Powiem szczerze, że te książeczki miały jeszcze jakiś czas poczekać na swoją recenzję i poleżeć na półce do momentu, kiedy Bąbel trochę podrośnie oraz zacznie bardziej sprawnie posługiwać się kredkami - ale traf chciał, że odwiedziła nas kuzynka Męża ze swoimi dwiema córeczkami, więc ich "premiera" nastąpiła trochę wcześniej.
***
Początkowo planowaliśmy spacer nad rzekę albo rozłożenie przed domem dmuchanego zamku, w którym dziewczyny mogłyby sobie poszaleć razem z Bąblem - jednak kiedy zaczęło grzmieć i lać jak z cebra, a Junior stanął przy oknie i krzyknął "buhaaaa!" (co w wolnym tłumaczeniu oznacza u niego "burza"), musieliśmy wymyślić dla nich jakieś inne zajęcie w domu.
A zatem, przez większość czasu kolorowaliśmy i naklejaliśmy. Hani i Oliwce zupełnie nie przeszkadzało, że nasze malowanki dotyczą głównie dinozaurów, chłopięcych sportów i robotów. Następnym razem chyba jednak będę musiała pomyśleć też o jakichś bardziej dziewczęcych motywach i mieć je w domu na wypadek ich kolejnej wizyty - takie z księżniczkami, wróżkami czy czarodziejkami.
Co mogę powiedzieć o samych kolorowankach? Są po prostu fajne - i nie ma sensu tworzyć tutaj jakichś bardzo obszernych opisów i elaboratów w tym temacie. Poza obrazkami do kolorowania wiele z nich zawiera również naklejki, które można umieścić przy konkretnym rysunku - a oprócz tego na każdej stronie znajduje się miejsce, w którym nieco starsze i bardziej wprawione dziecko może poćwiczyć szlaczki (kto z nas nie pamięta ich z czasów przedszkolnych czy wczesnoszkolnych?)
Jestem też mile zaskoczona objętością niektórych kolorowanek - ta z dinozaurami, którą usiłował pokolorować Bąbel, to aż 30 kartek i różnych ilustracji do pomalowania, a więc nie jest to jakiś cienki, kilkustronicowy zeszycik. Nasz Bąbelek jest jeszcze akurat na to trochę za mały, więc jego "twórczość" ogranicza się z reguły do postawienia kilku kropek i kresek na każdej stronie - natomiast dla starszaków okazało się to bardzo zajmujące i absorbujące przez naprawdę długi czas (mimo że Junior próbował troszkę im poprzeszkadzać).
Kiedy dziewczynom znudziło się kolorowanie, sięgnęliśmy też po tytuł "Zwierzęta i ich części ciała" - również pełen naklejek, które trzeba dopasować do odpowiedniego, zaznaczonego na stronie miejsca. Ćwiczy się tutaj także wodzenie i rysowanie po śladach, poznaje nazwy poszczególnych zwierząt i odróżnia je od siebie na podstawie ich wyglądu - ogonków, kopytek czy uszu. Propozycja zdecydowanie dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, ale za to naklejki spodobały się również naszemu dwulatkowi; i bardzo chętnie "pomagał" je dziewczynom doklejać - oczywiście nie tam, gdzie być powinny ;)
Czasami warto poszukać takich niewielkich, mniej znanych wydawnictw, w których interesujące książeczki, zeszyty kreatywne czy artykuły szkolne można kupić za naprawdę nieduże pieniądze. To jeszcze nie wszystkie tomiki od Moniki Dudy, które mamy w swojej biblioteczce. O pozostałych napiszę pewnie w którymś z kolejnych postów - a tymczasem, na prośbę wydawnictwa...
...OGŁASZAM KONKURS
(do którego zapraszam również hejterów ;) )
Nagroda to seria 8 książeczek o przygodach myszki Miko autorstwa Brigitte Weninger -
pięknie wydanych, twardo oprawionych i bogato ilustrowanych,
opowiadających o rzeczach ważnych dla każdej mamy i każdego maluszka.
ZASADY KONKURSU są banalnie proste:
1. Polub fanpage Wydawnictwa MD.
2. Jeśli masz ochotę, polub też Nasze Bąbelkowo.
3. W komentarzu pod grafiką konkursową zgłoś swój udział i napisz,
dlaczego to właśnie Ty powinieneś wygrać książeczki.
