Zastanawiałyście się kiedyś, jakie jest najdziwniejsze zwierzę na świecie? Zagadnienie to dosłownie spędza sen z powiek sympatycznego mrówkojada i jego sprytnej przyjaciółki orzesznicy - bohaterów książki "Dziwne zwierzęta" autorstwa Lotty Olsson.
Co
więcej, mrówkojadowi wydaje się, że to właśnie on jest tym
najdziwniejszym, najbardziej specyficznym i nietypowym okazem - i z
jednej strony mu to schlebia, z drugiej sprawia przykrość, a generalnie
rzecz biorąc sam już nie wie, co powinien o tym wszystkim myśleć.
Postanawia
więc ogłosić konkurs na najdziwniejsze zwierzę, na który już wkrótce
napływają dziesiątki zgłoszeń, grupowanych przez orzesznicę wedle
znanych tylko jej kryteriów.
Na
pewno zżera Was ciekawość i bardzo chcecie wiedzieć, kto jest
zwierzęciem "dziwnym bez wątpienia", kto jedynie "prawdopodobnie
dziwnym", a kto "zupełnie zwyczajnym" i niczym się nie wyróżniającym...
A
ja Wam powiem, że to wcale nie jest najważniejsze - bo zdecydowanie
bardziej istotny jest sposób, w jaki zaprezentowano wszystkie te dylematy i przebieg całej rozgrywki pomiędzy poszczególnymi gatunkami - oraz to, co one same mają na swój temat do powiedzenia :)
Warto zaznaczyć, że mrówkojad i orzesznica to osobnicy niesamowicie postępowi, którzy stosują rozwiązania i technologie na miarę XXI wieku; a przede wszystkim są "onlajn" i dysponują Siecią, misternie utkaną na tyłach domu przez zaprzyjaźnionego pająka krzyżaka ;) To właśnie dzięki niej możliwy jest stały, nieprzerwany napływ formularzy, spośród których ma zostać wyłoniony ostateczny zwycięzca.
Piszą zatem zarówno zwierzęta bardzo egzotyczne, zamieszkujące odległe krainy, jak i te "swojskie", znane czytelnikowi z widzenia, w których pozornie nic już nie zaskakuje - a jednak każde z nich ma w zanadrzu jakąś cechę, która wyróżnia je spośród całego zwierzyńca i stanowi dobry powód, by nagrodzić jej posiadacza przewidzianym przez organizatorów tortem.
Dodatkowo każdy uczestnik ma swój własny, niepowtarzalny styl, operuje charakterystycznym slangiem i powiedzonkami. Jedni są wyluzowani i swobodni, a inni silą się na bardzo oficjalne, formalne zwroty. Niektórzy podpisują się pod zgłoszeniem odciskiem własnej łapy czy kopyta, a chiński grzywacz próbuje zaskarbić sobie sympatię jurorów, wysyłając im własną poezję ;)
Dla Bąbla oczywiście największą atrakcją książeczki na tym etapie okazały się ilustracje, ale już nieco starszy czytelnik dowie się mnóstwa interesujących rzeczy odnośnie jeża, łuskowca, dziobaka czy też pospolitego żuka gnojowego, mrówki albo krowy.
Mnie osobiście najbardziej urzekł chyba list jętki oraz przemycone w nim motto "Carpe diem!", które przez mrówkojada zostało oczywiście w mgnieniu oka zupełnie przeinaczone i przemianowane na "Capricciosa!" ;)
Jest tu zresztą zdecydowanie więcej takich "kwiatków", zabawnych przejęzyczeń, żonglerki słowem i jego znaczeniem - a filozoficzne dysputy pary głównych bohaterów niejednokrotnie sprawiły, że Mąż zerkał na mnie jak na osobę niespełna rozumu, ponieważ nie byłam w stanie powstrzymać się w trakcie lektury od radosnego "wyszczerzu" od ucha do ucha, tudzież obłąkańczego chichotu ;)
"Dziwne zwierzęta" to książka z gatunku tych, o których chciałoby się powiedzieć zdecydowanie więcej - i to w samych superlatywach - ale po prostu, najzwyczajniej w świecie...brakuje słów!
Są tu i niesamowite postaci, z którymi można się z łatwością utożsamić, i wysokich lotów humor oraz ciekawy koncept, i niewątpliwe walory edukacyjne, i wieńczące całą fabułę przesłanie. Serdecznie zachęcam do tego, żeby samodzielnie je odkryć - a być może również odnaleźć w sobie jakieś cechy, które uczynią nas największym "oryginałem" :)
"Dziwne zwierzęta"
tekst: Lotta Olsson
Szczerze to nie podoba mi się ta książka i nie kupilabym jej dzieciom. Uważam,że ilustracje są zwyczajnie brzydkie i szkaradne...
