O tym, że podjęłam wyzwanie zaproponowane mi przez markę NIVEA, wspominałam już TUTAJ. Dziś, po miesiącu testowania, mam już w pełni wyrobione zdanie na temat kosmetyków, jakie zostały mi przekazane - i bardzo chętnie podzielę się z Wami moją opinią.
NIVEA Q10 PLUS SERUM "PERŁY MŁODOŚCI"
Serum już na wstępie zrobiło na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie - a zwłaszcza piękne opakowanie z niesamowicie praktycznym dozownikiem w formie pompki i transparentnymi ściankami, przez które można podejrzeć bardzo obiecującą zawartość.
W momencie aplikacji perełki zostają przez dozownik zmiażdżone i rozgniecione na tak zwaną "papkę", która niestety nie prezentuje się już tak atrakcyjnie i okazale - jednak przecież nie o to tutaj chodzi. Zdaniem producenta rozwiązanie takie gwarantuje, że dawka koenzymu Q10 dostarczona w ten sposób skórze jest najświeższa i najbardziej optymalna. Dodatkowo żelowa konsystencja zwiększa komfort aplikacji kosmetyku - dzięki niej serum bardzo dobrze się rozprowadza, szybko wnika w skórę i nie pozostawia na niej tłustego filmu.
Serum jest moim zdaniem bardzo lekkie i wchłania się naprawdę błyskawicznie, dzięki czemu po jego nałożeniu nie występuje efekt nadmiernego błyszczenia się skóry, którego osobiście strasznie nie lubię - i właśnie za to "Perły Młodości" mają ode mnie zdecydowanie największy plus.
Jeśli chodzi o same efekty działania: wielką naiwnością byłoby spodziewać się, że jakikolwiek kosmetyk przywróci mi cerę nastolatki -
nawet jeśli (tak jak NIVEA) reklamowany jest jako prawdziwa "przeciwzmarszczkowa rewolucja".
Na pewno skóra jest bardziej napięta, ujędrniona i przyjemniejsza w dotyku. Ale czy moje zmarszczki faktycznie zostały w jakikolwiek sposób zredukowane? Te drobne, nieznaczne, które miałam przede wszystkim w okolicach ust i
oczu - owszem, wydają się mniej widoczne. Natomiast jeśli chodzi o te na czole, zdecydowanie
głębsze i bardziej wyraźne - już niekoniecznie.
Generalnie rzecz biorąc moja skóra polubiła się z "Perłami Młodości", zawdzięcza im gładkość i lepsze nawilżenie - więc akurat ten kosmetyk z pewnością zagości na mojej półce na dłużej i stanie się nieodłącznym elementem mojej codziennej pielęgnacji.
NIVEA Q10 PLUS KREM NAWILŻAJĄCY NA DZIEŃ
A teraz przechodzimy do fragmentu recenzji, za który marka NIVEA pewnie już nie obdarzy mnie zbyt wielką sympatią ;)
Krem podobnie jak serum zachęca ładną szatą graficzną opakowania, przyjemnym zapachem i konsystencją, która na pierwszy rzut oka wydaje się stosunkowo lekka, niezbyt gęsta, szybko się wchłania. Niestety już po kilku użyciach przekonałam się, że na tym kończą się jego zalety dla mnie i dla mojej skóry.
Kiedy stosowałam oba kosmetyki jednocześnie - tak, jak zaleca to producent, aby aż o 50% zwiększyć ich skuteczność przeciwzmarszczkową - moja mieszana cera zaczęła jeszcze bardziej przetłuszczać się i świecić w problematycznej "strefie T". Pory się przytkały, zaczęły pojawiać się bolesne wypryski. Ostatecznie musiałam krem odstawić, ponieważ ewidentnie się mojej twarzy nie przysłużył - dlatego polecałabym go raczej osobom o cerze suchej lub normalnej, ponieważ dla mnie okazał się po prostu zbyt ciężki, za tłusty i za bardzo zapychający.
