Już się nie mogę doczekać tej imprezy! I tańców, i fajerwerków, i obrzucania się kolorowym konfetti ! Kiecka wisi w szafie od paru tygodni, w pełnej gotowości. Koronkowe rękawiczki - długie aż po łokcie - właśnie przyniósł kurier, w samą porę. Wyjdziemy do ludzi! Spotkamy tylu starych znajomych! Jak tylko Młody pójdzie spać, zaczynam okupację łazienki - robię się na bóstwo, nawilżam, ujędrniam i złuszczam, żeby ten Nowy Rok powitać w pełnej krasie !
A guzik prawda! W sumie to nie mam nastroju do zabawy. Mam nastrój, żeby wleźć w ulubionej piżamie pod koc i owinąć się nim szczelnie (być może aż do uduszenia). Mam nastrój na całą butelkę szampana wypitą jednym haustem - a potem niczym niezakłócony sen, do wiosny przynajmniej. I wcale nie uśmiecha mi się oglądanie tych wszystkich nalanych idiotów, którym wydaje się, że są tacy wspaniali i zabawni - a już tym bardziej nie uśmiecha mi się bycie jedną z nich. Chyba po prostu zbuduję z Bąblem wieżę z klocków, przeczytam bajeczkę, zaśpiewam kołysankę - i pójdę do łóżka jak przystało na grzeczną dziewczynkę, nawet nie doczekawszy północy.
Ten rok był niesamowity! Pierwsze urodziny Bąbla, pierwsze kroki, pierwsze "mama" i "tata", pierwsze wspólne wakacje nad morzem...No i w ogóle wszystko takie pierwsze, świeże, niezastąpione, nie do podrobienia...
Ale oprócz tego - kilka kryzysów małżeńskich, z których jeden omal nie zakończył się wystawieniem czyichś walizek za drzwi. I kilka momentów, kiedy miałam chęć spakować się i kupić bilet w nieznane - dokądkolwiek, byle jeden i tylko w jedną stronę. I drastyczne pogorszenie relacji z moimi rodzicami. I znów nieodparte wrażenie, że jestem w tym wszystkim sama, zupełnie sama. No do dupy był ten 2015, kompletnie do dupy...
Ale następny to dopiero będzie! Przełomowy, absolutnie przełomowy! Lepszy, szczęśliwszy, bardziej pomyślny, sukcesami i spełniającymi się marzeniami wypełniony po same brzegi ! Zrobię prawo jazdy. Zacznę kolejne studia. Na pewno pojawią się jakieś widoki na świetną pracę, w której otoczę się wyłącznie życzliwymi, cudownymi ludźmi. Będę jeszcze bardziej zaangażowaną matką, jeszcze bardziej do-rany-przyłóż żoną, jeszcze lepszym człowiekiem po prostu.
Nie, nie sądzę. Będzie taki, jak każdy do tej pory. Rozczarowujący. Bo szczęście nie przychodzi z zewnątrz - trzeba umieć je W SOBIE odnaleźć (z czym ja mam ewidentnie odwieczny problem). I we własnym zakresie zadbać o ten przełom, który ma nastąpić - i którego bez naszej pomocy żadna zmieniająca się cyfra w dacie, żadna kolejna kartka w kalendarzu nie zapewni. A ja będę wciąż tą samą histeryczką i nerwusem w gorącej wodzie kąpanym, który najpierw robi, a potem myśli - a potem jest mu głupio i musi się ze wszystkiego tłumaczyć...
A guzik prawda! W sumie to nie mam nastroju do zabawy. Mam nastrój, żeby wleźć w ulubionej piżamie pod koc i owinąć się nim szczelnie (być może aż do uduszenia). Mam nastrój na całą butelkę szampana wypitą jednym haustem - a potem niczym niezakłócony sen, do wiosny przynajmniej. I wcale nie uśmiecha mi się oglądanie tych wszystkich nalanych idiotów, którym wydaje się, że są tacy wspaniali i zabawni - a już tym bardziej nie uśmiecha mi się bycie jedną z nich. Chyba po prostu zbuduję z Bąblem wieżę z klocków, przeczytam bajeczkę, zaśpiewam kołysankę - i pójdę do łóżka jak przystało na grzeczną dziewczynkę, nawet nie doczekawszy północy.
