W komentarzach pod ostatnim postem jedna z Was rzuciła hasło:
"to może kupcie Bąblowi lalkę?"
Już ma, nawet dwie - i dziś właśnie o nich będzie :)
Jedna jest blondynką. Nosi śmieszny, zawadiacki kapelusik, różowe buciki i niebieskie ogrodniczki w gwiazdki i księżyce. Mruga oczami, ukrytymi za firanką długich, wywiniętych rzęs. Po naciśnięciu na brzuszek śpiewa pięknie najpopularniejsze kołysanki i inne dziecięce szlagiery - za co mama jest jej bardzo wdzięczna, kiedy jej samej już szwankuje gardło i wysiada głos ;)
Druga to jeszcze bobas. W kwiecistych śpioszkach i czepeczku. Ale za to w wyniku przyciśnięcia odpowiedniego "pstryczka" śmieje się zaraźliwie i aż się z tej swojej radości trzęsie, podskakuje, ugina nóżki w kolanach ;)
Jedną kupiliśmy sami - po tym, jak Bąblowa mama naczytała się w mądrych księgach, że posiadanie lalki wpływa bardzo pozytywnie na rozwój dziecka (nie tylko dziewczynki - jak się powszechnie, obiegowo sądzi). Drugą Młody dostał od cioci, która najwyraźniej doszła do takich samych wniosków, wysnutych na bazie własnych doświadczeń w pracy z maluchami w wieku (przed)szkolnym.
Na obu nasz Junior uczył się pokazywać poszczególne części ciała, tańczył z nimi, dawał buziaczki, tulił do siebie, karmił na niby i robił "cacy, cacy". Jeszcze częściej próbował natomiast je "rozbebeszyć" i dostać się do ukrytych w środku, wyczuwalnych przez materiał i plastik, mechanizmów ;)
Zresztą nie są to jedyne "dziewczyńskie" zabawki, jakie znajdują się w Bąblowej kolekcji. Ma również plastikowy serwis w kwiatki, w którym parzy nam wszystkim pyszną, wyimaginowaną herbatkę. Ma bębenek z napisem 'Little Princess', który trafił mu się w spadku po starszej kuzynce ;) No i jest dumnym posiadaczem kota Wacława, którego sam wybrał sobie podczas wakacji w Międzyzdrojach i który to rozkosznie miauczy, pod szyją nosi zawiązaną różową kokardę, a oczyska ma wielkie jak kot ze "Shreka" i...skrzące się brokatem :)
A skoro jesteśmy przy tym temacie,
to jeszcze taka moja mała refleksja.
to jeszcze taka moja mała refleksja.
Zastanawia mnie, dlaczego widok dziewczynki bawiącej się samochodzikiem czy koparką rodzi z reguły wyłącznie rozrzewnienie, rozbawienie oraz komentarze w stylu: "Od razu znać, że dziewczyna ma charakter!" - natomiast już widok chłopca z lalką to często sensacja, wywołująca zdumienie graniczące z oburzeniem, a rodziców posądza się niekiedy wręcz o wpędzanie dziecka w dewiacje (!)
Ja, kiedy byłam mała, najbardziej lubiłam wspinać się po drzewach,
bawić w wojsko i w Indian. Miałam własną procę i sporządzony przez tatę
łuk, z którego strzelałam lepiej niż niejeden podwórkowy kumpel.
Sukienki nosiłam tylko dlatego, że w ich fałdach łatwiej było ukryć i
przemycić pewne zakazane przedmioty - chociażby bomby wodne,
przeznaczone dla dzieciaków z sąsiedniej wioski ;) Wszystkie moje
koleżanki bawiły się właśnie lalkami, grały w klasy, gumę, kręciły
szaleńczo hula-hopem - a ja wędrowałam ze sporo starszym ciotecznym
bratem, lornetką i scyzorykiem w las...
Być może dlatego osobiście nie widzę nic złego w tym, że mały chłopiec od czasu do czasu
pobawi się lalkami - choć znam osoby, które zaraz wyskoczyłyby mi tu z jakimś "genderem" czy inną tego typu ideologią (no dajta se ludzie spokój!) Pewnie zaniepokoiłoby mnie, gdyby Bąbel miał jakieś 7-8 lat i nie interesował się poza tym żadnymi innymi, typowo "męskimi" zajęciami - ale nawet wtedy chyba nie mogłabym zrobić nic poza...wykazaniem pełnej akceptacji dla swojego dziecka.
