Już wróciliśmy do domu, więc mogę teraz na spokojnie (o ile Bąbel pozwoli ;) ) zdać Wam relację z naszego krótkiego urlopu w Tatrach - oraz polecić miejsca, które sami odwiedziliśmy i które naszym zdaniem są naprawdę warte obejrzenia.
Pierwszym przystankiem na naszej trasie był rodzinny park rozrywki Zatorland - złożony tak naprawdę z kilku parków tematycznych, z których w przypadku Bąbelka największą furorę zrobiło oczywiście jedyne takie w Polsce skupisko "żywych" dinozaurów.
Młody miał już wcześniej okazję bywać w tego typu przybytkach, bo mamy podobne w promieniu kilkunastu kilometrów od naszego miejsca zamieszkania - ale w żadnym z wcześniejszych pterodaktyl nie machał swoimi wielkimi skrzydłami, brachiozaur nie poruszał długą szyją na wszystkie strony, a tyranozaur nie ryczał tak realistycznie i...nie siusiał na przechodzących pomiędzy jego łapami turystów ;)
Ponieważ mój program do tworzenia i kompresowania plików się trochę
buntuje (albo to ja nie do końca potrafię go obsługiwać) - niestety nie jestem w stanie stworzyć dla Was filmiku z prawdziwego zdarzenia. Zaprezentuję więc przynajmniej kilka okazów, które udało mi się tam nagrać (według Juniora niektóre z nich "chrapały" dokładnie tak samo, jak Bąblowy Tato ;) )
Oprócz tego odwiedziliśmy też tamtejszy Lunapark oraz parki: Mitologii, Owadów, Bajek i Stworzeń Wodnych - a po całym terenie obiektu mogliśmy podróżować ciuchcią, co bardzo ułatwiło nam zwiedzanie takiego dużego obszaru i dzięki czemu nie musieliśmy zabierać z samochodu spacerówki. Cena biletów też okazała się niezbyt wygórowana jak na tyle różnych atrakcji - dwudniowy bilet dla osoby dorosłej to koszt 50 złotych, natomiast dzieci do lat 3 wchodzą na teren parku za symboliczną złotówkę.
Po kilkugodzinnym zwiedzaniu ruszyliśmy w dalszą drogę na Orawę, gdzie pierwotnie zabukowaliśmy sobie noclegi. Niestety, właścicielka naszego pensjonatu popełniła chyba wszystkie możliwe "grzeszki", o jakich wspominałam kiedyś w tym poście - więc zniesmaczeni postanowiliśmy poszukać sobie innej, bardziej dogodnej kwatery...w Zakopanem. Wpłacona zaliczka wprawdzie nam przepadła, ale za to trafiliśmy na naprawdę sympatyczny hotel Willa Pod Skocznią, który mieliśmy niemal w całości do swojej wyłącznej dyspozycji, a idealną ciszę zakłócał jedynie...Bąbel we własnej osobie ;)
Hotel położony był mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Krupówkami a Wielką Krokwią, więc do wszystkich atrakcji mieliśmy stosunkowo blisko - z okien naszego pokoju rozciągał się natomiast wspaniały widok na Giewont, który to Bąbel bardzo sobie upodobał i za każdym razem upierał się, że DZISIAJ mamy zabrać go właśnie na tę wysoką górę ;)
W naszym odbiorze Zakopane przeszło bardzo pozytywną metamorfozę w ciągu tych kilku lat, odkąd byliśmy tam po raz ostatni, jeszcze w czasach naszego narzeczeństwa. A jednocześnie zachowało swój jarmarczny, troszeczkę kiczowaty klimat, który w innych miejscowościach zwykle nas drażni, lecz akurat tam zupełnie nie przeszkadza i wręcz nie wyobrażamy sobie miasta bez tych wszystkich straganów, oscypków i góralskich kapeli w restauracyjnych ogródkach.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym z takiej wycieczki nie przywiozła kilku "pamiątek", z którymi od momentu zakupu wręcz nie mogę się rozstać - i nawet teraz klepię w klawiaturę otulona moim nowym kocem w łowickie motywy, popijając herbatę z zakopiańskiego kubka :)
Kolejny dzień naszego pobytu zamierzaliśmy spędzić częściowo w Termach w Białce Tatrzańskiej, ale już od rana panował tam taki niesamowity ścisk i tłok, że ostatecznie postanowiliśmy zrezygnować. Zupełnie przypadkiem odkryliśmy za to piękny rezerwat Przełom Białki w okolicach miejscowości Krempachy - gdzie woda była wprawdzie lodowata, ale za to krystalicznie czysta, a widoki po prostu zapierały dech w piersiach.
