Macie dziecko, które na widok każdego jeżdżącego wehikułu reaguje dzikim entuzjazmem, warkot pracującego silnika usłyszy nawet z odległości kilku kilometrów, a swoje stałe miejsce w foteliku samochodowym najchętniej zamieniłoby na stanowisko za kierownicą? W takim razie ta książeczka będzie dla Was wprost idealna ! :)
"Garbus" autorstwa Małgorzaty
Gintowt to historia niepozornego żółtego autka, które czasy świetności
ma już zdecydowanie za sobą. Jego największym marzeniem jest, by być
lubianym i należeć do paczki lśniących, nowoczesnych samochodów, które
biorą udział w wyścigach, biją rekordy prędkości i lansują się w modnych
miejscach.
Dlatego
też za wszelką cenę walczy o sympatię i akceptację czerwonej hondy
Elity oraz srebrnego mercedesa Brawurka, którzy jednak nie mają wobec
niego szczerych, dobrych intencji - jedynie bawią się jego kosztem,
ośmieszają go i obrażają w obecności innych pojazdów.
Pewnego dnia Garbusowi przydarza się mrożący krew w żyłach wypadek, w wyniku którego doznaje uszczerbku nie tylko na karoserii, ale również na...własnej pamięci. Kiedy zostaje znaleziony i naprawiony przez mechanika Leona, wygląda jak prosto z salonu - lecz nie wie, kim jest, skąd pochodzi i nie pamięta absolutnie niczego, co wydarzyło się wcześniej w jego życiu.
Przyjaciele z warsztatu samochodowego - mazda Klekotka i ford Szrotek - nadają mu imię Rajdek na cześć jego nowej, zawrotnej prędkości. Wkrótce potem wieści o nim rozchodzą się po całej okolicy i docierają również do organizatorów Wielkiego Wyścigu Czempionów, w którym Rajdek deklasuje całą konkurencję. Tym razem to dawni prześladowcy zaczynają walczyć o jego względy i pragną ogrzać się choć trochę w blasku jego sławy...
Zakończenia oczywiście nie zdradzę, ale mogę napisać o wrażeniach, jakie towarzyszyły nam podczas czytania :) Przede wszystkim jest to jedna z niewielu książeczek, których Bąbel wysłuchuje faktycznie w całości - od początku do końca - a trzeba wiedzieć, że tekstu ma naprawdę sporo jak na możliwości skupienia uwagi przez półtoraroczne dziecko ;)
Myślę, że dzieje się tak w dużej mierze dzięki występującym w "Garbusie"
wyrażeniom dźwiękonaśladowczym, które stwarzają osobie czytającej
mnóstwo okazji do odpowiedniego modulowania głosu. Auta trąbią tutaj "tiiit, tiiit !", warczą silnikami "wryyy, wryyy!", spadają z Góry Rozbitków z głośnym "łubudubu!". Pokrzykują też "hurrra!" i "juhuuu!" oraz śpiewają "ole,ole,ole!" niczym kibice na stadionie, dzięki czemu lektura nigdy nie jest nudna ;)
Również ilustracje Jakuba Haremzy - bardzo wyraziste i wprost bajecznie kolorowe - niesamowicie przykuwały uwagę Bąbla i sprawiały, że zaczynał kartkować książeczkę wciąż od nowa. Jego faworytką została ta, na której mechanik Leon uwija się w swoim warsztacie, wykorzystując wszystkie dostępne narzędzia - do tego stopnia, że i skrzyneczka narzędziowa Bąblowego Taty poszła w ruch w pewnym momencie ;)
Ale najistotniejsze jest oczywiście przesłanie tej bardzo mądrej, ciepłej opowieści. Dziecko dowie się z niej, że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" , że trzeba zawsze być sobą i że piękne, wrażliwe wnętrze jest zdecydowanie ważniejsze niż odpowiednio stuningowany wygląd, lśniący lakier czy błyszczące felgi.