***
Ale oprócz tego - kilka kryzysów małżeńskich, z których jeden omal nie zakończył się wystawieniem czyichś walizek za drzwi. I kilka momentów, kiedy miałam chęć spakować się i kupić bilet w nieznane - dokądkolwiek, byle jeden i tylko w jedną stronę. I drastyczne pogorszenie relacji z moimi rodzicami. I znów nieodparte wrażenie, że jestem w tym wszystkim sama, zupełnie sama. No do dupy był ten 2015, kompletnie do dupy...
***
Ale następny to dopiero będzie! Przełomowy, absolutnie przełomowy! Lepszy, szczęśliwszy, bardziej pomyślny, sukcesami i spełniającymi się marzeniami wypełniony po same brzegi ! Zrobię prawo jazdy. Zacznę kolejne studia. Na pewno pojawią się jakieś widoki na świetną pracę, w której otoczę się wyłącznie życzliwymi, cudownymi ludźmi. Będę jeszcze bardziej zaangażowaną matką, jeszcze bardziej do-rany-przyłóż żoną, jeszcze lepszym człowiekiem po prostu.
Nie, nie sądzę. Będzie taki, jak każdy do tej pory. Rozczarowujący. Bo szczęście nie przychodzi z zewnątrz - trzeba umieć je W SOBIE odnaleźć (z czym ja mam ewidentnie odwieczny problem). I we własnym zakresie zadbać o ten przełom, który ma nastąpić - i którego bez naszej pomocy żadna zmieniająca się cyfra w dacie, żadna kolejna kartka w kalendarzu nie zapewni. A ja będę wciąż tą samą histeryczką i nerwusem w gorącej wodzie kąpanym, który najpierw robi, a potem myśli - a potem jest mu głupio i musi się ze wszystkiego tłumaczyć...
***
Niezależnie od tego, która jaźń we mnie zwycięży -
życzę Wam (i sobie) , by było po prostu...dobrze i normalnie.
I żeby każda z Was (nas) odnalazła w sobie pasję, siłę i radość życia -
bardzo życiowe przemyślenia. Masz rację możemy sobie mówić jak był cudowny to rok a tak na prawdę zawsze znajdzie się ta przysłowiowa łyżka goryczy.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko wierze że tych lepszych dni będzie więcej i więcej:*
Dobrze, że proporcje właśnie takie - łyżka goryczy i beczka miodu (choć może po powyższym poście trudno dojść do takich wniosków, hehe ;))
UsuńNo ale nawet jeśli te proporcje rozkładają się tak pół na pół - to już nie jest źle :)
Ha ha ha po 20 letnim stażu małżeństwa i ośmioletnim stażu matki stwierdzam że jedyne co sobie można zaplanować na przyszłość to ugotowanie zupy na jutro o ile trochę rosołu z obiadu zostało. Wszystkiego naj naj lepszego w Nowym Roku dla Waszej rodzinki. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację :) Wcale tego nie neguję i nie zamierzam z takim stanowiskiem dyskutować, bo jest mi ono bardzo bliskie ;)
UsuńPozdrowienia i moc serdeczności na Nowy Rok :*
Jesteś niesamowita ;) Niby Ty a nie Ty- tyle negatywów- o nie to nie w Twoim stylu, dlaczego?! Masz dziś zły humor?!