***
Konkurs trwa od 18 marca do 4 kwietnia 2016.
Fundatorem nagrody jest
Patronat honorowy nad konkursem obejmuje Bąbel,
który 5 kwietnia 2016 wybierze zwycięzcę na drodze losowania -
co byśmy nie zostali posądzeni o stronniczość i faworyzowanie kogokolwiek.
POWODZENIA ! :)
U nas kolorowanki słabo działają, ale te wodne owszem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was, ogarniam się.
Juti, jesteś kochana - sama się ogarniasz i jeszcze masz czas tu do nas zajść i jakiś ślad po sobie zostawić. Tulę :*
UsuńMojej chrześniaczce często zawożę kolorowanki. I zauważyłam, że te z naklejkami lubi najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńJak to dziecko - każda dodatkowa atrakcja cieszy ;)
UsuńW towarzystwie znacznie przyjemniej się koloruje :) Choć nie wiem, co na to Kuzynki Bąbla :)
OdpowiedzUsuńKuzynki prosto z Berlina, dziewczyny dwujęzyczne - aktualnie zjechały do pradziadków na święta :)
UsuńKolorowanki - fajna sprawa. Moja też jest na etapie kolorowanek i rysunków własnych, ale te rysunki, to dla nas abstrakcja :) Tylko ona wie co na nich jest. Ale wie to w stu procentach. Sprawdzałem kilka razy, czy się nie pomyli i ani razu się jeszcze nie pomyliła, chociaż na tej samej kartce bywa kilkanaście różnych kresek, wywijasów, bohomazów... Teraz chce rozpocząć z wycinankami, ale trochę mam pietra, że sobie coś nożyczkami zrobi. Chociaż z drugiej strony pozwalam jej na wspólne obcinanie paznokci (ja jej, a ona mi), tylko że wtedy wszystko mam pod kontrolą. Będę musiał się przełamać...
OdpowiedzUsuńU nas z rysunków Bąbla to tylko kropki i kreski, choć on i tak zawsze powie, że narysował "miau" albo "hau,hau" ;) Twoja Córa musi mieć albo bardzo dobrą pamięć, albo ogromną świadomość swojej sztuki - ja sama na jej miejscu pewnie bym się w takiej ilości arcydzieł pogubiła ;)
UsuńMoże zamiast wycinanek na razie wydzieranki wypróbujcie ze względów bezpieczeństwa? Albo takie kuleczki utoczone z bibuły, które się potem nakleja w odpowiednie miejsce, żeby wypełnić nimi narysowany uprzednio obrazek. A jak koniecznie pragnie wycinać - to zaokrąglone, "tępe" nożyczki się przydadzą ;)
Nie mogę się doczekać, kiedy Maluch zacznie kolorować. Albo robić w ogóle jakieś prace plastyczne. Artystyczna dusza matki potrzebuje się wyżyć kreatywnie ;)
OdpowiedzUsuńA tym czasem wzięliśmy udział w konkursie :)
Ja też z utęsknieniem czekałam na ten moment, choć może sama jakoś bardzo utalentowana nie jestem - za to Bąblowi to nie przeszkadza i razem stanowimy zgrany duet ;)
UsuńWasze zgłoszenie już czytałam - teraz tylko pozostaje liczyć na to, że Bąbel będzie miał szczęśliwą rękę podczas losowania ;)
Uwielbiam Cie.. zapraszasz nawet hejter ów! My uwielbiamy kolorowac
OdpowiedzUsuńA co, niech i oni coś mają z tego mojego blogowania ;)
UsuńA wiesz, że Eliza lubiła kolorować właśnie dinozaury? I nie miała na ich punkcie jakiejś tam wielkiej fazy. Po prostu- lubiła :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam do nich za dziecka jakiś dziwny sentyment - i nawet wyuczyłam się z jednej mądrej książki chyba wszystkich możliwych nazw (niektórych nawet po łacinie), ale dziś już prawie żadnej nie pamiętam ;)
UsuńMój chrześniak to najbardziej uwielbia naklejki! :)
OdpowiedzUsuńA ja mojego chrześniaka już tak dawno nie widziałam, że nie mam nawet bladego pojęcia, co teraz lubi...Ups, chyba trzeba to nadrobić - dziękuję, że mi uświadomiłaś :*
UsuńMoja córcia uwielbia naklejki i kolorowanki. Wiadomo, kolorować jeszcze nie potrafi, ale naklejanie w odpowiednie miejsca super jej wychodzi :)
OdpowiedzUsuńNo, u nas z tym "odpowiednim miejscem" to jeszcze różnie bywa :) Czasami ogon jakiegoś zwierzęcia lądował np. w miejscu ucha albo nosa, ale wszystko jest do wyćwiczenia, a trening czyni mistrza ;)
Usuńoj tak, u nas książeczki z naklejkami wiodą prym :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie jesteśmy jedyni :) Ja sama bardzo je lubię, a co! :)))
UsuńKolorowanki nie robią u nas furory, za to naklejki owszem!