Reasumując - za kolejnym opakowanie "Pereł Młodości" na pewno się jeszcze w drogeriach rozejrzę. Natomiast jeśli chodzi o krem - w moim przypadku się nie sprawdził i przysporzył mi więcej problemów skórnych, niż pożytku.
Lubie Nivea za zapach, ale bądźmy szczerzy, działanie ma dość słabe.
OdpowiedzUsuńPewnie sporo zależy od konkretnych potrzeb skóry. U mnie akurat serum dało radę, natomiast krem poległ po całości.
UsuńNo proszę jaka subiektywna opinia😃 ja uważam że każdy powinien spróbować na sobie kazda z nas ma inna skórę i inne potrzeby.
OdpowiedzUsuńNo jasne, że tak. Dlatego chyba odstąpię krem mojej siostrze, która z kolei ma skórę mocno przesuszoną - i mam wrażenie, że u niej sprawdzi się lepiej :)
UsuńSerum wydaje się być bardzo ciekawe zwłaszcza z uwagi na zmniejszanie/wygładzanie drobnych zmarszczek. =)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko drobnych - ale u mnie na te głębsze to już chyba tylko botoks pomoże ;)
Usuńha myślę że dla mej mamy by było idealne to mazidło:) obserwuję:)
OdpowiedzUsuńPodobno Q10 już od 30stego roku życia warto dostarczać, więc dla młodszych mam( i nie-mam) też godne uwagi :)
Usuńnie przekonują mnie te perły młodości...taki jakby wabik w postaci odmiennego opakowania...;) ale rozumiem, że mogą się podobać.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak książki po okładce nie powinno się oceniać kosmetyku po opakowaniu - ale nie da się ukryć, że robi dobre wrażenie ;) Zawartość też mi przypadła do gustu, więc ogólnie rzecz biorąc jestem na TAK.
UsuńDla mnie póki co na pierwszym miejscu jest Ziaja :)
OdpowiedzUsuńZiaję też lubimy, nie zamykamy się wyłącznie na jedną konkretną markę :)
UsuńSzkoda, że za dobry krem często trzeba słono zapłacić...markę Nivea zawsze będę lubić z niebieski krem na wszystko:P
OdpowiedzUsuńA wiesz, z tym akurat różnie bywa. Czasami kupowałam kosmetyk za jakieś bajońskie sumy i wcale nie byłam z niego zadowolona - bo zdecydowanie lepiej sprawdzał się u mnie jego tani jak barszcz odpowiednik. To pewnie bardzo indywidualna kwestia,czy dany specyfik komuś podpasuje - a moja cera bywa akurat szczególnie kapryśna ;)
UsuńU mnie krem miał podobne skutki jedyny krem jaki tej firmy wspominam dobrze to znany wszystkim niabieski klasyk
OdpowiedzUsuńO tak, niebieski klasyk już w dzieciństwie był moim obiektem pożądania - i przy każdej okazji podbierałam go mamie oraz babci z ich łazienkowych półek ;)
UsuńPodoba mi się opakowanie serum ale co do kremów Nivea nie mam przekonania.
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam przekonania,dlatego postanowiłam wypróbować na własnej skórze - i serum przygarnę na dłużej, natomiast za krem podziękuję :)
UsuńBardzo lubię produkty marki Nivea :)
OdpowiedzUsuńJa (jak widać) nie wszystkie lubię - ale są takie, które naprawdę dają radę. Aktualnie wzięłam w obroty linię Creme Care - i ta od samego początku sprawdza się całkiem nieźle :)
UsuńTeż bardzo nie lubię efektu błyszczenia się skóry, ciekawią mnie te perły młodości :)
OdpowiedzUsuńObserwuje z przyjemnością :)
Moja wystarczająco błyszczy się i bez użycia zbyt tłustych kremów - dlatego taki efekt szczególnie mnie drażni.
UsuńKochana wypróbuj sobie koniecznie krem i serum z Olay. Mają bardzo podobny skład, a wydaje mi się, że olay nieco lepszy...
OdpowiedzUsuń