OdpowiedzUsuńTeż zrobiłam podsumowanie 2015 roku ale przyrzekłam sobie ze skupię się tylko na pozytywach i tak uczyniłam... ale aż mnie korci żeby wylać z siebie ile złych rzeczy mnie spotkało.. ale nie! Trzeba uczyć się optymizmu i ja to robię, a Tobie Kochana życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Głowa do góry! Będzie fajny.. a może pójdziesz na prawo jazdy ;) - pamiętam ;D
Buziaki pełne optymizmu ;*
To właśnie jestem CAŁA JA ! :))) Gdybym narysowała tu tęczę, mnóstwo kwiatuszków i serduszek i to wszystko na koniec udekorowała różowym lukrem - to dopiero by kompletnie do mnie nie pasowało ;)
UsuńZaraz skoczę sobie do Ciebie na poranną kawę i zapoznam się z Twoim podsumowaniem - choć największy pozytyw jest dla mnie oczywisty i wcale nie muszę czytać, żeby wiedzieć ;)
Wszystkiego NAJ !!! :*
P.S. Do planów związanych z prawkiem mogłam się wcale nie przyznawać, bo teraz już nie tylko Małż będzie mi głowę suszył w tym temacie ;)
Oczywiście ze tak :D
UsuńTematu nie odpuszcze :) co najwyżej odpuszcze Ci nieco do wiosny :)
CHAD Cie meczy, Moja Droga? :PP a swoja droga to zupelnie normalne, prawda? Kazda z nas widzi te wszystkie odcienie od bieli do czerni, a najwiecej szarosci;) Powiedzialabym, ze jestes w calkowitej normie a nawet ze widzisz wiecej niz przecietna osoba;) bo sporo ludzi zaklamuje rzeczywistosc. In plus lub in minus. Sa tacy "wiecznie usmiechnieci" na amerykanska modle, lub "wiecznie skrzywieni" jakby wyszli z jakiegos horroru;)
OdpowiedzUsuńTakze mimo wszystko zycze Ci wiecej tej bialej strony, niz czerni czy szarosci, ale wszystkie razem istnieja:) Na Nowy Rok 2016:) Baw sie dobrze, niezaleznie od tego gdzie bedziesz, wyspij porzadnie i niech Nowy Rok nie bedzie gorszy niz obecny, a jesli moze byc - niech bedzie lepszy:)
I poczytaj horoskopy:http://przewodnikduchowy.pl/wt/p/horoskop-2016.php oraz http://przewodnikduchowy.pl/wt/p/2016-rok-malpy.php - czytalam wczoraj z otwarta buzia!
Kto wie, kto wie? Symptomy bardzo podobne - może to już jakaś zapowiedź przyszłych zaburzeń ;)
UsuńStaram się nie zakłamywać - choć gdybym naprawdę chciała zawsze walić całą prawdę prosto z mostu, to ten blog musiałby mieć chyba przypisaną kategorię "tylko dla dorosłych" ;)
Dziękuję za odnośniki - przeczytałam, choć w horoskopy nie wierzę. Fakt, niektóre potrafią być bardzo porywające - dobrze to świadczy o wyobraźni osoby, która je redagowała ;)
Bąbelkowa mamo widzę że masz mętlik w głowie. Niech zwycięży optymizm- , konflikty niech umilkną ,miłość niech rządzi a histeryczka i nerwus niech wyluzuje! Niech będzie po prostu lepiej!!
OdpowiedzUsuńMętlik - to za mało powiedziane :) Mam tam wielkie, skołtunione kłębowisko myśli ;) Widać wszelkie podsumowania niezbyt mi służą i tylko pogłębiają frustrację.
UsuńMąż śmieje się ze mnie, że "wyluzuję" dopiero wtedy,kiedy ktoś poda mi jakieś środki zwiotczające ;)
Rozdwojenie jaźni czy czytanie innym w myślach?! Trafiłaś u mnie w dziesiątkę. Ja również życzę Tobie aby nadchodzący rok przyniósł wiele radości w Twoim życiu - obu:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie uświadomiłaś mi, że podwójna robota przede mną (a raczej przed nami ;) ) w tym kolejnym roku - muszę w końcu obie jaźnie ogarnąć i usatysfakcjonować ;)
UsuńElu, niech i Ciebie czarne myśli opuszczą jak najprędzej - a najlepiej niech przegoni je donośny wrzask nowego członka Waszej Rodzinki ;)
Kreacja w reniferki też niczego sobie :) Choć już zdążyłam pozazdrościć tej szałowej sukienki.
OdpowiedzUsuńMy nigdy nie przywiązywaliśmy wagi do Sylwestra. Spędzaliśmy go najczęściej w domu z Przyjaciółką, więc tym razem nic się nie zmieni. A na zabawę, a szczególnie przygotowanie do niej i tak nie mam siły.
Histeryczka? Nerwus? To przecież ja :) Przynajmniej Mąż się ze mną nie nudzi.
Tak sobie myślę, że jak przynajmniej trzy zamierzenia się spełnią, to będzie dobrze. Zakładam, że mamą i żoną będziesz dobrą. To już dwa. A trzecie? Czas pokaże. Niech będzie to najlepsza dla Ciebie zmiana.