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :) Ja sama kolorowałam zawsze bardzo chętnie - i nawet dzisiaj wróciłam z marketu z kolorowankami dla dorosłych ;) Podobno dobre na odstresowanie - ale pewnie pod warunkiem, że ma się czas do nich zasiąść ;)
UsuńU nas ostatnio kolorowanki rzadziej są w użytku, częściej Tinka rysuje albo oczywiście nakleja. Za to ja kocham kolorować i podkradam jej często kolorowanki ;))
OdpowiedzUsuńO, właśnie przed sekundką napisałam o moim nowym nabytku, czyli kolorowankach relaksacyjnych dla "dużych dzieci" ;) Ale takimi dla małych też nie pogardzę - i często coś tam z Bąblem tworzę, kiedy sam nie daje sobie rady ;)
UsuńA ja tak off topic - dzieciaki w rajtuzach wyglądają tak słodko zawsze! :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a kiedyś podobno była straszna nagonka na rajtki w Internecie, że niby godność dzieciom odbierają ;) Mój Bąbel tylko w rajtach po mieszkaniu pomyka - bo tak mu najwygodniej i jak się ubrudzi, to też mniejszy żal ;)
UsuńMy też uwielbiany kolorowanki, chociaż aktualnie bardziej cieszy Lilmusię kiedy rysujemy to o co poprosi np kaczkę czy psa, i sama rowniez "rysuje", ale jesteśmy na takim etapie ze jeśli nie powie co to nie ma szansy zgadnąć ;) a naklejki to najlepsza zabawa:p a co do ulubionych rzeczy to córcia tez uwielbia męskie autobusy, tramwaje, tiry i wszystko co robi i-jo (policje, karetke, straż) ;)
OdpowiedzUsuńA my dziś przez pół dnia rysowaliśmy "błysku, błysku" - czyli tajemniczy przedmiot, który leży w pewnej odległości na łące za naszym blokiem i mieni się niesamowicie, kiedy promienie słońca na niego padną ;) To pewnie jakiś kawałek starej folii albo coś w tym stylu - ale Bąbel po prostu nie mógł od niego oczu oderwać ;)
UsuńKolorowanki i naklejki dziecię moje uwielbia:) Mamy jednak taki zapas, że damy szansę innym :)
OdpowiedzUsuńAle książeczki o Miko to nie kolorowanki - tylko bardzo fajna seria bajeczek dla najmłodszych :) Może faktycznie trochę mylący ten mój post - przy okazji następnego konkursu się poprawię ;) A tymczasem jednak zachęcam do wzięcia udziału ;)
UsuńMy podążamy za Wami krok w krok :) Czyli powoli powinnam przymierzyć się do kolorowanek i naklejek.
OdpowiedzUsuńPewnie już wkrótce Tygrysek zacznie przejawiać takimi zajęciami zainteresowanie - no chyba że miłość do motoryzacji i autek wszystko przyćmi ;)Ale wtedy zawsze można w kolorowanki z samochodami się zaopatrzyć ;)
UsuńREWELACJA! My mamy już kolorowanki tego wydawnictwa - są naprawdę świetne
OdpowiedzUsuńZgadzam się, mają bardzo duży wybór różnych motywów.
Usuń