sobota, 13 lutego 2016

Kocham Cię, ale czasami strasznie Cię nie lubię ;)

Walentynki w toku, część z Was z pewnością utonęła już w morzu pluszu, czekoladek, czerwonych róż i serduszek. U nas w tym roku rodzinna terapia antybiotykowa raczej nie sprzyja jakimkolwiek romantycznym uniesieniom - dlatego nie będzie tu ani o idealnych prezentach, ani o najbardziej nastrojowych miejscach, ani o niesztampowych pomysłach na organizację randki...

Dziś napiszę trochę przekornie - o wszystkich najbardziej denerwujących cechach i nawykach mojego kochanego Małża, które czasami każą mi zastanawiać się poważnie nad złożeniem papierów rozwodowych ;)

***

#1 ZAWSZE MAM NA WSZYSTKO CZAS - nawet kiedy ja z dzieckiem stoimy już przy drzwiach, ubrani w grube kurty i zimowe obuwie, od kilkunastu minut gotowi do wyjścia - on nadal kursuje po mieszkaniu w samych bokserkach, szuka zaginionych skarpetek/paska/kluczyków od samochodu - i jeszcze patrzy na mnie krzywo, kiedy ośmielę się go popędzać;

#2 ZE MNĄ JAK Z DZIECKIEM - niestety tak. Często muszę przypominać mu chociażby o... konieczności skorzystania z toalety przed opuszczeniem mieszkania ;) Bo jeśli ja nie przypomnę, to on z pewnością też nie będzie pamiętał - i tuż po dotarciu na miejsce zaczniemy biegać gorączkowo po całym mieście w poszukiwaniu publicznego szaletu ;)

#3 NO TO TERAZ CI WYLICZĘ - że spędziłaś przed komputerem o jakiś kwadrans za długo - bo już 15 minut temu miałaś wyjść z gabinetu i zmienić mnie przy Młodym; a wczoraj przekroczyłaś limit na zakupy o całych 30 złotych - miałaś kupić tylko bułki i mleko, a wróciłaś do domu z nowym błyszczykiem, książką i zabawką dla Bąbla;

#4 ZOBACZYMY, CZAS POKAŻE, WYJDZIE W PRANIU -  dla mnie, osoby wiecznie coś planującej i biegającej zawsze z organizerem pod pachą, są to chyba najbardziej znienawidzone teksty, które zdarza mi się z ust M. usłyszeć. Niestety, on nie jest w stanie zaplanować niczego nawet dzień do przodu - moje poczynione wcześniej ustalenia potrafi za to bardzo skutecznie pokrzyżować ;)

#5 TAKĄ JUŻ MAM WYBIÓRCZĄ PERCEPCJĘ - słyszę tylko to, co chcę usłyszeć; widzę to, co mam ochotę zobaczyć; nie zauważam tłustych śladów dziecięcych łapek na lustrze, warstwy kurzu na sprzęcie stereo ani śmiecia na dywanie tak ogromnego, że mógłbym się o niego zabić - a już na pewno do głowy mi nie przyjdzie, by wziąć się za jego sprzątnięcie ;) 

***

Żeby nie było, Małż ma też wiele najróżniejszych zalet - ale nie będę go tu zbyt mocno wychwalać, bo jeszcze kiedyś zajrzy na bloga i popadnie w samozachwyt ;) 

A jak to jest u Was? Co najbardziej denerwuje Was w Waszych mężach/partnerach?
A może macie u swojego boku Pana Idealnego, w którym już nic ulepszać nie trzeba? ;)

Czekoladki od moich dwóch ukochanych Mężczyzn - jak widać bardzo dbają o to, by w bioderka poszło ;)

52 komentarze:

  1. Mój też ma zawsze na wszystko czas i wylicza mi każde 5 minut przy komputerze, a sam siedzi przy nim całymi dniami :)
    Jedynie z zakupami ma inaczej niż większość mężczyzn, sam mnie do nich zachęca, ale to pewnie dlatego, że wie że ich bardzo nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas walka o komputer czasami tak zacięta, że zastanawiamy się nad kupnem drugiego egzemplarza, żebyśmy oboje mieli nieograniczony dostęp ;)

