Dziś zajmę się macierzyństwem - że tak powiem - od...pupy strony :) Długo zastanawialiśmy się z Małżem, jak zabrać się za Bąblowe odpieluchowanie. W poszukiwaniu wsparcia zaglądałam nawet do fachowej literatury, ale szczerze mówiąc niczego bardzo odkrywczego tam nie znalazłam, a większość porad sprowadzała się do trzech zasadniczych punktów:
1. nic na siłę;
2. anielska cierpliwość;
3. dziecko samo zdecyduje, kiedy będzie dla niego najbardziej odpowiedni moment.
Rozważaliśmy też bardzo intensywnie, czy zacząć trening od nocnika, czy też pominąć ten etap i przejść od razu do nakładki na sedes. Z jednej strony - nocnik to bardzo fajna rzecz, która w tych czasach może nie tylko zagrać, zaśpiewać, odtrąbić fanfary, ale jeszcze pogratulować maluchowi udanego...hmmm...wydalania ;) A z drugiej - docelowo i tak przecież będziemy dążyć do załatwiania potrzeb w toalecie, więc może lepiej na tym się skupić i zaoszczędzić Młodemu dwukrotnego przeżywania tego samego stresu?
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na nakładkę w zestawie z antypoślizgowym podnóżkiem - nic bardzo bajeranckiego, standardowy sprzęt dostępny w każdym supermarkecie czy sklepie z artykułami dla najmłodszych. (Tuż po zakupie Bąbel traktował nakładkę jako niesłychanie dizajnerskie nakrycie głowy albo robił "a ku-ku", wyglądając przez znajdujący się w niej otwór ;) )
Wprawdzie zima nie jest najlepszą porą roku, by zaczynać wdrażanie tego typu zmian (czytaj: dziecko ma na sobie więcej warstw ubrań i nie za bardzo może pobiegać od czasu do czasu z zupełnie gołą pupą ;) ) - ale pierwsze nieśmiałe próby i podchody mamy już za sobą, póki co nie uwieńczone żadnym spektakularnym sukcesem.
Jak to u nas w tej chwili wygląda?
Młody bardzo chętnie towarzyszy mi podczas wypraw do toalety (tak było zresztą od momentu, w którym zaczął stawiać swoje pierwsze samodzielne kroki). Równie chętnie podnosi klapę sedesu, naciska na spłuczkę, zajmuje miejsce na "tronie" i powtarza "siii-siii-siii" . Niestety, robi to tylko w pełnym przyodziewku, ponieważ kiedy próbuję zdjąć mu rajstopki i pieluszkę - ucieka, aż się za nim kurzy...
Wcale nie oznacza to, że swoje potrzeby załatwia byle jak i byle gdzie. Już jakiś czas temu upodobał sobie plastikowy, ogrodowy domek, rozstawiony w naszym salonie i stanowiący jego ulubione centrum dowodzenia. Zamyka się w nim w takich sytuacjach na cztery spusty, by nikt mu nie przeszkadzał - a po wszystkim wychodzi i sygnalizuje, że w jego pieluszce znajduje się bardzo niebezpieczna broń biologiczna, której trzeba się natychmiast pozbyć ;)
***
A jak to jest (lub było) z Waszymi pociechami ?
Macie odpieluchowanie już za sobą, jesteście w trakcie czy też wszystko jeszcze przed Wami?
A może jakieś bardziej doświadczone Mamy zechcą podzielić się tutaj
własnymi patentami na to, by cały proces przebiegł w miarę bezboleśnie i "bez przemocy"? ;)
Tak odległych czasów to ja nie pamiętam dokładnie. Był na pewno nocnik w którym najstarszy paradował czesto ...na głowie:)
OdpowiedzUsuńW lecie po podwórku jak ganiał to dużo łatwiej bo jak się mu zachciało siku to trawkę podlewał.Ale też bywało buntowniczo z prężeniem i krzykiem. Także te 3 punkty są najprawdziwsze . Trzeba próbować i czekać cierpliwie.