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobają, a treść mnie po prostu urzekła - bezpośrednio po pierwszym przeczytaniu miałam ochotę zacząć od nowa. Cóż, kwestia gustu - nie oczekuję, że każdemu spodoba się to, co i nam :)
UsuńMoże i doroslemu się spodoba nie przeczę,ale małemu dziecku? Szczerze wątpię. Ale może ja się nie znam:-P
UsuńBąbel jak widać był obrazkami zainteresowany :) Treści mu nie prezentowałam póki co, bo wiadomo, że to jeszcze nie jego kategoria wiekowa, tylko kolejna książeczka z naszej półki "na zapas" :)
UsuńMyślę, że i mojemu niespełna dwuletniemu siostrzeńcowi ilustracje bardzo by się spodobały. Nie tylko kolorowe rzeczy przyciągają wzrok i uwagę dziecka. Ostatnio mój Młody chodzi cały czas z książeczką, w której są tory, pociągi, budynki, itd... Wszystko utrzymane w bardzo szarych kolorach, które sprawiają, że mi nie podobają się wcale te obrazki a Filip jest nimi oczarowany. Dzieci zaskakują :)
UsuńJa też uważam, że dzieciom podobają się bardzo różne rzeczy - i czasami są to obrazki tak kolorowe, intensywne i "neonowe", że aż tandetne i kojarzące się z jarmarkiem, a czasem - czarno-białe zdjęcia w gazetach :)
UsuńA ja uwielbiam tę książkę! I moja Mała też - najbardziej oczywiście lubi fragment ze świnką morską i jej kupą (przy 'sorry, więcej się nie da' aż kwiczy z radości) ;)
OdpowiedzUsuńpozostałe dwie książki o mrówkojadzie i orzesznicy też są super :)))
O, właśnie zapomniałam nadmienić, że są jeszcze inne książeczki z tymi bohaterami: "Sens życia" oraz "Inna podróż". Myślę, że również one już wkrótce staną się naszym hitem, jeżeli są tak samo dobre, jak część o zwierzętach :)
UsuńA kupa świnki morskiej - faktycznie niezły motyw i ubaw po pachy ;) No i oczywiście obowiązkowe zdjęcie w załączniku ;)
Mam nadzieję, że w odpowiednim czasie wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńNa stronie Zakamarków cały czas dostępna :)
Usuń:) śmieszna książka :) ... a co do kwestii ilustracji to ja tez wole bardziej kolorowe, ale w sumie to nie mamie ma się podobac a Szkrabowi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie Babelkowa Mamusiu :*
Moim zdaniem takie ilustracje bardzo tutaj pasują, tworzą spójną całość i dobrze komponują się z tekstem. Mogą się podobać lub nie, ale na pewno w przypadku takiej książki mniej odpowiednie byłyby rysunki we wszystkich kolorach tęczy ;) A śmiechu przy czytaniu - faktycznie, co niemiara ;)
UsuńMi się bardzo podoba, i nawet zapisałam ją do listy książek na przyszłość;) ale chyba w pierwszej kolejności musimy kupić bardzo duży dom, bo niebawem nie będziemy się mieścić z książkami :P
OdpowiedzUsuńU nas też Małż coraz częściej żartuje, że będzie musiał wynająć jakiś dodatkowy magazyn, bo na naszych niespełna 70 metrach nie damy rady wszystkiego upchnąć ;)
UsuńPadłam przy on-line :) Samej przydałaby mi się taka sieć :)
OdpowiedzUsuńNo przecież już masz i intensywnie z niej korzystasz - tyle, że nie przez pająka utkaną ;) W książce jest całe mnóstwo takich momentów, przy których można paść i spłakać się ze śmiechu ;)
UsuńJa się zastanawiałam nad tą książką dla mojego syna i przekonałaś mnie. To fan Alberta a tu kreska jest podobna
OdpowiedzUsuńCieszę się - Zakamarki jeszcze nigdy nas nie zawiodły :)
UsuńZdecydowanie na TAK.
OdpowiedzUsuńAmelka jest jeszcze malutka, ale musimy mieć ją w Amelkowej biblioteczce :)
Buziaki
Ja to nawet i "trzy razy TAK" - bo książeczki z przygodami tych bohaterów też trzy :)
UsuńMam nadzieję, że Amelka będzie zadowolona - i pokocha mrówkojada i orzesznicę tak, jak ja ;)
Czytanie książek z dziećmi sprawia, że i my liźniemy trochę wiedzy :) Wstyd się przyznać, ale musiałam przypomnieć sobie, co to jest orzesznica.
OdpowiedzUsuńA książeczka jest dostępna w naszej bibliotece, więc z pewnością skorzystamy.
Orzesznicę akurat kojarzyłam, za to jest tam jeszcze kilka innych okazów, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia ;)
UsuńSuper, że macie takie perełki u siebie w bibliotece - u nas tylko klasyka, którą bardzo cenimy, ale już czasami nam bokiem wychodzi ;)