1. "Ciekawa jestem, dlaczego jego prawdziwi rodzice go oddali."
Ciekawa jesteś? No cóż, chyba jednak nie zaspokoję Twojej ciekawości. Sama wiem na ten temat bardzo niewiele, a nawet gdybym wiedziała więcej - no sorry, ale to nie Twój zakichany interes. A tak poza wszystkim to jego PRAWDZIWYCH rodziców masz właśnie przed sobą, a my przecież nie zamierzamy go nikomu oddawać - nawet przez myśl nam to nie przeszło.
2. "Teraz, po adopcji, na pewno się odblokujesz i w końcu zajdziesz w ciążę".
Nie adoptowałam dziecka po to, żeby się "odblokować" - w ogóle nie myślę o tym w takich kategoriach. Kocham swojego synka nad życie i nie jest dla mnie czymś "zamiast" - ani tym bardziej żadnym cudownym antidotum na moją niepłodność. Czasami zwyczajnie nie pamiętam o tym, że swoje życie płodowe spędził w brzuchu innej kobiety i - tak zupełnie szczerze - naturalna ciąża na pewno nie jest na ten moment tym, czego pragnę (zwłaszcza, że bez obu jajników byłaby to misja dość skomplikowana w realizacji). Generalnie wydaje mi się, że zasadniczy sens macierzyństwa to "posiadanie" dziecka, a nie samo bycie w ciąży - nie sądzisz?
3. "Adoptowany? Poważnie?! Ojej, strasznie mi przykro..."
No jasna cholera ! DLACZEGO jest Ci przykro? Dlatego, że mam świetne, kochane i niesamowicie rezolutne dziecko?! A może dlatego, że wreszcie jestem szczęśliwa, mam się dla kogo starać, a moje życie nabrało sensu?!
4. "A wiesz, słyszałam o jednym adoptowanym chłopcu, który podpalił dom swoim rodzicom / chodził ciągle po śmietnikach / zaczął ćpać w wieku 11 lat / dokonał rytualnego mordu na kocie sąsiadów".
Taaaa ??? No coś Ty ??? Bo ja z kolei słyszałam bardzo podobne historie odnośnie dzieci biologicznych, i to pochodzących z tak zwanych "dobrych domów". Hmmm...no to chyba nie ma reguły, prawda?
5. "Jesteście wspaniali ! Trzeba mieć naprawdę wielkie serce, żeby przyjąć do siebie cudze dziecko. Wasz Synek to prawdziwy szczęściarz."
Nie jesteśmy wspaniali, ani trochę. Jesteśmy zwyczajnymi, przeciętnymi ludźmi, do których dziecko przybyło po prostu nieco inną, mniej standardową drogą. Żadni z nas superbohaterowie i wcale nie ocaliliśmy "biednej sierotki" przed "bidulem" i deprawacją. Gdyby synuś nie trafił do nas, trafiłby do kogoś innego - niepłodnych par nie brakuje, do ośrodków adopcyjnych ustawiają się coraz dłuższe kolejki. To my jesteśmy wielkimi farciarzami - to on ocalił nas przed kompletnym zgorzknieniem, rozżaleniem i permanentnym przygnębieniem...
6. "W sumie ta adopcja to nie taki głupi pomysł. Fajnie jest dostawać co miesiąc pieniądze od państwa na utrzymanie dziecka."
Ojej ! To rodzice adopcyjni też coś dostają od państwa? Kurczę, dlaczego ja nic nie wiem na ten temat? Byłam przekonana, że dotyczy to tylko rodzin zastępczych...No nie, chyba ktoś nas nie doinformował i taka gigantyczna kasa przeszła nam koło nosa ! ;)
7. "No ale przecież nie musisz mówić mu, że jest adoptowany. Wzięliście go, jak był jeszcze malutki, więc i tak niczego nie będzie pamiętał".
I właśnie na tym Twoim zdaniem polega budowanie zaufania i prawidłowych, zdrowych relacji w rodzinie? Na wychowywaniu swojego dziecka od samego początku w kłamstwie i niedomówieniach? Nie wydaje mi się, że lepiej dla niego będzie, jeśli dowie się o tym przypadkiem, od kogoś zupełnie obcego, w najmniej odpowiednim momencie. Przeprowadzać się i zacierać za sobą śladów też nie zamierzam, ani tym bardziej upychać pod sukienką poduszki imitującej stan błogosławiony.
8. "A nie boisz się tych złych genów? Bo wiesz, to nigdy nic nie wiadomo...Gratuluję odwagi."
Geny to nie wszystko - poza tym wielu ludzi chyba mocno przecenia te własne, "niczym nieskażone". Skąd wiesz, co działo się w Twojej rodzinie jeszcze kilka pokoleń wstecz? A teraz? Naprawdę nie ma w niej żadnego alkoholika, osoby poważnie chorej, nikogo z tendencjami do zaburzeń czy dziwnych zachowań? U siebie określacie to mianem "nieszczęścia" albo "ekscentryczności" - u mojego dziecka nazwalibyście pewnie "złą mocą" lub "dziełem szatana". A może jednak we własnych szeregach poszukacie jakiejś czarownicy do spalenia na stosie?
Ja kocham małego człowieka, który codziennie uśmiecha się do mnie ufnie i woła "mamo" - a nie jego chromosomy ani łańcuch DNA. No i czasami wręcz cieszę się, że moje dziecko nie będzie miało genów teściowej - myślę, że to byłaby dla naszej rodziny dużo większa tragedia ;)
9. "To naprawdę nie mogliście mieć swoich dzieci? U nas wystarczyło się porządnie przytulić i proszę - od razu bliźniaki."
Super ! Mimo to powinnaś zdawać sobie sprawę, że są też pary, którym dzieci nie wyskakują jedno po drugim jak króliki z kapelusza iluzjonisty. Bliźniaków gratuluję serdecznie - niestety nawet odrobiny taktu ani empatii pogratulować już nie mogę...
10. "Ale wy to wszystko oczywiście załatwialiście tak całkiem legalnie, prawda?"
A gdzie tam legalnie ! Podjechaliśmy któregoś dnia pod sierociniec autem bez tablic rejestracyjnych, w czarnych kominiarkach na głowach, z atrapą broni palnej za pazuchą. No wiesz, jak w amerykańskich filmach - w końcu wszystkie procedury są po to, żeby móc je sprytnie obejść ;)
Wszystkie powyższe teksty są w 100% autentyczne.
Słyszeliśmy je niejednokrotnie na naszej adopcyjnej drodze.
A czy nie prościej byłoby powiedzieć
tylko to jedno, jedyne zdanie :
"Gratuluję, bardzo cieszę się Waszym szczęściem."
???