A Wy, co myślicie na ten temat?
I czy zgadzacie się z tatą z tych filmików?
(Moim zdaniem ma naprawdę fajne podejście,
choć w niektórych momentach chyba trochę za bardzo go poniosło ;) )
Z zabawkami to jest różnie, każdy wybiera dla siebie. Ja jestem typ chłopczycy, zawsze mnie do nich ciągnęło, z nimi była niezła zabawa. Częściej mnie zobaczysz z młotkiem czy śrubokrętem niż robiącą makijaż, sukienek, spódnic czy buty na obcasie też mam pojedyncze sztuki na specjalne okazje. Nawet teraz w dorosłym życiu wolę otaczać się facetami i jest ich dużo więcej niż kobiet:)
OdpowiedzUsuńMnie się aktualnie odmieniło i królują raczej babskie rozrywki; choć faktycznie to facetami-kumplami wolę się od zawsze otaczać i lepiej się z nimi dogaduję, a i przeciwko jakimś tam quadom, paintballom i majsterkowaniu też nie mam nic przeciwko ;)
UsuńJa już nawet kiedyś pisałam o tym na blogu, w życiu Olka ważna jest pewna dama - Księżniczka Zosia :) Jesteśmy w posiadaniu jej dwóch egzemplarzy ( jedna jestprawdziwa Disneyowska, a druga 'oszukana ' bo Barbie, którą z uwagi na niższą cenę chcieliśmy Olka oszukać, ale aktem histerio-rozpaczy sobie nie pozwolił i dostał obie). Nie widzę w tym żadnego problemu, czasami dokupuję jakieś drobiazgi z tym motywem, tylko mój mąż czasami czuje się nieswojo mając w kościele Barbie w kieszeni, zwłaszcza jak wystają jej nogi :D
OdpowiedzUsuńA faktycznie, już sobie przypominam, czytałam :) Wyobraziłam sobie męża z nogami Barbie wystającymi z kieszeni, hihi ;) No cóż, i takie są uroki ojcostwa ;)
UsuńOj no pewnie, że to nic złego. Mój syn akurat nie interesuje się lalkami, ale ma ulubioną maskotke i jak był młodszy czesto się nią bawił. Lubi też gotować w siostrzanej kuchence. Dlaczego nie. Ja natomiast jak byłam mała to tylko samochody, lalki przyszły znacznie później - ale jak to z moim charakterem to nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńJa podczas swojej praktyki w przedszkolu też zauważyłam, że chłopcy bardzo lubią bawić się w gotowanie. Coś w tym musi być, bo przecież najsłynniejsi szefowie kuchni w najbardziej prestiżowych restauracjach świata to właśnie przede wszystkim faceci ;)
Usuńmój michaś najbardziej lubi bawić się wózkiem dla lalek. Nie posiadamy takiego, ale gdy jedziemy do kuzynek zawsze po niego sięga
OdpowiedzUsuńMoże trzeba mu kupić, żeby nie musiał od kuzynek pożyczać ;) Choć pewnie - znając życie - własny szybko by się znudził, a cudzy to zawsze jakiś rarytas ;)
Usuńpamiętam jak któregoś razu byliśmy w odwiedzinach u Julki i Młody tak się rozochocił zabawą z lalkami i wózkiem że został mu on pożyczony. Zima była, śnieg a moje dziecko prowadziło przed sobą wózek i nawet prwie dwa kilometry szedł nogami i nie marudził co jeszcze wtedy mu się zdarzało. Pamiętam jak ludzie patrzyli na nas z uśmiechem 3 latek spacerujący z wózkiem z lalkami i całym sprzętem. Przez dwa miesiące tylko tym się bawił przebierał, kołysał i karmił:D Zawsze najlepsza zabawa jest tym czego nie mamy w domu. Chłopcy lalki wózki dziewczynki samochody to normslne i ja nie widzę w tym nic złego.