Zapomniałam dodać, że fotki są zapożyczone z internetu - bo do cykania własnych już nie miałam weny (choć kiecka i piżamka podobne, mocno zbliżone do oryginałów).
UsuńU mnie z tymi siłami (i chęciami) też jak widać różnie bywa. Ciągły rollercoaster... Dwa ostatnie Sylwestry spędziliśmy właśnie w domu, więc w tym roku planowaliśmy inaczej - a co ostatecznie wyjdzie, nadal nie wiem :)
No to jesteśmy już dwie - histeryczki i nerwuski :) Mój M. liczył po cichu, że z wiekiem mi minie - ale na razie absolutnie nic na to nie wskazuje ;)
A czy jestem dobrą żoną i mamą? O to już nie mnie pytać, nie mnie oceniać...(Choć może kiedyś pokuszę się o analizę zagadnienia z własnego, subiektywnego punktu widzenia).
Buziaki i wszystkiego dobrego! :*
A ja Ci życzę zgody ze sobą, z innymi, z tym co nas spotyka , bo i tak na większość tego nie mamy wpływu, więc po co sie szarpać. Życzę Wam też zdrowia, radości i spokoju, tak po prostu, normalnie by kolejny rok mijał :) buziaki!
OdpowiedzUsuńO! Zgody ze sobą! To powinna być puenta tego wpisu! Bardzo dziękuję, że o tym wspomniałaś - i za wszystkie inne życzenia również :)
UsuńWzajemnie, prosto z serducha, NAJlepszego! :*
Ech... Ja się cały czas mocno, ale to bardzo mocno w ryzach, żeby nie wyrzygać się na blogu, jak ciężki, wręcz momentami chujowy był to dla mnie rok. I tak, jak się zaczęło pieprzyć 1stycznia, tak teraz- 30grudnia, jest tylko gorzej. A jednak, coś mnie powstrzymuje. Może świadomość, że zawsze może być gorzej. Może fakt, że oprócz tego, że małżeństwo mi się rozpierdziela, jestem zdrowa, mam zdrowe dzieci, inne katastrofy nas omijają? I sama jestem ciekawa, czy się w tych ryzach utrzymam, czy w końcu to z siebie wyleję. Jutro mam w planach intensywny wieczór przed laptopem, więc różnie to może być... Muszę tylko uważać z ilością wina, bo głowę mam słabą, a jak mnie poniesie fantazja w pisaniu, to od 1stycznia będę koczować pod sądem rodzinnym :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was. I dobrej zabawy Sylwestrowej- na jakąkolwiek się nie zdecydujecie. I oby to był po prostu dobry rok. W zdrowiu niech Wam minie i z głośnym śmiechem Bąbla w tle.
Martuś, czasami takie "wyrzyganie się" i uwolnienie własnych hamulców naprawdę pomaga, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach i zachować psychiczną równowagę. Więc jeśli nadal będziesz czuła potrzebę, a nie będziesz miała z jakichś względów ochoty robić tego na własnym blogu - to zapraszam tutaj;) W komentarzach miejsca zawsze pod dostatkiem, żadnych limitów ani cenzury nie nakładam ;)
UsuńA tak zupełnie poważnie - niech Wam się wszystko dzieje tak, jak dziać się powinno. Najważniejsze - zdrowie - już jest, a za całą resztę trzymam kciuki i zaciskam aż do białości. Kto jak kto, ale Ty - wspaniała Mama, światełko w tunelu i blogowa opoka dla tak wielu zbłąkanych duszyczek (w tym również dla mnie) - zasługujesz na wszystko, co najlepsze!
Buziaki :*
:* I jeszcze mam się rozkleic z samego rana? O nie :) Dziękuję Ci za te słowa, to naprawdę podbudowuje. Z tym wyrzuceniem z siebie, to wiem... Boję się jedynie, że jak juz zacznę to pójdę na całość :)Dobrego Roku raz jeszcze!
