Spieszę donieść, że w miniony piątek Bąbel rozstał się ze swoim wiernym gumowym przyjacielem, zwanym często "Dydem", "Moniem", "Dragonem" oraz "Aplikacją" (dwa pierwsze określenia upodobał sobie Młody, natomiast dwóch kolejnych to my używaliśmy, dla niepoznaki ;) )
Już wcześniej czyniliśmy pewne nieśmiałe próby, by pozbyć się z naszego domu tego "towarzysza niedoli", do którego dziecię nasze było od początku swoich dni dość mocno przywiązane i bez którego nie mogła odbyć się ani popołudniowa drzemka, ani spacer w wózku, ani żadna dłuższa podróż samochodem.
Na przestrzeni kilkunastu miesięcy udało nam się osiągnąć tyle, że podawaliśmy ustrojstwo tylko na noc lub w sytuacjach absolutnie wyjątkowych, kiedy naprawdę nie byliśmy w stanie w żaden inny sposób ukoić Bąblowej histerii.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że uda nam się nawyk nocnego ssania wykorzenić przed drugimi urodzinami Potwora - i de facto to nie nam się udało, lecz zadecydował o tym pewien przypadek, splot zdarzeń i sam Bąbel, któremu należą się tutaj największe oklaski i gratulacje :)
Tak się akurat złożyło, że w piątkowy wieczór Bąblowy smoczek został po prostu (coraz pełniejszym uzębieniem) przegryziony - już po raz czwarty w naszej rodzicielskiej karierze. W takim stanie absolutnie nie nadawał się do dalszego użytku, ale jako przezorni rodzice byliśmy przygotowani na taką ewentualność i mieliśmy w zanadrzu aż trzy zapasowe egzemplarze, trzymane w specjalnej szafce "na czarną godzinę".
Młody oczywiście do razu się do tej szafki skierował, dając nam tym samym do zrozumienia, że bez smoczka to on jednak ani rusz! Jak wielkie było nasze zdziwienie, kiedy żadnego z alternatywnych smoczków...nie zaakceptował - wszystkie chciał z miejsca wywalić i zaczął bardzo stanowczo domagać się tego swojego, konkretnego, przegryzionego, do którego zapałał najwyraźniej wyjątkowo gorącym uczuciem ! ;)
No i bądź tu teraz mądry, Rodzicu...Pora dość późna, wszystkie okoliczne sklepy już pozamykane - gdzie my teraz znajdziemy smoczek identyczny jak ten poprzedni (i czy w ogóle uda nam się taki znaleźć) ?!
Wprawdzie wiedzieliśmy, że możemy potem bardzo tego żałować i nastawić się z góry na totalnie nieprzespaną noc, ale ostatecznie postanowiliśmy wziąć Potwora na przetrzymanie - i wykorzystać tę nadarzającą się okazję, by definitywnie powiedzieć smoczkowi "sayonara".
Nie będę udawała, że obyło się bez buntu, bez przeszukiwania przez Bąbla kieszeni mojego płaszcza, bez płaczu i prób przetrząśnięcia zawartości kosza na śmieci. My w tym czasie próbowaliśmy jakoś przystępnie Młodemu wytłumaczyć, że "Moniu" zepsuł się i został już zabrany przez śmieciarkę - na pewne wspaniałe wysypisko pełne innych zużytych smoczków, na którym na pewno też będzie mu bardzo dobrze ;)
Ostatecznie dość szybko zrozumiał, że już nie może liczyć na powrót dawnego kompana, powiercił się trochę w łóżeczku, pochlipał - ale w końcu zasnął (hurrrraaaa!!!) i przez cały weekend już zupełnie się smoczka nie domagał ! Gdybyśmy wiedzieli, że pójdzie tak gładko, to chyba sami byśmy mu ten smoczek przegryźli - już kilka ładnych miesięcy wcześniej ;)
Nie będę udawała, że obyło się bez buntu, bez przeszukiwania przez Bąbla kieszeni mojego płaszcza, bez płaczu i prób przetrząśnięcia zawartości kosza na śmieci. My w tym czasie próbowaliśmy jakoś przystępnie Młodemu wytłumaczyć, że "Moniu" zepsuł się i został już zabrany przez śmieciarkę - na pewne wspaniałe wysypisko pełne innych zużytych smoczków, na którym na pewno też będzie mu bardzo dobrze ;)
Ostatecznie dość szybko zrozumiał, że już nie może liczyć na powrót dawnego kompana, powiercił się trochę w łóżeczku, pochlipał - ale w końcu zasnął (hurrrraaaa!!!) i przez cały weekend już zupełnie się smoczka nie domagał ! Gdybyśmy wiedzieli, że pójdzie tak gładko, to chyba sami byśmy mu ten smoczek przegryźli - już kilka ładnych miesięcy wcześniej ;)
Wow! Aż zazdroszczę! U Podopiecznego smok tylko do snu. Ale jak zaśnie to delikatnie go wyjmujemy. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby smoczka przegryzł:)
OdpowiedzUsuńU nas przy próbach wyjęcia smoczka podczas snu zawsze do tej pory kończyło się zupełnym wybudzeniem, płaczem i usypianiem od nowa - więc w końcu sobie odpuściliśmy. A teraz chyba Młody już sam "dojrzał" do tego i odrobina naszej konsekwencji wystarczyła, by skutecznie go odzwyczaić :)
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJak widać nic nie dzieje się bez przyczyny :)
:))) Cieszę się strasznie - byłam przygotowana na naprawdę ciężką batalię, krew, pot i łzy - a w sumie obyło się bez jakichś dantejskich scen i wszyscy zadowoleni ;)
UsuńAle super:):) Mój to jest mistrz przegryzania smoczków przy 7 ostrych jak igły zębach. Ja kupuje smoczek z aventu jeden model małemu jakoś inny model nie odpowiada. Zasypia ze smoczkiem ale po zaśnieciu mu wyjmuje by z nim nie spał ale w podrózy czy na spracerach monio musi być. Mały ma dopiero 9 miesiecy jeszcze wszystko przed nami. :)
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy różne modele różnych firm - i do tej pory po przegryzieniu każdego z nich następowała bezproblemowa podmianka. Teraz Młody zamiennika nie chciał, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - bo dzięki tej sytuacji etap "smoczkowania" mamy już na szczęście za sobą. Modlę się w duchu, by i z odpieluchowaniem poszło tak szybko i sprawnie ;)
UsuńTrzymamy kciuki za szybkie odpieluchowanie. Ja bym chciala szybko wprowadzic nocnik ale maly sam nie siedzi i jakos nie probuje woli wstawac... Taki mam plan a jak sie okaze wszystko wyjdzie w praktyce
UsuńMy etap nocnika planujemy ominąć i korzystać od razu z nakładki na sedes - ale czy Młody będzie chciał współpracować, to już zupełnie inna kwestia ;) Wam również powodzenia ! :)
UsuńJa pamiętam jak urodziła się moja młodsza siostra, to też domagałam się smoczka. Byłam tak cholernie o nią zazdrosna, że ukradłam jej smoka, szukali go wszyscy bardzo długo. Potem kupili jej nowy a ja "cudownie" odnalazłam stary. A miałam wtedy chyba 7 lat:)
OdpowiedzUsuńNo to klasyczny regres Ci się przydarzył, hihi ;) Zawsze warto mieć jakąś sztukę w zapasie, w razie takiego tajemniczego "zaginięcia" ;) My nawet teraz przezornie się zapasowych smoczków nie pozbywamy - już ich nie będziemy Młodemu proponować, ale jednak jakoś bezpieczniej się czuję, kiedy mam je upchnięte na dnie szuflady ;)
UsuńBrawo dla Bąbla!
OdpowiedzUsuńRiczątko takiego smoczka nie akceptowala-miala żywego (moją pierś) i tez dopiero niedawno udalo mi się ją odzwyczaic ;-)
Jak ja czasami uvolewalam nad tym ze smoka nie chce!
I tak źle, i tak niedobrze :) Niektóre spotykane przeze mnie mamy faktycznie narzekały, że ich maluch w ogóle smoczka nie uznaje i że nie sposób go niczym uspokoić czy uciszyć, kiedy aż sinieje od płaczu. Ja z kolei chciałam się tego ustrojstwa w miarę możliwosci jak najszybciej pozbyć, bo jednak widok dwulatka z "dydem" troszkę mnie mierzi i jest to chyba odpowiedni wiek, by się z nim wreszcie pożegnać.
UsuńBrawo dla Bąbla i dla Was, że się nie poddaliście;-)
OdpowiedzUsuńHania zarzuciła proceder smoczkowy w 3 miesiącu swojego życia i aż do teraz tylko kciuk - niestety.
Tez ubolewamy, że Hania smoczka nie chce, choć próbowaliśmy i chyba z 10 modeli zakupiliśmy, ale żaden nie był tak doskonały jak kciuk;-)
No nic, ma to po mnie, bo ja też ten sam schemat zastosowałam i aż do 6 roku życia kciuk używałam do zasypiania;-0
Dziękujemy ;) No fakt, od kciuka jeszcze trudniej odzwyczaić - bo dziecko ma go jednak ciągle przy sobie i nie da się go schować ani udawać, że się o nim zapomniało ;) Nasz Bąbi paluszków do buzi jakoś specjalnie nie pcha - miał taki czas, kiedy faktycznie zaczynał coś tam kombinować w tym temacie, ale jakoś udawało mi się odwracać jego uwagę i póki co nie mamy tego problemu (obym nie napisała w złą godzinę ;) )
UsuńO jak fajnie że tak gładko poszło. Brawo! Ja nie pamiętam jak to było ale z kciukiem niestety kłopot był i to dłuuugo.
OdpowiedzUsuńNo, u nas też jeszcze nic nie jest przesądzone - nigdy nie wiadomo, czy Bąbel nie będzie chciał jednak sobie czymś dawnego kompana zastąpić. Na razie cieszę się raczej umiarkowanie i nie chwalę dnia przed zachodem słońca ;)
Usuńhahaha, dragon i aplikacja :) umarłam, cóż za szyfr ;)
OdpowiedzUsuńU nas też był "monio", był wieeelką miłoscią u dziewczynek, Tymon miał stosunek obojetny do smoczka, więc z nim była prosta sprawa, z dziewczynami było gorzej, tez milion prób, podchodów, az przyszedł taki dzień kiedy same siebie przekonały do tego, że jednak czas pożegnac przyjaciela :)
Trzymam kciuki za powodzenie akcji i gratuluję :)
Szyfr był konieczny, żeby Młody się nie zorientował - choć pod koniec i tak zaczął już łapać, o co nam chodzi ;) Pewnie dla każdego malucha przychodzi taki moment, kiedy sam stwierdza, że jest na "rozstanie" gotowy - mam nadzieję, że Bąbel już się z tego nie wycofa i nie będzie akcji utrudniał ;)
UsuńWow,ale super: )) i też taki fajny przypadek. Aby ten stan się utrzymał, najtrudniejsze za Wami.
OdpowiedzUsuńMój syn w zasadzie smoczka używał bardzo sporadycznie i w wieku ośmiu miesięcy przestał go chcieć.
Córcia obecnie pieciomiesięczna smoczka Mieć musi i czasem sobie myślę,że jak nadejdzie TEN czas,to bez walki go raczej nie odda....
Ten stan się MUSI utrzymać - nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli za jakiś czas zaczynać wszystko od początku...Już pal sześć nasze nerwy, ale dla Bąbla to byłby kolejny stresik, którego wolelibyśmy mu jednak zaoszczędzić...
UsuńOgromne gratulacje dla Bąbla! No i oczywiście dla dzielnych rodziców też :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, dziękujemy - i mamy nadzieję, że nasza pełna radość nie jest przedwczesna :)
UsuńNo to gratulacje kolejny ważny etap za Wami.
OdpowiedzUsuńDzię-ku-je-my ! :)
UsuńPodoba mi się nazwa "Aplikacja" ;) Gratuluję w miarę bezbolesnego rozstania ze smoczkiem.
OdpowiedzUsuńTakich "Aplikacji" mogliby wymyślić jeszcze znacznie więcej - nam najbardziej przydałaby się jakaś kompatybilna z niejadkiem i małym nerwusem ;) Za gratulacje dziękujemy w imieniu własnym i Bąbla, który właśnie się nam pochorował - od jutra czekają nas bliskie spotkania z inhalatorem :/
UsuńGratuluję! Ja to czasem bym chciała w drugą stronę...żeby mój maluch smoczek zaakceptował, bo on totalnie bezsmoczkowy. Jak był mniejszy to wypluwał, a teraz (10 m-cy) traktuje jako ciekawostkę i go sobie gryzie (nie ssie). A chciałabym, żeby possał, bo czasami mam dość przystawiania do piersi :/ Zwłaszcza w nocy :/
OdpowiedzUsuńJak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdybym sama należała do grona mam karmiących to być może też upatrywałabym w smoczku swego wybawienia ;)
UsuńGratuluję. Czasami rozwiązanie podsuwa samo życie.
OdpowiedzUsuńMy też czasem mówimy do siebie po angielsku zwłaszcza, jak chodzi o jedzenie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Tygrys załatwił 3 smoczki. Zostaliśmy z jednym bez zapasu. Ostatnio bardzo potrzebuje smoka. Praktycznie się nie rozstaje. Nie lubi gryzaków, a ząbki dają się we znaki, więc może smoczek przynosi Mu ulgę.
Buziaki
No to zużycie jeszcze większe i szybsze niż u Bąbla ;) Na pewno ząbkowanie ma w tej potrzebie ciągłego ssania i żucia spore znaczenie. U nas na razie jakby trochę przycichło, nic nowego się nie wyrzyna - ale jak się znów zacznie to niewykluczone, że będziemy to zrządzenie losu jeszcze niejeden raz przeklinać ;)
UsuńMy też się przymierzamy do całkowitego pożegnania, w dzień nie ma i co najważniejsze wcale za nim nie tęskni. Ale do spania musi być i koniec! Ja prawie codzień się modlę, żeby Kuba sam zdecydował, że już go nie potrzebuje. Wiem jak cenny jest dla niego smoczek wieczorami i dla mnie będzie to gorsze pewnie jak dla niego.