OdpowiedzUsuńOooo, to musiał być naprawdę rozkoszny widok :) I jakie poświęcenie ze strony Przemka, tak brnąć przez ten śnieg i nawet słowem się nie poskarżyć ;) Widocznie nowa zabawka skutecznie odwróciła jego uwagę od wszelkich trudów i niedogodności :)
UsuńPopieram w 100%! Mój synek też ma lalkę chłopczyka - Piotrusia i teraz planuje dokupić mu koleżankę. Wcześniej miał różowe błyszczące grzechotki i też ok. A no i biega w kombinezonie różowo turkusowym, który dostaliśmy od znajomych bo jest najwygodniejszy (a granatowy z Next leży w szafie :)). Ala
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio natrafiłam gdzieś w necie na lalkę-postać chłopca. Dobry pomysł, a i koleżanka do kompletu się przyda, żeby nie czuł się zbyt samotny ;)
UsuńBąbel nawet w typowo męskich ubrankach przez długi czas był brany za dziewuszkę - za sprawą swojej anielskiej urody zapewne ;)Zmieniło się to dopiero niedawno, a najbardziej po pierwszych "postrzyżynach" :)
Mój syn nie ma żadnej lalki. Jak u bAbci czasem ma kontakt z lalkami kuzynki, to wcale nie jest nimi zainteresowany. Jego interesują tylko auta i klocki. I samoloty ;-)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu :) Każdy maluszek sam sobie wybiera rzeczy, które najbardziej go w danym momencie "kręcą" :)
UsuńTo o lalkach to chyba było moje :)
OdpowiedzUsuńMy dla odmiany mamy w domu bardzo dużo samochodów i zestaw narzędzi dla dzieci :)
Twoje, Twoje... :)
UsuńNo i super! Wasze Dziewczyny to w ogóle bardzo wszechstronne i utalentowane w wielu kierunkach - zresztą nie ma co się dziwić, przy takich kreatywnych rodzicach :)
Och, ale mi się miło zrobiło :)
UsuńMisiek ma i samochody i lalki, choć w zabawie preferuje te pierwsze. I oczywiście obowiązkowy wózek dla lalek, w którym przez całe wakacje z dumą obwoził po okolicy ukochanego Reksia. Przykro mi tylko było, że aż tylu ludzi dziwi/śmieszy widok chłopca z różowym wózkiem. A jak facet prowadzi wózek z dzieckiem to wszyscy podziwiają, że taki dobry tatuś...
OdpowiedzUsuńU nas wózka brak, za to lalki i pluszaki obwozimy po mieszkaniu ulubionym jeździkiem z Kubusiem Puchatkiem albo...usadowione na plastikowej kosiarce do trawy ;)
UsuńA wiesz, że widok ojca z wózkiem jest przez niektórych od razu odbierany jako przejaw tego, że kobieta jest złą matką? No bo jak to? Samej się dzieckiem nie zajmować, tylko męża na spacery ganiać...;) Hehe, bez komentarza... :)))
Bąbelkowa Mamo doszedł do nas prezent od Was. Wóz super, bardzo dziekujemy. Reniferek zachwycona. Szczegolnie bańkami i ruchomym językiem ☺. Wkrótce skrobne maila. W temacie lalkowym powiem,ze ciesze sie ze córka bawi sie wszystkim czym chce, głównie skrzynkami taty, takze chłopak bawiący sie lalką to dla mnie pozytywny przejaw czasów. Tylko sie cieszyc,że Bąbelek będzie umiał podać kawę i zająć się dzieckiem miotłą będziesz odpędzać nadmiar kandydatek na żonę. Buziaki
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że wóz dotarł i się spodobał :)
UsuńJa widzę też pozytywne zmiany w książeczkach dla dzieci. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby pokazać na rysunku mężczyznę gotującego, myjącego naczynia, wyciągającego ciasto z piekarnika - a w każdym razie była to niezwykła rzadkość. Teraz tego typu obrazków jest coraz więcej - i bardzo mnie cieszy to "równouprawnienie" :)
Mój Podopieczny ma lale po siostrze. Jak zauważy lalę to krzyczy "lalaa" i biegiem do niej :) pokazuje oczy buzi3 itp.Lubi nosić. Daje pić. Ale taka zabawa nie trwa długo, za chwilę wraca do swoich autek. A ostatnio byliśmy na jaselka jaselkach siostry w przedszkolu i bawił się serwisem obiadowym i filiżankami :)
OdpowiedzUsuńwww.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Dla małych dzieci nie ma chyba wyraźnych granic i podziału na "typowo chłopięce" lub "typowo dziewczęce". Odnoszę wrażenie, że to dorośli taki podział w pewnym sensie narzucają - często bardzo niesłusznie i na siłę.