      Usuń
    2. Niestety to pewnie też nie wypali - u nas dwa komputery, dwa tablety - a to zawsze Jego się rozładowuje/zawiesza w najmniej dla Niego komfortowym momencie i bez aktualnie użytkowanego przeze mnie absolutnie sobie nie poradzi :) :) :) :)

      Usuń
    3. No widzisz, zawsze jakiś problem ;)

      Usuń
  2. hehe... dlatego my mamy 2 komputery :P
    u nas jest odwrotnie - to ja mówię: "czas pokaże, zobaczymy" ;) a M wszystko planuje, wylicza itd ;)
    mnie - jak słyszę w poniedziałek "jakie mamy plany na weekend?" - szlag trafia w momencie ;]
    do tego nie cierpię jego roztrzepania... wiecznie czegoś szuka, ciągle coś gubi, nigdy nie odkłada rzeczy na miejsce... jednak zalet ma sporo, więc tym bardziej je doceniam, a wady akceptuję - bo co mi pozostało? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ze mną szlag by Cię trafił bardzo prędko, bo też jestem z tych, którzy plany na weekend zaczynają snuć w poniedziałek, a noclegi na wakacje zaklepują już w styczniu ;)

      I masz zupełną rację - jedynie akceptować pozostaje, tak samo jak i oni akceptują nasze ;)

      Usuń
  3. Do tej pory myślałam, że to panowie czekają w drzwiach na swoje kobiety :)
    Każde z nas ma na szczęście swój sprzęt komputerowy. W przeciwnym razie byłyby pewnie zgrzyty.
    To i ja spróbuję z 5 wadami, o przepraszam nawykami :)
    1. Nigdy nie potrafi niczego znaleźć, nawet jak zguba leży na widoku, przed nosem. Przykład - od kilkunastu tygodni szuka czapki do biegania. Wczoraj pomyślałam, że sprawdzę w miejscu, w którym podobno szukał. Czapka leży sobie jak gdyby nigdy nic. A już miałam kupować nową. 2. Jest wiecznym pesymistą. 3. Zanim odpowie mi na proste pytanie, usłyszę cały wywód. 4. Ma wieczny niedosłuch, choć według mnie to taka maniera, czasem sposób na żarcik. 5. A ostatnio najbardziej doprowadza mnie do pasji, jak słyszę, że nie nastawił się psychicznie w sytuacji, kiedy o czymś nie wiedział.
    Przybijam 5-teczkę.
    Mimo chorób, miłego dnia Walentego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas właśnie odwrotnie - ja potrafię ubrać się, zrobić makijaż i przygotować do wyjścia w ciągu 15 minut, przy okazji ogarniając jeszcze Bąbla, a M. wiecznie do tyłu ze wszystkim :)

      A to "psychiczne nastawienie" - jakby skądś mi znajome ;)Tylko najlepsze jest, że w pracy ma non stop do czynienia z nagłymi, nieprzewidzianymi sytuacjami - i tam świetnie potrafi się do wszelkich zwrotów akcji dostosować ;)

      Usuń
  4. Nie obchodzimy Walentynek.Robimy sobie niespodzianki,wychodzimy na randki i zapewniamy sie często o swych uczuciach-starczy!Nie znoszę tego cukierkowego święta!Mój chlop wkurza mnie rozlazloscia,dziwnymi natrectwami,chociaż czasem mnie one śmieszą.Zawsze poprawia po mnie ręcznik,kładzie przedmioty w określony sposób - wariat😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie osobiście Walentynki nie przeszkadzają :) Nie szalejemy jakoś niesamowicie z tej okazji, ale takie bardziej intensywne celebrowanie swoich uczuć w tym dniu nie wydaje mi się też niczym złym :)Ach, któż nie ma takich drobnych natręctw? Ja na przykład kiedyś miałam manię jeśli chodzi o rzeczy parzyste - nawet jak nakładałam sobie na talerz np. pierogi to zwracałam uwagę, by było ich do pary ;)To dopiero wariactwo !