Dlatego właśnie z decydującym "starciem" planujemy poczekać, aż zrobi się trochę cieplej - może jak pogoda będzie bardziej sprzyjająca, to i Bąbel zechce współpracować :)
UsuńJunior załapał o co chodzi dopiero, gdy miał prawie dwa i pół roku. Nie wiem czy to późno czy w sam raz, ale jakoś tak wyszło. Mojej przyjaciółki córeczka ma półtora roku i już woła pięknie na nocniku siku i kupkę! Mój Junior był trochę oporny w tym temacie ;) Ale za to bardzo szybko z nocnika przeszedł na nakładkę i sikanie na stojąco, jak prawdziwy chłopak :) Nie było z tym problemu i załapał szybko.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z Bąblem!
Ostatnio rozmawiałam z mamą, której dziecko było wysadzane na nocnik od chwili, kiedy ukończyło 6 miesięcy - więc "wcześnie" czy też "późno" to w tej sytuacji pojęcia bardzo względne :)
UsuńU nas odpieluchowanie idzie topornie, również ucieka, nie ma czasu siedzieć na nocniku, zabawa ważniejsza :P Może uda się na wiosnę ;) na to licze. Na ten czas pożegnaliśmy się ze smoczkiem,a to już coś ;D
OdpowiedzUsuńŻyczymy aby Wam łatwo i sprawnie poszło odpieluchowanie ;)
Nasz też w miejscu nie usiedzi - jakby go owsiki podgryzały ;) Smoczka już odstawiliśmy, dosłownie chwilę temu - więc liczymy na to, że również w temacie pieluch wkrótce nastąpi jakiś przełom :)
UsuńPrzed nami smoczek, ale o odpieluchowaniu powoli myślę. Raz dałam się wkręcić cioci dobra rada (przecież dziecko jak tylko usiądzie, powinno być wysadzana na nocniku, tere fere), ale teraz ufam Swojemu dziecku. Co prawda mamy nocnik czyt. kapelusz, ale Tygrys lubi wszystko co dorosłe, więc pewnie spróbujemy z nakładką. W tej chwili ogarnia temat, podobnie jak Bąbel. Chętnie spłukiwałby wodę, wrzucał zabawki do sedesu, ale samo siedzenie na tronie go przeraża. Także czekamy na najlepszy dla Niego moment.
OdpowiedzUsuńA Wam życzymy powodzenia i dzielcie się doświadczeniami, z których chętnie skorzystamy.
Ja czytałam gdzieś wypowiedź kobiety, która twierdzi, że swoje dziecko od pierwszych miesięcy życia trzymała nad zlewem, miską albo innym pojemnikiem, by mogło załatwiać swoje potrzeby inaczej niż w pieluszkę (!) Dla mnie to jakaś nawiedzona baba była - biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką maleńkie dziecko siusia i robi kupkę, chyba nic innego przez cały dzień nie robiła, tylko te "zbiorniki" okupowała...
UsuńDoświadczeniami na pewno się podzielę, kiedy już zbierze się odpowiednia ich pula i będzie się czym pochwalić ;)
U nas planuję rozpocząć odpieluchowanie Smerfa późną wiosną, tak mi się maezy, źe 2 urodziny spędzi już bez pampa.... (naiwna ja hehe).
OdpowiedzUsuńSynek chętnie siada na nocnik, nawet bez pampersa, ale cóż z tego, skoro ile by nie siedział to nigdy nie zostawił nic w środku. Zaraz po ubraniu oczywiście jest zawartość w pampie.
I podobnie jak Bąbel "grubsze sprawy" załatwia w ciszy i samotności, w pełnym skupieniu :)
Mnie też marzą się drugie urodziny bez pieluchy - lecz czasu do czerwca coraz mniej i wizja ta zdaje się coraz bardziej od nas oddalać ;)
UsuńU nas zawartość pojawia się najczęściej w pampie świeżo przebranym, który dopiero co został wymieniony ;) Widocznie Młody stwierdził, że akurat na pieluchach nie będzie oszczędzał ;)
Z tym nowo ubranym pampersem i kupą Smerf ma identycznie, od zawsze. Jak to mój małż kiedyś powiedział "a Ty na brudnym sedesie byś chciała robić?" :) :) :) :)
UsuńNo i dobrze powiedział - być może nasze dzieci również w tych kategoriach sprawę rozpatrują ;)
UsuńMoj pędraczek podszedł podobnie do tematu co Bąbel.