UsuńChyba większość kobiet ma czasami (albo nawet bardzo często) takie rozdwojenie jaźni. Taka już jest kobieca natura.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Racja, że to chyba domena kobiet przede wszystkim - a przynajmniej nie zauważyłam, żeby mój M. miewał podobne dylematy (no chyba że je wyłącznie wewnętrznie "trawi" i niczego po sobie poznać nie daje ;) )
UsuńSzczęśliwego 2016 i szampańskiego humoru przez cały rok ! Niech kreatywność Was nie opuszcza, bo czekam na kolejne świetne inspiracje i pomysły :)
O Jezu! Jakbym o sobie czytała!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku, spokoju, równowagi oraz samych pięknych chwil!
Pocieszające, że przynajmniej nie jestem sama :) Jednak takie wsparcie w blogosferze bardzo, ale to bardzo się przydaje - zwłaszcza jeśli w "realu" go trochę brakuje ;)
UsuńDziękuję za życzenia i również spełnienia wszystkich planów, marzeń i ambicji :)
Za Wieszczem życzę zdrowia zdrowia i jeszcze raz zdrowia dla Bąbla, Ciebie i Małża. Bez tego wszystko staje się mało ważne.. Dobrego 2016 roku dla Was!
OdpowiedzUsuńZgadza się, zdrowie najważniejsze - choć czasami docenia je dopiero ten, kto stracił (również za wieszczem ;))
UsuńWspaniałego, owocnego roku dla całej Waszej Rodziny ! :*
Słoneczko, tylko od Cię zależy, która jaźń zwycięży! :-))) myśl pozytywnie, Kochana, nawet jeśli negatywne wszystko w głowie :-)))
OdpowiedzUsuńKochana, życzę Wam szampańskiej zabawy, radości ze wspólnego wyjścia, szczęścia w Nowym Roku, ogromu miłości, wzajemnego wsparcia, spokoju ducha i więcej pozytywnych myśli :-*:-*:-*
Buziaczki! :-*
Racja, to akurat tylko ode mnie zależy :) (choć nie wszystko w życiu, nie wszystko...)
UsuńDziś już mi lepiej trochę, choć decyzja odnośnie imprezy nadal nie podjęta. Niemniej jednak jestem coraz bardziej przekonana, że wyjście rzeczywiście będzie udane - nawet jeśli będzie to tylko wyjście z książką i herbatą do własnej sypialni ;)
I dla Was najserdeczniejsze, najcieplejsze, najbardziej pozytywne życzenia, na jakie jestem w stanie się w tej chwili zdobyć :):*
Kochani! Życzę Wam cudownych chwil w 2016 roku! Niech się układa i zwycięża dobra strona mocy ;) Przesyłam Wam sylwestrowe buziaki! I dużo dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńDziękujemy - i wzajemnie :) (choć u Was żadnej ciemnej strony mocy nigdy nie dostrzegłam, więc akurat o to się nie martwię ;) )
UsuńKochana życzę Ci aby zwyciężyła ta pozytywna jaźń. Ale jak czasem do głosu dojdzie ta druga to nic - równowaga musi być ;)
OdpowiedzUsuńZdrówka i dobrych chwil w 2016 roku Wam życzę;**
Ta druga dzisiaj już mi nieco odpuściła - no i chyba jednak za jakiś czas zacznę leniwe, niespieszne przygotowania, by jednak godnie ten Nowy Rok powitać i przyjąć :)
UsuńWszystkiego dobrego! Niech Wasz plan na 2016 przyniesie piękne, zdrowe, radosne owoce :):*
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Was!!!!!
OdpowiedzUsuńByle nie był gorszy od odchodzącego;-)
Zatem udanej zabawy!!!
My n-ty raz w domu spędzimy sylwester. Marzy mi się kanapa, koc, mąż u boku i fajny film - Hania oczywiście smacznie śpi za ścianą;-0
Do siego roku!!!!!!!
My też jednak w domu, a dlaczego - o tym napiszę w kolejnym poście(właśnie go tworzę, wyrwana ze snu fajerwerkami).
UsuńMam nadzieję, że Wasze świętowanie jest dokładnie takie, jak to sobie wymarzyłaś - i że Hani faktycznie nawet ten sylwestrowy huk nie był w stanie dobudzić ;)
Niech Wam się wiedzie! :):*
mam bardzo podobnie, wszystko zależy ode mnie i mojego nastawienia :-)
OdpowiedzUsuńmoich jaźni jest zdecydowanie więcej i jeszcze potrafią się z sobą kłócić ;-)
OdpowiedzUsuń