Autorka uświadamia małemu czytelnikowi, że nie powinno dzielić się ludzi na lepszych i gorszych jedynie na podstawie ich cech zewnętrznych - uczy też odróżniać przyjaźń prawdziwą od tej podszytej fałszem, interesownej i obliczonej na dodatkowe korzyści.
"Garbus"
tekst: Małgorzata Gintowt
ilustracje: Jakub Haremza
rok wydania: 2011
stron: 48
fajne te ilustracje są takie ''żywe'' jak by zaraz te auta miały do nas przyjechać:)
OdpowiedzUsuńPrawda? Też w ten sposób o nich pomyślałam. Wyglądają trochę jak w trójwymiarze :)
UsuńDobrze, ze przynajmniej powstrzymujesz się od zdradzenia zakończenia bo tak to wszystko byś wygadała ;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem - mało brakowało, a wyszedłby mi spoiler ;)
UsuńFajnie to wygląda. Mój synek jest fanem samochodów budowlanych. Interesują go głównie koparki :)). Ale ta książeczka wydaje się, że jest przeznaczona dla trochę starszych dzieci.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę ilość tekstu - dla starszych. Ale świetne ilustracje każde dziecko na pewno doceni i chętnie poogląda, nawet maluszek :)
UsuńFajna historia i nie tylko dla chłopców! Moja dziewczynka tez lubi samochody,wiec może kiedyś kupimy bo na razie to za poważna lektura dla niej :)
OdpowiedzUsuńJa jak byłam mała to też bardzo fascynowałam się autami, że o traktorach i kombajnach nie wspomnę ;)
UsuńU nas już minął etap fascynacji samochodami, ale był taki mimo że mam dwie córeczki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że dziewczyny oraz częściej łamią stereotypy ;)
Usuńo tak, mój mały mężczyzna od samego początku chyba kochał ryk silników wszelkich maszyn jeżdzących i nie tylko ;)
OdpowiedzUsuńNasz codziennie stoi przy oknie i podziwia "brum-brum" na obwodnicy, a na spacery ciągnie zawsze w okolice najbardziej ruchliwej i uczęszczanej drogi :)
UsuńA ja myślałam, że znam wszystkie książeczki dzieciowe z dziedziny motoryzacji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że mam Ciebie :)
Uściski
Akurat motoryzacja to temat, który chyba nigdy nie zostanie wyczerpany i wciąż na nowo będzie dziecięcych twórców inspirował :)
UsuńTa pozycja sprawdziła by się tez u Nas. Jasio uwielbia jeździć autem a jak tylko się zatrzymujemy i rozpinamy fotelik od razu pędzi na miejsce kierowcy :D. Lubie książki z pięknymi dopracowanymi ilustracjami a tu są świetne! Dodatkowo nie znałam tego wydawnictwa więc muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNasz Bąbel również miejsce za kierownicą szczególnie sobie upodobał - a kiedy już się tam znajdzie, w ruch idą wszystkie spryskiwacze, wycieraczki, kierunkowskazy i inne dostępne funkcje ;)
UsuńTen garbus wydaje się być bardzo sympatycznym autkiem! Mój siostrzeniec od jakiegoś czasu zaczął bardziej świadomie bawić się autkami. Widać, że to już nie jest takie jeżdżenie bez celu. Strasznie się wzruszam jak to widzę, bo uświadamiam sobie, że on jest już prawdziwym, małych chłopcem a nie dzidziusiem.
OdpowiedzUsuńU nas bywa z tym nadal bardzo różnie - czasami mamy świadomą zabawę, wjeżdżanie autkami do garażu i transportowanie nimi różnych rzeczy, a czasami wariacką jazdę polegającą na tym, by jak najwięcej rzeczy po drodze przewrócić i zakończyć spektakularną kraksą na ścianie ;)
UsuńO, jaka fajna książeczka! Może mu kupię na urodziny!
OdpowiedzUsuńJeśli też masz w domu małego rajdowca, to naprawdę polecam :)
Usuń