ KUUUKURYDZY !!!" tudzież "jagodzianek dwusmakowych: jagodowo-jagodowych !" ;) Kiedy tylko tłum zaczął gęstnieć, a wokół nas przybywało coraz to nowych kocyków, ręczników i parawanów - zarządziliśmy natychmiastową ewakuację ;)
Tym razem zatrzymaliśmy się nie w prywatnej kwaterze, nie w pensjonacie, nie na kempingu - tylko w hotelu New Corner, położonym strategicznie przy głównej ulicy Niechorza. Z jednej strony okazało się to dla nas błogosławieństwem, bo wszędzie mieliśmy stamtąd stosunkowo blisko - a z drugiej nocowanie przy otwartych oknach było ze względu na uliczne hałasy mocno utrudnione, natomiast przy zamkniętych w pokoju panował nieco męczący zaduch.
W każdym razie - całkiem sympatyczne miejsce z dyskretną, nie narzucającą się obsługą. Coś w sam raz dla nas, ponieważ bardzo nie lubimy, kiedy ktoś nam zbyt mocno nadskakuje i próbuje nas trochę na siłę uszczęśliwić - a tu poza pełną swobodą mieliśmy jeszcze śniadania na bogato w formie szwedzkiego stołu i fajny teren rekreacyjny z placykiem zabaw i jacuzzi (z którego jednak nie korzystaliśmy - no bo kto by korzystał, kiedy kilka metrów dalej plaża i prawdziwe morskie fale?!;) )
O atrakcjach Niechorza na pewno większość z Was już przynajmniej
słyszała - a założę się, że również korzystała z nich osobiście :) Po
szybkim ogarnięciu nowej hotelowej przestrzeni i wakacyjnej
rzeczywistości zabraliśmy Bąbla do Parku Miniatur,
gdzie poza najpopularniejszymi latarniami morskimi zebranymi z całego
wybrzeża obejrzeć można również pomniejszone okręty i makietę
Nadmorskiej Kolei Wąskotorowej, o której będzie jeszcze mowa :)
Prawda jest jednak taka, że nasz Junior jedynie pozorował zainteresowanie wszystkimi tymi misternymi, wykonanymi z dbałością o każdy szczegół modelami - bo w rzeczywistości najbardziej interesowało go tamtejsze bajorko i roślinki, które jako zapalony ogrodnik podlewał obficie swoją wodą mineralną z butelki ;)
Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem była Motylarnia. Niby nic wielkiego. Niby oprowadzanie naszej wycieczki przez przewodnika po tym niepozornym pawilonie trwało zaledwie kilkanaście minut - ale za to były to minuty naprawdę niezapomniane, z pięknymi okazami fruwającymi tuż nad naszymi głowami, lądującymi na naszych włosach i ramionach...
Po raz pierwszy mieliśmy okazję z tak niewielkiej odległości podziwiać najróżniejsze egzotyczne gatunki motyli, które wcale się nas nie bały i konsumowały sobie w najlepsze pozostawione przez pracowników owoce. Niektóre z nich wciąż jeszcze wisiały w swoich kokonach w tak zwanej "wylęgarni" - a kilka nawet wylazło z nich na świat na naszych oczach...Takiego to cudu narodzin byliśmy świadkami ! :)
A takie piękne widoki rozciągały się już z latarni morskiej, na którą udało mi się wejść nawet pomimo lęku wysokości i zupełnie nieodpowiedniego obuwia na dziesięciocentymetrowych koturnach (które zresztą bardzo szybko zmieniłam na japonki, a i tak przez pozostałą część naszego pobytu przemieszczałam się głównie na boso :) )
Zanim zaczęliśmy swoją wspinaczkę po mocno zakręconych schodach byłam przekonana, że to ja za chwilę będę musiała Bąbla asekurować, nieść, targać na rękach aż na samą górę. A tymczasem to mamie zabrakło kondycji, zdyszała się biedna, omal płuc nie wypluła - podczas gdy Młody dawał sobie radę naprawdę świetnie i maszerował dziarsko jak nigdy przedtem ;)
Jeśli będziecie zastanawiać się kiedyś nad tym, którą z plaż w Niechorzu wybrać na swoją destynację - to polecam właśnie ten bardziej malowniczy odcinek w pobliżu latarni. Woda jest tam i jakaś cieplejsza, i czystsza, i mniej w niej wodorostów (być może dlatego, że większość z nich została już wcześniej wyrzucona na brzeg tak jak te na zdjęciu, żeby Bąbel mógł sobie znów coś popodlewać ;) )
W samym mieście na pewno nie można przeoczyć tej oto sympatycznej foki - słynnej Depki, która swego czasu bardzo często gościła w okolicach Niechorza, wylegiwała się na niechorskiej plaży i była jedyną żyjącą przedstawicielką swojego gatunku w tym rejonie Bałtyku.