OdpowiedzUsuńZalicza wycieczki do wc, ma nocniczek, podest, pomoce naukowe
ale najlepiej zalatwiac się do pampersa i to w cale nie w jakims tam ustronnym miejscu, bo przy stole gdy mamy gosci tez potrafi!
Nocniczek jednak nie jest zbednym przedmiotem w naszym domu, zaklada go na glowe mowi "czapa" i bije sobie brawo.Ksiazeczki namiętnie "czyta" i teoretycznie to zdaje egzamin celujaco z wiedzy, no ale...Tak jak kiedyś pisalam u siebie, dobry przykład tez nie pomógł hehe
Pamiętam :) Czytałam i o wspomnianym dobrym przykładzie, i o pewnej uroczej książeczce, którą macie w swoich zbiorach :) Widocznie to jeszcze nie ten moment - na pewno już wkrótce nadejdzie bardziej optymalny :)
UsuńPewnego pięknego wiosennego dnia zdjęliśmy Marysi pieluchę.
OdpowiedzUsuńPrzez kolejnych kilka, mniej pięknych, ale równie wiosennych dni wycieraliśmy co chwilę podłogę. Naprawdę co chwilę, aż mi się wierzyć nie chciało, że człowieki mogą tak często siusiać.
Po mniej więcej tygodniu Mała załapała, o co chodzi z nocnikiem.
Miała wtedy 2 latka.
Może to jest jakiś sposób - po prostu zdjąć pieluchę, uzbroić się w ścierkę i mopa i...czekać na rozwój wydarzeń :)
UsuńW przypadku smoczka powiedzieliśmy Młodemu, że się zepsuł - i został zabrany przez śmieciarkę (co akurat było prawdą). Może ten sam patent wykorzystamy z pampersami - skończyły się, zużyły i nie ma nowych, więc trzeba zacząć uczęszczać do toalety ;)
To jeszcze nie moje klimaty, ale teraz to naprawdę jest w czym wybierać w sklepach. Aż się boję co jeszcze ludzie wymyślą.
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie damy się zwieść tym wszystkim nowoczesnym wynalazkom, postawimy na klasykę i prostotę ;) Gdybym wydała na grający, tańczący i fikający koziołki nocnik kilkaset złotych, a Młody i tak za nic w świecie nie chciałby z niego korzystać - to chyba sama zaczęłabym to robić, bo byłoby mi szkoda wyrzuconej w błoto kasy ;)
UsuńU nas do sprawy zabraliśmy się chyba dość późno, bo syn miał dwa i pół roku, ale czułam po prostu, że wcześniej nie był jeszcze gotowy. A jak się już zabraliśmy, to w jeden dzień pożegnaliśmy pieluchy! Wykorzystałam to, że zaczęliśmy chodzić na basen, który mu się strasznie spodobał i powiedziałam, że jak nie przestanie sikać do pieluchy, to go więcej na basen nie wpuszczą. I podziałało;)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć :) Rzadko się zdarza, by zaledwie jeden postawiony warunek i argument wystarczył - i to tak bez jakichkolwiek prób negocjacji ;) Gratuluję !