      Usuń
  5. Hmmm,hmm... :)
    Co ja mam tu napisać. Rany, On mnie wkurza tak bardzo, że nawet nie potrafię wymienić, co konkretnie :) Napiszę dyplomatycznie, że jest tego sporo i niestety nie są to tylko "pierdoły", na które można przymknąć oko, obrócić w żart. Nie, żeby bagatelizowała pierdoły- czasami o tzw.pierdołę, która latami wkurza, można się i pozabijać :)
    Dla równowagi napiszę, że przy tym wszystkim, co mnie dotyka do żywego, ma kilka mocnych zalet...
    Miłego (mimo wszystko) świętowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami taka pierdoła potrafi być naprawdę przysłowiowym "gwoździem do trumny" ;) Jakby tak na to z boku spojrzeć, to przeważnie właśnie o błahostki są u nas największe afery - bo o sprawach bardziej poważnych i tych większego kalibru jesteśmy w stanie w miarę rozsądnie i z dystansem rozmawiać i nie dajemy się ponieść emocjom.

      Usuń
  6. Mój niestety stoi w drzwiach a ja ganiam w połowie ubrana. Ale to standard, bo mimo że ubrania zwykle mam przygotowane, to zdarza mi się przed wyjściem zmienić koncepcję ;)) Ja w moim Mężu zmieniłabym tylko to, żeby był bardziej spontaniczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykuj sobie najlepiej kilka różnych zestawów - jak jeden Ci się przestanie podobać, to pozostałe będziesz miała gotowe i pod ręką ;) Ach, ten spontan! My to już prawie zapomnieliśmy, czym on jest - z Bąblem trzeba się w miarę stałego "grafiku" trzymać i dostosowywać swoje plany, ewentualne wycieczki czy wyjścia do pór jego drzemek, posiłków itd.

      Usuń
  7. Bo walentynki to komunistyczne święto stworzone po to by zgarnąć hajs o napalonych dzieciaków :P A tak na poważnie to gdzie się nie obrócisz tam wszyscy narzekają na idee walentynek, ale jakimś dziwnym trafem wszyscy ulegają komercji tego pseudo święta :P Nie rozumiem tego! Ja walentynek nie obchodzę. Co najwyżej złożę mojej życzenia i tyle. Walentynki mamy cały rok i nie tylko od święta. Jeśli jest jakiś wolny hajs zawsze znajdzie się okazja by pokazać żonie, że mi na niej zależy :D Oj żebym ja tu zaraz Waszych wad drogie Panie nie zaczął wymieniać bo zrobiłby się z tego bardzo długi wpis hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mnie irytuje argument, "nie obchodzę walentynek bo cały rok...". Ja cały rok wierzę w Boga a szczególnie celebruję wiarę w święta, cały rok żyję, a urodziny obchodzę tylko jeden dzień...itp.

      Usuń
    2. Walentynki z komuną nie mają nic wspólnego...

      Usuń
    3. A ja dostrzegam podobieństwa :P Podobna propaganda jest i robienie ludzi w balona :D

      Usuń
    4. Marecki,wady możesz wymienić, owszem - ale swojej drugiej połówki, bo każda z nas jest inna, a generalizowanie - szkodliwe ;)

      No i moim zdaniem też nic wspólnego z komuną to nie ma - Dzień Kobiet i Święto Pracy jak najbardziej, ale nie Walentynki ;)

      Oczywiste jest dla mnie, że uczucia okazujemy sobie przez cały rok, a nie tylko tego konkretnego dnia - ale moim zdaniem jest to sympatyczny zwyczaj; zwłaszcza dla takich "świeżaków", którzy są dopiero na początku swojego związku.

      Usuń
    5. To tak samo jak z nami facetami :) Choć szczerze mówiąc ja zachowuję się dokładnie tak samo jak ten Twój książę hehe Od razu go polubiłem mimo, że go nie znam :D Jeśli o walentynki chodzi no cóż takie mam zdanie. Dla mnie to komercja i nic więcej. Dodatkowo jest taki zwyczaj, że "trzeba" a wystarczyłby kwiatek, ewentualnie jakieś czekoladki. Niestety z autopsji wiem, że wiele kobiet takie skromne prezenty uważa za niewystarczające, a to przykre i stąd właśnie mam taką a nie inną opinię :D Z tymi wadami to wiesz przekomarzam się bo wady ma każdy niezależnie od płci. Prawda jest taka, że kobiety są z Venus a faceci z Marsa czy jakoś tak :D Jakby nie było to dwa róże światy hehe

      Usuń
    6. To chyba jakieś "złe kobiety" były,jak to Boguś Linda w "Psach" określił ;) - ja przed droższymi prezentami wręcz się wzbraniam i nie pozwalam ich sobie robić. Ważniejsze jest, żeby spędzić sympatycznie czas tylko we dwoje i kolekcjonować piękne wspomnienia, a nie gadżety ;)Odnośnie tego podziału na Wenus-Mars - pewnie coś w tym jest, ale ja bardziej przychylałabym się do teorii, że każdy człowiek to taka odrębna, jedyna w swoim rodzaju planeta :)No i nawet jeśli komercja, a sprawia komuś radość i przyjemność - to jestem ZA.

      Usuń
  8. Ja mam Pana idealnego :) ale tacy Panowie tez maja jakieś wady :)
    I tu pierwsze co się nasówa to.. jeżeli przy jego wyjściu z domu nie spytam się czy ma telefon, portfel i klucze to mogę być pewna ze czegoś nie zabrał.
    Po drugie.. jak jedziemy samochodem to komentuje jazdę przynajmniej 90% mijajacych nas innych użytkowników drogi.. tlumaczenie ze to ja tylko slysze a nie ten "wieśniak" na nic się zdaje.
    Po trzecie.. non stop uchyla okna wyznając zasadę ze w domu musi być świeże powietrze... wrr... szczególnie w zimę doprowadza mnie do szalu to jego wietrzenie o 6 rano.
    Po czwarte.. wszędzie musi być przed czasem żeby tylko się nie spoznic ... a po co w pracy być o 7:20 jak się pracuje na 8?!
    Po piąte.. twierdzi ze tylko on potrafi idealnie wlozyc naczynia do zmywarki i dokladnie odkurzyc dom ja się na tym kompletnie nie znam..
    Po szóste.. drzwi od lazienki muszą być otwarte na szeroko bo musi dobrze dzialac wentylacja.. no tak niech każdy zaproszony gość ma okazje od wejścia zobaczyć jaki Piekny kibel mamy :)
    Więcej jego wad nie pamiętam.. ale i tak go bardzo kocham :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to nie potrafiłabym być z takim dziwakiem. Nie cierpię facetów z takimi zasadami i fochami...

      Usuń
    2. Nigdy nie próbuj mu udowodnić, że nie ma racji z tą zmywarką i odkurzaniem, błagam! :-)

      Usuń
    3. Zgadzam się z dziewczynami odnośnie punktu 5 - nie każda kobieta ma takie szczęście ;)

      No i przypomniałaś mi o jeszcze jednym wkurzającym zwyczaju z serii tych "drogowych" - za każdym razem kiedy wybieramy się w jakąś podróż muszę wysłuchać długiego wykładu na temat tego, jakie nowe odcinki dróg są już w budowie, jakie mają zostać wyremontowane, a jakie dopiero powstaną w perspektywie kolejnych 5 lat. Normalnie hopla ma na tym punkcie - siedzi w necie i non stop tego typu informacje wyszukuje ;)

      Usuń
    4. Amelia- punkt 3.i 6. To o mnie: ))) z tymi oknami,leżę ze śmiechu. U nas tak jest, Ze ja jestem maniaczka świeżego powietrza, więc ja uchylam, on zamyka, brrrrrr