Foka doczekała się nawet własnego pomnika i skwerku nazwanego jej imieniem, do którego ciągnęły tłumnie całe rodziny. Bąbel też bardzo chętnie z nią pozował, a jeszcze chętniej karmił suchą bułą, dawał buziaki i siedział na niej okrakiem, pokrzykując..."Wio, KONIKU!" ;) - i był niesamowicie zazdrosny, kiedy inne dzieci chciały uwiecznić się z nią na pamiątkowej fotografii.
A odpowiadając na pytanie zadane w tytule posta: otóż, nadmorskie wakacje z roczniakiem od tych z dwulatkiem w moim przekonaniu różnią się wręcz DIAMETRALNIE.
Oczywiście nasz Bąbel zarówno jako roczniak, jak i jako dwulatek ma swoje humory, swoje lepsze i gorsze momenty, swoje histerie i zagrania, po których mamy ochotę zwyczajnie zapaść się ze wstydu pod ziemię. Oczywiście niezależnie od wieku zdarzają mu się dni, kiedy każdy pretekst jest dobry, żeby urządzić nam awanturę w samym środku miasta, zwrócić na siebie uwagę wszystkich przechodniów albo ściągnąć z restauracyjnego stolika obrus wraz z całą znajdującą się na nim zastawą...
...ale jednak ten dwulatek to już taka cwańsza bestia, w której oczach daje się odczytać prawdziwy błysk zrozumienia, fascynacji i zainteresowania jakimś zwiedzanym miejscem - i można już z nim nawet całkiem sensownie podyskutować, powymieniać się spostrzeżeniami, a po powrocie zdać relację z pobytu dziadkom, sąsiadom i wszystkim innym nadarzającym się słuchaczom ;)
A kiedy potem przez cały kolejny dzień przeżywa, gdzie to on nie był, czego to nie widział, jaką to fajną ciuchcią nie jechał - to aż buzia sama się uśmiecha na te jego dziecięce wspominki - i ma człowiek poczucie, że chyba właśnie wykonał kawałek dobrej roboty, pokazując swojemu dziecku kolejny fragment wielkiego świata...
Jeśli Wy też chcecie się dowiedzieć, dokąd powiozła nas ta fajna ciuchcia -
czekajcie na ciąg dalszy naszej nadmorskiej opowieści ;)
Miejsca znajome i wspomnienia ożywają:) Świetnie tam jest! Super, że pogoda Wam dopisała i mogliście się nacieszyć tym pobytem!