UsuńPoprzedniego razu nie pamiętam, ale teraz z córką miałem głowę pełną "nowoczesnych" idei typu sadzanie na nocnik (z podtrzymaniem), kiedy dziecko ma ok sześć miesięcy. Taką metodę stosują mieszkańcy Dalekiego Wschodu, Afryki i rdzenni mieszkańcy obu Ameryk. Podobno właśnie wtedy dziecko jest najlepiej przygotowane do tego psychicznie. Po ukończeniu dziewięciu miesięcy, kiedy już czas na chodzenie, ciekawość w dziecku narasta tak bardzo, że nie usiedzi. O tej metodzie usłyszeliśmy w szwedzkiej telewizji w wiadomościach. Nasza córka miała wtedy cztery miesiące, więc nic nikomu nie mówiąc kupiłem w sklepie nocnik. Drugą, jeszcze bardziej nowatorską metodą, którą wyszukałem na necie było "Odpieluchowanie" według Kingi Cherek (google - PDF do ściągnięcia). Metoda jest warta polecenia, zakochałem się odrazu. Okazuje się, że dziecko można odrazu, zaraz po urodzeniu "wysadzać" trzymając nad umywalką na rękach. Kupka wtedy jest tak mała, że przejdzie przez kratkę, albo można ją wyjąć. Obydwie metody bazują na obserwacji dziecka. Okazuje się, że przed samym załatwieniem, dziecko robi specyficzne miny, a nawet specyficzne ruchy ciałem i wystarczy, że my te sygnały wyłapiemy i nauczymy dziecko, że pomożemy mu zrobić to w sposób higieniczny. Byłem dość zapalony i entuzjastycznie i z cierpliwością pilnowałem zachowania młodej. Ale w naszym przypadku nie wyszło, bo córka miała lekkie problemy zdrowotne w tej materii. Wyszło później. Żona kupiła jej książkę na ten temat. Są tam rady, zachęty dla rodziców i dzieci, i pytania dla dzieci z przykrytymi trzema wariantami odpowiedzi (odsłonięcie prawidłowej odpowiedzi wzbudza sygnał dźwiękowy). I tego jej było trzeba. Polubiła książkę tak bardzo, że kazała mi ją czytać co wieczór, a po tygodniu przeszliśmy już wyłącznie na majtki w dzień. W nocy jeszcze był pampers, ale że zawsze był suchy, to po miesiącu też zrezygnowaliśmy.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jedna metoda - pampers na majtki. Dziecko czuje, że ma mokro, ale mocz nie przecieknie na ubrania wierzchnie. Można spróbować. U nas jednak to się nie sprawdziło.
Powodzenia!
O kurcze, a ja właśnie przed chwilą nazwałam jedną z kobiet bazujących na tej metodzie "nawiedzoną babą" ;) (patrz wyżej, w odpowiedzi na komentarz Tygryskowej Mamy )
UsuńNie wiem, może ja jakaś niedoedukowana jestem, ale do mnie filozofia pani Cherek nie przemawia. Może i sprawdziłaby się, gdybyśmy faktycznie od początku tak z Bąblem postępowali, ale wcześniej nawet do głowy nam to nie przyszło - a teraz to już musztarda po obiedzie.
My zaczęliśmy w okolicach wiosny, na nocniku z famfarami bo Janek je uwielbiał..za każde siku dostawał ulubioną naklejke i dostał zeszyt do wklejania..potem sam krzyczal jak zrobił coś że chce naklejke, potem zapomniał całkowicie o naklejkach i tak zostało do dziś...teraz siada na nakładke...
OdpowiedzUsuńTeż jakiś pomysł :) Ale kiedy myślę sobie o tym, co Bąbel najbardziej lubi i w zamian za co byłby skłonny pójść z nami na układ - to do głowy przychodzi mi...czekolada ;) No i w takiej sytuacji...zaparcie murowane ;)
UsuńU nas to wszystko jeszcze przed nami! Ale nocnik już kupiony, tylko czeka na swój debiut :) Ale fajne rady można wyczytać w tych komentarzach, więc przydadzą się na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńO tak, ja też bardzo chętnie czerpię z mądrości życiowej innych rodziców (bo własnej w pewnych kwestiach nadal mi brakuje ;) ) Trzymam kciuki za Wasze przyszłe próby - i mam nadzieję, że opiszesz ich przebieg na blogu :)
UsuńCzekałam aż syn skończy dwa lata. Mieliśmy i nakladke i nocniczek : ) obecnie siusiu na nocnik a grubsza sprawa na nakładkę. Odpieluchowanie zaczelismy pod koniec października. Myślę,że miesiąc nie ma nic do rzeczy i każda pora roku jest okej, co za różnicą sciagnac z pupy same spodnie czy same majty ;))
OdpowiedzUsuńU nas przebiegło gładko, dwa dni i zakumal. Z kupami było trudniej,bo wstrzymywal, ale tak po miesiącu się wyluzowal ;)