Potem zrobiliśmy jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, mijając Dunajec i niezwykle malownicze Jezioro Czorsztyńskie - i dotarliśmy do Łącka, gdzie już czekała na nas pewna niesamowicie uśmiechnięta i pozytywna blogowa rodzinka :)
Przyznam szczerze, że osobiście troszeczkę się tego spotkania obawiałam, bo oboje z Małżem nie jesteśmy raczej ludźmi zbyt wylewnymi, szybko nawiązującymi nowe znajomości i zwykle musimy zjeść z kimś przysłowiową beczkę soli, zanim obdarzymy go sympatią i odpowiednim poziomem zaufania. Na szczęście wcześniejsza wirtualna znajomość i korespondencja mailowa pozwoliła nam bardzo szybko przełamać pierwsze lody i już wkrótce poczuliśmy się w tej gościnie niemal jak u siebie w domu - a Bąbel nawet DOSŁOWNIE jak u siebie, ponieważ usiłował zrobić tam dokładnie taką samą demolkę, z jaką mamy do czynienia na co dzień ;)
Co tu dużo opowiadać! Ani i jej rodziny po prostu nie da się nie polubić od pierwszego wejrzenia - a dodatkowo robi pyszne ciasto z truskawkami, ma w sąsiedztwie sympatyczną kozę i zabrała nas na taką fajną wycieczkę po najbliższej okolicy, że aż nie chciało nam się stamtąd wyjeżdżać. Do powrotu skłoniła nas jedynie obawa o stan jej pralki, drzwi balkonowych i szklanek, bo Młody właśnie te trzy rekwizyty najbardziej sobie ulubił - i mogłoby się to skończyć prawdziwą katastrofą, gdybyśmy nie ewakuowali go i nie zapakowali do auta odpowiednio wcześnie ;) Jeszcze raz dziękujemy wszystkim za gościnę - i oczywiście zapraszamy do siebie z rewizytą !
A dlaczego tak nas mało na zdjęciach?
Bo zebrałam je dla Was tutaj, z przyjemnym dla ucha podkładem muzycznym -
życzę więc miłego oglądania tym, którym udało się dobrnąć do samego końca ;)
Wspaniała podróż, tak bliskie memu sercu okolice!!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia są cudowne, pozdrawiam serdecznie!!!
Nam też na pewno staną się zdecydowanie bliższe po tej wizycie - bo nie można się w nich nie zakochać, tak tam urokliwie! :)
UsuńBąbelek jest cudowny i wcale nikt się nie obawiał o szklanki i pralkę bo jak wiesz sama miałam do niedawna taki sam ruchliwy egzemplarz w domu tego się nie zapomina he he. Dziękujemy za odwiedziny i jak wspominałam u siebie na blogu mam nadzieję, że spotkamy sie jeszcze nie raz. W wolnej chwili prześlij mi zdjęcia z głowami hehe
OdpowiedzUsuńnie wczytywał się mi filmik z telefonu musiałam wejść na komputer i powiem Ci że filmik wyszedł Ci super a końcówka na prawdę super robi wrażenie nawet nie wiedziałam że przy takiej nieszczególnej pogodzie taka fajna panorama wyszła w niedalekiej odległości od domu.
UsuńJa się obawiałam hehe - bo już dostawał ze zmęczenia swojego standardowego kręćka i nie szło go za żadne skarby świata upilnować ;) Zdjęcia już poszły przed chwileczką, koza też będzie miała pamiątkę ;) A pogoda wydaje mi się, że nie była aż taka najgorsza - najważniejsze, że mgły nie było.