OdpowiedzUsuńP.S. Tytuł jakby znajomy ;)
Że wczasy nam się w tym roku zdublowały - to już wiedziałam :) Ale że tytuł nadałam taki sam - dopiero po Twoim komentarzu sobie uświadomiłam ;)
UsuńZ opisu wynika, że wyjazd udany, czekam na dalsze historie! My również szykujemy się na kilka dni, tym razem Morawy:)
OdpowiedzUsuńOoooo, tam jeszcze nas nie było. Udanego urlopu zatem ! A może podzielisz się wrażeniami u siebie na blogu tak dla odmiany? :) Dawno Cię tam nie było - rozumiem, że brak czasu nie pozwala, ale tęskni mi się za Twoimi wpisami :)
UsuńPiękna nasza Polska cała; -)a szczególnie rejony nadmorskie. O ile pogoda dopisuje, a Wam dopisała. Wiele dobrego słyszałam o Niechorzu, niestety nie byliśmy tam. Jeszcze; -)Od soboty zaczynamy urlopik na Mazurach, a później udajemy się nad morze do Stegny. Oby pogoda dopisała :-)
OdpowiedzUsuńMazury też uwielbiamy! Do tej pory byliśmy tam tylko we dwójkę, ale na pewno będziemy chcieli wrócić po raz kolejny, tym razem w składzie powiększonym o Bąbla :)
UsuńCudny opis rodzinnego wypadu nad nasz Bałtyk :-) widać, że się wspaniale bawiliście! ściskam Was mocno!!!! :-*
OdpowiedzUsuńMoże i Wam się uda dokądś wyrwać i wykroić chociaż kilka dni, nie podporządkowanych wiadomym celom...Życzę Ci tego, Kochana, z całego serca ! zasługujecie na chwilę relaksu i odpoczynku ! :*
UsuńNiechorze...:) - Wracamy tam z Malzem co rusz :) nasz pierwszy wypad jako para i nie moge sie doczekać kiedy z dzieckiem tam pojedziemy...:)
OdpowiedzUsuńMy zawsze w hotelu Sabina od razu przy morzu. Polecam na przyszłość, schodzisz po schodkach i jesteś na plaży:)
Byłam w wielu miejscowościach nadmorskich, ale do Niechorza wróciłam :)
Monika
Nazwę hotelu notuję na przyszłość - prezentuje się zachęcająco, a ta lokalizacja tuż przy morzu faktycznie rewelacyjna! Dzięki wielkie ! My też mamy w planach jeszcze tam wrócić, więc przydadzą się nam namiary na taką świetną miejscówkę :)
UsuńŚwietne miejsce, jeszcze tam nie byłam. Widać, że fajnie się bawiliście. :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie, jeśli lubisz takie nadmorskie klimaty. O dziwo w tym roku nie było aż tak wielkich tłumów, jak w latach poprzednich - więc nawet nie musieliśmy się jakoś specjalnie wysilać, żeby znaleźć sobie spokojny, zaciszny azyl na plaży czy w restauracjach.
UsuńZnam i bardzo lubię:) Moja pierwsza w życiu kolonia:) Cieszę się, że pogoda dopisała i wyjazd się udał. Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nigdy nie miałam okazji ani chęci, żeby jechać na kolonię...Za to teraz odbijam to sobie z nawiązką :) Pozdrowienia !
UsuńSama się wciągnęłam w te Wasze przygody, a co dopiero Bąbel... :) Przyznam, że w Niechorzu nie byłam, chociaż wcale nie mam tak jakoś strasznie daleko. Będzie trzeba nadrobić. Życzę kolejnych cudownych wakacyjnych wrażeń :)
OdpowiedzUsuńNadrabiaj, nadrabiaj - myślę, że warto :) U nas wakacje już wprawdzie zakończone, ale szykują się kolejne wyjazdy na spotkania blogerskie, więc na pewno jeszcze kilka interesujących miejsc w najbliższych miesiącach zwiedzimy :)
UsuńW zeszłym roku w czasie naszego urlopu mała miała 5 miesięcy, w tym roku to już 16 miesięczna biegająca mała dziewczynka, która chce sama decydować o sobie. Niesamowite jak te nasze maluchy szybko rosną. Już wiemy że te wakacje będą zupełnie inne. Na pewni niezapomniane.
OdpowiedzUsuńKażdy wiek ma swoje uroki - i te prawdziwe, i te w cudzysłowie ;) Jedno wiem na pewno - jako rodzice musimy być bardzo elastyczni, żeby dostosowywać się do wszystkich tych zmiennych, dynamicznych sytuacji ;)
UsuńSuper - zazdroszczę (tak pozytywnie :)). Fajnie, że pogoda dopisała. Bąbel cudny. Mnie nieustannie fascynuje i zadziwia rozwój dziecka. Że też tak to sprytnie jest urządzone! :)
OdpowiedzUsuńSprytnie, sprytnie - i niby u każdego malucha dość podobnie, według zbliżonych schematów - a w rzeczywistości jednak całkiem inaczej :)
UsuńSuper wakacje! 😀
OdpowiedzUsuńMiały tylko jedną wadę: za szybko się skończyły ;)
UsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDwa lata temu byliśmy w Niechorzu z niespełna dwuletnią Lilą i cóż- miniatury również nie bardzo Ją zainteresowały, motyle za to na tyle, że Marcin musiał z Nią wyjść inaczej byłoby jeszcze bardziej gorąco, a latarnię musieliśmy odpuścić, bo Lila zupełnie nie współpracowała... Ale i tak fajnie wspominam tamten wypad. Szkoda, że się minęliśmy w tym Kołobrzegu. Fajnie byłoby się spotkać. My niedzielę spędziliśmy w Zielonej Górze.