Myślę,że nocniczek dobrze mieć też, taki zwykły bez bajerów, za to z ulubionymi postaciami z bajki,np puchatkiem czy carsami. U nas czerwony z Zygzakiem i ze Zlomkiem ;)
Tak sobie myślę, że jeśli Młody nie da się przekonać do nakładki po jeszcze paru próbach, to i nocnik kupimy - może bardziej go zainteresuje i przypadnie do gustu :) Niektórym dzieciom podobno najbardziej odpowiada w nocnikach fakt, że mogą ich zawartość na własne oczy "podziwiać", zanim zostanie ostatecznie spłukana w toalecie ;)
UsuńMy korzystaliśmy z nocnika, takiego najzwyklejszego, bez bajerów. To bardzo wygodne rozwiązanie, bo można go było zabrać pod namiot i nie trzeba było zawsze gonić przez pół campingu do toalety :)
OdpowiedzUsuńKruszynka należy do dzieci lekko złośliwych, i gdy chodziła po domu bez pieluszki potrafiła stanąć na zjeżdżalni, którą miała w pokoju, posikać się na samym jej szczycie i patrzyć jak strumień spływa w dół :)
Hahahaha :)))) Ja już teraz jestem po prostu PEWNA, że nasz Bąbel ze swoim przekornym charakterkiem też będzie robił takie numery ;) Ale dopóki w domu - to jeszcze pół biedy. Gorzej, jeśli zechce "zabłysnąć" czymś takim w miejscu publicznym ;)
UsuńTego nam na szczęście Kruszynka oszczędzałą
UsuńA jaka frajda by samemu ten "skarb" do kibelka zaniesc w asyście rodzica...:)))i spuścić wodę (już samodzielnie) : )
OdpowiedzUsuńO tak, dla rodzica też frajda niesamowita ;) Aż się rozmarzyłam i doczekać nie mogę tej wiekopomnej chwili ;)
UsuńDziewczyny no ja Was proszę :) Jaka frajda w zakładaniu maski gazowej tylko po to żeby dzieciak mógł się wypróżnić. Pół biedy jeśli się zachce przed jedzeniem hehe A zazwyczaj jeszcze trzeba patrzeć aż produkty przemiany materii spłyną razem z prądem hehe Wątpliwa przyjemność :D
UsuńNo i właśnie dlatego moje buźki w powyższym komentarzu mają jedno oko zmrużone ;) A drugim łypią na czytelnika i sprawdzają, czy wyczuł sarkazm wypowiedzi ;)
UsuńOczko zmrużone? Sarkazm? Teraz już wiem dlaczego spośród wielu komentarzy ten rzucił mi sie w oko :D
UsuńU nas z tym kiepsko. Mała ma już skończone dwa latka, ale robienie na nocnik nie idzie tak jakbym sobie życzyła. Najpierw traktowała go jak kapelusz zakładając na głowę, potem zaczęła z chęcią siadać nawet bez pieluchy. Potrafi siedzieć, bawić się, czytamy książeczki, Reniferek dodatkowo domaga sie przykrycia kocykiem, ale sukcesów mamy niewiele. Małą często wstaje z nocnika i sprawdza, czy to już:).Ja jakoś się nie spinam. Wierzę, że wszystko ma swój czas i miejsce. Jak będzie gotowa to pewnie odrzuci pieluchę. Przed nami wiosna i lato. Liczę, że na jesieni pampersów już nie będziemy używać przynajmniej w dzień. Co przyniesie czas zobaczymy. Póki co w naszym żłobku przyjmują dzieci z pieluchami, choć Mała była tylko dwa razy, a od tygodnia chora siedzi w domu. Życzymy Wam dużo zdrowia i sukcesów.
OdpowiedzUsuńJa czasami żałuję, że nie zaczęłam przyzwyczajać Młodego ciut wcześniej - bo teraz bunt dwulatka coraz bardziej daje nam się we znaki i Bąbel robi wszystko zupełnie odwrotnie, niż my tego oczekujemy. Wydaje mi się, że jeszcze jakieś 2 miesiące temu byłby bardziej podatny na nasze wpływy ;)
UsuńŻyczę Reniferkowi zdrówka i szybkiej aklimatyzacji w żłobku :)
My sadzaliśmy córcie na nocnik od kiedy nauczyła się siadać, czasem udało się coś złapać, w okolicach roku cały dzień udawało się łapać, w okolicach 14 miesięcy nie moczyła pieluchy w dzień i w nocy budziła się na siku, wołała w ciągu dnia budziła się w nocy. Niestety przeszło:( Od jakiś dwóch trzech tygodni - nie woła, albo woła po fakcie i mówi "mama sisi tu" pokazuje na pampersa. Ucieka z nocnika, ostatnio uciekła goła z nocnika i zrobiła siku na naszym łóżku. Po nocy mamy mokrego pampersa. Ale nic na siłe. Nie będę jej sadzać płaczącej na nocnik. Mama mnie pociesza, że tak to jest zdobyła umiejętność, teraz musi ją "przetrawić" i za jakiś czas po prostu zacznie sikać na nocnik. Zobaczymy. Wiadomo szkoda mi, ale co zrobić.