OdpowiedzUsuńA może spróbujcie mu wymyślić jakąś bajeczkę/opowiastkę, która tłumaczyłaby zniknięcie smoczka? U nas historia ze śmieciarą podziałała, Młody był naprawdę zasłuchany i zafascynowany ;) Moja znajoma z kolei opowiadała swoim dzieciom o ptaszku, który przyleciał i porwał ich smoczki z okiennego parapetu ;)
UsuńNasz Oliś smoczka nigdy nie tolerował! Za to zastąpił sobie go.... kciukiem...;/ I niestety pomimo, że ma już dwa lata kciuk nadal jest najlepszym usypiaczem! Nie mam pomysłu jak go oduczyć....
OdpowiedzUsuńWiejskie szeptuchy pewnie podpowiedziałyby, żeby kciuk posmarować czymś paskudnym w smaku albo zakleić - no ale osobiście chyba bym się nie zdobyła na takie rozwiązanie ;) Spróbowałabym do oporu tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć, że duże dzieci już paluszków do buzi nie wkładają - a jeśli to nie pomoże to chyba po prostu trzeba czekać, aż sam do takiego wniosku dojdzie :) Pozdrawiam :)
UsuńŻeby tak z moim dzieckiem poszło latwo byłabym szcześliwa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Trzymam kciuki ! :)
UsuńZnam ten ból, u starszego syna był wielki problem! Nie chciał aż pojechaliśmy na wakacje i tam został przez przypadek... Udało sie bez większego krzyku. A młodsze jakis same zarzuciły smoczek i uff nie mamy problemu
OdpowiedzUsuńCzyli też zbieg okoliczności zadecydował :)Powiem szczerze, że my mieliśmy mniejsze wyrzuty sumienia dzięki temu, że to tak samo, naturalnie wyszło - bo gdybyśmy mieli Bąbla na silę zmuszać do takiego rozstania, to pewnie towarzyszyłoby nam ogromne poczucie winy...
UsuńMoja córcia tylko śpi ze smokiem, a jak jej wypadnie w nocy, to od razu płacz i trzeba smoka szukać po łóżeczku czy pod łóżeczkiem. Ciekawe czy nam pójdzie to odstawianie równie dobrze jak Wam? Wystarczy tylko przetrzymać dziecko przez noc czy kilka nocy i jakoś przetrwać płacze, krzyki i histerie, a potem będzie z górki, co nie? :)
OdpowiedzUsuńU nas wystarczyła tylko jedna noc - i to bez jakichś większych "scen" - i od tamtej pory o smoczku już ani słowa - jakby go w ogóle nigdy nie było ;) Oby i Was się udało podobnie :)
UsuńBrawa wielkie wielkie dla synka;) kolejny etap przeszliscie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Jeszcze ten nocnik mi sen z oczu spędza, ale może jakoś to będzie ;)
UsuńTaki zbieg okoliczności często jest świetnym wspomagaczem tego, co chcemy wprowadzić, ale się obawiamy, że może nie wyjść, bo przecież dziecko jest tak bardzo do czegoś przyzwyczajone. Nam się w podobny sposób udało ze smoczkiem, chociaż w późniejszym wieku, niż Waszemu synkowi. Wcześniej sukces ze spaniem w jej pokoju - też trochę przypadkowy, no i odpampersowanie, chociaż to ostatnie było już bardziej wynikiem jej własnej woli :)
OdpowiedzUsuńZe względów technicznych nie udawało mi się pisać komentarzy na blogspocie, więc też u Ciebie. Teraz odkryłem przyczynę. Wracam więc do pisania, nie tylko do samego czytania ;)
Pozdrawiam.
Z tym odpampersowaniem obawiam się, że będziemy mieli już nieco większe "przeboje" - za jakiś czas pewnie pojawi się post w tym temacie, bo mamy już za sobą pierwsze "podchody" do sedesu ;)
UsuńNo to bardzo się cieszę, że przyczyna zażegnana i że się znów uaktywnisz :) Ja też muszę pewne zaległości czytelnicze u niektórych blogujących znajomych nadrobić - ale to chyba wtedy, jak mi się doba samoistnie o kilka godzin wydłuży ;)
A ja tam widzę aplikację od LOVI czy mi sie wydaje?
OdpowiedzUsuńZgadza się, to LOVI. Zły czy dobry wybór?
UsuńBardzo dobry! Sam takich używam :) W sumie to prawie cały sprzęt mam od LOVI :D A poprzednią odpowiedz napisałem ja, JARZĄBEK aka Marecki :P
UsuńTo miło, że się ujawniłeś - i że wybór naszej eks-aplikacji pochwalasz :)
Usuń