UsuńGender srender - nic się nie stanie jak chłopczyk pobawi się lalką. Nie wpadajmy ze skrajnościw skrajonść :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) "Gender srender" ! ;)
UsuńU nas F ma różowy wózek dla lalek,który uwielbia :)
OdpowiedzUsuńZnasz tę książkę? Polecam!
"Igor i lalki"
Wózek chyba widziałam na jednym z filmików - czy to nie w nim przypadkiem Franek woził Waszego kota? ;)
UsuńA książeczką baaardzo mi "przypasiłaś" - i to nie tylko ze względu na motyw lalki :)
Lalki są spoko. Mój jako 2 latek upatrzył sobie jedną W markecie i dziadkowie mu kupili. Od jakiegoś czasu podobają mi się kucyki Pony. Ma kilka. Oczywiście zdecydowana większość zabawek jest zdecydowanie męska.
OdpowiedzUsuńAha i przeżyliśmy też fascynację książkami o Wrozce Amelce.
No to sporo tych dziewczęcych fascynacji u Expresa :)Świadczy to wyłącznie dobrze - o jego wszechstronności, wrażliwości i byciu ponad stereotypowymi podziałami ;)
UsuńJak dobrze poczytać kogoś mądrego. Jako, że ostatnio "lala" nie schodzi z ust Młodego wybraliśmy się do wielkiego sklepu z zabawkami opatrzeć się w temacie. Tygrysa niezmiennie fascynują samochody, ale wypatrzyłam jedną lalę. Może się skuszę :) Zobaczymy, jak zareaguje Młody.
OdpowiedzUsuńTen "ktoś mądry" to o mnie? No dzięki, nie spodziewałam się ;)
UsuńSuper - mam nadzieję, że Tygrys nową lalę polubi równie mocno, jak swoje książeczki i autka :)
Kochana, jam tego samego zdania co Ty! Mnie zawsze drażnił sztuczny podział - mama przy garach, tata z gazetą, synek z autem, a córcia z lalą... masakra jakaś. Teraz rodzina wygląda inaczej - związki są bardziej partnerskie - czas skończyć ze stereotypami ;-) a "przepowiednie", że chłopiec bawiący się lalą w przyszłości zwiąże się z mężczyzną, przyprawiają mnie o mdłości ;-)
OdpowiedzUsuńBuziolki dla Was! :-*
P.S. mail się pisze :-))))
Gdyby tego typu przepowiednie były prawdziwe, to ja - jako niegdysiejsza typowa chłopczyca - miałabym teraz nie męża, a...dziewczynę ;)
UsuńBuziaczki i Wesołych Świąt, choć pewnie jeszcze złożę Ci życzenia mailowe :):*
No dobra- mój bratanek, mając 2-3lata chował się za drzwi, wkładał moje szpilki (!!) i rajstopy mojej mamy (!!) i nikt nie robił z tego problemu. Lila, na drugie urodziny chciała dostać śmieciarę, powiedziałam paru osobom zaproszonym na urodziny. Efekt? Nikt tej śmieciary dziewczynce nie kupił. no bo jak to??? A ja ta jestem tolerancyjna i mnie nic nie rusza w tej kwestii :) Syn mojej kuzyni ma 4,5roku i kocha kucyki my little pony :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo - pełna tolerancja :) Jakby Bąbel miał kiedyś ochotę przymierzyć parę kiecek, to moja szafa stoi przed nim otworem ;)
UsuńNie przejmuję się zbytnio komentarzami, ilu ludzi tyle opinii...
OdpowiedzUsuńOstatnio mój Syn upodobał sobie wózek dla lalek, jeździł nim po całym centrum handlowym i za nic w świecie nie chciał bo odłożyć, więc wzięłam wózek pod pachą i do kasy :)
Ja też się nie przejmuję :) Jeśli to właśnie lalka moje dziecko w danym momencie uszczęśliwia, to nie zamierzam tego szczęścia umniejszać przez jakieś tam ludzkie gadanie :) Pozdrawiam.
UsuńTakie kobiety to czysty skarb. Na pewno bąbelki są bardzo zadowolone. Zapisuj sobie ich fajne dni w pamiętniku np. https://achdzieciaki.pl/pamietniki-206
OdpowiedzUsuńmój syn nie ma lalek, jego siostra ma, to wystarczy ;-). Bardzo chętnie sie nimi bawi, a ja nie widzę w tym nic złego
OdpowiedzUsuń