Buziaki
My w tamtym roku praktycznie wszystko odpuściliśmy ze względu na masakryczne kolejki - ale na szczęście drugie podejście było już bardziej udane i zakończone sukcesem :)
UsuńA minęliśmy się dosłownie o jeden dzień - i też żałuję, że jakoś wcześniej się ze sobą nie zgadałyśmy, bo zawsze moglibyśmy nieco zmodyfikować swoje plany i dostosować je do Waszych. No nic, może jeszcze kiedyś uda się to nadrobić :)
Pogoda nad naszym morzem. Coś pięknego:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że akurat tuż przed naszym wyjazdem diametralnie się zmieniła - bo jeszcze kilka dni wcześniej ciągle lało i nawet zastanawialiśmy się, czy nie przełożyć urlopu a inny termin.
UsuńA wiec czekamy na cd super ze udało sie wypocząć i pooddychać morskim powietrzem😃 calusy dla Was
OdpowiedzUsuńJednak mimo wszystko nasze wakacje były niczym w porównaniu z tym, co u Was się wydarzyło :) Jeszcze raz wielkie gratulacje i buziaki dla mojej małej imienniczki :*
UsuńCudnie, super że pogoda Wam dopisała! :) My startujemy w sobotę na urlop, też planujemy odwiedzić polskie morze :)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku, pełnego relaksu i naładowania akumulatorów na full ! :)
UsuńJaka piękna pogoda, piękne okolice i piękne zdjęcia :) Cudownie błękitne niebo. My niestety mi zapewnień synoptyków o gwarantowanej pogodzie przez cały pobyt prawie nie widzieliśmy słońca...
OdpowiedzUsuńMamy za sobą wyjazd ze 3latkim i postanowiliśmy, że za rok jedziemy do najmniejszej wioseczki nad morzem :) "Mamo zabawki!!", "Joda" itp. nawet na bungee chciał skakać ;)
Nasz dwulatek póki co nie reaguje na te wszystkie stoiska jakoś specjalnie entuzjastycznie czy pożądliwie - ale podejrzewam, że z wiekiem może mu się odmienić ;) Na razie w zupełności wystarcza mu woda, piach i ze dwie foremki do robienia babek ;)
UsuńFajny masz blog. Można w nim nie tylko znaleźć ciekawe posty ale też się odstresować. Oby tak dalej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo dzięki. Stojaki też fajne, choć nie używamy - bo nie dysponujemy aż takimi ilościami butelek ;)
UsuńPiękne miejsce :) Mu co roku jeździliśmy do Sarbinowa :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak kiedyś o tym pisałaś. Moja siostra była w Sarbinowie jako opiekun kolonii - i też bardzo miło tamten pobyt wspomina :)
UsuńOd razu przypomnialam mi sie moja wyprawa w Watykanie, gdzie wchodzilam na najwyzszy punkt widokowy w 12 cm obcasie. Tak, nogi moglam nastepnego dnia wlozyc sobie do d.. :-)
OdpowiedzUsuńPiekne to Niechorze, piekna Polska.
No to zaszalałaś ! :) Ja już tak mam, że najczęściej ubieram się niestosownie do okoliczności - a potem cierpię i kombinuję, co z tym fantem zrobić :)
UsuńCieszę się, że jesteście zadowoleni z wyjazdu. Świetne miejsce, pogoda marzenie, świetne atrakcje. Sama bym odwiedziła motylarnię. Za to Tygrys zachwycony byłyby ciuchcią. Czekam na rozwiązanie zagadki.