      Usuń
    5. No patrz, a mi tak dobrze się żyje z takim "dziwakiem" ;D

      Nie mam zamiaru udowadniać mu, ze ja też potrafię dokładnie odkurzyć ;)
      Co do zmywarki to w zciaśnianiu jest genialny ;)
      Megi W - żartujesz?! Ja myślałam ze takie kosmiczne zjawisko nie występuje w wersji żeńskiej ;) - to byście się dogadali ;).. a jak zimno byście w domu mieli ;))))

      Usuń
    6. No i właśnie o to chodzi - żeby WAM się dobrze ze sobą żyło - niezależnie od tego,czy ktoś uważa to za "dziwactwo" czy nie ;)

      Usuń
  9. Hahaha, ale się uśmiałam. Jakbym czytała o swoim towarzyszu życia :D. Wypisz, wymaluj! Tym bardziej, że ja raczej też z tych zorganizowanych, zaplanowanych i z lekka pedantycznych ;).

    Mimo wszystko pocieszę Cię. Ad.1. z moim chłopem jest jeszcze gorzej ;). Jest niemal gotowy do wyjścia, nagle zaprzestaje dalszych działań, ściąga jakiś element odzienia, wraca do łóżka :O. Ja się zastanawiam, o co chodzi... Pytam... W odpowiedzi słyszę leniwe "ale spokojnie, mam jeszcze czas" (tjaaa, całe 3 minuty, ale co tam... lepiej wrócić na tę chwilę do łoża)... Po czym po tychże minionych, jakże długich, całych 3. minutach, co widzę? Mój mężczyzna zaczyna biegać po domu jakby go co najmniej gonili :D. Oczywiście mimo że tak to wygląda niemal codziennie - nic nie jest w stanie tego zmienić ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba bym nie wytrzymała, jakby mój mi tak robił ;) Normalnie kopniaka bym mu sprzedała i osobiście w tego łóżka zwlekła ;)

      Usuń
  10. No to może i ja dołożę swoją cegiełkę o moim ukochanym, którego bym nie zamieniła na innego nigdy w życiu, ale:
    1. Nie ma pojęcia, gdzie co jest w domu (od makaronu po narzędzia) 2.śpi do oporu. Ja też lubię spać,ale inne rzeczy też lubię robić 3. Nie zna się na zegarku. Jak mówi, że będzie za pół godziny wiem, że mogę iść spać . Będzie za dwie. 4. Back seat driver - zawsze by pojechał lepiej niż ja. 5. Liczy - ale w drugą stronę. 'kup, ja ci oddam' bez sensu CHYBA że chce fajki. Więc 6. Pali. A poza tym kocham go nad życie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ze spaniem mamy akurat tak, że oboje podrywamy się z łóżka bladym świtem, nawet w dni wolne od pracy. Raz, że nie lubimy się długo wylegiwać, a dwa - możemy uszczknąć wtedy trochę czasu na ogarnięcie siebie i mieszkania, zanim zbudzi się Bąbel ;)

      Małż na początku też z zegarkiem był na bakier - aż w końcu wkurzyłam się czekając na niego w naszej ulubionej kafejce i kiedy minął "akademicki kwadrans" - po prostu sobie poszłam ;)

      Usuń
  11. Myślę sobie ze o tym że Kogos kochamy świadczą nie tylko jego zalety ale też wady.
    Mnie też czasami wkurza kilka spraw u mojego Meza ale gdyby nie one to byłby to inny facet, a ja kocham go mimo wad, a nie inną osobe:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zgadzam się z Tobą, zgadzam. Podobno kocha się nie "za coś", lecz "mimo wszystko" - co nie oznacza, że nie można sobie czasami z przymrużeniem oka ponarzekać ;)

      Usuń
  12. I mój Mąż ma wiele wad i dziwnych przyzwyczajeń. Są momenty kiedy wkurza niemiłosiernie. A już teraz kiedy ma rękę w gipsie to przechodzi samego siebie. Ale tak naprawdę - mimo tego wszystkiego nie jestem sobie w stanie wyobrazić życia bez Niego.
    Walentynek jakoś szczególnie nie obchodzimy. Choć nie powiem życzenia sobie złożyliśmy, zjedliśmy wspólnie śniadanie i jakoś tak miło jest, ale to już od wczoraj taki nastrój jest. Mieliśmy iść do kina w ten weekend, ale żeby to zrobić bez stresu o miejsce to chyba musiałabym z 2 tygodnie temu rezerwować bilety - większość miejsc porezerwowanych. Ale to nic. Pójdziemy innym razem :) A zaraz jedziemy na 7 urodziny mojej siostry ciotecznej i trochę sobie za dzieciakami pobiegamy.