OdpowiedzUsuńTak się faktycznie czasami dzieje, że jakaś umiejętność to się pojawia, to znowu znika. Twoja Mama ma doświadczenie, więc na pewno wie, co mówi :) Najważniejsze, że pierwsze sukcesy macie już za sobą - może dzięki temu będzie łatwiej i bardziej "z górki" :)
UsuńU nas poszło sprawnie, ponieważ lato sprzyjało chodzeniu bez pieluchy. Ważne by dziecko samo chciało, nic na siłę
OdpowiedzUsuńDlatego na razie nie naciskamy i nie popędzamy. Mamy cichą nadzieję, że Bąbel w końcu sam zacznie przejawiać entuzjazm w tym temacie :)
UsuńMój synek ma ponad trzy lata, i może to dziwne, ale uczyłam go sikać do słoiczka. Słoiczek towarzyszył na wszędzie bo jest bardzo poręczny. Zmieści się do torebki :) więc nawet na zakupach problemu nie było. Teraz sika już wszędzie czyli do toalety, nocnika, na trawkę itp. Jedynie z kupką jest problem z racji zaparć nawykowych.
OdpowiedzUsuńA to ciekawe :) Jak widać każdy sposób dobry, jeśli przynosi zamierzone efekty :)
UsuńU Starszej poszło szybko. Dwa lata i 2 mce, ale wcześniej kilka miesięcy sadzaliśmy ją mniej więcej w porach "robienia" i gdy w końcu zjedliśmy pieluchę, siadała na nocnik i robiła. Ale nocnik był zawsze gotów obok :P dostała taki z melodyjką. Ale wołała. Na zasadzie sii i myk na nocnik. Ale potem wyszły problemy zdrowotne (okazało się, że ma niedorozwój pęcherza) i mimo że ma 6 lat to korzysta z nocniczka. Inaczej nie dobiegnie do ubikacji bo ma takie parcie ze to ułamki sekund.. teraz nocnik już nie gra ;) natomiast brat.. tragedia. Zero sygnału ze coś robi. Zero sygnału ze zrobił. Bardzo często niespodzianka jest podczas posiłku :/ ale zdarza i w biegu. Zero reakcji. Raz Podopiecznego zostawiłam, z tą kupą tam na parę godzin (2). U nic!!! Nie przeszkadzało mu to. Bawił się normalnie, biegał itp. Jednak sadzam Go na wc w porze robienia... po bije sobie brawo itp. Jednak jak zapytasz gdzie robimy kupkę, pokaże łazienkę. Mamy miękką nakładkę na wc (chyba z castoramy). Ciekawa jestem jak będzie bez pieluchy, bo jak zdejmuje przy b sadzaniu na wc to siusia... bo chłód czuje...:) będzie ciekawie!
OdpowiedzUsuńNo cóż.. chyba Ci nie doradzę ;( .. póki co będę czekała na Twój złoty środek, który kiedyś ja zastosuję ;)
OdpowiedzUsuńMy sadzamy odkąd mały miał pół roku i umiał siedzieć. Łapałam jak widziałam, że "coś" idzie. Udawało się nawet ze 100% skutecznością w ciągu dnia. Ale ostatnio, Mały ma 14 miesięcy, nie ma sygnałów, nie robi min, nie stęka, po prostu nagle kupa jest. Tak że nie wiem kiedy go sadzać ;) Poczekamy jeszcze trochę, mamy czas, ale przynajmniej się nocnika nie boi ;)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń