Jakiś czas temu dotarł do nas zestaw czterech produktów Oillan Baby, które testowaliśmy z Bąblem w ciągu ostatnich dwóch tygodni - i myślę, że po takim okresie stosowania już mogę coś więcej na ich temat powiedzieć oraz podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami.
Bardzo poważnych problemów skórnych na szczęście nigdy u Bąbla nie odnotowaliśmy. Nie zdarzały nam się żadne długotrwałe uczulenia, wysypki czy podrażnienia - tylko raz mieliśmy do czynienia z odparzeniem, które pojawiło się po zmianie pieluszek na inny, większy rozmiar i udało się je stosunkowo szybko zażegnać.
A jednak w okresie zimowym skóra synka stała się mocno przesuszona i bardziej spierzchnięta, a na policzkach dość często pojawiały się czerwone plamki, grudki i krostki, nawet pomimo stosowania kremu ochronnego przeznaczonego na niższe temperatury. W takiej sytuacji obawialiśmy się, że zwykłe kosmetyki drogeryjne już nie wystarczą - i tym chętniej skorzystaliśmy z bardziej profesjonalnego, aptecznego wsparcia.
Co konkretnie testowaliśmy?
PŁYN DO MYCIA I KĄPIELI 2w1 (200 ml)
MLECZKO NAWILŻAJĄCE (200 ml)
KREM PRZECIW ODPARZENIOM (40 ml)
MLECZKO NAWILŻAJĄCE (200 ml)
KREM PRZECIW ODPARZENIOM (40 ml)
Pod poszczególnymi linkami znajdziecie opisy, jakie podaje na temat każdego z kosmetyków ich producent (polska firma Oceanic S.A.) - ja natomiast nie będę się w nie wszystkie szczegółowo zagłębiać i skupię się bardziej na własnej, zupełnie subiektywnej ocenie działania. Nadmienię tylko tyle, że wedle informacji na stronie internetowej wszystkie kosmetyki z tej serii:
- zawierają wyłącznie składniki pochodzenia naturalnego;
- nie zawierają silikonów, parabenów, alkoholu i syntetycznych konserwantów, substancji ropopochodnych, barwiących ani zapachowych;
- były testowane z udziałem osób z alergicznymi chorobami skóry.
Na co zwracaliśmy uwagę?
Opakowanie. To
pierwsza, choć oczywiście nie najważniejsza rzecz. Tu akurat mamy do
czynienia z fajną szatą graficzną - rysunkiem sympatycznego bobasa w
kąpieli oraz owiniętego w szlafroczek - która moim zdaniem prezentuje
się zdecydowanie bardziej zachęcająco niż wersja poprzednia, z pluszowym
misiem.
Wszystkie
kosmetyki oprócz płynu do kąpieli ukryte są w najbardziej przeze mnie
lubianych, miękkich tubach, które w razie potrzeby można rozciąć i
wydobyć z nich naprawdę całą zawartość, także nic się nie marnuje i nie
pozostaje na wewnętrznych ściankach.
Najbardziej
odpowiadają mi zamknięcia typu "klik" w mleczku i kremie pielęgnacyjnym
- są dla mniej bardziej praktyczne niż tradycyjne nakrętki i na pewno
wygodniejsze w użyciu w przypadku niesamowicie ruchliwego, wyrywającego
się Bąbla, który nie jest w stanie ustać w jednym miejscu nawet przez
kilka minut ;)
Konsystencja / wydajność / zapach. Tutaj jedynie płyn do kąpieli okazał się dla mnie trochę zbyt rzadki i "lejący", a przez to również mniej wydajny. Jego specjalna niskopieniąca formuła sprawia, że raczej nie spodoba się małym amatorom szaleństw w pianie - ale przecież nie taka jest jego rola, a dzięki temu jest łagodniejszy, nie szczypie w oczy, łatwo i szybko się spłukuje.
Pozostałe kosmetyki są dosyć gęste i sprawiają wrażenie takich, które starczą na długo nawet przy regularnym, codziennym stosowaniu. Poza tym bezproblemowo się rozprowadzają, szybko wchłaniają i nie pozostawiają na skórze ani ubraniu tłustych smug, które w przypadku niektórych wcześniej stosowanych specyfików okazały się dla nas prawdziwą zmorą.
Według mojego Męża kosmetyki są bezzapachowe - ja jednak wyczuwam w nich pewne bardzo delikatne, subtelne nuty, które nie drażnią, nie wywołują u mnie żadnych przykrych doznań i faktycznie kojarzą się z naturalnością, o jakiej zapewnia producent.
Bąbel sprawdza działanie mleczka... |
Działanie, czyli punkt najbardziej istotny. Już po kilku użyciach płynu do kąpieli i mleczka zauważyliśmy, że skóra Bąbelka stała się zdecydowanie gładsza w dotyku i lepiej nawilżona. Również włoski zyskały fajny połysk i dawną miękkość, którą utraciły po pierwszych profesjonalnych postrzyżynach w salonie fryzjerskim. Synek przestał też drapać się po brzuszku i szyi (co kilka razy zdarzało mu się robić dość intensywnie - zwłaszcza w sytuacjach kontaktu ciała z grubszymi, cieplejszymi swetrami), a przesuszone wcześniej partie przestały się łuszczyć.
Najbardziej spektakularne okazało się dla nas działanie kremu pielęgnacyjnego do twarzy i ciała, który u Juniora stosowaliśmy głównie na zaczerwienione, spierzchnięte policzki. Po dwóch tygodniach miejsca te stały się zdecydowanie mniej wysuszone i zaognione, a niewielkie krostki i pęknięcia udało się niemal całkowicie wyeliminować.
Najtrudniej natomiast ocenić mi działanie specyfiku przeciwko odparzeniom, ponieważ akurat w okresie stosowania żadne tego typu problemy nam się nie przytrafiły. Jedno jest pewne : nie było nowych podrażnień ani pęcherzyków, a skóra w wiadomych okolicach miała normalny, zdrowy koloryt i nie działo się z nią nic niepokojącego - nawet pomimo stosowanej u Bąbelka antybiotykoterapii, która jak wiadomo może mieć wpływ na zmianę dotychczasowego pH.
...oraz kremu pielęgnacyjnego ;) |
Cena. W sklepie internetowym każdy z testowanych kosmetyków to wydatek rzędu około 25 złotych - jedynie krem na odparzenia jest nieco tańszy i kosztuje 17 złotych. Moim zdaniem są to ceny niezbyt wygórowane, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę skład poszczególnych produktów i świetne rezultaty ich stosowania.
Ocena końcowa : 5/5 - i my, i skóra Bąbelka, jesteśmy bardzo zadowoleni :) Na pewno będziemy używać nadal i zastąpimy nimi niektóre z naszych dotychczasowych faworytów.
Ciekawa jestem również Waszych opinii.
Czy miałyście kiedyś do czynienia z Oillan Baby?
A może macie jakąś własną ulubioną linię i patenty na pielęgnację?