    Miłego dnia i zdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czyli jednak troszkę obchodzicie :) Fakt, że w Walentynki wszelkie kina, restauracje i inne popularne miejsca randek przeżywają istne oblężenie. Nam zdarzyło się parę razy obchodzić to święto nie 14 lutego - tylko w jakiś inny, sąsiadujący dzień, dla własnego komfortu. Mam nadzieję, że impreza urodzinowa była udana i że wszyscy dobrze się bawili - i Wy, i dzieci :) A Mężowi życzę szybkiego powrotu do formy :)

      Usuń
  13. U nas klasycznie.Ja ogarniam siebie mala i dom przed wyjsciem z domu (niecierpie zostawiac balaganu) a on myśli tylko o sobie wiec jak jedziemy gdzies zalatwiac jego sprawy to na dodatek musze mu przypominac:dokumenty czy liste spraw do zalatwienia.W nawet najbardziej typowych dla mezczyzn sprawach musze moec udział, wymierzyć cos czy dopasowac.Ile to juz razy zajezdzalismy do budowlanego marketu po cos pilnego a on nie wiedzial czego tak naprawdę potrzebuje.
    Nie wchodzi mu na męską ambicje np to ze ja rozmawiam o sprawach technicznych ze specjalistą-nienawidze tego, bo ja chce byc kobieta w spodnicy a nie babą w spodniach!
    Nie wykazuje inicjatywy w opiece nad Pedraczkiem..nigdy nigdy sam z siebie jej nie pokarmil nie wziol na spacer itp o wszystkim mu musze przypominać
    Wyznaje zasadę ze on zarabia a ja robię wszystko inne.Wdl niego to sprawiedliwy podział...
    Mam wymieniac dalej? Hehe miejsca zabraknie!
    Zalety tez ma ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na szczęście sprawy techniczne/remontowe to M. załatwia - ja kompletnie się na tym nie znam i dbam tylko o dodatki, tzw. "dizajn" oraz końcowe szlify :)Z opieką nad Bąblem raczej nie ma problemu - tylko przebierania Mąż się trochę obawia, bo kiedyś usiłował założyć mu zbyt ciasne body - i od tamtej pory ma traumę ;)

      Usuń
  14. Co mnie najbardziej wkurza w moim kochanym M* hhhhmmmm niech pomyśle?
    Najgorsza rzecz to zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę, na wszystko ma czas! Pomimo, że wyrobi się w czasie to mnie to sporo nerwów kosztuje!
    Resztę przemilczę dzisiaj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w ten dzień nie wypada zbyt mocno się uskarżać ;) Ja czasami otwarcie mówię swojemu M., że pewne jego zachowania generują we mnie ogromny stres - a on chyba po prostu nie jest w stanie tego zrozumieć, no bo "jak można się takim drobiazgiem przejmować?" ;)

      Usuń
  15. Jesteś pewna że pisałaś o swoim a nie o moim???? Bo ja mam wrażenie, że u nas jest to samo :-) Buziaki dla Was:-****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy czytam komentarze, również odnajduję w nich wiele cech własnego M., o których zapomniałam w poście napisać ;)Gdyby to mężczyźni stworzyli podobny ranking na temat swoich kobiet - pewnie byłoby podobnie ;)

      Usuń
  16. Ja właśnie u mojego nie lubię tego, że wszystko musi być zorganizowane i zaplanowane już długo przed. To ja odkładam wszystko na ostatnią chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy zupełnie inne podejście do tematu planowania ;)