UsuńSuper wizyta! Fajnie czytać takie relacje!!! Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńJa też na cudzych blogach lubię takie czytać, żeby się oderwać od "cięższej", bardziej merytorycznej tematyki ;) Buziaczki :*
UsuńCudowna podroz tyle zwiedziliscie my musimy chyba tez kiedyś wybrać sie do dinusiow
OdpowiedzUsuńByliśmy tylko kilka dni, ale faktycznie staraliśmy się wycisnąć każdą chwilę do maksimum :) A dinusie polecam, zwłaszcza dla młodszych dzieci - bo dla starszych (i rodziców) tuż obok jest drugi park, Energylandia ;)
UsuńMój syn jest fanem dinozaurów i był w Zatorze rok temu w ramach wycieczki z zerówki. Bardzo mu się podobało. :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię - naprawdę fajne miejsce: i dla dzieci, i dla rodziców :)
UsuńGdybym wiedziała, że jesteście w moich stronach, to wypilibyśmy kawę.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś nadarzy się jakaś okazja :)
UsuńMoje ukochane strony! Ale mieliscie udany urlop! My w Tatry jezszilismy przed dziecmi, teraz nam za daleko.....
OdpowiedzUsuńMoże się wybierzecie, jak Córcia troszkę podrośnie. Sporo się tam zmieniło i moim zdaniem warto jechać jeszcze bardziej , niż dawniej :)
UsuńTeż nam się wydaje, że Zakopane przeżyło pozytywną metamorfozę, i dobrze, że ostała się jeszcze ta odrobiona jarmarkowego kiczu!
OdpowiedzUsuńWycieczka super.. a Zatorland chyba przeżywa swoje dobre dni! :)
W Zatorlandzie ludzi było tak umiarkowanie - ale pewnie dlatego, że sezon wakacyjny się jeszcze nie rozkręcił. No i dobrze, bo my raczej nie przepadamy za dzikimi tłumami ;)
UsuńSuper!W dodatku pogoda piękna!naszemu Olisiowi dinozaury na pewno bardzo by się spodobały;)my też ostro wykorzystujemy każdą chwilkę przed porodem na choćby nawet najkrótsze wypady;)
OdpowiedzUsuńDinozaury chyba każdy chłopiec lubi na którymś etapie :) Ja zresztą też się nimi bardzo interesowałam jako kilkuletnia dziewczynka, gromadziłam książki na ich temat i robiłam nawet swoje własne dinusie z papier mache ;)
UsuńFantastyczne wakacje. Kocham polskie góry miłością wielką, ale niestety nie wiem kiedy tam znów zawitam...
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne. A od łowickiego koca wprost oczu nie mogę oderwać!!!! Też bym taki chciała!!!
Pozdrawiamy serdecznie
Mam nadzieję, że uda Ci się już wkrótce w Tatrach zawitać, skoro masz do nich taki sentyment :) A za kocem złaziłam całe Zakopane, od Gubałówki aż po skocznię - i w końcu znalazłam model, który mi odpowiadał oraz sprzedawcę, który zaproponował bardzo okazyjną cenę ;)
UsuńO nie! Taki ważny post, to jednak muszę na spokojnie przeczytać, czyli wrócę tu jutro :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
A ja z kolei do Ciebie zaraz wpadnę, bo przez te wyjazdy znów mam potężną obsuwę w komentowaniu i śledzeniu Waszych nowych wpisów...Buziaczki ;*
UsuńSuper! Udane wakacje :)!!
OdpowiedzUsuńNawet bardzo :) Krótkie, ale treściwe ;)
UsuńSuper, że Wam się udały wakacje :) Też lubię wyjazdy poza sezonem, w sezonie pewnie byłoby ciężko zmienić nocleg w ostatniej chwili :)
OdpowiedzUsuńTeż przypuszczam, że moglibyśmy mieć z tym problem - a w tej chwili z otwartymi ramionami nas przyjęli i jeszcze rabat za rezerwację last minute dostaliśmy :)
UsuńMy w tych dniach bardzo podobnie, tylko w odwrotnym kierunku, bo spod Tatr pojechaliśmy do Wadowic (gdzie mam teściów) i do Energylandii w Zatorze :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem, gdy będziecie się wybierać w nasze okolice, koniecznie dajcie znać, miło by było jakąś kawkę razem wypić :)
No to całkiem prawdopodobne, że gdzieś się tam mijaliśmy w niedalekiej odległości od siebie, bo pod Energylandią też byliśmy, żeby wybadać teren ;)
UsuńPrzy kolejnej okazji na pewno się odezwę :)
Super!!! My już nie możemy się doczekać naszego wyjazdu w góry, które kocham bardzo <3
OdpowiedzUsuńA ja i góry, i morze, i jeziora - chyba jeszcze nie było takiej wakacyjnej miejscówki, która zupełnie by mi nie odpowiadała :) Już teraz życzę Wam udanego pobytu :)
UsuńJa jadę do Zakopanego prosto z Rabki :)
OdpowiedzUsuńTa torebka!!!!!!!! aaaaa, chcę taką :)
Piszesz, że Zakopane przeszło metamorfozę...nie byłam tam 10 lat, więc ciekawa jestem :)
Willa prezentuje się pieknie :) My mamy załatwiony nocleg pod Gubałówka :)
Torebka właśnie pod Gubałówką kupiona, może jeszcze trafisz coś podobnego ;)
UsuńMetamorfoza moim zdaniem wielka - i to wyłącznie na plus.