OdpowiedzUsuńPS. Mail mam sprzed wyjazdu, z minionego czwartku. Jeśli to ten z telefonu, to doszedł. uściski
Motylarnia była niesamowita - tylko smutne, że większość tamtejszych gatunków żyje zaledwie kilka-kilkanaście dni. Ale naprawdę robi wrażenie to, jak zupełnie nie krępują się obecnością zwiedzających i ja świetnie potrafią się zakamuflować i wtopić w otoczenie.
UsuńMail ten - dobrze, że doszedł, bo z niektórymi był problem. Ale nawet nie myśl o tym, żeby mi teraz odpisywać - relaksujcie się, urlopujcie i cieszcie się sobą :)
Piękne zdjęcia wraz z ciekawą relacją z pobytu :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wakacje i tak jak piszesz, dwulatek już rozumie wszystko i najlepsze są odpowiadania dziadkom, dziecięca gestykulacja i zachwyt gdzie on był i co widział - bezcenne :)
Fajnie, że dziadkowie wreszcie mogą coś z tego zrozumieć - bo wcześniej przekaz był czytelny tylko dla nas, i to nie zawsze ;)
UsuńMoi rodzice maja działkę nieopodal Stilo, koło Łeby, wiec to tam spędzaliśmy wakacje. Zreszta, szczerze polecam! Nie Łebe, bo ta jest głośna, tłoczna i chaotyczna, ale jej okolice maja piękne, spokojne plaże. :)
OdpowiedzUsuńMedal dla Ciebie za wejście na latarnie w takich obcasach! Ja nie uszłabym w takim obuwiu nawet 2 metrów bez połamania nóg. ;)
Nasz dwulatek (w zeszłym roku) okazał sie kiepskim turysta. Zreszta, jako trzylatek tez, ale był chory, wiec należy mu sie dyspensa. ;) Za to z naszej Bi juz rok temu, kiedy miała 4 lata była urlopowicza - marzenie. W tym roku to juz w ogóle bajka! :)
Miała być urlopowiczKa. Głupi telefon. ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei o Łebie słyszałam sporo pozytywnych opinii - ale pewnie zależy, co kto lubi :) Na bank będziemy chcieli się tam kiedyś wybrać - chociażby po to, żeby zobaczyć te słynne wydmy :)
UsuńGdyby buty były faktycznie na obcasach, to też bym się w nich pewnie połamała - bo już odwykłam od szpilek - ale koturny to inna sprawa, jeszcze daję w nich radę ;)
Dobrze, że chociaż jedno dziecię masz idealne pod względem turystycznym - może i na synka przyjdzie kiedyś pora :)
Fajnie, że Wam się pogoda udała. Miejsce i widoki super! Ciekawe jak się nasza mała będzie zachowywać na wakacjach? :)
OdpowiedzUsuńWasza to mi się takim słodziakiem wydaje,tak pięknie i grzecznie do tych wszystkich sesji pozuje - że odnoszę wrażenie, iż z nią nigdy nie macie jakichś większych problemów ;) Mylę się? ;)
UsuńSłodziak to z niej jest rzeczywiście, ale urwisem to też często bywa! :D A co do tych sesji, to ile ja się muszę nabiegać za nią, żeby jakieś nieporuszone zdjęcie zrobić! - szczególnie teraz jak już tak zapieprza szybko na dwóch nogach! :)
UsuńByłam tam na pierwszych koloniach, ale wtedy nie było tam tylu atrakcji:)
OdpowiedzUsuńMy byliśmy rok temu - i od tamtej pory wiele się nie zmieniło, ale za to tłumy się trochę przerzedziły, co my odnotowaliśmy zdecydowanie na plus :)
UsuńSuper, że pogoda Wam dopisała :) My wybieramy się nad morze pod koniec sierpnia i już nie mogę doczekać się tego wypoczynku, bo co jak co, ale nawet z dwulatkiem da się wypocząć ;)
OdpowiedzUsuńNo tak...wszystko zależy, co rozumiemy pod pojęciem wypoczynku ;) Udanego urlopu już teraz życzę ! :)
UsuńNigdy tam nie byłam :) ale widzę, że warto pojechać :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - warto :)
Usuń