      Usuń
  17. Punkt pierwszy, no wypisz wymaluj jak u mnie. Niby nic,ale doprowadza mnie to do szewskiej pasji! Bo ja ogarne siebie, dzieci, spakuje wszystkie graty, a ten na gołej klacie i w spodniach biega: )))) aaaaaaaaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc skąd to obiegowe przekonanie, że to na nas trzeba zawsze czekać? Nie rozumiem...W kwestiach zawodowych faceci potrafią być tacy poukładani, a jeśli chodzi o sprawne i punktualne przygotowanie się do wyjścia - dramat jakiś ! ;)

      Usuń
  18. Mój też ma na wszystko czas ,na załatwienie w urzędach np. Wiecznie musze przypominać i pamiętać o urzędowych sprawach i nie tylko. Do szału mnie doprowadza obietnicami że jutro to zrobi,tamto w przyszłym tygodniu....i tak nie zrobione jest nic na czym mi zależy. Na przykład 11 lat czekałam aż zakończy budowę domu na papierach i nas zamelduje!!!! Masakra ,teraz czekam X lat na ogrodzenie podwórka. Ale to by książke napisał.
    Trzeba przypominać o siku,o telefonie,czapce...o przeglądzie w aucie.o ubezpieczeniu. Wymieniać dalej?
    Kiedyś sie sprzeczaliśmy o butle gazową ...bo on mi wciskał że butla nie wybucha..tylko gaz .....a ja sie pytam a co w butli? no gaz .ale butla nie wybuchnie tylko gaz...Masakra
    Walentynek nie ma,kwiatków nie ma ,nie wiem co jest..przywiązanie pewnie .
    Specjalizuje sie w wpierdalaniu sie do tego w jakiej temperaturze piekę i on wie lepiej i mi skręca,...latające talerze wtedy sie zdarzają.
    No akurat mam nerwe na niego to sie wygadałam choć to nie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ostro pojechałaś - od razu widać, że atmosfera u Was napięta ;) Mojemu akurat o aucie przypominać nie trzeba - bo najchętniej latałby do mechanika i na myjnię co drugi dzień ;)Ale inne rzeczy faktycznie bardzo często mu "z głowy wylatują" - i jakby nie moje wieczne nagabywania, to do tej pory nie zostałyby sfinalizowane. No i osobiście zbyt wiele nie piekę i w kuchni nie przesiaduję, więc nie ma mi się do czego wtryniać za bardzo ;)

      Usuń
  19. Mój to często zapomina gdzie co położył i mnie pyta, jakbym ja to miała wiedzieć! I straszny bałagan robi w gościnnym pokoju - mówi że to jego druga szafa i co tam wyląduje, już tam zostaje (to może tam, pośród tej kupy ciuchów, powinien szukać tych zagubionych rzeczy?:) Nie widzi też wieczorem zabawek rozrzuconych po całym salonie i zawsze ja muszę je sprzątać. Ostatnio się wkurzyłam (ale tylko po cichu w sobie) bo wróciłam późno z angielskiego, a tu wszędzie zabawki po podłodze, miseczka z kaszki nieumyta, a dziecko jadło 5 godzin temu, bajzel w kuchni. A córcia spała już od kilku godzin, więc czas na takie ogarnięcie wszystkiego miał. I to bardzo często sie powtarza, że ja wracam późno i sprzątać muszę. Aż mi się odechciewa nieraz wychodzić na ten angielski, bo wracam po 22, a w domu bajzel. A jeszcze też ciągle mówi, że coś zrobi jutro i miesiąc mija, a tu nie zrobił. Ach ci faceci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mój M. robił wokół siebie taki bajzel, to w końcu się zbuntowałam i przestałam po nim sprzątać (choć mnóstwo nerwów mnie to kosztowało). Kiedy zaczął tonąć w nadmiarze własnych nieuprzątniętych ciuchów, papierzysk i innych przedmiotów, sam musiał wziąć się za ich ogarnięcie - i od tamtej pory już nie bałagani zanadto ;)

      Usuń
  20. Punkt 4 i 5 ,chyba większość facetów tak ma, a już na pewno mój też. Zero organizacji i zaniki wzroku :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)