A my po Rabce prosto do domku i chyba na twarz padniemy po takim intensywnym weekendzie, jaki nam się szykuje ;) Im bliżej, tym więcej mam wątpliwości, czy damy radę kondycyjnie ;)
Ajjjj, jak ja Wam zazdroszczę. Też bym chętnie gdzieś wyskoczyła na parę dni, aby pozwiedzać i odpocząć od tych garów, sprzątania... :)
OdpowiedzUsuńJa od garów generalnie raczej z daleka się trzymam, ale od innej roboty faktycznie miło było odpocząć ;) Może i Wam się uda - korzystajcie koniecznie, bo pogoda sprzyja :)
UsuńTe Twoje pamiatki sama chetnie bym przygarnela ;) Ciagle sobie obiecuje,ze jak bede w Plsce to sobie kupie takie cuda :D
OdpowiedzUsuńW internecie też pewnie byś znalazła coś w tym stylu, folk teraz w modzie ;)
UsuńTo był bardzo udany urlop ;)
OdpowiedzUsuńTą torebkę wybrałam przepiękną! Jak ja Ci jej zazdroszczę...
Nie ma czego, to tylko torebka ;)
UsuńOch... Cudowna wycieczka... Tyle pięknych i atrakcyjnych miejsc... Aż zazdroszczę ;-)
OdpowiedzUsuńJedyny minus takich wycieczek to fakt, że potem bardzo ciężko się zmobilizować, wrócić do codziennej rutyny i szarej rzeczywistości ;)
UsuńW gorach nie bylam od kilkunastu lat. Chcialabym zabrac tam kiedys moich chlopcow. Wasz urlop byl jak widac bardzo udany. Ciesze sie, ze milo spedziliscie czas.
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Wam, żeby to Wasze marzenie się spełniło i żebyście już wkrótce mogli podziwiać te piękne górskie widoki, które i my mieliśmy okazję zobaczyć :)
UsuńAle cudownie Wam było! Szczerze zazdroszczę (w sensie pozytywnym) tych gór, tak dawno w nich nie byłam, a kocham miłością wielką :) Mam nadzieję, że wypoczęliście, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzy wypoczęliśmy? Hmmm...dobre pytanie ;) Ostatnio stwierdziliśmy z Małżem, że my chyba nie potrafimy tak po prostu wypoczywać - i im bardziej męczący urlop, tym bardziej wart zapamiętania ;) Pozdrowienia :)
UsuńAle mnie zauroczylas...juz jedna noga czuje sie na urlopie :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz niech do tej jednej dołączy druga - i ... udanych wojaży ! :)
UsuńA jakie tam piękne folkowe motywy! :)
OdpowiedzUsuńJedne z moich ulubionych, aż mi się zachciało mieszkanie od nowa urządzać ;)
UsuńUjęłaś w kadrach pięknie te okolice! I faktycznie ten folk prezentuje się pięknie! Bardzo się cieszą, że było Wam tam dobrze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy ;)
UsuńWspaniały czas za Wami. Ale, że nie pokazałaś w całej okazałości przywiezionych "pamiątek", a szczególnie folk-koca... no wiesz ;)
OdpowiedzUsuńNasze ukochane okolice. Cieszę się, że wyjazd udany i że mogłam potęsknić patrząc na zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca, aż mam ochotę rzucić wszystko i wyjechać :)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka! Ja się zakochałam w polskich górach po ostatnim pobycie w Rabce Zdrój. :)
OdpowiedzUsuńTo mieliście udany wyjazd :) Widzę że też Was dinuś obsikał :D Ładne tam są miejsca, prawda? A w Rabce się podobało? :) Moje rodzinne strony!
OdpowiedzUsuńPięknie spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nasze Polskie Tatry, masa spacerów, zwiedzanie oraz cudowne widoki - lubię to ;)